Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przebudzenie

Trochę mi zajęło szukanie odpowiedniej książki, ale moje starania się opłaciły. Była to dość stara księga, więc musiałem uważać. Zawołałem resztę drużyny w tym ninja i otworzyłem na pierwszej stronie. Zanim zacząłem czytać, przerwał mi brunet.
-Jeśli to ta legenda o strażniczce żywiołów to nam nie musisz opowiadać, bo...
Nie dokończył, ponieważ oberwał od dziewczyny, która stała obok niego.
-Przepraszam za niego. 
-W dość oddalonym miejscu od Ninjago narodziła się kiedyś strażniczka żywiołów. Potrafiła tylko kontrolować moce żywiołów, ale mimo tego była jedną z najsilniejszych ninja. Podczas jednej ze swoich misji straciła swoje umiejętności i rozpoczęła normalne życie. Jednak jej dziecko zostanie obdarzone tymi mocami oraz innymi. Wśród nich znajdzie się między innymi teleportacja oraz widzenie w przyszłości. 
Niebieski ziewnął i znowu oberwał od czarnowłosej (Nya nie Hana). Do akcji wkroczył Lloyd, który przywołał swego przyjaciela do porządku.
-Możesz kontynuować. A tobie stary gwarantuję trening jakiego jeszcze nie miałeś. Tak samo tamtej, gdy tylko się obudzi.
-....Nie wnikam. Siostrzenica i wujek ostateczny stoczą bój, z którego tylko jedno przy życiu pozostanie.
Spojrzeliśmy się na naszych gości, którzy zaczęli nam opowiadać co się stało. Nie wiedziałem, że moja kuzynka jest zdolna do takich rzeczy, ale to chyba nawet lepiej. Do naszej rozmowy wtrącił się Merlock.
-To nie możliwe, żeby miecz strażnika zabierał moce jego posiadacza. On może je tylko wzmocnić.
Czyli to by wskazywało na to, że broń, którą użyła Kasumi, nie była prawdziwa, ale w takim razie kto stworzył tą podróbkę. Ostateczni wszyscy postanowiliśmy jej o tym na razie nie mówić. Najpierw powinniśmy zlokalizować prawdziwy miecz, a potem dopiero zniszczyć fałszywkę. 

Kasumi

Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna, ale chyba wystarczająco długo, żebym znalazła się w jakimś pokoju. Może tak wygląda ich szpital, albo nie. Rozejrzawszy się po pokoju, stwierdziłam, że jest to albo hotel, albo ten zamek, do którego wtedy doszłam. Prędzej to drugie, bo za oknem mogłam zobaczyć mury zamku. Dopiero teraz się spostrzegłam, że jestem w swoich normalnych ciuchach. Lepiej nie wnikać. Walnęłam się z powrotem na poduszkę i postanowiłam kogoś po wnerwiać.
"-(odgłos podobny do chrapania)"

Kai

Podczas tego zebrania zastanawialiśmy się, gdzie mógłby się znajdować prawdziwy miecz strażnika. Próbowałem się skupić, gdy nagle usłyszałem w mojej głowie głośny odgłos chrapania. Chyba ktoś uaktywnił swoje moce przez sen, albo już się obudziła. Jak na razie nie dawałem tego po sobie poznać, ale z każdą chwilą dźwięk stawał się coraz głośniejszy. Złapałem się za uszy i odpowiedziałem.
"-Błagam cie przestań chrapać.
-Ja nie chrapę. To było twoje chrapanie.
-Jak ja cię zaraz dorwę!"
Odkryłem swoje narządy zmysłu i skierowałem się do drzwi.
-Przepraszam was na chwilę, ale muszę coś załatwić.
Wyszedłem z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.

Lloyd

Gdy Kai złapał się za uszy, już wiedziałem, że Kasumi się obudziła i chyba nieźle go zdenerwowała. Rycerze spojrzeli na nas pytająco.
-Telepatia pamiętacie. Musiała go nieźle wkurzyć. Lepiej jak nie będziemy się teraz wtrącać.
J-Zgadzam się. Jak ktoś się wtrąci to zawsze źle kończy.
Na same wspomnienie co mu się stało ostatnim razem, dostałem ataku głupawki. 
-Ale musisz przyznać, że ci pasowało.
-Ta. Czerwone włosy tobie też by pasowały.
-Gdzie jest jaką hala do ćwiczeń.
M-Zaprowadzę was.
-Dzięki. A ty stary się doigrałeś.
Wszyscy wyszliśmy z sali i poszliśmy popatrzeć na tortury Jay'a, które miałem poprowadzić ja. No i jeszcze jak dołączy się Kasumi to też będę ją trenował. Tylko nie wiem komu się bardziej oberwie.

Lance

W połowie drogi do sali treningowej odłączyłem się od grupy i ruszyłem w stronę pokoju kuzynki Clay'a. Myślałem, że nikt mnie nie zauważył, ale myliłem się. Po chwili zostałem przygwożdżony do ściany przez bruneta, który chyba był lekko zdenerwowany.
-Jak wiesz, że ma chłopaka to czemu nie odpuścisz!?
-Bo zasługuje na lepszego od niego!
-A ty niby jesteś tym lepszym.
-Tak.
-Lance ona jest z nim szczęśliwa, więc byłbym zadowolony, jeśli byś się im nie wtrącał.
Skrzyżowałem palce u dłoni, którą schowałem i niby się z nim zgodziłem. Po tej kłótni musiałem iść z resztą na trening, a on sam poszedł zobaczyć co u dziewczyny. To że jest naszym kapitanem, nie oznacza, że musi się tak rządzić.

Kasumi

Po tym jak wnerwiłam swego chłopaka, doszło do mnie co ja zrobiłam. Nie miałam gdzie się schować ani uciec, więc byłam skazana na szatyna. Teraz pozostaje mi tylko się modlić, żeby nic złego się nie stało. Chociaż kto wie czego się bo nim spodziewać. Po chwili do pokoju wparował nie kto inny niż Kai. Uśmiechnęłam się niewinnie i zaczęłam się nerwowo śmiać.
-No co tam?
-Ja. Tak. Nie. Chrapę.
-Chrapiesz chrapiesz. Ile razy....
Nie dokończyłam, bo złapał za jedną poduszkę i rozpoczął ze mną wojnę na poduszki. Skończyło się na tym, że przegrałam i byłam pod nim. Uśmiechnął się, pokazując zęby i powiedział.
-Przegrałaś mała.
-Tylko nie mała jeżyku.
Rozpoczęlibyśmy drugą rundę, ale usłyszeliśmy czyjąś kłótnię. Na te słowa co usłyszeliśmy byliśmy zdziwieni, a chłopak dodatkowo był zdenerwowany. Już chciał iść przywalić temu kto to mówił, ale go powstrzymałam. Złapałam jego dłoń i powiedziałam.
-Wiem, że chcesz mu dowalić, ale odpuść. Tak będzie najlepiej. Dla mnie i tak jesteś najlepszy.
-Dam mu na razie spokój, ale tylko dla ciebie.
Przytuliliśmy się i wyszliśmy z pokoju. Po drodze spotkaliśmy mego kuzyna.
-Jak się czujesz Kasumi?
-Dobrze. Nie licząc lekkiego bólu głowy.
Spojrzałam na Kai'a, a ten tylko wzruszył ramionami.
-Miło cie widzieć po tylu latach.
-Mnie to samo. Niestety nie pamiętam wszystkiego, ale widziałam zdjęcie.
Podrapał się z tył głowy i zapytał czy mam ten rysunek co zgubił. Z kieszeni wyjęłam złożoną kartkę i podałam brunetowi.
-To jest dla ciebie. Każdy z nas ma jakiś herb, więc pomyślałem, że ten będzie ci pasował.
Rozłożyłam ją i zobaczyłam głowę wilka. Moje wspomnienia wróciły jak jakaś strzała. Widziałam wszystko co kiedyś się wydarzyło. (Głównie to wspomnienie, o którym pisałam). Przetarłam oczy i spojrzałam się na moje towarzystwo. 
-Chodźmy na trening.
-Lloyd nadal jest na nią wściekły?
-Chyba bardziej jest na Jay'a. Wiem tylko tyle, że rozgrzewkę ma on poprowadzić.
-Kas...
Zakryłam szatynowi usta ręką i powiedziałam.
-Uspokój się. Przeżyję. Założę się, że jak ty byś mnie znowu trenował, to znowu byś się chciał zakładać.
Zaśmiał się i nas wyminął. Zostałam sama z moim kuzynem. W drodze do sali opowiedziałam mu o tym czego się nauczyłam w klasztorze i o tym co się działo. Jak potem się okazało o niektórych rzeczach już wiedział od pozostałych.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro