Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI

Nadszedł w końcu dzień moich urodzin, które niestety musiałem spędzić sam. Jongin miał prace u ojca, a Luhan w kawiarni jedynie ja dziś mogłem dostać wolne. Z westchnięciem ogarnąłem całe swoje mieszkanie i usiadłem na kanapie zaraz włączając sobie telewizor.

Skoro ten dzień miałem spędzić sam to chociaż może znajdę jakiś ciekawy film lub cokolwiek. Szczerze to wątpiłem w to. Nigdy nie ma nic ciekawego w telewizji a dzisiejszego dnia na pewno nic nie znajdę.

Zrezygnowany z szukania filmu odpaliłem laptopa i zacząłem przeglądać różne portale społecznościowe. Od facebooka po instagram jednak nie znalazłem niczego ciekawego. Jak zwykle.

Postanowiłem jednak znaleźć sobie jakiś film na internecie i już po chwili mogłem rozłożyć się na kanapie i skupić na dość ciekawej fabule filmu.

***

Po skończonym filmie znudzony podniosłem się z kanapy i przebrałem w ciuchy wyjściowe. Zrobiłem delikatny makijaż i poprawiłem włosy wychodząc z domu i przy okazji zamknąłem drzwi na klucz od razu kierując się do swojego miejsca pracy.

Po kilku minutach w końcu doszedłem na miejsce witając się ze wszystkimi z promiennym uśmiechem. Oczywiście nie obeszło by się od życzenia mi wszystkiego najlepszego i pytania co tu robię.

Odkąd pracuje w tej kawiarni zdobyłem dość sporo nowych znajomych na co byłem bardziej chętny do pracy. Wszedłem do pokoju mojego szefa.

- Dzień dobry, przeszkadzam? - spytałem cicho patrząc na mężczyznę i jakiegoś innego siedzącego na kanapie

- Coś się stało, Baekhyun? - podniósł się - Miałeś dziś odpoczywać, pamiętasz?

- Mmm. Ale w domu mi się nudzi - wydąłem wargę - Czy mógłbym dziś też pracować... Proszę?

- No dobrze - pokiwał głową - Idź się przebrać i leć do pracy

- Dziękuję - uśmiechnąłem się szeroko i pobiegłem na zaplecze od razu się przebierając

park.yeol: "Pamiętam o naszej randce, maluszku. Jutro ci pasuje?"

Słysząc dźwięk telefonu zignorowałem go podchodząc z szerokim uśmiechem do klientów, którzy niedawno weszli do kawiarni. Spisałem ich zamówienie i podszedłem do Luhana podając mu karteczkę.

Oparłem się o barowe krzesło i czekałem, aż chłopak poda mi to co miałem zanieść do odpowiedniego stolika.

Po zaniesieniu poprzedniego zamówienia do stolika podszedłem do kolejnego, gdzie był mój szef z tym mężczyzną i z kimś jeszcze.

- Co podać? - spytałem przenosząc swój wzrok na notatnik, żeby zaraz zapisać to co zamówią

- Sernik z kruszonką i capuccino. - odparła kobieta. - Skarbie?

- Herbatę z cytryną. - Wybrał mężczyzna.

Na to samo zdecydował się mój szef.

- Chanyeol? Co chcesz?

- Espresso. - Odwrócił wzrok. - I wodę.

Po zapisaniu wszystkiego skierowałem się z powrotem do lady podając karteczkę Luhanowi, którą od razu przyjął podając ją dalej, żeby przygotowali nam zamówienie, które postanowiliśmy obaj zanieść. Nie było opcji, że ja bym to sam zaniósł szczególnie, że to jest duże zamówienie.

- To mój ulubiony pracownik - pochwalił się mężczyzna - Dałem mu dziś wolne z powodu jego urodzin jednak postanowił i tak przyjść dziś do pracy

park.yeol: "Urodziny? Możesz zrobić sobie przerwę?"

Po daniu zamówienia odszedłem od stolika i odetchnąłem z ulgą nie rozlewając niczego. Chanyeola nie spodziewałem się tu. Szczególnie pośród dwóch bogatych mężczyzn i jakiejś kobiety. Potarłem twarz dłonią i wszedłem na zaplecze opadając ciężko na kanapę. Słysząc dźwięk powiadomienia zerknąłem na telefon delikatnie zagryzając.

Little.Bae: "Huh? Skąd wiesz, że mam urodziny... No tak... Pan Yonjin.. To raczej nie jest nic ważnego"

park.yeol: "Zrób sobie przerwę albo spotkaj się ze mną po pracy."

Little.Bae: "No dobrze zrobię sobie przerwę"

Wysłałem wiadomość i odchyliłem głowę do tyłu. Nawet ze sobą nie rozmawialiśmy przez ten tydzień, więc czego ode mnie oczekiwał?

park.yeol: "Poczekaj na mnie w łazience."

Po odczytaniu wiadomości schowałem z powrotem telefon do kieszeni i po wyjściu z zaplecza skierowałem się do łazienki opierając o blat zlewu czekając na starszego z przymkniętymi oczami.

- Cześć, skarbie. - Wymruczał mi w ucho, kładąc ręce na moich biodrach. - Dlaczego mi nie powiedziałeś?

- Mówiłem, że to nie jest nic ważnego - wzruszyłem delikatnie ramionami

- Dla mnie jest. - Mocno wtulił się w moje plecy. - Pójdziesz ze mną na obiecaną randkę?

- jutro? - uniosłem na niego wzrok

- A dzisiaj co robisz? - Obrócił mnie przodem. - I przepraszam, ale przez ostatnie dni byłem dość zajęty...

- W porządku - odparłem - Dzisiaj w sumie nic oprócz pracy

- To dobrze. - Mruknął i przysunął moją twarz blisko swojej.

Nie zastanawiał się długo, kiedy złączał nasze usta. Oddałem pocałunek, wspierając się na jego ramieniu. Delikatnie wspiąłem się na palcach odwzajemniając pocałunek.

- Przepra... Chanyeol?!

Po chwili jednak usłyszałem czyjś krzyk przez co zawstydzony schowałem twarz w torsie starszego rumieniąc się lekko.

- Mamo! - Tak kobieta potrafi wszystko zniszczyć. - Przeszkadzasz.

- Kim jest ten chłopak?

Otworzył buzię, gotów odpowiedzieć, kiedy ponownie zapytała.

- To ten chłopak, o którym ciągle nawija Minseok? Ten, przez którego nie spotykasz się z panienką Kim? Ten od sernika?

Powoli skinął jej głową, gładząc mnie po plecach.

- W takim razie... Powiem ojcu aby dał sobie spokój z córką Kimów, jeśli...

- Jeśli?

- Twój chłopak co niedziela będzie przyjeżdżał z tobą do nas na obiad. Z tym przepysznym ciastem.

- Co?

- Zgadzasz się? Wspaniale. - Klasnęła w dłonie. - Powiedźcie mi tylko, gdzie jest kasa, bo zamówię sobie jeszcze kawałek...

- Ja pani podam - odparłem odsuwając się od starszego - Niech pani usiądzie a ja zaraz przyjdę - posłałem jej delikatny uśmiech i ukłoniłem się lekko kierując do wyjścia z łazienki.

Poszedłem za ladę i od razu wybrałem największy kawałek dla mamy starszego śmiejąc się cicho pod nosem. Położyłem talerzyk na tacce i skierowałem się w stronę stolika, gdzie siedziała już kobieta czekając na ciasto. Aż tak bardzo jej smakowało? Uśmiechnąłem się delikatnie i położyłem talerzyk przed nią.

- Smacznego - ukłoniłem się delikatnie i wróciłem do Luhana

Jak się okazało niektóre ciasta się już skończyły, więc skierowałem się do kuchni w celu zrobienia czegoś co najbardziej schodzi. Czyli sernik, szarlotka i karpatka. Sięgnąłem po potrzebne składniki i wziąłem się do roboty cały czas śmiejąc się pod nosem.

- Co ci tak do śmiechu? - podszedł do mnie Luhan kręcąc głową - Mamę Chanyeola było słychać nawet tu...

- Słyszeliście wszystko o czym mówiła? - przełknąłem ciężko ślinę drapiąc się po karku

- Co? Nie

- Oh... W takim razie co słyszałeś?

- Jak krzyknęła jego imię - wzruszył ramionami

- Co się w ogóle stało?

- Dużo by opowiadać - parsknąłem śmiechem - Jak zrobię ciasta to ci opowiem

park.yeol: "O której po ciebie przyjechać?"

- Odpiszesz? - spojrzałem na przyjaciela i wskazałem na swój telefon - Mam brudne ręce

- Jasne - kiwnął głową i sięgnął po mój telefon zaraz wystukując wiadomość... Coś za długa ona była

Little.Bae: "Kończę o 18, tatusiu, Mm czy dostanę jakąś nagrodę wieczorkiem?"

Uśmiechnął się pod nosem oddając mi telefon... To źle wróży.

- Wszystko dobrze, Lu? - przeniosłem na niego wzrok

park.yeol: "Jasne. Będę po ciebie autem."

Zerknąłem tylko na wyświetlacz i skinąłem głową. Czyli nie napisał niczego złego. Włożyłem sernik i szarlotkę do piekarnika a karpatkę do lodówki od razu idąc do zlewu w celu umycia rąk.

- Lu - zerknąłem na niego

- Hmm?

- Co powiesz na małą przerwę? Chodźmy na shake dawno nie piłem - wydąłem wargę. Gdy chłopak skinął głową. Zgarnąłem tylko swój telefon i poszedłem przebrać fartuch patrząc w lustrze czy z moją fryzurą jest wszystko w porządku.

***

Po posprzątaniu całego lokalu przeciągnąłem się, żeby chociaż trochę rozprostować kości bo kręgosłup bolał mnie cholernie. Razem z Luhanem zamknęliśmy wszystko i pożegnałem się z nim czekając na starszego

Przywitałem się z chłopakiem i podszedłem do auta chcąc wsiąść ale widząc bukiet róż zachichotałem cicho.

- Chciałeś, żebym ukłuł się w  tyłek?

- Wsiadaj. - Uśmiechnął się. - Chcesz się przebrać, czy nie masz nic przeciwko, aby od razu pojechać do restauracji?

Zgarnąłem kwiaty i usiadłem w aucie zapinając pas - Jeśli nie przeszkadza ci mój ubiór to możemy jechać od razu do restauracji

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to będzie taka restauracja? Wtedy na pewno pojechałbym do domu się przebrać

- Dla mnie wyglądasz idealnie. - Mruknął, oceniając moją błękitną koszulę. - Te dżinsy wyglądają na tobie fantastycznie.

Parsknąłem cicho śmiechem - W sumie dzisiaj miałem mieć wolne, ale wyszło jak wyszło i poszedłem z powrotem do pracy

- I dobrze. - Napił się wody. - Przynajmniej się spotkaliśmy.

Pokiwałem głową - Mm przynajmniej tyle - posłałem mu uśmiech

- Byłem naprawdę zajęty. - Powiedział szczerze. - Mój ojciec dostał naprawdę duże zlecenie, od którego zależy głównie mój los.

- Przecież nic nie mówię - westchnąłem cicho patrząc na niego - Nie jestem zły

- Na pewno? - Wolał się upewnić. - Nie napisałem żadnego smsa. Ale naprawdę przepraszam.

- Mówiłem, że nie jestem zły - oparłem głowę na ręce - Nie masz za co mnie przepraszać, okay?

- No dobrze. - Zgodził się. - To co, deser?

- Jasne - kiwnąłem głową - A jaki deser?

- To zależy na co masz ochotę. - Powiedział poważnie. - Możesz wybrać cokolwiek zechcesz z karty, ale również możemy pojechać do mnie i...

- Poproszę szarlotkę z lodami i bitą śmietaną - odparłem patrząc na niego - Po deserze pojedziemy do ciebie

- Oczywiście. - Oblizał wargę, wołając kelnera.

Uśmiechnąłem się delikatnie i skinąłem głową - A jak twoja mama? Nadal chce ten sernik?

- Właśnie. - Przypomniał sobie. - Pojedziesz ze mną na obiad do moich rodziców.

- Huh? - uniosłem na niego wzrok - Kiedy?

- W niedziele. - Spojrzał na moje usta, przełykając ślinę. - Chyba, że masz plany...

Pokręciłem głową - Tak się składa, że mam wtedy wolne - zaśmiałem się cicho

- Pojedziesz ze mną?

- Obiecałem twojej mamie sernik, pamiętasz?

- Przyjadę po ciebie. - Mruknął. - Ewentualnie zostaniesz u mnie na sobotę.

- W porządku - kiwnąłem głową posyłając mu lekki uśmiech

Nie odpowiedział, czekając, aż zjem deser. Spoglądał na mnie niewinnie.

Gdy dostałem w końcu swój deser podziękowałem kelnerowi i od razu wziąłem się za jedzenie opierając głowę na ręce

- Nie siedź tak. - Poprosił. - To niekulturalne.

- Przepraszam - wymruczałem i wyprostowałem się kończąc jeść

Zawołał kelnera, prosząc o rachunek. Szybko go zapłacił, po chwili razem wychodząc z lokalu.

Wyszedłem za nim i wsiadłem do auta od razu zapinając pas. Przymknąłem oczy opierając głowę o szybę

Odpalił auto, wyjeżdżając z parkingu. Włączył radio, ręką masując moje udo.

Uśmiechnąłem się lekko kładąc dłoń na tej jego splatając nasze palce razem

- Słyszałem i widziałem, że dostałeś nową prace. - Zaczął. - Coś ciekawego mnie ominęło?

- Cóż mój poprzedni szef stwierdził, że najlepiej by było jakbym przeniósł się do pracy do jego przyjaciela bo on będzie mi płacił o wiele więcej niż mój szef, który też ostatnio ma problemy finansowe, ale za wszelką cenę chciał mi pomóc

Skinął głową.

- To tyle?

- Plus dostałem bardzo ciekawy prezent urodziny. Sam nie wiem skąd wiedział, że to chcę ale miło z jego strony

- Jaki? - Zdziwił się.

- Tego nie musisz wiedzieć

- No dobrze. - Nie drążył.

Zabrał rękę, zmieniając biegi.

Przeniosłem swój wzrok na widok za oknem wzdychając cicho

Po chwili byliśmy pod jego blokiem. Wysiadłem, czekając na niego. Nic nie mówiłem, kiedy jechaliśmy windą. Po prostu bawiłem się płatkami kwiatów.

Po wejściu do jego mieszkania zdjąłem buty i płaszcz zaraz kierując się do jego salonu - Mmm jak mnie tu dawno nie było

- Mnie też. - Przyznał, rozglądając się po wnętrzu.

- W takim razie gdzie byłeś? - zerknąłem na niego - Hmm?

- Głównie w rodzinnym domu. - Odpowiedział mi. - Projekt zajął mi cztery ostatnie noce. Raz miałem dość dużo czasu, abyś do mnie wpadł, ale Minseok zadzwonił i poszliśmy na trening. Potem siłownia i wiesz...

- Mhm - skinąłem głową i usiadłem na kanapie patrząc na bukiet

- Co chcesz robić? - Zapytał. - Może chcesz wody? Herbaty? Ciasto

- Herbatę poproszę - odparłem patrząc na niego i posłałem mu delikatny uśmiech

Skinął głową, idąc do kuchni.

Odłożyłem kwiaty na stół i skierowałem się do kuchni patrząc na niego - Channie?

- Hm? - Odwrócił głowę. - Herbata jest na stole, zaraz dam ci wazon. - Mimo to, nie ruszył się z miejsca?

- Wszystko w porządku? - spytałem cicho - Jesteś strasznie blady

- Jest okej. - Powiedział, nadal tyłem do mnie. - Zaraz do ciebie wrócę. 

- No dobrze - pokiwałem delikatnie głową i zgarniając kubek z herbatą skierowałem się do salonu

Westchnąłem cicho pusto patrząc w ścianę i pijąc herbatkę. Przymknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu czekając na chłopaka

Po wypiciu herbaty podniosłem się z kanapy wzdychając i zerknąłem na zegarek. Chłopaka nadal nie było, więc powoli skierowałem się do kuchni

- Jeśli nie masz zamiaru ze mną spędzić tego dnia to po co mnie zapraszałeś? - spojrzałem na niego smutnym wzrokiem - Będę się zbierał - położyłem mu kwiaty na stole i skierowałem się do wyjścia

- Poczekaj. - Złapał mój nadgarstek. - Daj mi chwilę. - Poprosił. - Naprawdę mi ciężko.

- W takim razie słucham - westchnąłem patrząc na niego - Jeśli chcesz zostać chwilę sam po prostu mi powiedz a pójdę

- Zostajesz na noc? - Zmienił temat. - Ostatnie zakupy dalej na ciebie czekają.

- Ja nadal chce znać powód twojego złego humoru - mruknąłem

- Nie musisz wiedzieć. - Przyciągnął mnie do siebie. - Przebierzesz się dla mnie?

Westchnąłem cicho i odsunąłem się od niego idąc do łazienki

Po przebraniu się wróciłem do chłopaka patrząc na niego - Proszę

Zlustrował mnie wzrokiem.

- Chodź do mnie. - Wskazał na swoje kolano.

Podszedłem bliżej niego i usiadłem na jego kolanach

- Żebyś zawsze był taki grzeczny. - Mruknął, całując moją szyję. - Ile ja bym za ciebie dał.

Przymknąłem oczy odchylając głowę do tyłu - Mmm - wymruczałem

Przysunął mnie bliżej, jedną z rąk wsuwając za materiał bielizny. Podniósł moje biodra, sprawiając, że jeden z jego palców znajdował się bezpośrednio pod moją dziurką, drażnioną teraz.

Jęknąłem cicho obejmując jego szyję rękoma - Channie - zaskomlałem

- Chcesz więcej? - Wolał się upewnić. - Zrobić to?

- Mhm - wymruczałem kiwając głową

- Chodźmy więc do sypialni. - Powiedział, po czym wstał, ze mną na rękach. - I się nie zapominaj, chyba, że chcesz być i związany i zakneblowany.

- Nie chce, tatusiu - wymamrotałem obejmując go nogami w pasie

- Nie? - Podniósł brew. - Nie wiązać cię?

Pokręciłem głową - Nie chce być związany - wydąłem wargę - Tatusiu - dodałem po chwili

- Zobaczymy jak się postarasz przed wszystkim. - Mruknął, sadzając mnie na łóżku.

Sam stał przede mną, jednoznacznie wskazując na to, co mam zrobić.

Uniosłem brew do góry patrząc na niego - Mm a ty czego oczekujesz ode mnie, tatusiu? - oblizałem usta

- Ty już dobrze wiesz, czego. - Rozpiął pasek spodni, odpinając również guzik.

Zaśmiałem się cicho i klęknąłem przed nim pomagając mu odpiąć pasek. Zaraz zsunąłem z niego spodnie razem z bokserkami

- Weź go. - Rozkazał. - Głęboko.

Posłusznie wsunąłem czubek jego penisa, zasysając się na nim. Ale on chciał więcej. Dlatego mocno chwycił moje włosy, wsuwając się cały.

Gdy starszy złapał mnie za włosy wsuwając się cały momentalnie się zakrztusiłem delikatnie odpychając go od siebie.

Rozluźnił uścisk, widząc moją reakcje. Delikatnie zacisnąłem dłonie na jego udach zaraz sam przyśpieszając swoje ruchy i przy okazji pomagałem sobie dłonią, żeby było mu przyjemniej.

- Skarbie, wystarczy. - Jęknął.

Odsunąłem się od niego i podniosłem - Na pewno? - przechyliłem głowę w bok sunąc dłonią po jego ramieniu.

 A chcesz skończyć?  A potem pokręcić przede mną tyłkiem, abym był dla ciebie gotowy?

- Mm może zrób teraz ty, żeby to nam obu było przyjemnie - wyszeptałem zaraz opadając na poduszki

Odrzucił ubrania, dodatkowo rozpinając koszulę, rzucając ją na panele. Nachylił się nade mną jeszcze ubranym, całując mnie mocno i ocierając się swoją erekcją o moje udo.

- Trzeba się tego pozbyć. - Powoli odpinał guziki mojej koszuli. - Jesteś taki rozkoszny. - Wsunął jeden z moich sutków do ust, piszcząc go mocno.

Położyłem głowę na poduszkach z cichym jękiem zadowolenia, gdy zaczął pieścić mojego sutka

- Tak mi dobrze, tatusiu - zaskomlałem wplatając palce w jego włosy - Chce więcej

Ucieszył się, mocno go ssąc. Zostawił go, mokrego, ponętnego, i zaczął zabawiać się z drugim, pierwszy stymulując opuszkami palców. Jęczałem. Sapałem z rozkoszy, kiedy mocno je przegryzał, robiąc na moim ciele kolejne malinki.

- Tatusiu - mamrotałem zadowolony bawiąc się jego włosami - Proszę... Dopieść mnie już

Przesunął usta niżej, całując mój szczupły brzuch. Byłem zaskoczony. Ale pozwalałem mu działać, kiedy obcałowywał moje biodra, będąc zachwycony bielizną.

- Mhm - wymruczałem cicho odchylając głowę do tyłu - Jeszcze niżej, tatusiu~

Powoli zsunął ze mnie bieliznę, delikatnie całując nabrzmiałego członka. Ale miał inne plany.

Nawet nie pisnąłem, kiedy przewrócił mnie na brzuch, wypinając moje pośladki w górę.  Wiedziałem, co zamierz zrobić i byłem z tego zadowolony.

Sapnąłem, czując jego gorący oddech przy swojej dziurce. Jęknąłem, kiedy przejechał językiem po moim przedziałku.

Zacisnąłem delikatnie piąstki na poduszkach czekając, aż zrobić coś więcej. Tak bardzo w tym momencie chciałem poczuć go w sobie jednak musiałem poczekać dopóki mnie dokładnie nie rozciągnie. Nie mam ochoty kolejny raz cierpieć na ogromny ból dolnych partii mojego ciała.

- Paluszki, czy języczek? - Wolał się upewnić. - Na co masz ochotę, maluszku?

- Paluszki, tatusiu - zaskomlałem - Chociaż języczek też jest kuszącą propozycją

- Dobrze. - Cmoknął mnie w dziurkę, nieśpiesznie wsuwając tam język.

Który równie szybko wyjął, odwracając mnie na plecy.

Spojrzałem na niego błagalnie, rozchylając usta. Zatrzymał się na chwilę, całując mnie długo.

Ale szybko zakończył pocałunek, pozwalając, abym badał jego ciało. Sam wyjął lubrykant, rozchylając moje uda.

Sunąłem dłońmi po jego torsie co jakiś czas oblizując usta. Miał naprawdę cudownie wyrzeźbioną klatkę piersiową, że aż chciało się macać jego mięśnie.

- Tatusiu, pośpiesz się proszę - wymruczałem patrząc na niego - Bardzo proszę

Skinął głową, wylewając zawartość na palce.

- Jesteś cudowny. - Odwracał moją uwagę, zagłębiając we mnie jednego z palców.

Sapnął, czując zaciskającego się ścianki moje wnętrza. Nie ruszał palcem długo. Już po chwili dołożył kolejne, naprawdę starannie mnie rozciągając.

Jęczałem zadowolony odchylając głową do tyłu - Mhm tak, tatusiu - zajęczałem

Trafiał w moją prostatę, na co drżałem w przyjemności. Spoglądał na moje ciało, nie mogąc uwierzyć w jego idealność.

Ale nie myślał długo, stwierdzając, że jestem już dobrze rozciągnięty. Wysunął ze mnie paluszki, rozsmarowując żel na swoim penisie.

Ułożyłem dłonie na jego ramionach chcąc, żeby już we mnie wszedł.

- Mmm tatusiu - uniosłem na niego wzrok sunąc opuszkami palców po jego ramieniu

- Spokojnie, skarbie. - Rozsunął moje pośladki, powoli się we mnie zagłębiając.

Sapnął zachwycony, zatrzymując się na końcu. 

Jęknąłem zadowolony wyginając się w delikatny łuk i przymknąłem oczy czując się prawie spełniony. - Mhm zacznij już, tatusiu - wysapałem

Zgodnie z życzeniem zaczął się poruszać, szybko pchając. Przytrzymywał mnie w biodrach, patrząc, aby nie zrobić mi żadnych siniaków. Moje paznokcie drażniły jego ramiona, ale tym razem nie miał nic przeciwko.

Odchyliłem głowę do tyłu samemu wypychając biodra w jego stronę - Oh tak mi dobrze - wyjęczałem zaciskając palce mocniej na jego ramionach

Przymknął powieki, całując mnie delikatnie. 

Zagryzłem mocno wargę czując jak uderza w mój magiczny punkt. Krzyknąłem z przyjemności wbijając mocno paznokcie w jego ramiona

Po jakimś czasie w końcu doszedłem na nasze brzuchy jednak nadal poruszałem biodrami tak, żeby i starszy mógł w końcu dojść

- Maluszku. - Wycharczał. - Boże, maluszku.

- Boże, skarbie. - Musnął moje usta. - Jesteś niesamowity.

Zachichotałem, a kiedy chciałem podnieść się, chcąc, żeby się ze mnie wysunął, on przewrócił nas tak, abym siedział na jego biodrach, czując go mocno w sobie

Jęknąłem odchylając głowę do tyłu. Po chwili, gdy się przyzwyczaiłem schowałem twarz w jego ramieniu.

- Było cudownie, tatusiu

- Tak?

Pokiwałem głową - Mmm podobało mi się - wyszeptałem

- To może powtórzymy to? - Podniósł brew. - Chcesz trochę porządzić?

- Może innym razem - wyszeptałem cmokając go w usta - Pójdziemy się umyć?

- A mogę na coś liczyć? - Zrobił smutne oczka. - Naprawdę mi ciebie brakowało...

- Mmm - przesunąłem dłonią po jego policzku - A co byś chciał?

- Uprawiać z tobą seks pod prysznicem. - Powiedział. - To jest to. - Przyznał.

- Co tylko zechcesz - wyszeptałem i musnąłem jego usta

- Nie ruszaj się. - Rozkazał, sam się podnosząc.

Objąłem jego szyję rękoma wplatając palce w jego włosy i zaraz musnąłem jego usta przymykając oczy

- Maluszku. - Jęknął, znów się we mnie zatracając.

I chciałem tak już zawsze. Marzyłem o tym, kiedy leżeliśmy w łóżku, przytuleni.

Niech zawsze będzie tak idealnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro