Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jak się poznaliście cz. 2

Derek

Poznałaś Dereka na ulicy. Był poniedziałek, śpieszyłaś się do szkoły. Nienawidzisz poniedziałków, robisz wszystko wolniej, a twoje ruchy są leniwe i ospałe. Powoli wsiadasz do swojego starego białego jeep'a i udajesz się do szkoły. Gdy spoglądasz na zegarek, zaczynasz przyśpieszać. Wieżdżasz do lasu... Jedziesz coraz szybciej, szybciej, aż kierowca jadący przed tobą gwałtownie hamuje, przez co uderzasz w jego zderzak.
-Cholera - klniesz pod nosem. Powoli wysiadasz z auta i podchodzisz do rozbitego auta.
-Nic ci nie jest... bardzo przepraszam - mówi chrapliwy męski głos... nie podoba ci się to, lecz uśmiechasz się i mówisz:
-Nie... a panu? Bardzo przepraszam za nie uwagę - mówiąc to spoglądasz na rozbity zderzak, pięknego mercedesa - spieszyłam się do szkoły.
-Jeździsz przez las... kochaniutka, taka piękna kobieta, nie powinna jeździć ciemnym lasem.
Mężczyzna jest doś podejrzany, dlatego mówisz tylko.
-A jednak pozory mylą... przepraszam muszę już iść - mówisz do niego i powoli wycofujesz się do twojego jeep'a. Wsiadasz i próbujesz odpalić samochód.
-Cholera! Nie działa! - krzczysz.
-To może ja pomogę... wiesz jestem dobrym mechanikiem - szepcze i delikatnie dotyka twojego kolana. Zaciskasz szczęke i strzepujesz obrzydliwą rękę ze swojej nogi. Mężczyzna jest jednak uparty i znowu jego gruba, brudna dłoń znajduje się na twojej nodze. Zaczynasz być zła.
-Niech mnie pan puści! - krzyczysz i próbujesz uwolnić się od brutala. Gdy on powoli zaczyna zbliżać swoją twarz do twoich ust, jakiś mężczyzna odpycha go i bez uprzedzenia uderza go w szczękę. Twoim bohaterem okazał się młody mężczyzna. Miał czarne włosy, a jego brodę okalał lekki zarost. Byłaś bardzo przerażona, lecz w twoim umyśle zapaliła się lampka. Zadzwoniłaś po szeryfa Stilinskiego. Mężczyzna był w pobliżu całego miejsca zdarzenia, więc bójka nie zakończyła się aż tak źle jak sobie wyobrażałaś (nie było ofiar śmiertelnych). Podeszłaś do swojego wybawiciela i nieśmiało mruknęłaś:
- Dziękuję... gdyby nie pan - na chwilę zawiesiłaś głos. Mężczyzna  uprzedził cię i sam tajemniczo się uśmiechając rzekł:
- Jestem Derek... miło mi cię poznać.

Jackson i Liam

Jacksona pozałaś na meczu Lacross. Twoi rodzice stwierdzili, że skoro jesteś nowa w tej szkole, powinnaś poznać nowych ludzi. Usiadłaś w ostatnim rzędzie, i znudzona zajadałaś się hamburgerem, którego kupiłaś obok szkoły. Pomyślałaś, że skoro już tu jesteś, to przynajmniej spróbujesz załapać taktykę. Chwila zamyślenia, a w twoją głowę walnęła piłka, którą wyrzucił jeden z chłopaków.
- Ała... - mówiąc to dotykasz swojego pulsującego czoła - będę miała guza!
- Bardzo cię przepraszam... nie chciałem wycelować w twoje czoło - mówi jakiś chłopak, który po chwili podchodzi do ciebie i pomaga ci się podnieść.
- Ale wycelowałeś... szkoda, że nie do bramki - zza twoich pleców odzywa się, pewny siebie głos.
- Jackson przestań być opryskliwy! - krzyczy trener, po czym dumny chłopak wraca na boisko.
- Jeszcze raz przepraszam cię... jestem Liam.
- A ja (y/n)... tamten cholerny "paw" to Jackson, prawda? - spytałaś ze śmiechem.
- Tak... mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy - odchodzi puszczając do ciebie oczko.

***********************************
Mam nadzieję, że podobał wam się kolejny rozdział. Chciałabym widzieć, więcej komentarzy... chodzi głównie o to, że chcę wiedzieć czy podoba wam się to 'coś', i to co ewentualnie mogę zmienić. To do później kiteczki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro