[3]
Proszę Was o komentarze):
EDIT: PRZYSIĘGAM, ŻE JAK NIE BĘDZIE KOMENTARZY, NIE POJAWI SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ
Noriko z Moo Yeongiem mierzyli się wzrokiem od kilkunastu minut, Hoseok i Yoongi rozmawiali o zaistniałej sytuacji, a Akio, znudzony, bawił się sznurówkami butów Mina. Zdążyli już zjeść słodycze, kanapki, chipsy i paluszki przyniesione przez przybyłych, wypić trzy butelki coca coli, a dorośli po piwie bezalkoholowym. Zajęło im to półtorej godziny. Na dworze było już ciemno i zimno, więc nie mogli wyjść na plac zabaw, by się trochę pobawić. Pozostało im siedzenie lub spanie i czekanie na ojca bliźniaków.
-- Głodny jestem. -- mruknął Kim, odwracając wzrok na swojego sąsiada.
-- Wiesz, że zjadłeś paczkę chipsów, pół paczki paluszków i wypiłeś prawie litr coli? -- odparł, patrząc na niego zdegustowany.
-- I tak jestem głodny. -- wzruszył ramionami.
-- Jeśli będziesz tyle jadł, to zgrubniesz i będziemy musieli ciebie turlać! -- krzyknęła dziewczynka.
Chłopczyk wystawił język w jej stronę i mało brakowało, a dostałby poduszką w głowę. Na jego szczęście Hoseok, spędzając z nim wiele czasu, wyuczył się niesamowitego refleksu i w porę zareagował.
-- Noriko, nie przesadzaj. -- upomniał ją Yoongi.
-- Zasłużył. -- prychnęła obrażona.
Mężczyzna zaśmiał się cicho. Bawiło go zachowanie tej dwójki. Śmiał przypuszczać, że spodobali się sobie wzajemnie i przez to sobie dokuczali. Mogło to też być spowodowane zmęczeniem.
Z zewnątrz cała piątka usłyszała głośne kurwa. Blondyn wyglądnął przez okno, kto to był. Rzadko kiedy ktoś bywał w pobliżu tego budynku, tym bardziej nocą. Zauważył samochód i sylwetkę o męskiej posturze opierającą się o płot.
-- Akio, Noriko, czy to możliwe, że to wasz tata? -- zawołał dzieci, będąc coraz bardziej zaskoczonym.
Oni podeszli i wychylili się. Z radości prawie wypadli. Odwrócili się i pobiegli w stronę wyjścia, a za nimi podążył blondyn. Bliźnięta wypadły z przedszkola z uśmiechami na twarzy i głośnymi krzykami.
Yoongi stanął w wyjściu i obserwował, co się dalej wydarzy. Ojciec podniósł głowę. Szybko wszedł na teren przedszkola i chwycił dzieci. Mocno je uścisnął, a potem zerknął na stojącego w drzwiach Mina. Podszedł do niego.
-- Dziękuję panu bardzo. -- powiedział. Był zawstydzony, że sprawił kłopot temu mężczyźnie.
-- Nie ma problemu! -- odparł. -- Ciekawie było. -- zaśmiał się.
-- To dobrze. -- odetchnął z ulgą. -- Jeszcze raz panu dziękuję. Miłej nocy. -- pożegnał się i szybko, wraz z dziećmi, wpakował się do pojazdu i odjechał.
Yoongi wrócił do budynku i wyciągnął dłoń w kierunku wieszaka na klucze. Nie wyczuł jednak jednego z większych kluczy pod palcami. Spojrzał w tamtą stronę i po raz pierwszy od kilku miesięcy przeklnął. Spodziewałby się wszystkiego po tych kobietach pracujących z nim, jednak nie tego, że zabiorą klucz do głównych drzwi. Z wnętrza już słyszał wołania dwójki chłopaków, więc tam poszedł i powiedział, jak wygląda sytuacja. Czterolatek ucieszył się na tę wieść, bo wiedział, że w takim razie muszą tu zostać, a u Hoseoka pojawił się grymas. Żaden z dorosłych nie chciał tu nocować, szczególnie, że mieli inne plany na tę noc. No cóż, trzeba je przełożyć i iść spać. W końcu następnego dnia praca, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro