7b~ Pies
Pewnego dnia pod samiuteńki koniec kwietnia.
Amelia (dzwoni do mnie): Miałaś wczoraj urodziny, nie mogliśmy ich spędzić razem, więc bierz 10zł i idziemy razem z Miłoszem na lody tajskie. Zgarniemy cię spod twojego bloku. (Jest po drodze ich drogi na lody)
Ja: Okej^^
No i po mnie przyszli. Moja ulica jest długa a ja mieszkam na jej samym początku więc musieliśmy ją całą przejść. Zaczęliśmy rozmawiać o tym kogo weźmiemy ze sobą.
Ja, Amelia, Miłosz: *idą*
Ja: Ej a przypadkiem niedaleko mieszka Adrian? Możemy go zgarnąć
Amelia: No mieszka blisko, możemy go wzi...
Nie dokończyła swojej wypowiedzi bo zapomniałam że jest taki pies co zawsze szczeka. No i zaczął szczekać i my z Amelią zaczęłyśmy krzyczeć ze strachu. A potem śmiałyśmy się z naszych krzyków XD
Nigdy nie zapomnę tego pięknego dnia :')
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro