Rozdział 10
*Chris*
Po tym jak Mar najprawdopodobniej zemdlała przespieszyłem by jak najszybciej dotrzeć do szpitala. Dojechałem tam w kilka minut łamiąc chyba wszystkie przepisy, ale jako jeden z najlepszych uczestników (bo najlepsza jest Marinette) nielegalnych wyścigów i tajny agent, miałem doświadczenie w ekstremalnej jeździe.
Zaparkowałem, wysiadłem z auta i z Mar na rękach popędziłem do wejścia.
Wpadłem do holu szpitala jak burza zwracają tym uwagę tych kilku osób czekających na przyjencie.
Nie musiałem się nawet odzywać bo prawie natychmiast zainteresowała się mną jakaś pielęgniarka. Miała na oko 35 lat, piwne oczy i krótkie brązowe włosy.
- Co się stało?
- Mar została zepchnięta ze schodów. Podczas upadku uderzyła o jeden ze stopni głową, a podczas drogi tutaj straciła przytomność. Odpowiedziałem szybko na jej pytanie.
Ona tylko kiwnęła głową i zaprowadziła mnie na najprawdopodobniej sale opserwacji.
- Proszę położyć ją na łóżko.
Wskazała na jedno z pustych łóżek.
Delikatnie położyłem przyjaciółkę na wskazanym miejscu. Zaraz po tym przyszedł lekarz a pielęgniarka wygoniła mnie z sali.
Strasznie się o nią martwiłem, znamy się od paru dobrych lat, właściwie to odkąd wstąpiłem do agencji. To ona prowadziła moje szkolenie, na początku jej dogryzałem i często między nami wywiązywały się bójki, ale z czasem znaleźliśmy wspólny język i zostaliśmy przyjaciąłmi, szkoda, że tylko przyjaciółmi. CO?! Okej mam dziwne myśli. Za dużo czasu spędzam z Jemsem.
*Marinette*
No no no. Chyba pierwsze raz widziałam żeby Chris tak panikował zwykle stara się obrucić wszystko w żart. No nic, jest to naprawdę miłe i urocze, kocham tego idiotę. CO?! ZARAZ!! PRZYSTOPUJ I WRZUĆ NA WSTECZNY!! TEGO NIE BYŁO! TO SIĘ WYTNIE! NIKT TEGO NIE SŁYSZAŁ! Kurde o czym ja myśle, Chris to przyjaciel i tyle... ale jest słodki jak się martwi. CO!? JA WARIUJE! Dobra dziewczyno najwyższy czas udać się do psychologa.
Notka
Tak długo mnie nie było i rozdział krótki ale grunt, że jest.
POWRACAM W BLASKU CHWAŁY I SŁAWY NA WATTPADA! I JUŻ Z NIEGO NIE ODCHODZĘ!
Co do książki to powiem tyle, że teraz akcja nabierze trochę tępa.
A tak jeszcze pytanie mam. Czy są tu fani Adrienette? (tak nie mam pijęcia jak się ten ship piszę)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro