Rozdział 5
-Pierwszy etap już za nami.-Powiedziała Luna wchodząc do pokoju Ambar.
-Jutro, będzie dzień zazdrości.Czyli ty Gaston przyniesiesz Ambar kwiaty oczywiście na oczach Matteo. Później ja będę znów ''uczyć'' się jeździć, ale z przystojniakiem Simonem, na oczach Mattea i Sol.
-Czekaj, czekaj dlaczego Sol?-Zapytała blondynka?
-Dlatego,że Sol i Simon bardzo do siebie pasują i on ją kocha a ta mała tego nie widzi, więc przy okazji upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu.
-Świetny plan.-Powiedział chłopak.
-A co wy tu oglądacie?-Zapytała Lu i podeszła do łóżka.
-Ambar pokazuje mi wasze zdjęcia, jak byłyście małe.
-Pamiętam,wszystko jakby to było wczoraj.-Powiedziała Lu i przytuliła swoją kuzynkę.
~~Następnego dnia.
Po szkole dziewczyny wróciły do domu na obiad i przebrać się, by mogły iść do J&R wcielić kolejną część swojego planu.
Luna ubrała krótki biały top na cienkich ramiączkach, do tego różowe krótkie spodenki z wysokim stanem i różowe szpilki, zaś Ambar wybrała niebieską koszulę, białe spodenki z wysokim stanem i białe szpilki. Gotowe ruszyły w stronę wrotkowiska.
-Dobra widzę Mattea, idź do baru i czekaj tam na Gastona, a ja idę po wrotki.-Powiedziała Lu i się rozdzieliły.
-Cześć przystojniaku!
-Cześć Luna!-Odpowiedział i na przywitanie dali sobie buziaka w policzek.
-Mam prośbę, czy mógłbyś teraz ze mną troszkę pojeździć.
-Oczywiście! Nie ma sprawy.
-To świetnie.-Powiedziała blondynka i poszli założyć swoje wrotki.
-Ambar cześć!-Przyszedł Gaston i pocałował ją w policzek.
-Mam coś dla ciebie.-Powiedział i podarował jej bukiecik czerwonych róż.
-Dziękuję są piękne.-Powiedziała i go przytuliła. Widząc to Matteo oburzony poszedł posiedzieć na tor. Gdy usiadł na trybuny zobaczył Lunę i Simona. Gdy blondynka zobaczyła, że Matteo już jest i właśnie przyszła też Sol, która poszła do Mattea. Upewniła się, że oni na nich patrzą ''potknęła się'' i chcą uniknąć upadku wylądowała na Simonie, chwyciła go wokół szyi, a on złapał ją w okolice bioder. Ich twarze dzieliło tylko kilka milimetrów.
-Wszystko dobrze?
-Tak,tak Simon. Dziękuję, gdyby nie ty to już dawno całowałabym podłogę.-Powiedziała i razem się zaśmiali. Spojrzała w swoje lewo i zobaczyła jak wściekła Sol wychodzi a Matteo podchodzi do nich.
-Gitarzysto! Sol chciała z tobą porozmawiać.
-Jasne, to ja lecę. Pa Lu!-Powiedział, pocałował ją w policzek i pojechał.A to jeszcze bardziej zdenerwowało Mattea.
-Matteo wszystko dobrze? Jakiś czerwony jesteś po twarzy.-Powiedziała zmartwionym głosem,dotknęła dłonią policzek chłopaka, po czym zaczęła się śmiać.
-Ha ha bardzo śmieszne.
-Matteo o co ci chodzi?
-Chodzi o to, że nie musisz prosić gitarzysty o to by z tobą jeździł, od tego masz mnie.
-Dobrze, już nie będę jeździć z przystojniakiem.
-On przystojniak? Ja przecież jestem przystojniakiem!-Powiedział z oburzeniem.
-Ale on jest większym przystojniakiem. No wybacz Matteo. A teraz mi pomóż dojechać do szatni.-Chcąc ruszyć oczywiście się ''potknęła'' i wylądowała na Matteo. Była to taka sama sytuacja jak z Simonem.
-Musisz mnie jak najszybciej nauczyć jeździć.
-Czy ja wiem? Mi się tam podoba to twoje przewracanie.
-Nawet jeśli się przewracam na Simona?
-Dobra to już nie.-Powiedział a Luna odsunęła się od niego i chwyciła go za rękę.
-Chodź zaprowadź mnie już to tej szatni.-Powiedziała i ruszyli w kierunku szatni.
-Sol! Matteo powiedział że chcesz porozmawiać.-Powiedział i usiadł na scenie, gdzie była jego przyjaciółka.
-Nic mu takiego nie mówiłam, widocznie się pomylił.
-O co chodzi? Jesteś jakaś smutna.
-Nie,nie Simon. Wszystko jest okey.-Powiedziała i wtuliła się w przyjaciela.
------------------------------------------------------------------------------------
Witam po mojej długiej nieobecności. Postanowiłam, że muszę pokończyć wszystkie pozaczynane historie. Kolejny rozdział już niebawem. Pozdrawiam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro