11
Nic złego nie zrobiłam, ale mam wrażenie, że zaraz mi się oberwie. Może i Louis nie przepada za swoją żoną, ale na pewno będzie bardziej skłonny uwierzyć jej. Biorąc pod uwagę jeszcze to co ostatnio opowiedział o mnie Max.
— Rosie jest tu już od jakiegoś czasu i do tej pory nie miałem z nią żadnych problemów. Aż pojawiłaś się ty — czyli jednak mi uwierzył. Naprawdę jest dobrze. Chociaż ciekawe czy uwierzył mi bo mi ufa czy chodzi o to, że ma gdzieś swoją żonę.
— Jesteś nią zaślepiony — warczy posyłając mi wściekłe spojrzenie.
— To ona chciała mnie uderzyć — wreszcie zabieram głos. Diana posyła mi jeszcze wścieklejsze spojrzenie, ale ja wiem, że nic złego nie robię, mówię tylko prawdę.
— A więc to tak — chociaż nie sądziłam, że to możliwe, ale głos Louisa przybiera jeszcze ostrzejszego tonu. — Zwaliłaś mi się tu na głowę i jeszcze chcesz bić Rosie, która jest pod moją opieką. Coraz bardziej mam ochotę się ciebie pozbyć! — krzyczy na nią, ale to do mnie podchodzi. Kładzie dłoń na moim policzku i delikatnie go pociera. — Nic ci nie jest skarbie?
— Nie.
Louis mnie przytula, a ja na chwilę odwracam głowę i posyłam kobiecie triumfalny uśmiech. To ja wygrałam.
— Nie wierzę, że aż tak cię omotała. Przejrzyj na oczy Louis! — dalej sądzi, że jest w stanie jeszcze coś ugrać.
— Już po raz drugi ci mówię, że do końca dnia masz opuścić ten dom, a z tego co widzę to wcale tak wiele czasu ci nie zostało — Louis chwyta mnie za dłoń i ciągnie w stronę schodów. Z ogromną chęcią pozwalam mu się prowadzić.
— Szczerze to sądziłam, że to jej uwierzysz — mówię jak już dochodzimy do jego sypialni. Chociaż teraz to jest ona i trochę moja, bo spędzam tu więcej czasu niż w swoim pokoju.
— A skąd ten pomysł kochanie? — dopytuje chwytając mnie za brodę i podnosząc moją twarz tak bym musiała patrzeć mu w oczy. — Już nie raz cię zapewniałem, że jesteś dla mnie bardzo ważna i ci ufam.
Nie mogę się nie uśmiechnąć na te słowa, one sprawiają, że od razu lepiej się czuję.
— Mam nadzieję, że cię posłucha i stąd zniknie, bo ja też jej nie lubię — tym razem to ja wywołuje uśmiech na twarzy Louisa. — No co? Nie dość, że mnie bezpodstawnie atakuje to jeszcze pewnie chce mi ciebie odebrać, a tego to już przecież darować nie mogę — nachylam się na nim i krótko cmokam jego usta.
— Jesteś słodka. Nie musisz się jednak o to martwić, bo Diana nie interesuje się moim życiem. Ją obchodzi tylko to by wyciągnąć ode mnie jak najwięcej kasy — tłumaczy mi. — Wiem, że przeważnie wybierasz prysznic, ale mam dziś ochotę spędzić z tobą miłe chwile w jakuzzi. Zgadzasz się.
Kiwam głową na tak.
Staram się też ukryć to, że nie darzę jego pomysłu wielkim entuzjazmem. Coś mnie powstrzymywało przed wejściem do tej wielkiej wanny. Dla Louisa mogę jednak na to przystać.
Louis prowadzi mnie do swojej ogromnej łazienki. Odkręca wodę, a my zaczynamy się rozbierać.
— Zobaczysz, że tu będzie nam jeszcze przyjemniej — zapewnia mnie. Seks z Louis'em i tak już jest nieziemski, więc nie umiem sobie wyobrazić jak teraz będę się czuć.
Oby jego słowa okazały się prawdą.
Wskakuje na niego owijając swoje nogi wokół jego pasa i zaczynam go całować. Szatyn odwzajemnia moje pocałunki i podtrzymuje mnie za biodra.
Czuję jak wchodzi ze mną do tej wielkiej wanny. Woda jest przyjemnie ciepła, a na dodatek jeszcze pulsuje. Ja jednak wcale się nie rozluźniam. A wręcz przeciwnie im bardziej jestem w wodzie tym większy lęk mnie ogarnia.
Jak już jestem zanurzona po samą szyję to nie potrafię już ignorować tego strachu, a pocałunki Louisa nie są już dla mnie ukojeniem.
Pov Louis
Ciało Rosie zaczyna się trząść i to wcale nie z podniecenia, odrobinę się od niej odsuwam i skanuje ją wzrokiem i widzę, że ona się czegoś boi. Nie, Rosie jest na granicy ataku paniki.
— Kochanie co się dzieje? — pytam spokojnie. Kurwa nie wydaje mi się bym zrobił coś złego, ale przecież skądś jej zachowanie się bierze.
— Chce.. stąd wyjść... — mówi urwanym głosem.
Chwytam ją więc na ręce i szybko wyciągam z jakuzzi. Stawiam ją na płytkach, ale i tak podtrzymuje ramieniem, bo Rosie ledwo się trzyma na nogach. Mam wrażenie, że za chwilę może się przewrócić.
Łapie też za leżący obok ręcznik i zaczynam wycierać brunetkę.
— Nie wiem co się ze mną stało, ale nie chce już tam wracać. Obiecaj, że już nigdy nie każesz mi wchodzić do tej wanny — mała jest na granicy płaczu.
Jej przerażenie może wnioskować tylko jedno. Ktoś ją musiał torturować przy użyciu wody, była pewnie podtapiana. Słyszałem o takich praktykach, ale stosuje się je tylko wtedy trzeba wydobyć ważne informacje, a więzień jest bardzo niewspółpracujący.
Co takiego chciał wydobyć Davis od Rosie? Chociaż istnieje też możliwość, że ten stary sadysta robił to dla swojej rozrywki. Ja już na pewno mu za wszystko odpłacę.
— Skoro nie chcesz zabawiać się w wannie to nie będziemy tego robić kochanie — zapewniam ją i przytulam do siebie. Mała aż do mnie przylega.
— Nie potrafię wyjaśnić co się ze mną stało. Przepraszam.
O nie, moja księżniczka na pewno nie będzie przepraszała za to, że się boi. Jako jej mężczyzna na pewno zadbam o to by już nigdy niczego się nie bała.
— Nie musisz przepraszać — wyprowadzam ją z łazienki. Lepiej będzie jak już nie będzie patrzyła na tę wannę. — Każdy się boi czegoś innego. A twój strach wcale nie jest pozbawiony sensu — zapewniam.
Mała od razu kładzie się na łóżko i przykrywa kocem co oznacza, że czuję potrzebę być chroniona. Muszę przyznać, że do tej pory nie nalegałem na spotkanie z Davis'em, ale wreszcie muszę się z nim spotkać i przyprzeć go do muru.
Będzie musiał mi powiedzieć kim jest Rosie i dlaczego ją tak potraktował. Oczywiście sprawdzę jak wyglądało jej poprzednie życie i co najwyżej zatrę po niej resztę śladów, bo moja księżniczka już pozostanie ze mną. Nie ma innej opcji.
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro