Rozdział 20
- Cześć - powiedziała Ambar wchodząc do salonu - Pogadamy ?
- Tak, czekałam na Ciebie - pokiwała głową Emilia - Chciałam przeprosić... - zaczęła.
- Ja pierwsza - przerwała jej Smith i usiadła obok niej na kanapie
Obie miały czas by w samotności i ciszy pomyśleć o sobie nawzajem, o ich relacji, przyjaźni i wszystkim co przeszły. O uczuciach i emocjach, które niezauważalnie zmieniały się. Wspólnie, choć oddzielnie doszły do jednego wniosku - nie chcą się kłócić.
- Nie lubię gdy się kłócimy - powiedziała Ambar - Rozmawiałam z Matteo i pomogł mi coś zrozumieć. Coś co jest dla mnie, dziwne, trudne i nowe, ale... nie jest złe - zaśmiała się pod nosem - Myślę, że mogłam być zazdrosna o Ciebie i Benicio, tak jak Ty byłaś zazdrosna o mnie i Jorge. O to chodziło, prawda ? Poczułaś do mnie coś innego niż przyjaźń, coś więcej ?
Emilia przygryzła dolną wargę patrząc na piękną Blondynkę, która wpatrywała się w nią swoimi niebieskimi oczami. A więc to czas na tą rozmowę. Zmierzenie się ze swoimi uczuciami i lękami. Zawsze wspólnie odkrywały siebie. Czy to swoje pasje, zainteresowanie, style. Teraz znowu miały to zrobić - razem odkryć siebie pod względem uczuć, emocji i tego kto ich interesuje.
- Tak - pokiwała głową Mansfield - Wtedy widząc Cię z Jorge zdałam sobie sprawę, że coś czuje. Ale jak zawsze nie chciałam o tym rozmawiać, wolałam wywołać u Ciebie zazdrość i czekać na Twój gest. Teraz wiem, że to było głupie... Ja i Benicio to tylko przyjaźń, on też wie, co czuje do Ciebie więc nie bawiłam się nim.
- W porządku, ale powinnaś mi powiedzieć - stwierdziła Smith.
- Wiem - przytaknęła Emilia - Nie nadaje się do związków Ambi, bywa egoistyczna i nie umiem rozmawiać o uczuciach - spojrzała na nią - Nigdy się nie angażowałam, nie chciałam i nie czułam takiej potrzeby, ale teraz czuję coś do siebie i to jest coś innego. Zależy mi na Tobie i nie chciałabym Cię zranić ani stracić.
Nigdy nie mówiła tak o uczuciach. Nigdy na nikim tak jej nie zależało. I teraz to wszystko miało sens. Czemu nie wychodziło jej wcześniej z chłopakami, czemu nie chciała nic na stałe. To nie było to czego chciała i potrzebowała.
- A mi zależy na Tobie Emi - wzięła ją za rękę Blondynka - To nowe, szalone i ryzykowne, ale czy nie takie jest całe nasze życie ? - zaśmiała się - Chce odkryć kim jestem, czego chce i chce to zrobić razem z Tobą.
- Chcesz przez to powiedzieć... ? - spojrzała jej w oczy Dziewczyna - Że czujesz do mnie coś silnego i możemy...
- Być kimś więcej niż przyjaciółkami - dokończyła za nią Ambar - Tak, Emi, wiem, że Cię kocham - pogłaskała ją po policzku - Zawsze kochałam, tylko myślalam, że to po prostu przyjaźń.
- Mam tak samo - uśmiechnęła się Emilia - Ale to coś więcej, coś wyjątkowego i nie chce tego zepsuć.
- To jesteśmy w tym dwie.
- Zawsze jesteśmy razem i się wspieramy. Nic tego nie zmieni - stwierdziła Mansfield.
Spojrzały sobie w oczy. Przekroczenie granicy zawsze było ryzykowane i emocjonujące. Odkrycie przed sobą prawdy, uczuć, powiedzenie głośno o tym czego się pragnie. A teraz obie chciały tego samego - być razem.
Zaczynały nową drogą, już nie tylko jako najlepsze przyjaciółki. A jako dwie piękne, dziewczyny, które razem mieszkają i szczęśliwe całują się na kanapie w swoim salonie. Razem przeszły tak wiele aż odkryły, że to czego potrzebują do szczęścia to być razem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro