II
Po odczytaniu wiadomości poprawiłem tylko włosy i zszedłem na dół w celu zrobienia sobie śniadania do szkoły, którego i tak zapewne nie zjem.
Zerknąłem na kalendarz. Dziś kończę lekcje około trzynastej a na szesnastą mam być w restauracji. Potarłem kark dłonią i westchnąłem cicho.
Mam nadzieję, że Chanyeol uwinie się dziś szybciej bo ja do pracy nie mam zamiaru się spóźnić. Po spakowaniu kanapek do plecaka zgarnąłem klucze od domu i wyszedłem zamykając drzwi na klucz.
Widząc auto starszego podszedłem bliżej niego i wsiadłem do środka niepewnie cmokając jego policzek.
- Hej.. tatusiu.. - szepnąłem i zapiąłem pas. Przestań być taki oporny. To tylko głupie słowo
- Co? - Spojrzałem na niego, z pytaniem w oczach.
Pokręcił głową, nic nie mówiąc. Po prostu położył dłoń na moim udzie i delikatnie je masował.
Gdy starszy mi nie odpowiadał sam go zignorowałem skupiając swój wzrok na widokach. Po chwili jednak poczułem jego dłoń na swoim udzie.
- Na szesnastą mam do pracy, więc podwieziesz mnie? - zerknąłem na niego zagryzając delikatnie wargę - Jeśli to nie problem
- Jasne. - Skinął głową, zerkając na mnie. - O której kończysz zajęcia?
- O trzynastej - odparłem poprawiając się na fotelu - Dlatego też mam pracę na szesnastą i pewnie spędzę tam całą noc - wzruszyłem delikatnie ramionami
- Całą noc? Aż tak bardzo potrzebujesz pieniędzy? - Pytanie retoryczne. - Ile?
- Tak całą noc. Będę obsługiwał wesele - westchnąłem cichutko - Dużo - wymamrotałem odwracając wzrok
- Dokładnie. - Powiedział. - Jeśli to konkretna kwota to powiedz ile.
- Około sześciu tysięcy - wymruczałem wzdychając
- Dostaniesz je. - Powiedział, parkując na uniwersyteckim parkingu. - Ale o tym porozmawiamy jak po ciebie przyjadę.
- Mmm w porządku - pokiwałem głową wysiadając z auta. Sam nie wiedziałem czy mam na niego czekać czy po prostu sobie pójść
Poczekał aż wysiądzie i odjechał.
Potarłem delikatnie kark dłonią i gdy odjechał skierowałem się prosto na zajęcia po drodze witając z Luhanem i Jonginem z lekkim uśmiechem.
Za każdym razem, gdy ich widziałem mój humor się poprawiał. Chyba są to jedyne osoby, które potrafią postawić mnie na duchu.
park.yeol: "Przyjadę kilka minut po pierwszej. Zaczekaj na mnie.
Rozmawiałem z chłopakami o ważnych sprawach i tych mniej ważnych dopóki nie nadszedł temat Chanyeola.
- A więc spotykacie się dziś? - uniósł brew Kai uśmiechając się lekko - Naprawdę ładnie byście wyglądali jak para.
- Jednak ze związku nic nie będzie - wzruszyłem ramionami opierając się o szafkę
- Może to i nawet lepiej - wymruczał brunet patrząc na mnie.
Jeszcze przed chwilą mówił, że ładnie byśmy wyglądali jak para... Co z nim nie tak?
Little.Bae: "Mmm w porządku. Nie musisz się śpieszyć"
Po wyjściu ze szkoły od razu skierowałem się do auta starszego po drodze żegnając się z przyjaciółmi z uśmiechem. Przytuliłem ich i wsiadłem do auta.
- Mm jestem - odparłem zapinając pas i oparłem głowę o szybę - Jak było w pracy, huh?
Spojrzał na mnie, zdziwiony.
- Normalnie. - Powiedział w końcu. - Jak było w szkole?
- Dobrze - odparłem opierając głowę o szybę - Całkiem dobrze
- Myślałeś o tym? - Zrobił nieokreślony ruch głową. - Maluszku?
- O czym? - uniosłem brew do góry zerkając na niego
- Nie chcę cię skrzywdzić. - Powiedział. - I nie chcę również, aby seks wyglądał jakbyś tego nie chciał, jakkolwiek jest.
Pokiwałem głową - Mhm rozumiem - odparłem posyłając mu uśmiech - Dziękuję
Spojrzał na mnie, zaskoczony.
- Okej. - Przytaknął. - Jesteśmy. - Powiedziałem, parkując.
Rozpiął guzik koszuli, rozgrzany.
- Woah jak ślicznie - wyszeptałem wychodząc z auta z promiennym uśmiechem.
Zgarnąłem jeszcze swój plecak i poczekałem chwilę na niego zaraz wchodząc za nim do domu. Zająłem buty i odłożyłem plecak na bok
- Napijesz się czegoś? Może jesteś głodny? - Odrzucił marynarkę na kanapę. - Maluszku?
- Poproszę wodę - odparłem zerkając na niego - tatusiu - dodałem cicho
Podał mi szklankę, pozwalając się rozejrzeć po mieszkaniu. Zaciekawiony obejrzałem salon i kuchnię. Przelotnie zerknąłem do łazienki, oceniając jej wystrój.
Po chwili znalazłem się obok chłopaka, przed drzwiami sypialni.
- Naprawdę jest tu ładnie - szepnąłem - Tak zwyczajnie. Podoba mi się tu
- Cieszę się. - Zaśmiał się cicho. - Dobrze, że ci się podoba. Będziesz spędzał tu wiele nocy.
Gdy powiedział, że będę spędzał tu wiele nocy. Zarumieniony odwróciłem wzrok zagryzając wargę.
- Wejdziemy? - Wskazał na drzwi sypialni. - Maluszku?
- Mmm tak wejdźmy - potarłem oczy piąstkami patrząc na niego i gdy pchnął drzwi sypialni rozejrzałem się
Przeniosłem na niego wzrok przełykając ciężko śline. Był idealny. Już zacząłem lubić jego wyrzeźbione ciało.
- Woah - wyszeptałem lustrując jego tors
- Mam nadzieję, że mnie mocno nie podrapiesz. - Zachichotał, podchodząc bliżej. - Maluszku?
- A co jeśli przypadkiem cię podrapie za mocno? - przechyliłem głowę w bok obserwując go
Mocno ścisnął mojd pośladki, pozwalając abym oparł się o jego klatkę piersiową.
- Co wtedy? Hm... - Udał, że się zastanawiam. - Poza tym, że będę cię wiązał przy każdym razie to myślę, że klapsy załatwią sprawę.
Jęknąłem cicho opierając się o jego klatkę piersiową przymykając oczy.
- Mm rozumiem - skinąłem delikatnie głową - A masz kogoś, że się boisz?
- Przeszkadzałoby ci to? - Jego palce zaczęły pieścić mój brzuch. - Maluszku?
- Tak przeszkadzałoby mi to - westchnąłem cicho przymykając oczy
- W takim razie od razu mówię, że spotykam się tylko z tobą, maluszku. - Nosem sunął po mojej szyi. - A dla własnej przyjemności nie zamierzam męczyć się z piekącymi plecami.
- Jeśli się naprawdę okaże, że kogoś masz to nawet się ze mną nie kontaktuj - wymruczałem i delikatnie odchyliłem głowę do tyłu
- W porządku. - Zassał się na mojej mlecznej skórze, popychając go na łóżko. Poddałem się temu, nie protestując.
Zabrał usta, chcąc zdjąć ze mnie niepotrzebny materiał. Ułatwiłem mu to, podnosząc się z pościeli.
Nic nie mówiłem, kiedy wrócił do obcałowywania mojego nieskazitelnego ciała. Pozwalałem na to, dłonie oplatając na jego karku.
- Maluszku? - Upewniał się.
Skinąłem głową, zaraz po tym odwracając od niego wzrok. Dlatego nie przedłużając tego dłużej, rozpiął zamek moich ciasnych spodni.
Niemal automatycznie zacisnąłem uda na jego nodze, a zgrabne palce wplątałem w jego włosy. Pociągnąłem za nie, czując jak moje pośladki uwalniane są z materiału spodni.
Zaprzestał jakiejkolwiek czynności, napajając się widokiem mojego rozkosznego ciała w bardzo seksownej bieliźnie. Czarna, koronkowa, robiąca z mojego ciała zakazany owoc.
Chwycił za telefon, chcąc zrobić mi zdjęcie.
- Co robisz? - wyszeptałem patrząc na niego i zaraz na telefon
- Jesteś naprawdę śliczny. - Mruknął. - A ja potrzebuję nowej tapety, maluszku.
Nie odpowiedziałem. Westchnął.
- Mogę?
- Nie chce, żeby ktokolwiek je widział - mruknąłem przymykając oczy - To krępujące
- W takim razie nikt jej nie zobaczy. - Nachylił się nade mną, poprawiając kosmyk moich włosów. - Dobrze, maluszku?
- Mm no dobrze - pokiwałem delikatnie głową - Niech będzie
Uśmiechnął się, zadowolony. Ale dość szybko włączył aparat i zrobił zdjęcie.
Nie patrząc na nic, jednego sutka wsunął między wargi i zaczął go delikatnie ssać, drugi stymulując opuszkami palców. Było mi cudownie. W innym wypadku nie zajęczałbym słodko i nie przyciskałbym jego głowy do swojego ciała, mówiąc tym, że chce więcej.
Zaczął twardnieć. Jeszcze zupełnie niedotknięty, pobudzony jedynie widokiem mojego ciała.
- Cholera, Byun. - Warknął cicho, szybko pozbywając się ostatniego materiału z moich bioder.
Może od gorąca, może od doznanych wrażeń, moje policzki zabarwiły się rumieńcem. A starszy rozpiął pasek spodni, patrząc na to z góry.
Patrzyłem na niego, nagi i niepewny, a om nie zamierzał się śpieszyć. Powoli sięgnął do szafki, skąd wyjął nieużywany jeszcze lubrykant i położył go obok mnie, abym mógł oswoić się z sytuacją. Prezerwatywy wylądowały obok jego kolana, ale nadal w zasięgu mojego wzroku.
Nie ucieknie mu. Na to jest już za późno.
I właśnie z tego powodu nieco przyśpieszył. Nie patyczkował się z ubraniem, za jednym razem zrzucając i spodnie, i bokserki. Mimo, że był ciekawy mojej reakcji, nie spoglądał na moją twarz. Był zbyt zajęty nawilżaniem paluszków, którymi zamierzał mnie porządnie przygotować.
Czego się kompletnie nie spodziewałem, spinając uda, kiedy tylko zahaczył o moje zapraszające wejście.
- Mogę? - Jednak musiał zapytać. - Hm?
- Tak - Skinąłem głową, łapiąc za materiał pościeli.
Powoli zatapiał jednego z palców w moim ciele. Drugą ręką masował moje spięte mięśnie.
Mocno zacisnąłem powieki, kiedy poczułem, że mam w sobie o dwa palce więcej. Sapnąłem cicho, kiedy zaczął nimi poruszać, chcąc oswoić mnie ze wszystkim.
Ciche sapnięcia zmieniły się w dość głośne jęki, kiedy uderzał idealnie w mój czuły punkt.
Przełknął ślinę, widząc na mojej twarzy jednoznaczny zawód, spowodowany nagłą pustką.
Co miało się za momencik zmienić. Wystarczyło, że nałożył prezerwatywę na swoją męskość i obficie nawilżył ją żelem. Podniósł moje pośladki i bez najmniejszych skrupułów znalazł się w moim ciele, cały. Moje ścianki przyjemnie się na nim zaciskały, przez co ledwo łapał oddech.
Zajęczał. Głośno, zaciskając zęby. Dlatego chwilę zaczekał, masując mnie po kości biodrowej. Ale gdy tylko się uspokoiłem, znów normalnie łapiąc oddech, zaczął ruszać biodrami.
Nie było sekundy, w której nie słyszał moich jęków, pomieszanych z jakże podniecającym "Tak, tatusiu.". Oplotłem rękoma jego kark i zupełnie zwyczajnie wpiłem się w moje usta.
Kąsał moje wargi, które z każdą chwilą były w stanie tylko jęczeć i odchylać się coraz mocniej. Moje oczy, mocno zaciśnięte, pokazywały jak mi dobrze. Jego dłonie jeździły po jego plecach, paznokciami zostawiając piekące pręgi.
Wgryzł się w moją szyję, zostawiając na niej kilkanaście mocnych zadrapań i kilkanaście jeszcze mocniejszych malinek. Był zadowolony.
Ja również, co widział w moim jeszcze szybszym, nieregularnym oddechu i zaciśniętych na jego ramionach dłoniach. Nie brakowało mi dużo, dlatego jak to możliwe, przyśpieszył ruchy, a dłoń zacisnął na moim członku, poruszając się na niej chaotycznie.
I to mi wystarczyło. Głośno jęczałem jego imię, pomieszane z przekleństwami i jego ulubionym epitetem, brudząc i jego dłoń, i swój brzuch.
Chłopak już wiedział, że nie wytrzyma dłużej. Dlatego ruszał miednicą szybciej i szybciej, pchając jeszcze mocniej, tylko po to, aby obficie rozlać się we wnętrzu prezerwatywy.
Głęboko odetchnął, patrząc na moje spocone ciało.
- Powinieneś dostać po tyłku. - Zauważył. - Moje plecy wyglądają koszmarnie.
- Przepraszam - wymruczałem przymykając oczy - To nie moja wina... Dłonie mi zjechały na twoje plecy
- Tak po prostu? - Podniósł brew, w końcu opuszczając moje ciało.
Sapnąłem cicho. Jednak zignorował to i wyrzucił prezerwatywę do kosza.
Pokiwałem głową - Mmm przepraszam - szepnąłem - Posmarować ci je kremem?
- Posmarować ci je kremem? - Nachylił się nade mną, nagle poważny. - Myślisz, że to wystarczy?
- Przecież nie zrobiłem tego celowo - jęknąłem przyciągając go, żeby przytulić - Naprawdę przepraszam
Przytuliłem go, na co podniósł brew zdziwiony. Jednakże postanowił mi nie odpuszczać.
Przyciągnął mnie na swoje kolana, co było bardzo łatwe, gdyż dalej go obejmowałem.
Zamach nie był mocny, jednakże zawyłem, głowę chowając w jego klatce piersiowej.
- No już, maluszku. - Powiedział. - Boli?
Zagryzłem mocno wargę patrząc na niego - Boli - wyszeptałem chowając twarz w jego torsie.
Nie powinienem był go drapać, ale nie żałuje tego co zrobiłem.
- Mmm skończyłeś? - westchnąłem opierając głowę na jego ramieniu
- Tak się śpieszysz? - Masował moje pośladki, i ten uderzony, i ten nie. - I znowu się zapominasz.
- Mówiłem ci, że mam pracę - szepnąłem patrząc na niego - A muszę wrócić jeszcze do domu się umyć i przebrać, tatusiu
- Wiesz, gdzie jest łazienka. - Powiedział. - Idź, a ja za chwilę do ciebie dołączę. - Mruknął, sadzając mnie na łóżku. - Potem cię zawiozę do domu i pracy.
- Mm no dobrze - skinąłem głową i podniosłem się z łóżka cicho sycząc zaraz kierując do łazienki. Wszedłem do pomieszczenia i wszedłem pod prysznic odkręcając ciepłą wodę
Nie minęło długo, kiedy dołączył do mnie, przynosząc sobie czyste ubrania i ręczniki, nam obu. Nie byłem zaskoczony, kiedy objął mnie w talii, krocze przyciskając do moich pośladków.
Uniosłem na niego wzrok - Bardzo bolą plecy? - westchnąłem cicho opierając głowę na jego torsie - To naprawdę nie było specjalnie, przepraszam, tatusiu
- Nie bolą, ale mój trener znowu będzie się dziwnie na mnie patrzył. - Wyjaśnił, sięgając po żel pod prysznic. - Co nie zmienia faktu, że następnym razem będziesz szczytował związany. - Zaczął obmywać moje biodra.
- Dlaczego znów, huh? - uniosłem brew do góry zerkając na niego - Może jednak masz kogoś ale nie chcesz mi się przyznać? - założyłem ręce na klatce piersiowej
- Boże. - Mruknął. - Baek, nie żyję w celibacie. - Westchnął. - Szukałem maluszka w jednym celu. Skoro go mam, nie potrzebny mi nikt inny.
- Po prostu chce mieć pewność. Bo nie chce mieszać się w czyjś związek i go rozwalać - westchnąłem cicho patrząc na niego - Dlatego jeśli ktoś ci się spodoba masz mi od razu powiedzieć dobra?
- Nawet w tej chwili? - Nie czekał na odpowiedź. - Podobasz mi się, maluszku. Jesteś naprawdę śliczny i naprawdę chcę, abyś nie szedł do pracy i został ze mną. Doskonale wiesz, że dam ci pieniądze.
Westchnąłem cicho patrząc na niego - Sam chciałbym zostać ale muszę tam iść - wtuliłem się w jego tors - Ale jeśli będziesz chciał to jutro mogę zostać dłużej, jeśli masz wolny czas. Akurat jutro mam wolne
- Wspaniale. - Uśmiechnął się.
Kontynuował mycie mojego ciała, nucąc jakąś delikatną melodię.
- Pójdziesz ze mną na randkę?
- Huh? - zamrugałem kilka razy oczami patrząc na niego.
Czy on w tej chwili sobie żartował? Przez chwilę patrzyłem na niego nie wiedząc co odpowiedzieć jednak zaraz odwróciłem się w jego stronę delikatnie gładząc jego policzek.
- Co to za propozycja, huh?
- Zapytałem, czy pójdziesz ze mną na randkę. - Powtórzył. - Chciałbym cię poznać. - Wyjaśnił. - Oczywiście później pójdziemy do mnie.
- To chyba nic złego? - Zapytał, kiedy przez chwilę nie dostał odpowiedzi.
- Mm no dobrze - pokiwałem głową - Zgodzę się - posłałem mu delikatny uśmiech wtulając się w niego - Chyba częściej będę się do ciebie tulił
- Nie mam nic przeciwko. - Musnął moje czoło, ręką gładząc policzek. - Ale naprawdę mnie kręci, kiedy nazywasz mnie swoim tatusiem.
Zachichotałem cicho patrząc na niego - Postaram się powtarzać ci to częściej, tatusiu - wymruczałem cmokając jego policzek
- To świetnie, maluszku. - Spłukał z nas pianę. - Ale musimy się zbierać, abyś zdążył.
Pokiwałem głową i wyszedłem spod prysznica zaraz sięgając po ręcznik i zacząłem się wycierać. Sięgnąłem po swoje ubrania zakładając je - Która godzina?
Po piętnastej. - Zerknął na telefon. - Masz jeszcze pół godziny.
Pokiwałem głową - To dobrze - posłałem mu lekki uśmiech i skierowałem się po swój plecak
Szybko się ubrał i spakował do sportowej torby kilka rzeczy. Wziął jeszcze telefon i poczekał, aż ja założę trampki.
Po ubraniu się do końca i zgarnięciu swoich rzeczy przeniosłem na niego wzrok i zaraz wyszliśmy z jego domu idąc prosto do jego auta - Masz jutro zajęcia?
Skinął głową, odpalając silnik.
- Do pierwszej. - Rzucił szybko. - A ty, maluszku?
- Ja też - odparłem zapinając pas - Więc możemy po zajęciach, gdzieś pojechać
- Świetnie. - Uśmiechnął się. - Zjemy coś na mieście o pojedziemy na zakupy.
- W porządku - posłałem mu delikatny uśmiech opierając głowę o szybę - W sumie zjadłbym sushi
- Minseok też ostatnio tak mówił. - Zauważył. - Skończyło się na tym, że poszliśmy do pizzerii. - Rękę ułożył na moim udzie, masując je.
Zaśmiałem się cicho kręcąc głową - Ale ja z chęcią zjadłbym sushi. Dawno nie jadłem i w sumie nie miałem czasu na porządny posiłek
- W takim razie nie ma problemu. - Spojrzał na mnie. - Pieniądze przelałem ci na konto, sprawdź.
- Zrobię to później. Mam rozładowany telefon - westchnąłem pocierając oczy piąstkami - Jestem już śpiący a mam tam siedzieć do rana
- Może naprawdę zrezygnujesz? - Zaproponował kolejny już raz. - Nie musisz się męczyć. - Naprawdę było mu mnie szkoda. - Praca, zajęcia, spotkania i seks ze mną...
- To nic naprawdę - odparłem - Nie chce zrezygnować z tej pracy. Potrzebuje jak najszybciej zebrać te pieniądze a nie chce, żebyś ty na mnie wydawał tyle
- Bakhyun. - Spojrzałem na niego. - Mogę ci dać te pieniądze. A ty... Zamiast być w pracy, będziesz w moim towarzystwie.
- Już za dużo dla mnie robisz - westchnąłem cicho i gdy był już pod moim domem wysiadłem z auta - Naprawdę dziękuję za wszystko
- Odwiozę cię do pracy. - Powiedział. - Wracaj do auta szybko.
- Pójdę się tylko przebrać i zaraz wrócę - odparłem i poszedłem do domu kierując się prosto do swojej sypialni. Wyjąłem z niej luźne ciuchy, w których zazwyczaj pracowałem i przebrałem się w nie biorąc swój fartuch, ładowarkę i telefon zaraz wracając do auta
- I jak? Jest niezły w te klocki?
- Minseok.
- No co? - Po wejściu do auta podsłuchałem kawałek rozmowy chłopaka z jego przyjaciela na co mruknąłem coś pod nosem.
- Channie jakoś nie narzekał i był zadowolony - wymruczałem zapinając pas - Nie wiem dlaczego Cię to tak interesuje skoro i tak nie będziesz mógł posiąść mojego ciała - zacmokałem
Dlaczego on opowiada kolegom o mnie? Przecież nie każdy musi o nas wiedzieć tak?
- Przepraszam. - Powiedział.
- Okey - mruknąłem odwracając wzrok do okna - Zawieź mnie tylko do pracy
- Nie musisz się martwić, że ktoś z uczelni się dowie. - Westchnął. - Tylko Minseok i Jongdae o tobie wiedzą.
- Mhm - kiwnąłem głową i gdy dojechał na miejsce pożegnałem się z nim i wyszedłem z auta kierując się prosto do restauracji.
Nie miałem ochoty z nim rozmawiać rozumiem, że to jego przyjaciele ale nie muszą wiedzieć wszystkiego co dzieje się między mną a Chanem. To raczej nie jest ich sprawa, a Chanyeol pewnie z nimi śmieje się ze mnie.
Teraz zacząłem się poważnie zastanawiać czy to był dobry wybór, żeby się na to zgadzać.
park.yeol: "Naprawdę przepraszam, maluszku."
Przez całą noc nie byłem nawet w stanie niczego zjeść i napić się łyka wody bo cały czas latałem od stolika do stolika donosząc co chwilę nowy alkohol czy jedzenie.
Moja zmiana oczywiście przeciągnęła się do szóstej rano. Nawet nie miałem ochoty iść spać mimo, że byłem wykończony psychicznie i fizycznie. Gdy dotarłem w końcu do domu wziąłem tylko szybki prysznic ubierając się i zgarnąłem torbę z książkami i telefon patrząc na godzinę.
Miałem pół godziny na dojście do szkoły. Na szczęście zdążę kupić sobie kawę w kawiarni. A test mam dopiero na trzeciej lekcji, więc nie miałem czym się zbytnio martwić.
Po zakupieniu czarnej kawy od razu skierowałem swoje kroki do szkoły. Nawet podkład nie zakrył mi worków pod oczami a ja sam wyglądałem jak siedem nieszczęść.
Wszedłem do szkoły nie reagując na nic. Usiadłem na parapecie i wyjąłem zeszyt zaczynając się uczyć.
- Baek? - Złapał mnie po skończeniu zajęć. - Jedziemy?
- Hmm? - uniosłem na niego zmęczony wzrok - Oh tak chodźmy - skinąłem głową zaraz idąc za nim
Otworzył mi drzwi samochodu, na co skinąłem głową, wsiadając. Nie byłem rozmowny.
- Gniewasz się na mnie?
- Proszę Cię nie zadawaj mi dzisiaj żadnych pytań - westchnąłem cicho - Spędziłem całą noc na chodzeniu od stolika do stolika. Cały czas jakiś klient na mnie krzyczał i prawie od jednego z nich oberwałem po twarzy. Od wczorajszego ranka nic nie jadłem i padam z nóg. Naprawdę nie mam siły na nic jednak chce spędzić z tobą czas
- To było trzeba tak od razu. - Zmienił pas, gotów zawrócić. - Jedziemy do mnie, gdzie zamówię dobre jedzenie i zrobimy, co będziesz chciał. - Wyjaśnił.
- Jak chcesz - odparłem przymykając oczy. Nawet nie miałem siły, żeby mu się sprzeciwić. Jedyne co teraz chciałem to położyć się do łóżka i zasnąć
- Jedzenie będzie za kwadrans. - Oznajmił, nalewając nam kawy. - Możesz się rozgościć.
Pokiwałem delikatnie głową i skierowałem się do salonu siadając na kanapie i podciągnąłem nogi pod brodę. Zrobiło mi się chłodno, więc sięgnąłem po kocyk przykrywając się nim.
Czekałem na chłopaka mając zamknięte oczy. Naprawdę starałem się nie zasnąć co za każdym razem było ciężkie. Jednak słysząc jego głos uchyliłem powieki.
- Hmm?
- Jedzenie. - Zaśmiał się. - Zjesz i pójdziesz spać, tak?
- Dobrze - posłałem mu delikatny uśmiech i, gdy przyniósł jedzenie zaraz obaj wzięliśmy się do jedzenia.
- Chodź do mnie. - Rozłożył ramiona, chcąc wziąć mnie na ręce.
Gdy starszy podszedł do mnie rozkładając ręce od razu wtuliłem się w jego tors powoli zasypiając. Czułem się cholernie zmęczony.
- Dobranoc, maluszku. - Mruknął, całując mnie w czoło i nakrywając pościelą.
Gdy ten położył mnie tylko do łóżka od razu odpłynąłem cicho skomlając.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro