#6
*Harry*
5:30 a.m
BooBear: Wiesz dlaczego Styles pobił Malik'a?
BooBear: Czy Ty maczałeś w tym palce?!
Harry: Czy to jest ważne, dlaczego?
BooBear: Pytałeś się dlaczego nie powiedziałem, że Malik mnie pobił. Nagle on pojawia się z obitą twarzą, a teraz dowiaduje się, że to Styles.
Harry: Lou, za dużo myślisz.
BooBear: Ja? To wszytko wydaje się być podejrzane.
Harry: Ok. Poprosiłem Harry'ego, aby zrobił porządek z Malik'iem. Pasuje? A teraz wracam do spanie. Dobranoc!
BooBear: Jak zmusiłeś Styles'a do pobicia przyjaciela?!
BooBear: Pisz mi tu!
1:02 p.m (wf)
Harry stał oparty o ścianę i przyglądał się kolegą grającym w piłkę nożną. Dziś nie miał ochoty na bieganie za piłką. Nudził się jednak cholernie, więc ruszył do szatni. Ktoś mignęło mu w jednej z łazienek. Mógł dać sobie uciąć rękę, że to był Louis. Po cichu wszedł do środka i prawie upadł, gdy zobaczył jak chłopak zmienia opatrunek na nadgarstku. Świeża rana aż prosiła się o wizytę u lekarza. Zielonooki poczuł się do dupy. Zadawał sobie sprawę z tego, że to była jego wina.
6:03 p.m
Harry: Dlaczego to robisz?
BooBear: Ale co?
Harry: Dlaczego się tniesz?!
7:05 p.m
Harry: Louis?
8:00 p.m
Harry: Odezwij się!
10:10 p.m
Harry: Proszę...
3:09 a.m
BooBear: Opowiedzieć Ci historię?
BooBear: Był sobie raz chłopiec, który lubił rysować. Rysował obrazki, których nikt nie widział. Był najczęściej kreatywny w nocy, w łazience, poza zasięgiem wzroku. Trzymał to w sekrecie. Powierzył go tylko swojej duszy. Jego galeria cały czas rosła. Może to dziwne i śmieszne, ale jego rysunki były inne. On nie potrzebował papieru czy długopisu. Potrzebował tylko bandażu od czasu do czasu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro