Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42


Z każdym kolejnym drinkiem czuję się coraz bardziej rozluźniona. Już nawet nie przeszkadza mi obecność Theo. Teraz już się cieszę, że nie jestem tu sama. Theo naprawdę ma w sobie coś co mnie do niego przyciąga. Jak już przestaje się przekonywać, że go nie znoszę to jest on dość przyjemny.

— Pewnie jak zwykle mi nie uwierzysz, ale uwielbiasz wszelkiego rodzaju alkohol. I nie mam pojęcia jak to robisz, ale nigdy nie tracisz zdrowego rozsądku. A to przeczy wszelkiej fizyce, z twoją figurą to powinnaś padać po kilku drinkach — oboje wybuchamy śmiechem na jego słowa.

Upijam także moje picie. Niby nic szczególnego, bo to jedynie wódka z colą, ale i tak smakuje nieziemsko.

— Jeśli mam być szczera to cześć mnie chce odzyskać wspomnienia, ale cześć już nie. Wiem, jestem popierdolona — narzekam. Opieram się też o kanapę. Przenieśliśmy się do loży, bo tu jest wygodniej. Wolę z nim rozmawiać bez świadków.

Nikt tu nie ma pojęcia o moich problemów i wolę by tak pozostało.

— Wcale nie — obejmuje mnie swoim ramieniem. Wtulam się w niego, bo niczego teraz nie potrzebuję jak bliskości. — Nasz świat jest okrutny, a ty bardzo wiele przeszłaś. Chociaż uwielbiałaś swoje życie. Ani razu nie słyszałem żebyś się skarżyła.

A czytając swój pamiętnik mam zupełnie inne odczucia.

Cholera, a może ja po prostu byłam dobrą aktorką. Przed każdym odgrywałam inną rolę. A teraz już nigdy może nie dowiem się jak było naprawdę.

— Nie dziw się, że razem z wujkiem się smucimy jak nie chcesz spędzać z nami czasu. Nie raz na twoje życzenie robiłem wszystko by do was przyjechać. Cierpię teraz widząc, że nie chcesz być przy mnie — patrzy na mnie z bólem.

Kurwa przykro mi, że tak ich traktuje. Chciałabym żeby było inaczej, ale sama potrafię nad sobą zapanować.

— Ciągle mi mówicie jaka byłam, a nie chcecie posłuchać tego co teraz czuję — marudzę.

Kciukiem głaszcze mój policzek i się nachyla w moją stronę. Nie jestem jeszcze na tyle pijana by mu ulec. Odwracam, więc głowę na bok.

— Czemu nie chcesz nawet spróbować? Przecież jak raz się ze sobą prześpimy do nic się nie stanie. Jeśli nic nie poczujesz to po prostu każesz mi się odczepić. Posłucham i nie pisnę nawet słowem o tym co między nami zaszło.

Powinnam uderzyć go teraz w twarz i kazać już nigdy nie pokazywać się na oczy. Coś mnie jednak przed tym powstrzymuje. Chyba pod wpływem alkoholu resztki uczuć, które żywię do Theo we mnie się budzą. W końcu gdyby nic dla mnie nie znaczył to nie nawiedziałby mnie we snach gdy nie miałam pojęcia tego kim jestem.

— Jestem teraz z Louis'em — staram się brzmieć pewnie. Nie sądzę jednak by mi to się udało.

— No i co z tego?

— Jestem mu wierna — parska śmiechem na moje słowa.

— Kochanie ty nigdy nie przejmowałaś się takimi sprawami. Kierowałaś się tym co podpowiadało ci serce. A tym bardziej pożądanie — tym razem jego usta zjeżdżają na moją szyję. Tej pieszczocie się nie sprzeciwiam.

Jest przyjemna. Sprawia, że w moim brzuchu pojawiają się motylki.

Theo podtyka mi kolejnego drinka, którego opróżniam w całości. Alkohol ma zbawienne działanie. Sprawia, że człowiek czuję się tak doskonale.

A może by tak spróbować. Przecież by odzyskać chociaż część wspomnień muszę zacząć się zachowywać jak dawniej. Nie zamierzam od razu wracać do Theo. Chce jedynie zrozumieć co nas łączyło.

— Przysięgasz, że nikt się o tym nie dowie? — pytam dla pewności. Nie mam zamiaru rezygnować z Louisa, więc on nie może mieć o niczym pojęcia. Nie zniosłabym gdyby mnie zostawił.

— Jeszcze nigdy cię nie okłamałem i teraz też tego nie zrobię — patrzę mu prosto w oczy. Wydaje się być szczery. Lecz jestem pełna niepewności, że nie umiem stwierdzić czy się przypadkiem nie mylę.

— Jest tu jakiś pokój, który moglibyśmy zająć — na jego twarzy pojawia się uśmiech. Kurwa jeszcze nigdy nie widziałam tak zaraźliwego uśmiechu, nie potrafię go nie odwzajemnić.

— Jeden należy do naszych ulubionych. Spędziliśmy w nim mnóstwo miłych chwil — wstaje, a następnie wyciąga dłoń w moją stronę. Chwytam ją i podążam za nim.

Idziemy korytarzem aż dochodzimy do drzwi. Theo wstukuje jakiś kod i wchodzimy do pomieszczenia. Ono także jest podświetlone tym czerwonym światłem. Jest tu ogromne łóżko, a także futrzany dywan.

— Nikt nie ma tu wstępu poza nami. Tylko my się pieprzyliśmy w tym łóżku — szepcze mi na ucho. Na moim ciele pojawiają się ciarki. Jestem jednocześnie podekscytowana i się boję. Jest to na tyle mocna mieszanka, że czuję iż za chwilę serce wyskoczy mi z piersi.

Cholera jeszcze mogę to przerwać. Jakbym miała trochę rozumu w głowie to właśnie teraz bym wyszła z tego pokoju. Ja jednak tego nie robię. Poddaje się swoim nieczystym myślą i pragnieniom.

— Przeważnie preferujemy ostry seks, ale ja dziś chce się tobą zająć. Sprawić byś poczuła się kochana i uwielbiana. Zaopiekuję się tobą tak byś nie chciała nikogo poza mną — już otwieram usta by powiedzieć, że jest to już zdanie Louisa, ale on mnie ucisza namiętnym pocałunkiem.

A to już mnie rozczula.

Pozwalam mu się dalej całować, jego dłonie błądzą po moim ciele. Szybko odnajduje pasek moich spodni i go rozpina. Jednym ruchem zsuwa ze mnie spodnie. Koszulki za to sama się pozbywam.

— To będzie tylko jeden jedyny raz — zaznaczam i sama zaczynam go całować.

Nagle jednak ktoś wkracza do naszego pokoju. Razem z Theo zastygamy w bezruchu.

— Nie uwierzycie co się stało... — dociera do mnie radosny głos ojca. Nagle jednak milknie. Widocznie zauważył co się dzieje. — Później wam powiem, nie przeszkadzajcie sobie.

Spycha jednak z siebie Theo i naciągam spodnie na tyłek.

Właśnie dostałam znak, że nie powinnam zdradzać Louisa, nie zamierzam go ignorować.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro