Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[5]

Zajadali się czymś, co miało być kalguksu, jednak smakowało jak spalona guma. Żaden z nich nie marudził, szczególnie Yeong; on byłby teraz w stanie zjeść cegłę. W końcu głodował całe trzy godziny!

-- Idziemy stąd? -- szepnął najstarszy. -- Jeszcze chwila, a wszystko zwrócę. -- dodał, zaciskając usta.

Hoseok pokiwał głową, a czterolatek przełknął ostatniego kęsa. Spotkał się z zdziwionym wzrokiem dorosłych, na co tylko wzruszył ramionami.

Wyszli, z uśmiechem dziękując za posiłek. Wsiedli do samochodu i czym prędzej odjechali.

***

-- Wujku, jedziemy już dłuuuugo. Za dłuuugo! Kiedy będziemy na miejscu? -- mały chłopczyk siedział już wyraźnie znudzony, co wskazywało malowanie palcem po szybie.

-- Idź spać. Dojedziemy dopiero rano, więc jeszcze trochę sobie poczekasz. --odparł, patrząc na niego za pomocą lusterka.

-- A zaśpiewasz mi kołysankę na dobranoc?

-- Nie.

Chłopczyk aż otworzył usta z wrażenia. W tej sprawie jego opiekun nigdy mu nie odmówił, więc naprawdę się zdziwił.

-- To nie idę spać. -- fuknął.

-- To nie idź. Nie będziesz miał siły, żeby się bawić.

-- Co? -- pochylił się w jego stronę.

-- To, co słyszysz. -- uśmiechnął się.

-- Dobranoc! -- krzyknął i wygodniej ułożył się w foteliku.

-- Ty też idź spać, kotku. -- mruknął do starszego, stając na światłach.

-- Na pewno? -- upewnił się blondyn.

-- Na pewno. -- pokiwał głową. W myślach już wyobrażał sobie Mina-

-- Dobranoc, skarbie. -- pocałował go jeszcze w policzek i puścił mu perskie oczko, po czym ułożył się do snu.

Jung oblizał usta i docisnął pedał gazu.

Po dwudziestu minutach stanęli przed stacją benzynową. Jedynie brunet nie spał i postanowił nie budzić innych. Cicho wyszedł z pojazdu i szybko pobiegł do budynku. Było pusto, dzięki czemu trochę wstydu z niego wyparowało. Podszedł do kas i sięgnął po opakowanie prezerwatyw. Szybko zapłacił, a jeszcze szybciej wrócił do samochodu i odjechał.

***

Po kolejnych pięciu godzinach drogi dotarli na miejsce. Słońce już dawno widniało na horyzoncie. Ręką sięgał w kierunku siedzenia pasażera, kiedy do głowy wpadł mu pomysł. Wyszedł z auta i otworzył drzwi Kima. Delikatnie go obudził i pomógł mu opuścić pojazd.

-- Kochanie, mam do ciebie prośbę, okej? -- zaczął, nerwowo zerkając na śpiącego blondyna.

-- Okej. -- odpowiedział szczęśliwy; miał nadzieję, że to jest związane z jego wujkiem i ich sąsiadem.

-- Chcę zabrać Yoongiego na randkę i w pokoju mam dla niego jeszcze jeden prezent, więc ja dam cię pod opiekę na bawialnię, a ja z Minem spędzę czas, dobra? -- mówił szybko, gubiąc się w słowach. Bał się, że chłopczyk znowu wejdzie w nieodpowiednim momencie.

-- Jasne! -- cicho krzyknął z bananem na twarzy.

Hoseok odetchnął z ulgą. Kazał zaczekać podopiecznemu w tym miejscu, w którym stoi. Poszedł pod drzwi swojego chłopaka, żeby go obudzić. Nachylił się w jego stronę i chuchnął mu w ucho.

-- Budzimy się, księżniczko. -- szepnął, przygryzając jego płatek.

Blondyn głośno ziewnął i się przeciągnął. Pokiwał w stronę młodszego palcem. Ten znowu się do niego zbliżył. Yoongi pocałował go w usta i sennie uśmiechnął.

Wyszedł z samochodu i zrobił kilka kroków na rozruch. Jung zamknął pojazd i w trójkę ruszyli w kierunku ogromnego budynku.



Tyle czasu w domu siedzę, więc macie drugi rozdział dzisiaj!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro