Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[4]

Dziękuję wszystkim, którzy komentują!


-- Ubierz po prostu moje ubrania, a ja się przebiorę w domu. -- Hoseok wyciągnął w stronę rozgorączkowanego blondyna koszulkę oraz spodnie.

-- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale jesteś trochę większy ode mnie. -- westchnął. -- Wzdłuż i wszerz. -- dodał ciszej, uśmiechając się pod nosem.

-- Ale wie-

-- Nie teraz, Yeongie. -- uciszył chłopca jego wujek. -- Założysz pasek, a koszulkę wsadzisz do spodni.

-- Myślisz, że to wypa-

--DZISIAJ JEST WOLNE, BO SĄ ŚWIĘTA. -- wydarł się najmłodszy, wyraźnie zdenerwowany niezwracaniem uwagi na niego.

-- Święta? -- zdziwił się jego opiekun.

Min przybił piątkę ze swoim czołem. Odchylił głowę, wydając z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. W jego myślach pojawiły się różne sposoby morderstwa i miejsca, gdzie mógłby zabić jedną z tych kobiet z przedszkola.

-- Hyung, co się dzieje? -- zmartwiony głos jego chłopaka przerwał mu wyobrażanie sceny zabójstwa.

-- Idę zadzwonić. -- odparł.

Wyszedł z budynku i wyciągnął telefon. Zadzwonił do pierwszej pracownicy, która jako pierwsza przyszła mu na myśl. Odpowiedział mu pełen jadu głos i już miał pewność, że to właśnie, pozwolisz, drogi Czytelniku, że zacytuję naszego głównego bohatera, ta jebana szmata zabrała klucze. Wymienił z nią kilka zdań i dostał informację, gdzie one leżą. Milutko podziękował i się rozłączył. Wrócił do pozostałych z trochę lepszym humorem. Wysłał Kima do pokoju zabaw, żeby między zabawkami poszukał kluczy.

-- Już wszystko dobrze? -- z troską zapytał go Jung. Położył rękę na jego plecach i delikatnie tworzył na nich różne wzorki.

-- Tak jakby. -- uśmiechnął się delikatnie. -- Teraz musimy polegać na Yeongu.

-- Ten malec nas nie zawiedzie, założę się o to. -- zaśmiał się młodszy. Ramieniem objął chłopaka i pocałował go we włosy.

Blondyn wtulił się w bruneta i cicho zamruczał z rozkoszy.

-- Po powrocie tylko się przebierzemy i jedziemy do jakiego baru. Potem dokądś jeszcze pojedziemy, ale to już niespodzianka. -- szepnął do jego ucha. Chciał jeszcze przygryźć płatek, jednak w tej chwili z głośnym krzykiem do sali wpadł czterolatek.

-- Mam ten klucz! Mam ten klucz! -- wołał w kółko, głośno się śmiejąc. Nie zauważył małego zbliżenia między dorosłymi. Po prostu skoczył przed nich i wręczył mały pęk kluczy. Cały czas uśmiechał się od ucha do ucha.

Yoongi odebrał od chłopczyka przedmiot i wstał, a Hoseoka zalała fala goryczy. Ten krasnal znowu przerwał im w tym momencie. Czasem miał go dosyć i najchętniej wtedy wywiózłby go na chociaż jeden dzień na jakąś przypadkową wyspę.

-- Do domku i na wycieczkę! -- zawołał najstarszy. Wszystkich pospiesznie wygonił, zabierając odpady i inne rzeczy. Po wyjściu zakluczył główne drzwi, a klucze wrzucił do wiszącej nad nimi donicy. We trójkę wrócili do domu, gdzie przebrali się w świeże ubrania i pojechali.




P.S. czy te rozdziały nie są zbyt często?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro