#10
*Louis*
Louis otworzył swoją szafkę i zadziwił się, gdy ujrzał małe białe pudełko. Wziął je do ręki i zobaczył, że przyklejona jest do niego karteczka. Krzywe pismo było zadziwiająco znajome.
'Lou
Przepraszam za Malik'a. Oddaje Ci to co ten idiota zepsuł'
Szatyn otworzył pudełko i aż prawie zachłysnął się powietrzem, gdy w środku znalazł nowy telefon. Nie mógł go przyjąć. I ktokolwiek mu to dał, powinien to zabrać. Niebieskooki, kiedyś sam sobie kupi nowy telefon. Nie potrzebował jakiejś łaski.
A po za tym ten ktoś włamał się do jego szafki. Strach się bać, co mógłby jeszcze zrobić!
7:11 p.m
Louis: Szanuj przyjaciół. Kochaj rodziców. Nie wybaczaj niewierności. Uderzaj mocno. Całuj namiętnie. Ufaj tylko sobie, bo na koniec końców nikt inny Ci nie pomoże.
Louis:Trzeba przeżyć wszystko co jest nam dane. Całą radość i cały smutek. Nie wolno nam się od tego uchylić. Nie przeżyty smutek, przed którym uciekaliśmy i tak kiedyś nas dopadnie.*
Louis:
-Czym jest więc miłość Wilku?
-Czwartym wymiarem. To czas. W tym samym momencie staje w miejscu, cofa się i gna ku przyszłości. Dziś tańczysz ze szczęścia, chętnie wracasz do wczoraj, a jutra nie możesz się doczekać. Taka jebana nirwana.**
Ktoś: Louis!
Ktoś: Tak bardzo się martwiłem. Myślałem, że kogoś zabije wczoraj. Jeszcze dowiedziałem się, że Malik zepsuł Twoją własność -,-
Louis: Nie musiałeś od razu odkupować mi telefonu.
Ktoś: Musiałem. Obiecałem, że będę pilnować, aby nie stała Ci się żadna krzywda.
Louis: To tylko telefon. Ja jestem cały.
Ktoś: Na pewno nic Ci nie jest?
Louis: Oczywiście, że nie.
Ktoś: Cieszę się :)
Louis: I to co napisałeś, to stek bzdur. Na pewno jesteś silny, tylko to nie jest Twój czas.
Louis: Kiedyś przyjdzie taki moment, że powiesz wszystko, a przyjaciele się od Ciebie nie odwrócą :)
Ktoś: Od kiedy stałeś się tak dobrze nastawiony do życia?
Louis: Wczoraj po prostu dużo myślałem.
Louis: Dziękuje Ci nieznajomy człowieku za każde dobre słowo:)
Louis: I spróbuje jakoś to wszystko przetrwać, choć to będzie trudne.
Louis: Świat przecież za sobą ciągnie gorsze problemy niż te moje. Co minutę umiera jakiś człowiek, więc to co siedzi w mojej głowie jest takie błache.
Louis: Jeszcze raz Ci dziękuję, :)
Ktoś: Nie jestem nieznajomy...
Louis: To kim jesteś?
Ktoś: Harry...
Czy chcesz zmienić nazwę kontaktu 'Ktoś' na 'Harry'?
Tak
Szatyn uśmiechnął się pod nosem. Tylko czekał, aż brunet się przyzna. Czy aż trudno było zajarzyć, że Louis pozna go po piśmie?
Lou z głupim uśmiechem na twarzy odłożył telefon. Pierwszy raz w życiu chciało mu się żyć.
*****
*Hanna Krall
**Rozdział 14 -Wilczy skowyt
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro