Jak wyzna ci miłość cz.1
Rozdział jest nawiązaniem do poprzedniego.
Scott: Zaprosił cię do drogiej restauracji. Chłopak wyglądał na zestresowanego, jego ręce pociły się i trzęsły. Zaczęłaś podejrzewać, że chłopak chce ci się oświadczyć. Twój mózg ogarnęła panika... co chwile twój mózg mówił: cholera! Odgoniłaś te myśli i wróciłaś do obiadu. Czekając na deser chłopak odrzekł:
- J-ja muszę c-ci coś powiedzieć - mówiąc to nie patrzył ci w oczy - zakochałem się w tobie.
- Ja też cię kocham - powiedziałaś a kamień spadł ci z serca.
- Ale to nie wszystko - mówiąc to, szukał czegoś w kieszeni. Wyjął pięknie opakowane pudełeczko. Na twoje serce znowu powrócił strach, a kolor odpłynął z twarzy - czy zostaniesz moją... - przerwałaś mu głośnym krzykiem.
- Nie! Scott... jesteśmy za młodzi. Nawet nie spytałeś czy chcę być twoją dziewczyną! - wszystkie pary oczu były skierowane w waszą stronę. Scott wyglądał na zdezorientowanego, lecz już po chwili wybuchł głośnym śmiechem.
- T-ty serio myślałaś, że ch-ce się oświadczyć? - spytał powoli hamując śmiech.
- Wiesz... to pudełeczko i ta restauracja - mówiłaś nieśmiało, lecz po chwili sama przypominając sobie swój strach wybuchnęłaś śmiechem.
- Chciałem się spytać czy zostaniesz moją dziewczyną...
- A to pudełeczko?
- A to jest prezent... - mówiąc to otworzył złote pudełeczko. Twoje oczy momentalnie się rozszerzyły, gdy ujrzałaś srebrny medalik.
- Ale śliczny... dziękuje! - rzuciłaś mu się na szyje.
- Otwórz... - powiedział z uśmiechem. Trzęsącymi rękoma powoli przesunełaś wieczko serduszka. Zobaczyłaś tam wasze pierwsze zdjęcie.
- Nie wiem co powiedzieć...
- Poprostu odpowiedz na moje pytanie...
- Jakie pytanie? - odpowiedziałaś zdezorientowana.
- Czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Taak - krzyknęłaś na cały głos. Cała sala biła gromkie brawa. Pewnie urządziliście im niezłą komedie, bo wasza "widownia" była czerwona ze śmiechu.
Stiles: Siedzieliście wtedy w twoim pokoju. Stiles zaczął gadać, że chciałby się umówić z pewną dziewczyną od dłuższego czasu. Było ci przykro, bo zdałaś sobie sprawę, że znowu utknęłaś we friendzone.
- Pójde po chipsy. Reklama zaraz się skończy... a ja na prawdę chcę usłyszeć to zdanie: Luke I am your father - mówiąc to zdanie, próbowałaś naśladować głos Lorda Vadera. Stiles wybuchnął śmiechem, lecz nagle spoważniał.
- (t/n)... to ważne.
- Jest wyjątkowa? - spytałaś, choć twój głos drżał. Było ci przykro, ale maskowałaś to wszystko nikłym uśmiechem.
- Tak... jest najbardziej wyjątkową dziewczyną na ziemi. Co ja gadam... w całym wszechświecie! - krzyknął głośno - uwielbia oglądać filmy, lubi zagadki... poprostu ideał.
- Musisz mnie z nią poznać... może zabiore się z nią na wieczór filmów? Co o tym myślisz? - pomyślałaś, że skoro nie możesz go mieć jako chłopaka, to chociaż zaprzyjaźnisz się z jego dziewczyną... wreszcie będziesz mogła porozmawiać z kimś na "poziomie".
- Wiesz... miałem ją tam zaprosić. Jak myślisz zgodzi się?
- Jasne... raczej tak!
- To co w piątek przyjde po ciebie o 18:00?
- Słucham?! - pisnęłaś. Trochę za bardzo cię poniosło.
- To ciebie kocham... wiem, że może to głupie. Jeżeli nie czujesz tego samego to... - przerwałaś mu pocałunkiem. Po chwili cicho szepnęłaś w jego ucho:
- Ja ciebie też...
-,-,-,-,-,-,,-,-,-,,-,-,-,-,-,,-,-,-,-,-,-,,-,-,-,-,-,-,,-,-,-,-
Wiem, że krótki, ale nie chcę, żeby połowa z was dostała cukrzycy. Może uda mi się wstawić dzisaj drugą część, ale nie obiecuje. Do następnej kolejeczki kiteczki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro