before meeting
Siedział w kącie, z podkulonymi kolanami. Zasnął w tej pozycji już dwie godziny temu i od tamtej pory nie poruszył się ani trochę. Nawet jego psi przyjaciel nie zdołał go zbudzić, a próbował na różne sposoby.
Po kolejnej godzinie ktoś zadzwonił do drzwi i w tym samym momencie zadzwonił jego telefon. Dźwięk przychodzącego połączenia gwałtownie wyrwał go ze snu. Pociągnął nosem, przetarł pięściami oczy i szybko wstał. W drodze po telefon, który znajdował się w jego sypialni (on sam był w salonie), krzyknął do maltretującego dzwonek gościa, żeby, delikatnie mówiąc, poszedł sobie, gdzie pieprz rośnie.
Przelotem przejrzał się w lustrze i stwierdziwszy, że wygląda w miarę okej, odebrał nadchodzące już drugie połączenie.
-- He-
-- Dobrze wyglądam? Nie spociłem się nigdzie, makijaż mi się nie zmazał? Cokolwiek? -- przerwał mu poddenerwowany, gryząc dolną wargę.
-- Co? -- musiał otrząsnąć się z szoku, nim dał mu konkretną odpowiedź. -- Nie, nie! Jak zwykle wyglądasz pięknie, makijaż masz nałożony idealnie i nie ma żadnego "cokolwiek".
-- Za momencik mam spotkanie z jakimś ważnym zleceniodawcą i boję się, że się zbłaźnię albo popełnię jakąś gafę.
-- Po prostu bądź sobą -- wzruszył ramionami, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. -- Zaczaruj go uśmiechem, oczaruj wyglądem i przekonaj do siebie swoim charakterem.
-- Myślisz, że to zadziała? -- uśmiechnął się lekko.
-- Ja to wiem -- posłał mu buziaka. -- Trzymam kciuki! -- krzyknął na pożegnanie, słysząc, jak wołają jego chłopaka do środka.
Także wysłał mu całusa i się rozłączył. Poprawił krawat, a następnie pewnym krokiem wszedł do środka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro