Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 28 ~

„Plan doskonały"

Przez kilka następnych dni doglądałam Burke'a, chcąc upewnić się, że całkowicie wyzwolił się spod wpływu Faith.

Pewnego dnia wezwał mnie Eli, prosząc o pomoc. Schwytano kilku jego ludzi i przetrzymywano w starej kopalni, toteż udałam się w góry Whitetail by pomóc mu ich wyzwolić.

Niestety, nie wszystko poszło po mojej myśli. Na terenie starej kopalni znajdowały się wytresowane wilki, zwane Sędziami, które gdy tylko znalazłam się w pobliżu, od razu mnie wyczuły.

Na ucieczkę było za późno. Nim się zorientowałam, oberwałam czymś twardym w głowę po czym straciłam przytomność.

Obudziłam się w zardzewiałej, śmierdzącej klatce. W tej samej, w której niegdyś przetrzymywał mnie Jacob. Wtedy zdołałam uciec, lecz szczerze wątpiłam by ponownie mi się to udało.

Dzielnie znosiłam oszczerstwa oraz wyzwiska ze strony Edeniarzy, którzy pełnili przy mnie wartę. Z ich rozmów dowiedziałam się, iż Jacob przebywa teraz na ranczu Seed'ów, gdzie prowadzi rozmowy z Josephem na temat bunkrów.

Cóż, ucieszyła mnie jego nieobecność. Zawsze, kiedy był w pobliżu robiłam się wyjątkowo nerwowa. Zarówno z powodu zagrożenia jakie stwarzał, oraz tej podejrzanej pozytywki.

Oczywiście była jeszcze kwestia pocałunku, która stawiała nas w słabym świetle. Tamtą sytuację tłumaczyłam sobie tak, że Jacob próbował mnie omamić, bym z własnej woli poparła Projekt Bram Edenu.

Nie ze mną te numery, Jacob. – Pomyślałam wspominając tamtą chwilę.

Nagle ktoś wyrwał mnie z zamyśleń. Był to jeden z Edeniarzy, który z cwaniaczkim uśmieszkiem zbliżył się do klatki i rzekł:

– Dawno Ciebie nie widzieliśmy w naszych górach. Rozumiem, że byłaś zajęta dokuczaniem Faith. Ale nie martw się... Jacob zrobi z Tobą porządek jak tylko wróci.

– Pierdol się. – Odparłam od niechcenia po czym odwróciłam się tyłem do mężczyzny, próbując wymyślić jakiś plan ucieczki.

Był to intensywny dzień, toteż siedząc samotnie w ciszy, szybko zanurzył mnie sen.

– Zastępco! Zastępco, obudź się. Annabeth!

Gwałtownie poderwałam się z miejsca, powoli odzyskując ostrość wzroku. Przy klatce stał Pratt, który z przerażeniem rozglądał się dookoła.

– Co Ty robisz? – Zapytałam z zaskoczeniem.

– Wyciągnę Cię stąd, Annabeth. I razem stąd pryśniemy. Jasne?

Kiwnęłam twierdząco głową. Za pomocą klucza Pratt otworzył moją klatkę.

– Hej? A co ze mną? – Zapytał młody chłopak, siedzący w klatce obok.

– Nie jesteś wystarczająco silny! – Warknął w jego stronę Pratt, po czym nakazał mi podążać za sobą.

Znajdowaliśmy się w centrum weteranów. Głównej siedzibie Jacoba. Skradałam się za Prattem, unikając strażników. Ku memu zaskoczeniu weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się na górne piętro.

– Musisz się stąd zbierać, zanim on wróci. – Oznajmił mężczyzna wciągając mnie do pokoju, które okazało się być biurem Jacoba.

W pomieszczeniu panował wielki bałagan. Na biurku było mnóstwo dokumentów oraz zdjęć, a na ścianie wisiała wielka mapa Hope County oraz lokalizacje kryjówek ruchu oporu.

Nie miałam czasu na dokładne rozeznanie, ponieważ Pratt chwycił mnie za ramiona i rzekł roztrzęsionym głosem:

– On wie, że jesteś gotowa by to zrobić. Nie wiem tylko, dlaczego wciąż z tym zwleka.

– O czym Ty mówisz? – Zapytałam czując narastającą we mnie panikę.

Mężczyzna podszedł do biurka i zaczął tłumaczyć:

– Te próby... On to wszystko sobie rozplanował. Krok po kroku.

Wskazał na zdjęcie Eliego, które leżało na stercie dokumentów. Momentalnie zakręciło mi się w głowie.

– Ci ludzie... – Zaczęłam drżącym głosem. – Po tym jak Jacob odpalił pozytywkę...

Czułam jak żółć podpływa mi do gardła.

– Działałaś bezwładnie, Annabeth. – Rzekł Pratt. – On miesza nam w głowach po to, by mieć nad nami pełną kontrolę. Zabiłaś ludzi nawet o tym nie wiedząc.

Musiałam oprzeć się o biurko i wziąć głęboki oddech.

Okłamał mnie... – Pomyślałam z goryczą.

– Byłem świadkiem jego rozmów z Josephem. Zapewniał go, że nie jesteś jeszcze gotowa, ale to kłamstwo! Jacob doskonale zdaje sobie sprawę z Twoich możliwości. Nie wiem tylko dlaczego wciąż z tym czeka... – Pratt wybiegł na balkon i spojrzał w dół. – Ciężarówka. Musimy dostać się do ciężarówki.

Spojrzałam na niego i dostrzegłam czysty obłęd w jego oczach. Pratt zdawał się tego nie zauważyć. Chwycił jakiś plecak i kontynuował:

– Analizowałem tę trasę od tygodni. Będziemy bezpieczni, gdy tylko...

Nagle rozległ się głośny alarm i krzyki Edeniarzy. Najwyraźniej zauważyli moje zniknięcie.

– Nie, nie... Nie teraz! – Krzyknął Pratt po czym spojrzał na mnie, a mi przeszło przez myśl, że ma zamiar zrzucić mnie z balkonu, wprost na stojącą pod nami ciężarówkę.

Mężczyzna zrobił krok w moją stronę, gdy drzwi od pomieszczenia stanęły otworem. Stał w nich Jacob, który ze stoickim spokojem spojrzał na nas, sparaliżowanych strachem.

Patrząc na Seed'a, momentalnie przypomniałam sobie słowa Pratta. To ja zamordowałam tamtych ludzi. Niewiele myśląc rzuciłam się w stronę Jacoba z pięściami.

– Ty podły draniu! – Krzyknęłam uderzając mężczyznę w szczękę. – Kłamco!

Pratt skulił się w kącie pokoju i zaczął łkać. Jacob chwycił mój nadgarstek i przyciągając mnie ku sobie, szepnął ledwo słyszalnie:

– On tu jest.

Momentalnie zaniechałam mojego ataku. Stanęłam jak wryta, tępo wpatrując się w Jacoba.

Usłyszałam kroki i chwilę później do pomieszczenia wszedł Joseph Seed.

Zerknęłam na Pratta w poszukiwaniu wsparcia, lecz ten był całkowicie przerażony. Niezdatny do jakiejkolwiek pomocy.

– Witaj, moje dziecko. – Przywitał się Joseph i usiadł na krześle przy biurku. – Słyszałem o Twoich ostatnich wyczynach. Imponujące. Masz w sobie ducha walki.

Jacob poruszył się niespokojnie, nie spuszczając ze mnie wzroku.

– Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, bym zobaczył do czego jesteś zdolna? – Zapytał Joseph.

Jacob zacisnął szczękę i wyraźnie się spiął, po czym wyjął z kieszeni pozytywkę.

– Nie.– Szepnęłam patrząc wprost na niego. – Proszę...

Na moment przed tym, jak z pudełka wydobyła się melodia, w oczach Jacoba dostrzegłam smutek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro