Rozdział 5
Alicja znów obudziła się na czarnej skórzanej kanapie, na początku tego dziwnego korytarza. Tym razem nie słyszała, żadnych zniekształconych głosów ani nic z tych rzeczy. Od razu po obudzeniu się ruszyła przez korytarz. Mijała różnego rodzaju drzwi, a w jej głowie kłębiły się setki myśli. Ciekawe co teraz będę musiała zrobić? Ciekawe kim jest tamten chłopak? W pewnym momencie przystanęła i spojrzała w dół. Teraz miała na sobie swoją ulubioną bluzę i te same czarne rurki i vansy. Przynajmniej mi wygodnie. - pomyślała i w szybkim tempie pokonała resztę korytarza. Ku jej zdziwieniu drzwi od szafy zniknęły, a korytarz się skrócił.
- Chyba już nic mnie nie zdziwi. - pomyślała i spojrzała na drzwi do kolejnego zadania. Te były zwyczajne z sosnowego drewna. Dziewczyna więcej już nie myślała tylko chwyciła klamkę i delikatnie popchnęła drzwi, po czym weszła przez nie i zobaczyła najzwyklejszą w świecie kuchnię. Odwróciła się z zamiarem zamknięcia, ale drzwi zniknęły.
- Dzien dobry Alicjo! Twoje trzecie zadanie jest co najmniej banalne. Musisz tylko przygotować to co najchętniej jesz na śniadanie. - jak zwykle odezwał się ten głos.
- Może i byłoby łatwe gdybym cokolwiem pamiętała. - powiedziała cicho dziewczyna. Jak na zawołanie w jednej z szafek coś się zaczęło trząść. - Powinnam się bać? W sumie to wcześniej widziałam latającą kartkę, więc co może być tym razem? - Ala ostrożnie podeszła do szafki i szybkim ruchem ją otworzyła. Wyskoczyły na nią dwa opakowania płatków śniadaniowych. Jedne cynamonowe, a drugie czekoladowe. Blondynka automatycznie wzięła do ręki czekoladowe. Następnie skierowała się do lodówki po mleko, a z suszarki zabrała miskę z pieskami i łyżkę. Nie była do końca pewna czy dobrze robi, ale już po chwili siedziała przy stole i kąsumowała płatki. Nagle do pomieszczenia wpadł chłopak mniej więcej w jej wieku. Wyglądał podobnie do Alicji, tyle że był sporo wyższy i ewidentnie o coś wkurzony. Zachowywał się tak jakby w ogóle jej nie widział.
-Przeklęta gwiazda! Musiała wyłączyć mi budzik. Pewnie znowu się przez nią spóźnię i jeszcze zeżarła moje płatki. Oj nie ze mną takie numery Skrzetuska. Jeszcze mnie popamiętasz. - chłopak szybko zrobił sobie płatki i zjadał je w ciszy. Alicja siedziała razem z nim przy stole. Po chwili było słyszać za oknem dźwięk syren. - Pewnie znów gdzieś jakiś wypadek. Ludzie jeździć nie umieję. - mruknął jeszcze chłopak i szybko wyszedł.
- Gratuluję Alicjo! Zaliczyłaś trzecie zadanie i poznałaś swojego brata bliźniaka - Adriana. W tym zadaniu miała wybór, w zależności od tego jakiego dokonałaś poznałaś inną osobę.
Mam brata - pomyślała czekoladowooka, a po chwili znów ogarnęła ją ciemność.
Mam wrażenie, że do niczego ta książka... 😭
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro