Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#5

*Louis*

Cicho zamknął drzwiczki szafki bojąc się, że ponownie pojawi się Malik i ponabija mu kolejne kilka siniaki. Podskoczył kiedy usłyszał donośny śmiech Styles'a. Przełknął ślinę i zacisnął oczy. Wiedział czego może się spodziewać. Scenariusz był taki sam. Zaciągną go do łazienki, a tam zrobią mu krzywdę. O mało nie pisnął, gdy coś uderzyło jego szafkę. Wiedział już, co go czeka. Mijały sekundy, a on stał dalej w tym samym miejscu. Uchylił powieki i zobaczył odchodzących chłopaków. Oszczędzili go i nie miał pojęcia dlaczego.

Ktoś: Wyglądasz jak przestraszony Jelonek.

Ktoś: Nie martw się. Postaram się o to, aby nikt Cię już nie skrzywdził.

Louis: Co?

Ktoś: Za długo się temu przyglądałem...

Louis: To może przyglądaj się dalej, a mnie daj spokój!

12:05 (chemia)

Ktoś: Nie dam Ci spokoju.

Ktoś: Nie odwale się od Ciebie!

Louis: Spierdalaj.

Było już pięć minut po dzwonku, kiedy to drzwi klasy się otworzyły i stanął w nich nie kto inny jak Harry Styles. Wyglądał na wkurzonego. Louis już wiedział na kim wyładuje ową złość. Choć brunet nigdy go nie dotknął, nawet palcem. Kilka minut po nim do klasy wszedł Malik, miał podbite oko. Wyglądał jakby zderzył się drzewem. Przechodząc obok Louis'a, kopnął w jego ławkę.

Ktoś: Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to Malik Cię pobił?!

Louis: Bo gówno Cię to obchodzi!

Ktoś: A obchodzi!

Louis: Daj mi spokój!

8:00 p.m

Ktoś: Louis, proszę. Daj mi się Tobą zaopiekować -,-

Louis: Nie znam Cię.

Ktoś: Znasz.

Louis: To mnie oświeć.

Ktoś: Nie teraz.

Ktoś: Chcę, abyś poznał prawdziwego mnie.

Louis: To kim jest prawdziwy Ty? 😒

Ktoś: Prawdziwy ja... To gej, chodzący wieczorami do gejowskich klubów. Umawiający się z mężczyznami.

Louis: A ten nieprawdziwy?

Ktoś: Koleś udający, że jest hetero. Umawiający się z dziewczynami.

Ktoś: Nie potrafię sobie poradzić z tym wszystkim...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro