Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy ty jesteś zazdrosna

Robin

Spacerowałaś po mieście, bo chciałaś się przejść i dotlenić umysł. Nagle zawiał mocniejszy podmuch wiatru i porwał twój ulubiony {kolor} szalik. Rzuciłaś się do przodu chcąc go złapać, lecz on uciekł. Za każdym razem, gdy chciałaś go złapać, ten odlatywał kawałek dalej. Zirytowana przyspieszyłaś i w końcu go złapałaś. Tłumiąc okrzyk szczęścia zawiązałaś go wokół szyi, by zorientować się, że szalik wywiódł cię aż do zaułka, jakich wiele w tej części miasta. Miałaś się już obrócić i pójść w drugą stronę, kiedy zauważyłaś w nim Dicka z jakąś dziewczyną. Wyglądało na to, że się dobrze znają i świetnie się bawią razem. W końcu on jest taki roześmiany i rozluźniony, a ona prawie się do niego przytula. Teraz to już zdecydowana odwróciłaś się na pięcie i pospiesznie udałaś się w swoje ulubione miejsce w parku. Usiadłaś na ławce i przyciągając kolana do klatki piersiowej, objęłaś je ramionami do siebie. Zastanawiałaś się kim jest ta dziewczyna, na samą myśl o niej chciałaś raz jeszcze tam pójść i zwymyślać ją za przylepienie się do cudzego faceta! Ale czy to znaczy, że jesteś zazdrosna? Ależ oczywiście! Wiedziałaś, że Robin jest przystojny, miły i pomocny, a to zakłada, że jakieś inne dziewczyny też chcą takiego dla siebie. Czym tu się przejmować skoro mówił, że cię kocha? A jeśli to jest tylko przyjaciółka, a może jednak nie? Te czarne myśli przerwał ci właśnie Dick.

- Czemu siedzisz tu tak sama, zaczyna się ściemniać, chodź odprowadzę cię do domu!

- Dobrze...

- Wyglądasz bardzo smutno.

- Jak byś się czuł, gdybym w jakiś zaułku śmiała się i przytulała z jakimś chłopakiem!?

- {T.I.} czy ty widziałaś mnie z dziewczyną o długich blond włosach i czarnej bluzce?

- Tak i kto to jest do cholery jasnej!?

- To tylko Terra, stara znajoma, kiedyś była w naszym zespole i była zakochana w Bestii.

- Oh... W takim razie, przepraszam byłam trochę zazdrosna.

- Tylko trochę? Widziałem jak szybko odeszłaś i chyba jednak bardzo zazdrosna.

- Dobra, byłam bardzo zazdrosna, zadowolony?

- I to bardzo! I nie martw się nigdy nie dam ci świadomie, podstaw do zazdrości!

- Jakiś ty wspaniałomyślny! 

Roześmiałaś się, a razem z tobą twój chłopak. Jak mogłaś pomyśleć, że ktoś tak cudowny może choćby pomyśleć o zdradzie cię z inną!


Bestia

Wstałaś dziś w wyśmienitym humorze. Ubrałaś się i z postanowieniem rozprostowania kości ruszyłaś w miasto. Wzięłaś portfel, klucze, telefon i wyszłaś. Po drodze rozmyślałaś o wszystkim i niczym, aż w końcu w twoim umyśle pojawił się Bestia. Zastanawiałaś się co teraz robi i gdzie jest. Postanowiłaś, że go odwiedzisz. Ruszyłaś, więc w stronę wieży Młodych Tytanów. Byłaś już pod budynkiem, gdy zadzwoniłaś do chłopaka, czy jest w domu. Próbujesz już trzeci raz i nie odbiera. Strasznie się zmartwiłaś i weszłaś do środka, by go poszukać. Jednak nikogo nie spotkałaś w salonie, co cię zdziwiło, więc poszłaś do pokoju Garfielda. W nim ujrzałaś totalny syf i pozostałą czwórkę tytanów. 

- Hej, możecie mi powiedzieć gdzie jest Bestia?

- Problem jest taki, że my też nie wiemy - odezwał się Robin.

- Nie wiecie gdzie jest wasz przyjaciel?

 - Nie wiesz gdzie jest twój chłopak? - zapytała z sarkazmem Raven.

- Dobra, rozumiem. Jakieś pomysły, gdzie może być?

- Przychodzi mi tylko jedno miejsce na myśl - rzekł Cyborg.

- Jakie?

- Pizzeria.

- Postanowione, więc pomożecie mi szukać Bestii!

- Okej!

Ruszyliście, więc do garażu. Wskoczyliście do auta Cyborga i pojechaliście pod pizzerie. Droga dłużyła ci się niewyobrażalnie. Wysiedliście pod miejscem docelowym i zaczęliście szukać. W pewnym momencie zauważyłaś zielonego psa, który przymilał się do jakiejś uroczej pudelki. Nawet cię nie zauważył, aż tak bardzo zainteresował się kimś innym. Najpierw byłaś potwornie zazdrosna, co ma pies czego ty nie masz, ale następnie byłaś też zasmucona i niepewna. Może to wszystko twoja wina, w końcu nie poświęcałaś mu dużo czasu, ale myślałaś, że cię kocha. 

- Chyba go znalazłam...

Powiedziałaś ze ściśniętym gardłem i łzami w oczach, wskazując na psy. Następnie rzuciłaś się w drogę do swojego mieszkania. Prawie nic nie widziałaś, więc nie jest niespodzianką, że na kogoś wpadłaś. Chciałaś przeprosić i biec dalej, ale ta osoba złapała cię w swoje ramiona i nie chciała puścić. Podniosłaś wzrok i ujrzałaś Garfielda.

- Co się stało? Czemu płaczesz?

- Jeszcze się pytasz? Nie starczą ci moje łzy? Chcesz mnie jeszcze bardziej upokorzyć?

- O co ci chodzi?

- Ty dobrze wiesz o co! Już nie udawaj!

- Ja naprawdę nie wiem o co chodzi!

W tym momencie usłyszałaś wołanie, odwróciłaś się i zobaczyłaś Gwiazdkę, która głaskała zielonego psa i razem z pozostałą trójką patrzyła się na ciebie ze zmartwieniem.

- Czyli to jednak nie byłeś ty...

- Co się wydarzyło? Czemu płakałaś?

Nie odpowiedziałaś tylko wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej.

- Szukaliśmy cię i wtedy ona zobaczyła tego psa, jak przytula się do uroczej pudelki - udzielił odpowiedzi Robin.

Garfield wstrzymał za chwilę powietrze, by po chwili zachichotać. 

- Naprawdę dwa psy doprowadziły cię do płaczu?

- Myślałam, że to ty mnie zdradzasz, tumanie!

Krzyknęłaś mu w twarz, on jeszcze raz zaśmiał się i podniósł twój podbródek w górę, byś na niego spojrzała. Pocałował cię w czoło i nosek.

- Jakbym miał podstawy, aby cię zdradzać. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała, nie mógłbym tego zrobić, nie tobie.

- Ale ja jestem głupia, jak w ogóle mogłam tak pomyśleć?

- Nie głupia, lecz zazdrosna!

- To wszystko twoja wina, gdzie byłeś?

- Położyłem się pod naszym drzewem w parku i najwyraźniej zasnąłem, a później na mnie wpadłaś.

- Nie rób tak już nigdy więcej i odbieraj moje telefony!

- Dobrze, nie martw się już. Wszystko jest dobrze, jestem przy tobie.


Cyborg

Obudziłaś się z myślą, że dawno nie widziałaś swojego chłopaka. Każde z was miało swoje sprawy i nie zdołaliście się spotkać. Tak rozmyślając wstałaś i postanowiłaś, że zadzwonisz do Victora. Odebrał już po drugim sygnale.

- Hej!

- Hej!

- Masz dzisiaj może czas, by się spotkać?

- Dziś? Nie wiem czy się wyrobie...

- A co masz dzisiaj w planach?

- Miałem iść dzisiaj na zlot zabytkowych pojazdów...

- Rozumiem.

- Ale dla ciebie mogę z tego zrezygnować!

- A może pójdziemy tam razem?

- A chcesz?

- Oczywiście!

- To będę po ciebie tak około 15?

- Oki, będę czekać z niecierpliwością!

- Pa!

- Pa!

Spojrzałaś na zegar, który wskazywał godzinę dwunastą. No tak w końcu dzisiaj sobota i mogłaś pospać, do której chciałaś. Czyli zostało jakieś trzy godziny, by zjeść śniadanie i przyszykować się na zlot. Poszłaś, więc do kuchni, otworzyłaś lodówkę i wyjęłaś cztery jajka na jajecznice. Zrobiłaś to jakże wymyślne danie i spożyłaś je z dwoma kromkami chleba z masłem. Posprzątałaś naczynia i udałaś się do swojego pokoju. Stanęłaś przed szafą i zastanowiłaś się co ubrać. Postanowiłaś założyć czarną bluzkę z grafiką przedstawiającą fiata 126P, do tego zwykłą, szarą spódniczkę przed kolano. Związałaś włosy w koka i założyłaś ulubiony naszyjnik. Tak ubrana wzięłaś telefon, by sprawdzić, która godzina. Zauważając dopiero kwadrans po drugiej, weszłaś na instagrama, by zabić jakoś czas. Z tego wybudził cię dźwięk klaksonu. Przestraszona spojrzałaś przez okno widząc samochód swojego chłopaka. Szybko chwyciłaś klucze, zamknęłaś dom i pobiegłaś do auta. Otworzyłaś drzwi, wsiadłaś i pojechaliście w drogę.

- Hej!

-Hej!

- Jak tam? Gotowa na super zabawę?

- Pewnie! Mam nadzieje, że znajdziemy tam coś ciekawego!

- Może, ale musimy się trochę naszukać!

- Z tobą to będzie sama przyjemność!

Zaśmiał się i z uśmiechem zdobiącym usta, wypatrywał wjazdu na zlot. W końcu go znaleźliście, zaparkowaliście i udaliście się zobaczyć jakieś fajne pojazdy. Było tak wielu ludzi, że nawet nie spostrzegłaś, gdy zgubiłaś Victora w tłumie. W tym samym momencie ujrzałaś go przy pięknej, bordowej syrenie 104, razem z jakąś młodą dziewczyną. Wyglądało na to, że nawet nie zorientował się, że nie stoisz koło niego, tak bardzo wciągnął się w rozmowę z tą dziewczyną. Zrobiłaś się niesamowicie zazdrosna, więc podeszłaś szybko do chłopaka i przyciągnęłaś go do pocałunku. Po rozłączeniu waszych ust, spojrzałaś na tamtą z wyższością. Niech wie, że ten facet jest już zajęty. Szybko odciągnęłaś go od niej do jego samochodu.

- {T.I.} co to miało być?

- Nic!

- Jak to nic?

- No dobra, może byłam trochę zazdrosna...

- O co?

- Bo nawet nie zauważyłeś, że nie ma mnie i jeszcze rozmawiałeś z tą dziewczyną...

- Zauważyłem i właśnie dlatego z nią rozmawiałem. Pytałem się, czy czasem cię nie widziała.

- Przepraszam...

- Nie masz za co. Może nawet dam ci więcej powodów do zazdrości.

- Victor!

- Tylko żartowałem!


Kid flash

Umówiłaś się na kolejną lekcje gry na rolkach za swoim chłopakiem. Wyszykowana z plecakiem na ramionach biegłaś do parku, gdzie czekał już na ciebie Wally. 

- Hej!

- Hej! Widzę, że już padasz ze zmęczenia, może najpierw trochę odpoczniesz?

- To dobry pomysł!

Zmęczona po biegu usiadłaś przy nim na ławce i oparłaś się o jego ramię. Wyciągnęłaś z plecaka wodę i rolki, które założyłaś. Już w nich podniosłaś się i napiłaś się łapczywie cieczy z butelki. Stanęłaś przed chłopakiem gotowa na lekcję. On jednak się nie spieszył, powoli ubierał pomarańczowe rolki i dopiero się podniósł. 

- To co gotowa?

- Już bardziej być nie mogę!

- To do roboty!

Najpierw jechaliście prosto przed siebie chodnikiem, ale w pewnym momencie trzeba było skręcić. Zestresowana zrobiłaś skręt zupełnie instynktownie i nie wywróciłaś się. Szczęśliwa rzuciłaś się chłopakowi na szyję. Niestety życie to nie bajka i nie mogąc cię utrzymać, upadliście na boga winną dziewczynę. Rozległ się krótki krzyk, a później lekkie pociąganie nosem. Szybko wstaliście i uklękliście przy niej.

- Czy wszystko w porządku? - spytałaś się dziewczyny.

- Chyba tak.

Próbowała się podnieść, ale gdy stanęła na lewej nodze od razu się przewróciła.

- Wygląda na skręconą, może usiądź na tej ławce.

Wskazałaś ławkę w cieniu wielkiego dębu, a ona z waszą pomocą usiadła na niej. Wally ściągnął jej ostrożnie buta i faktycznie kostka była spuchnięta. Próbował nią poruszyć, ale nie mógł.

- Jak nic jest skręcona. Może zaniosę cię do domu?

- Nie chcę robić kłopotu.

- To żaden kłopot, zaraz wracam.

Rzucił do ciebie biorąc dziewczynę na ręce i odbiegając w swoją stronę. Postanowiłaś iść po swój plecak i poczekać na niego, bo przecież ona nie mogła jakoś daleko mieszkać. Z tą myślą przebrałaś rolki na adidasy i usiadłaś na ławce. Powoli zaczęło się ściemniać, a nadal nie widziałaś chłopaka. Zaczęłaś się martwić, ale też stawać się zazdrosna. W końcu zamiast być z tobą poszedł z tą dziewczyną. Wiedziałaś, że jego sumienie nie pozwoliłoby mu zostawić nikogo w potrzebie, ale nadal dlaczego jeszcze nie wrócił? Przecież minęło tak wiele czasu, nawet gdyby mieszkała daleko, to dla niego jest jak kilka sekund biegu. Z postanowieniem dalszego czekania, wyjęłaś wodę i wypiłaś ją do końca. Wstałaś z ławki i wyrzuciłaś butelkę do kosza na śmieci. W ten poczułaś, że ktoś obejmuje cię w pasie. Wystraszona szybko się odwróciłaś, a widząc swojego chłopaka się uspokoiłaś.

- Gdzieś tyle był?

- Okazało się, że ona mieszka naprawdę daleko, a jak już otworzyłem drzwi do jej mieszkania, jej mama stała w przejściu. Musiałem jej wszystko wyjaśniać, a później jeszcze słuchać jaki to ja jestem miły, pomocny i takie tam. Zaprosiła mnie nawet na obiad w niedzielę.

- Widzę, że świetnie się bawiłeś, gdy ja tu sama czekałam...

- Nie było tak fajnie, a wiesz czemu?

- Nie...

- Ponieważ nie było ciebie przy mnie.

Boże i jak ja mam być o niego chociaż trochę zazdrosna? Z tą myślą przytuliłaś się do niego, a on objął cię ramionami.

- Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów na niedzielę.

- Nie mam, a co?

- W końcu idziesz ze mną do ich na obiad.

- Oczywiście.

- A i nie bądź o mnie zazdrosna.

- Wcale nie byłam!



Witam czytelników!

Mam nadzieje, że nie jest wam aż tak źle na tych koronoferiach! Ja czuję się jeszcze gorzej niż na co dzień  w szkole. Czy wam też się wydaję, że nauczyciele zadają wam jeszcze więcej zadań i materiału niż normalnie? Czy to po prostu moich nauczycieli powaliło? Ale no cóż życie. Obyśmy niedługo wrócili do szkoły. Tak na poprawę humoru wstawiam dziś rozdział. Oby się wam spodobał! A i możecie mi podawać pomysły na następny scenariusz!

Pozdrawiam

Julcia ;-)









































Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro