Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 2 ~

„ Spotkanie z Ojcem"


Carswell, zakuj tego skurwiela. – Rzekł Cameron Burke wskazując głową na przywódcę KultuJosepha Seeda, zwanego również Ojcem.

Bóg nie pozwoli Ci mnie tknąć. – Szepnął spokojnie Joseph wyciągając ku mnie ręce.

Zerknęłam za jego ramie gdzie stało jego rodzeństwo. Dwóch wysokich mężczyzn oraz młoda kobieta. Przypatrywali mi się w milczeniu, śledząc każdy mój ruch.

Zakuj go! – Warknął Burke powoli tracąc cierpliwość.

Wyjęłam kajdanki po czym nie spuszczając wzroku z Josepha założyłam mu je na ręce.

– Chodźmy. – Powiedział szeryf Earl Whitehorse posyłając niepewne spojrzenie ku trójce rodzeństwa.

Wyprowadziłam Ojca z kościoła gdzie czekała na nas moja pomocniczka Joey Hudson.

Musimy stąd wiać. – Rzekła z lekką paniką w głosie.

Dostrzegłam, że w naszą stronę nadjeżdża coraz więcej białych aut i ciężarówek a wyznawcy kultu gromadzą się przed kościołem.

Carswell, przodem. Będę Cię osłaniać. – Oznajmił szeryf wyjmując pistolet.

Ruszyłam wzdłuż drogi, na której końcu znajdował się nasz helikopter.

Rozwścieczony tłum nie odstępował nas na krok.

Do tyłu. Do tyłu! – Krzyknął Burke odpychając jednego z mężczyzn stojącego mu na drodze.

Ze zdziwieniem stwierdziłam, że Ojciec nie przejawia ani krzty strachu bądź trwogi. Szedł spokojnie przede mną patrząc jak jego wyznawcy buntują się naszemu osądowi i decyzji.

Nagle usłyszałam odgłos wystrzału.

Annabeth, do śmigłowca! – Wrzasnął Burke celując w najbliżej stojących niego oprawców.

Pchnęłam Ojca nakazując mu przyspieszyć kroku po czym zawlokłam go na tył helikoptera.

Wsiadaj! Hudson wyciągając ku mnie rękę.

Pratt, zabierz nas stąd! – Nakazał przerażony szeryf zapinając pasy bezpieczeństwa.

Pratt był naszym pilotem, który w mgnieniu oka odpalił maszynę, chcąc jak najszybciej zabrać nas z tamtego pojebanego miejsca.

Dookoła panował harmider. Strzały, wrzaski, szarpanina! Wyznawcy kultu siłą starali się wedrzeć do śmigłowca. Nagle coś uderzyło w śmigło, w skutek czego zaczęliśmy opadać w dół.

Jasna cholera! – Krzyknęłam upewniając się czy mam zapięte pasy.

Wśród wrzasków i nawoływania o pomoc dało się usłyszeć wyraźne i spokojne słowa piosenki:

I once was lost but now I'm found. Was blind but now I see... – Śpiewał Joseph spokojnie z zamkniętymi oczami.

Jesteś porządnie porąbany. – Szepnęłam z przerażeniem, czekając na nieuniknione zderzenie z ziemią.

– Co było dalej? – Zapytał Dutch dolewając mi do kubka gorącej herbaty.

Zamknęłam oczy chcąc sobie przypomnieć.

Ujrzałam twarz Ojca, który z nutą satysfakcji w głosie szepnął:

Mówiłem Ci, że Bóg nie pozwoli mnie zabrać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro