Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1- Dostaję pierwszą misję

-Wyruszasz na misję. -powiedział do mnie Tim. -Weźmiesz ze sobą Akumę i Toby'ego. Pomogą ci ogarnąć to wszystko.

   Stałam w nowym gabinecie Alfy. Całe pomieszczenie było zrobione z jasnego drewna, a na podłodze rozłożony był miękki, liliowy dywan. W rogu stała biblioteczka z mnóstwem teczek i papierów, a na środku postawiono biurko.

   Tim podał mi teczkę.

-Tu macie wszystkie szczegóły i instrukcje. Dałem wam jedną z prostszych misji, więc oczekuje że wykonanie ją bez zbędnych komplikacji.

-Dzięki. No to ja lecę! -pomachałam chłopakowi i wyszłam na korytarz.

   Od czasu kiedy Zwiastun Śmierci spalił nasz poprzedni dom i porwał Johna, a ja wyruszyłam by uratować Akumę, minęły dwa miesiące. Wiele się u nas zmieniło. Po pierwsze, odbudowaliśmy (to za dużo powiedziane. Kiedy Watacha odbudowywała, ja siedziałam u naszego łącznika z szefem, Odyna, i czekałam na proteze) naszą willę. W kompletnie innym stylu, ale wszystkim bardziej podoba się obecna wersja. Jest bardziej... przytulna.

   Po drugie, Alfa wyznaczył swojego zastępcę - Sebastiana. Teraz jego dzień wygląda tak, że rano wstaje, ma poranny trening ze mną, śniadanie, studiowanie ksiąg oraz udoskonalanie swojej alchemii i magii, obiad, trening ze mną, wykonywanie papierowej roboty za Tima, kolacja, papierowa robota- ciąg dalszy. A ta papierowa robota to nie byle co! To są góry kart to do przeczytania i wypełnienia! Naprawdę zaczynam mu współczuć.

-No i co? -spytał Toby.

   Wampir siedział na podłodze po turecku i kołysał się lekko - w przód, i w tył.

-Dostaliśmy misję. -uśmiechnełam się.

-Łooo! -chłopak zerwał się.

-Zawołaj Akumę. Ty, on i ja zaraz przeczytamy instrukcje.

-Jasne! Spotkamy się w salonie!

   Po tych słowach zniknął. Zawsze mnie zadziwiała jego zdolność do błyskawicznego poruszania się.

   Sama powoli skierowałam się do miejsca spotkania. Po drodze rozglądałam się trochę. Ściany i podłoga nie były już zrobione z kamienia ani cegły, tylko z drewna. Zamiast pochodni - jakieś takie śmieszne kryształy, które dał nam Logan. Wiadomo, względy bezpieczeństwa i takie tam (pochodnia + drewno = pożar). Oprócz tego, na ścianach wisiały nasze zdjęcia, zrobione za pomocą magii. Jak to Sebastian nazwał? Magia obrazu? W każdym razie, jakoś tak.

   W końcu dotarłam do salonu. Teraz każdy centymetr podłogi zajmował puszysty, zielony dywan. Na środku stała wielka kanapa a przed nią kominek, zrobiony z kamienia. Teraz pali się tam ogień.

   Usiadłam na kanapie, założyłam nogę na nogę (a może powinnam powiedzieć: założyłam nogę na proteze?) i oparłam głowę o oparcie.

   Tyle się zmieniło. Johna nadal nie odnaleźliśmy, nawet nie mamy tropu gdzie się może znajdować. Za domem ustwiliśmy stosik z kamieni, upamiętniając Annabeth. Nie powiem, brakuje mi jej. Wszystkim nam brakuje. I jej, i Johna. Ale powoli przyzwyczajamy się do tego że ich nie ma. Życie toczy się dalej.

-Bu! -ktoś mnie klepnął w głowę, na co ja podskoczyłam.

    W polu mojego widzenia pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Toby.

-Boże! Przez ciebie kiedyś zawału dostanę! -powiedziałam, chwytając się za serce.

-Oj tam, oj tam. Jakbyś dostała zawału, to Akuma by się z chęcią tobą zajął. Co nie, Akuma?

   Demon westchnął.

-Spadaj.

-Wtedy uciskałbyś jej klatkę piersiową. -wampir poruszył znacząco brwiami. -A potem akcję usta-usta!

   Zaczął się śmiać, a Akuma zrobił się czerwony na twarzy. Nie ze złości, tylko tak bardzo się zarumienił. Usiadł obok mnie na kanapie, pociągnął nogi do klatki piersiowej i oparł na nich głowę. Objął jeszcze te nogi ramionami, przez co sprawiał wrażenie jakby był w depresji.

-Aaaazra! Powiedzieć ci coś oczywistego? -Toby zaczął się śmiać, ale po chwili oberwał skrzydłem.

   Westchnęłam.

-Dobra, po prostu przyjrzymy się misji.

   Otworzyłam teczkę i wyjęłam z niej cztery kartki. Na dwóch był tekst, a na pozostałych dwóch jakieś mapy.

   Mapy położyłam na stoliku i zaczęłam czytać pozostałe papiery.

-I co? Co mamy zrobić? -spytał Toby kiedy skończyłam.

-Mamy złapać jakiegoś demona. Na mapach mamy pokazane gdzie obecnie jest, oraz gdyby zmienił siedlisko, to gdzie możemy szukać. Oprócz tego, jest tu jego opis.

-No to ruszamy! -wykrzyknął wampir.

-A może lepiej się jakoś przygotować? No wiesz, jakaś broń, jedzenie? Cokolwiek?

-A racja. Pasowałoby. To lecimy do pokoi się spakować i widzimy się za... pół godziny tutaj. Wszystkim pasuje? No to WIO! -chłopak wystrzelił jak z procy i już po chwili jedyną oznaką że tu był, był przesunięty i lekko zrolowany dywan.

   Pokręciłam głową, ale ruszyłam do pokoju. Mieszkałam najbliżej salonu. Mój pokój nie zmienił się zbyt wiele. Zielone ściany, szafa, biblioteczka, łóżko, biurko. Nowością był mega miękki dywan i kilka nowych półek.

   Wyjęłam z szafy plecak i zacząłam do niego wrzucać rzeczy. Jedne spodnie na zmianę, dwie koszulki, oczywiście bielizna... Dopakowałam jeszcze zapalniczkę i kilka eliksirów od Logana - dał mi pare na wzmocnienie.

   Odłożyłam plecak koło drzwi, a ja zaczęłam się przebierać. Ubrałam czarny podkoszulek, na to jeansową (tak to się pisze?) kurtkę i jakieś tam spodnie do kolan. Na głowę założyłam gogle. Mam takie fajne, z opcją przyciemniania!

   Do kieszeni spodni wsunęłam magiczny scyzoryk, a biodra owinęłam pasem z przymocowanymi sztyletami. Do butów wsunęłam dwa krótkie nożyki (mam takie dwie kieszonki w środku butów - specjalnie  na tę noże).

   Wyszłam na korytarz i skierowałam się do dużego pokoju. O dziwo byłam pierwsza. A podobno to dziewczyny się długo zbierają.

   Rozsiadłam się na sofie i przemknęłam oczy. Moja pierwsza misja! Jak ja się cieszę!

   Nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.

-Zgadnij kto to... -po tych słowach poczułam liźnięcie na szyi.

Wzdrygnęłam się.

-Toby, wiesz doskonale że tego nie lubię.

   Wampir roześmiał się.

-Ale czego? -uśmiechnął się głupio.

-No... Tego. -wytarłam ślinę z szyji i przejechałam tą ręką po jego spodniach.

-Ej! Moja ślina nie pierze się tak łatwo! Wiesz jak te spodnie lubię?

   Roześmiałam się.

-Wiem. I dlatego wycieram TWOJĄ ślinę w TWOJE ubrania.

   Chłopak opadł na sofę obok mnie.

-Kiedy przyjdzie w końcu Akuma... -mruczał. - Nudzi mi się...

-Jestem. -w salonie pojawił się demon. 

-Możemy ruszać? Nareszcie! -Toby podskoczył i pognał do głównych drzwi.

-I tyle go widzieli -westchnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie w kolejnej części The Soul of the Wolf! Mam nadzieję że ta część będzie wam się również podobać, tak jak poprzednia. W miarę możliwości postaram się pisać częściej, ale nic nie obiecuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro