Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Nie mogłam spać. Co chwilę tylko słyszałam jakieś głosy. Tym razem były wyraźniejsze. Przykładowo: "Zostaw ich....dołącz....sama...przeznaczenie...". Siedziałam skulona na swoim łóżku, dociskając co jakiś czas ręce do swoich uszu. Była już trzecia w nocy, a ja nie mogłam nawet zasnąć. Walnęłam się na łóżko i nałożyłam na swoją głowę poduszkę. Nawet nie wiem kiedy głosy ucichły, a ja już zasypiałam. 

Podczas swego snu, poczułam jak ktoś mnie szturcha i próbuje zdjąć ze mnie poduszkę. Niestety nic mu nie wyszło. Byłam na to przyszykowana. Po chwili ten ktoś dał sobie na jakiś czas spokój. Już myślałam, że będę mieć święty spokój, jednak się przeliczyłam. Mój "budzik" wszedł w tryb zaawansowany i usiadł mi na plecach i ciągnął poduszkę w swoją stronę. Puściłam ją jedną ręką, którą wystawiłam za siebie. Ścisnęłam ją i zapaliłam. Myślałam, że to Hana i zaraz ucieknie. Jednak pomyliłam się. Złapał mnie za tą rękę i schylił się do mego ucha.
-Pora wstawać. 
Pokręciłam tylko głową na boki i wróciłam do swojej czynności.
-Skoro nie, to skorzystam z sprawdzonego sposobu.
Wstał ze mnie i objął mnie w pasie. Podniósł mnie do siadu i usiadł obok mnie.
-Nie spałaś co?
-Aż....tak widać.
-Koszmar?
-Nie...całą noc coś mnie męczyło.
-Co takiego?
-Nie ważne. 
-Kas proszę cię...
Siedzieliśmy tak w ciszy, aż w końcu jej przerwałam.
-To tylko głupia wizja. Przyszłość zawsze można zmienić.
Wstałam i przetarłam swoje oczy.
-Coś jest nie tak zgadza się.
Nie odpowiedziałam. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego. Starałam się spojrzeć na niego z błyskiem w oczach, ale chyba nie za bardzo mi to wyszło.
-Pójdę poćwiczyć.
Tak bardzo chciałabym mu o tym powiedzieć, ale nie mogę. Nikt nie może się dowiedzieć o tej wizji. Skoro potrafiłam zmienić ją kilka razy to i teraz mi się to uda. 

Cały trening byłam nieobecna. Nie skupiałam się na ćwiczeniach, ani na otoczeniu. Przez to kilka razy mi się oberwało i to nie tylko od Lloyda. Dużo by tego wymieniać. Jednak nie przejmowałam się tym za bardzo. Przyzwyczaiłam się już do tego. Poczekałam aż wszyscy wyjdą i wzięłam się poważnie za trening. Chwyciłam swój łuk i kilka razy go napięłam. 
-W ten sposób nigdy nie trafisz w cel.
Zanim się za siebie obejrzałam mój "nauczyciel" odpowiednio mnie ustawił.
-Musisz się odpowiednio skupić. Przewidzieć następny ruch twego celu. Stań się jednością ze swoją bronią.
-Tak samo tłumaczył mi Kai, kiedy ćwiczyłam z kataną.
-No to teraz się skup i strzelaj.
Wzięłam głęboki oddech, zamknęłam oczy i się uspokoiłam. Otworzyłam i spojrzałam na target. Po chwili puściłam cięciwę łuku, a strzała powędrowała prosto w sam środek mego celu. 
-Dobry strzał. Teraz spróbuj drugi raz.
Tym razem też mi się udało. 
-Co się dzisiaj działo?
-To nic takiego.
-Powiedz tylko czy chodzi o TO.
Kiwnęłam tylko twierdząco głową.
-Kai mówił coś o wizji.
Skinęłam głową i spuściłam wzrok w dół. Teraz jak tak o tym myślę to już sama nie wiem czy uda mi się nie dopuścić do tego. Podrapałam się po ramienieniu i mocno zacisnęłam powieki. Po prostu nie wiem co robić. 
-Nie chcę na razie o tym gadać.
-Gdy się zdecydujesz to wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Po chwili wyszedł zostawiając mnie samą. 

Time skip

C-Może powinniśmy jej o tym powiedzieć?
Lo-Za wcześnie.
W tym momencie do pokoju wszedł Aaron. Usiadł na swoim miejscu i opowiedział o wszystkim co widział w zachowaniu Kasumi. Chwilę trwała nie zręczna cisza, podczas której każdy intensywnie myślał. W głowie pewnej osoby, narodził się pewien pomysł, o którym wolał nie mówić. Jest to ryzykowne rozwiązanie, ale warto było je wykorzystać.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Jakoś opornie mi idzie ostatnio pisanie. No nie licząc "Błyskawicy". Mam już prawie całą gotową i mogę tylko udostępniać rozdziały, ale tutaj. Trochę to zajmie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro