Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18 - Bliźniacy to podwójny kłopot

Tego dnia, zaskakująco szybko nastał wieczór (albo to ja straciłam poczucie czasu).

   Kate wparowała do mojego pokoju w towarzystwie Kaylo, Nathana i Johna, niosąc kilka toreb, wypełninych po brzegi kosmetykami, butami, ciuchami i innymi dodatkami (po cholerę tego tyle?).

   Jak tylko chłopcy odłożyli bagaże na podłogę, Kate wywaliła ich za drzwi, ze stwierdzeniem „to babskie przebieranki".

   Chwilę potem zaczęła wyciągać kosmetyki i kładła je na biurku. Ustawiła na nim lusterko i przywołała do siebie Kaylo.

- Wiesz co masz robić- wskazała na mnie skinieniem głowy. Łał, po raz pierwszy odkąd ją poznałam jest poważna...

   W każdym razie. Kaylo zajęła się moimi włosami, testując różne fryzury, a po długim namyśle zdecydowała się po prostu przednie kosmyki spiąć z tyłu głowy, tworząc swojego rodzaju kucyk.

   Kiedy dziewczyna skończyła, jej siostra zabrała się za makijaż.

- Jak to dobrze że masz takie piękne rzęsy. Oszczędzi nam to pracy.

  Jej prace przerwał nagły chichot. Nie śmiałam się ani ja, ani Kate, ani Kaylo..

   Chichot dochodził spod łóżka i właśnie w tę stronę udała się zielonooka. Schyliła się...

   ...i wytargała spod niego dwójkę chłopaków których JESZCZE nie znałam. Byli identyczni (dlatego też ogłaszam wszem i wobec, nie mam ku temu żadnych zastrzeżeń- to bliźniacy!)

Tak samo miodowe oczy (mam na myśli kolor, nie wiem o czym mogliście sobie pomyśleć) i tak samo rude włosy. Jedyną różnicą w ich wyglądzie były ubrania i zaczesanie w inne strony.

    Kaylo wzięła ich za kołnierze, zamachnęła się i wywaliła ich. No prawie, bo zapomniała o jednym szczególe. Drzwi były zamknięte. Rudzi uderzyli w nie z całym impetem. Ale dziewczyna szybko wzięła poprawkę - otworzyła drzwi i chłopaków wywaliła.

- Ech, same z nimi problemy- weatchnęła Kate i wróciła do robienia mi makijażu.

- Kto to był?

- Nic nie mów!- upomniała mnie i zajęła się ponownie moją twarzą.

Posłusznie przestałam mówić.
Po długim czasie, zostałam ubrana w zieloną sukienkę, z tylko jednym rękawem i sięgającą kolan. Do tego złote buty na obcasie (nie za wysokim, bo jeszcze bym się zabiła, a po co to komu?) i srebrne bransoletki.

- Wyglądasz tak ślicznie!- zachwycała się (głownie swoją) pracą. Kiedy przeglądałam sie w lustrze, naprawdę stwierdziłam że świetnie wyglądam.

- No to czas na Ceremonię Przyjęcia!- zawołała moja stylistka i w trójkę (niektórzy pewnie już zapomnieli że była z nami Kaylo) wyszłyśmy z pokoju.

   Skierowałyśmy sie w nieznaną mi jeszcze część posiadłości i zatrzymałyśmy sie dopiero przed potężnymi, drewnianymi drzwiami.

   Dziewczyny przede mną je pchnęły a ja wkroczyłam do sali, w której panował lekki półmrok. Wszyscy moi nowi przyjaciele już tam byli.

   Na pozór odważnie, ruszyłam przed siebie, ku nowej przyszłości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro