Zniknięcie Olka i nietypowy SMS
Był ciepły, słoneczny dzień. Temperatura 25 stopni. Część osób w takim dniu się opala, niektórzy jedzą lody, a jeszcze inni urządzają wycieczki. Ale nie Zuza. Biegła z prędkością pojazdu Formuły 1 przez ulice Kalisza do parku, nie zważając nawet na to, że z 8 razy o mało nie została przejechana przez samochód. To była niezwykle ważna sprawa. Mateusz zwołał Zebranie Najwyższej Wagi, w skrócie ZNW, które zwoływano tylko w razie wielkich kłopotów. A ona była już 5 minut spóźniona! Podczas drogi zastanawiała się: ,,Co tym razem? Co tym razem?!''
W końcu dotarła na pole poziomek, miejsce spotkania. Było to jej ulubione miejsce w parku.
- Co się dzieje?! - zapytała zdyszana Zuza, dobiegając w końcu do grupki znajomych.
- No nareszcie jesteś! - zawołał zniecierpliwiony Mateusz. - Gdzie się podziewałaś?
- Musiałam posprzątać mój pokój. Nie sposób było się od tego wymigać - odpowiedziała.
- No ok - westchnął Kamil. - Mam do was ważną sprawę - powiedział, poważny jak nigdy.
- Jaką?! - wszyscy wbili w niego wzrok.
- Znacie tę rodzinę, która niedawno przyjechała z Warszawy do naszego miasta i wprowadziła się do domu naprzeciwko Anki?
- Tak!
- Tak w ogóle, gdzie ona jest? Dominika i Wiktorii też nie ma – zauważyła Zuza.
- Anka ma grypę, a Wiktoria i Dominik mają szlaban. - odpowiedział jej Mateusz. - Wielka szkoda... Mogę kontynuować?
- Tak! - usłyszał w odpowiedzi.
- No więc...Olek poszedł ich trochę poszpiegować...
- No i??!! - zapytali wszyscy chórem.
- ...do tej pory nie wrócił! - dokończył.
Wszyscy zamarli z przerażenia. Zapadła niezręczna cisza.
- Jak długo go nie ma? - wykrztusił w końcu Nikodem.
- Próbowałeś do niego zadzwonić? - zapytał Karol.
- Nie ma go jakieś dwie godziny. Dzwoniłem do niego 30 minut temu - odpowiedział.
- Może teraz zadzwoń... - zasugerowała Nikola.
- Spróbuję...
Wyciągnął komórkę z kieszeni i zaczął przeglądać kontakty. Wybrał numer i rzucił:
- Uwaga, dzwonię!
Wszyscy z napięciem wpatrywali się w Mateusza. Jedyne, co było wtedy słychać, to sygnały dochodzące z telefonu. Po piątym sygnale przyjaciele usłyszeli:
- Tu poczta głosowa Plusa. Nagraj wiadomość po usłyszeniu sygnału. Piiiiiiiip!
- Stary, gdzie ty się podziewasz! Oddzwoń prędko!
Mateusz rozłączył się i włożył telefon do kieszeni. Na jego twarzy widać było duży niepokój.
- Może....sprawdź swoją pocztę głosową lub napisz do niego SMS - a - zaproponowała Zuza.
- Spoko pomysł - odpowiedział prędko Mateusz.
Ponownie wyciągnął telefon i szybko wystukał: ,,Stary, gdzie ty jesteś?! Martwimy się o cb! Nie ma cię już 2 godziny! Odpisz jak najszybciej!'' Kliknął ,,wyślij'' i zaraz po tym zadzwonił na pocztę głosową. Po chwili rzekł:
- Nie mam żadnych wiadomości od Olka.
- ???!!!
- Co się mogło stać?! - wykrzyknął Oliwier.
- Stary, w coś ty się znowu wpakował - wymamrotał Kamil.
- Nie łam się Kami, znajdziemy go! - pocieszała go Wiktoria.
Przez chwilę w ich gronie zapanowała cisza.
- To...co robimy? - zaczął Karol.
- Powiedzmy o tym jego rodzicom – zaproponowała Nikola.
- Nie! To nie jest dobry pomysł! - wykrzyknął Mateusz.
- Czemu?!
- Będą zadawać głupie pytania i jeszcze nas o to obwiniać! Jak wróci będzie miał spore kłopoty.
- Nie mamy innego wyjścia!
- Mamy. Trzeba sprawdzić co się z nim dzieje, idziemy tam!
- Pogięło cię?!
- Niczego się nie dowiemy, dopóki tam nie pójdziemy! - oświadczył Mateusz. - Jesteście za?!
Wszyscy, prócz Nikoli, niepewnie kiwnęli głowami.
- Dobra, ale jak wpakujemy się w kłopoty, to będzie tylko i wyłącznie wasza wina! - wykrzyknęła.
Wszyscy, choć trochę wystraszeni i mocno zdenerwowani, ale jednocześnie bardzo zdeterminowani, wyszli z parku i poszli w kierunku domu nowych sąsiadów. Nie był on specjalnie daleko, jakieś pięć minut na nogach. Mimo to czas dłużył się niemiłosiernie. Każda minuta była jak dźgnięcie nożem w plecy. Co mogło stać się z Olkiem? Dlaczego tak długo nie wraca? Wszyscy byli pełni niepokoju. Minęli sklep monopolowy, sklep ,,Delikatesy'' oraz cukiernię: ,,U Jana Hyżego''. Kiedy została im już tylko jedna przecznica do domu sąsiadów, nagle stało się coś niezapowiedzianego.
- Piiiiiiiip.
- Czyj to telefon? - zapytała Nikola.
- Chyba mój... - odpowiedział z wahaniem Mateusz i
Wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął sprawdzać SMS-y. Po chwili oczy rozszerzyły się mu ze zdumienia.
- Co się dzieje? - zapytał zaniepokojony Karol.
- To od Olka! - wykrzyknął Mateusz.
Wszyscy stworzyli wokół niego ciasny krąg, pchając się jeden na drugiego, by stanąć w jak najlepszym miejscu. Patrzeli się na telefon, jakby zobaczyli zdjęcie, która otrzymało 1000 like'ów w 5 sekund. Treść wiadomości bardzo ich zszokowała:
Hejka!
Ej, po co to te nerwy?
Leszek, Zocha, ludziska, wszystko jest ok. Miałem dość mojej rodzinki i uciekłem na jakiś czas.
Panika jest tu zbędna.
Żebyście się nie nudzili przez ten czas, kiedy mnie nie ma, obczajcie tę książkę, jest ekstra, link: /http. You must read it! Please!
- To jakieś żarty?!
- Co to ma znaczyć?!
- I od kiedy to Olek lubi czytać?!
- Kto to jest Leszek?!
- Nie wiem...nikt nie wie...
- Nie sądzę, by tak po prostu uciekł i nie powiedział nam o tym wcześniej... - mruknął Kamil. - Coś tu nie gra...
- Niby co?! Uciekł i nam nie powiedział, bo to jego sprawa i może nie chciał, żebyśmy się dowiedzieli wcześniej, bo wiedział, że będziemy chcieli go powstrzymać – odpowiedział mu Karol. - Poza tym, widzicie, co napisał: ,,PANIKA JEST TU ZBĘDNA''!
- Ja uważam, że Kamil ma rację i coś jest na rzeczy.
- Mnie od początku nie podobał mi się ten pomysł – rzekła krótko Nikola. - Ja stąd spadam, nie mam ochoty brać w tym udziału!
- Ja również! - poparł ją Karol.
- Ja też! - wykrzyknął Oliwier.
- Cześć!
Odwrócili się na pięcie i odeszli. Pozostała część grupy na chwilę osłupiała, a potem w milczeniu poszła w przeciwnym kierunku w stronę domu nowych lokatorów...
***
W zamku rozległ się zgrzyt i drzwi otworzyły się, skrzypiąc wyjątkowo głośno. Stała w nich wysoka, szczupła kobieta o krótkich, brązowych włosach. Jej wzrok był zimny i bezlitosny. Zeszła powoli na dół do ciemnego pomieszczenia. Wśród głębokiej ciszy słychać było jej każdy krok, zdecydowany i wyrafinowany. W pewnym momencie stanęła i rzekła do chłopaka siedzącego pod ścianą:
- Wysłałeś tę wiadomość?
- Tak.
- Pokaż mi ją. Mam nadzieję, że nie próbowałeś żadnych sztuczek.
Bez słowa podał jej telefon, który zaświecił się dostatecznie, by można było lepiej dojrzeć jego twarz. Wyglądał na jakieś 15 – 16 lat. Wpatrywał się w nią, wyczekując odpowiedzi. Po chwili powiedziała spokojnie:
- Dobrze. Siedź spokojnie i radzę ci, nie próbuj ucieczki, bo pożałujesz.
Odwróciła się, weszła po schodach i zamknęła drzwi na klucz. Chłopak ponownie wbił wzrok w podłogę i mruknął do siebie:
- Mati, Nikolka, przyjaciele, pospieszcie się, proszę...
Gdzie się podział Olek? Czy przyjaciołom uda się go odnaleźć ? Co ukrywają nowi mieszkańcy miasta? Co kryje się za tajemniczym SMS – em? Tego dowiecie się w następnym numerze gazetki!
Autor: Franka678
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro