Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

*Marinette*

No jak ja kocham mieć haka na niektórych ludzi, zwłaszcza jeśli ci w zamian za zatrzymanie wstydliwej tajemnicy dla siebie stawiają mi dużą pizze a potem najlepsze (i najdroższa zarazem) lody w mieście.
Właśnie siedziałam z Harrym w parku przy fontannie do której wpadliśmy, a on opowiadał jakąś sytuację ze swojego życia, która według niego była zabawna.
- I wtedy mówie mu, że nie wiem co jego córka robi u nie w mieszkaniu, ale co się dziwić po takiej imprezie to ja niczego nie pamiętam.
Strzeliłam sobie mentalnego facepalma, czasami zastanawiam się czy on w ogóle ma coś w tej głowie bo mi się wydaje, że jedynie powietrze. Dalsze opowiadanie przerwała mu Laba, która zaczęła szczekać i się wyrywać. Dobrze wiedziałam co się święci. Laba reaguję tak tylko na mnie, Harrego i Chris'a, a skora Harry jest tutaj...
- Cześć mała, witaj ofermo.
Przywitał się Chris głaskając sunie po łebku a mnie przytulając.
- Hej! Sam jesteś ofermą!
Zaśmiałam się na minę urażonego zielonookiego.
- To nie ja wpadłem twarzą w...
- Dobra rozumiem!
- W ba...
- ZAMKNIJ SIĘ!
I tak zaczęła się bójka.
Ja tylko siedziałam i patrzyłam na tą przyjacielską sprzeczke, tak Chris i Harry to przyjaciele, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać to skoczą za sobą w ogień.
Mimo, że naprawdę fajnie się to oglądało postanowiłam przerwać tą przepychanke. Wstałam i rzwawym krokiem podeszłam do tych kretynów.
- Uspokójcie hormony bo i tak na nikim nie robicie wrażenia.
Powiedziałam i zdzieliłam ich po tych pustych łbach.
Oni tylko popatrzyli po sobie i chwilę później znowu byłam cała mokra.
- CHŁOPAKI!
- Nie no twoja mina! HAHA! Po prostu bezcenna!
Oj mi wcale nie jest dośmiechu i im zaraz też nie będzie.
- Macie pięć sekund na ewakuacje.
Momentalnie przestali się śmiać i spojrzeli na mnie ze strachem.
- Marinette nie żartuj.
- Pięć.
- To było za to udarzenie.
- Cztery.
- No nie gniewaj się.
- Trzy!
- Chris my lepiej się ulotnijmy.
- Dwa!
- Wiesz, chyba masz racje.
- Jeden!
- Wiejemy!
- ZERO!
Oni uciekali a ja razem z Labą ich goniłam. Dogoniłam ich po dłoższej chwili, trochę się pośmialiśmy i zaczęliśmy spacerować po mieście zatracając się w rozmowie i swoim towarzystwie. Nawet się niezorientowaliyśmy jak wylądowaliśmy w nieciekawie wyglądającej uliczce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro