Pierwsze spotkanie Scott
♡Scott- Jechałaś, właśnie do swojej starszej siostry Rebeki, gdy nagle na ulicę wbiegło jakieś zwierzę.
Nie zdążyłaś wychamować i je potrąciłaś.
Szybko wysiadłaś z samochodu i podbiegłaś do rannego zwierzęcia.
Okazało, się że to mały piesek, który najwyraźniej cierpi.
Wzięłaś go delikatnie na ręce i zaniosłaś do samochodu.
Przypomniało ci, się że gdzieś w Beacon Hills jest klinika weterynaryjna.
Odpaliłaś samochód i ruszyłaś w poszukiwaniu kliniki.
Odnalazłaś ją po 15 minutach i wysiadłaś z samochodu biorąc psa na ręce.
Po twoich policzkach ciekły łzy, i w dodatku padał deszcz.
Nie mogłaś znieść myśli, że skrzywdziłaś bezbronne zwierzę.
Doszłaś do drzwi i zaczęłaś w nie walić z nadzieją, że ktoś tam jest.
Po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałaś w nich zaskoczonego chłopaka.
Kojarzyłaś go ze szkoły, był od ciebie o rok starszy.
-Ja-ja Jechałam samochodem i on wbiegł na jezdnię i potrąciłam go. Proszę pomóż mi....-załkałaś pokazując mu zranionego psa.
-Oczywiście, wejdź do środka. Za chwilę się nim zajmę.- zrobiłaś jak chłopak kazał i udałaś się za nim do środka kliniki.
Doszliście do pomieszczenie z dużym stołem operacyjnym i różnymi specjalnymi przyrządami.
Chłopak wziął od ciebie psa i położył na stole po czym zaczął go dokładnie oglądać.
-Nie powinien go zobaczyć doktor?-spytałaś cicho nie chcą go urazić.
-Doktora Deitona aktualnie nie ma, ale przysięgam, że piesek jest pod dobrą opieką- zapewnił chłopak posyłając w twoją stronę uroczy uśmiech, który po chwili odwzajemniałaś.
-Tak, wogóle to jestem Scott- przedstawił się chłopak.
-[i/n] miło cię poznać- odpowiedziałaś uprzejmie.
Podczas, gdy Scott zajmował się potrącony przez ciebie pieskiem zaczęłaś z nim rozmawiać.
Dowiedziałaś, się że ma najlepszego przyjaciela Stiles'a i gra, w drużynie lacrosse.
Scott okazał się być miłym i radosnym chłopakiem na widok, którego serce czy przyspiesza.
-I co z nim?- spytałaś gdy Scott skończył go opatrywać.
-Ma trochę zadrapań i skręconą łapkę, ale tak to wszystko z nim wporzadku- powiedział brunet posyłając w twoją stronę kolejny uśmiech.
-To dobrze, a gdyby nieznalazł się właściciel to mogła bym go zabrać?- spytałaś po chwili.
-Jasne- odpowiedział szczęśliwy chłopak.
- To ja już będę szła- powiedziałaś udając się w stronę wyjścia.
-[i/n] czekaj!-chłopak podbiegł do ciebie chłopak i wręczył ci kartkę z numerem telefonu.
Podziękowałaś i dałaś mu buziaka w policzek na co chłopak lekko się zarumienił.
Sama byłaś podwrażeniem tego, co zrobiłaś bo zazwyczaj byłaś cicha i skromna.
Wychodząc z kliniki i przez całą drogę do domu myślałaś o nowo poznanym chłopaku i wiedziałaś, że jeszcze nie jeden raz się spotkacie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro