Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 2 Matka Edypa

Z akt sprawy dr. T. M. Riddle

Przypadek H.J. Pottera, notatki po drugim spotkaniu

Alternatywna, oniryczna rzeczywistość stworzona przez Harry'ego staje coraz bardziej mroczna. Hogwart do tej pory bezpieczny i przyjazny (możliwe odwołania do Utopii) prawdziwy „dom" Harry'ego (wyraźna i pierwotna metafora umysłu) okazuje się być niebezpiecznym, pełnym pułapek miejscem. W czasie zeszłotygodniowego spotkania umknął mi wątek Zakazanego Lasu, reprezentującego labirynt – niemal nieskończone połacie umysłu chłopca pełne śmiertelnych pułapek – prawdopodobnie pozostałych reminiscencji owego traumatycznego wydarzenia. Kolejnym takim mieczem Damoklesa okazuje się być ukryta gdzieś w podziemiach Hogwartu „Komnata Tajemnic".

Harry wydaje się być w posiadaniu klucza do niej, ale nie jest obecnie w stanie połączyć różne części zagadki. Kiedy pytam go o Hogwart odpowiada spokojnym, lekko poirytowanym głosem, jak gdyby pytano go o to nie po raz pierwszy. Ale gdybym zapytał go o coś, co wystaje poza świat stworzony w jego imaginacji – milczy.

W tym tygodniu, jego umysł był zajęty myślami o przerażającym dlań, a zarazem niewątpliwie ważnym dla rozwikłania przyczyn problemów chłopca „ukrytym pokoju" (określenie dosyć często występujący w odmianach schizofrenii) określanym przezeń jako „Komnata Tajemnic".

Harry słyszy przenikliwy głos w swojej głowie, głos kogoś, kto planuje morderstwo. Dlaczego nikt inny nie słyszy tego głosu? Po makabrycznym przyjęciu w rocznicę śmierci Harry, Ron i Hermiona natykają się na spetryfikowaną kotkę woźnego. Na ścianie, na której ją powieszono czyjąś ręką wypisano słowa: Komnata Tajemnic została otwarta! Strzeżcie się wrogowie dziedzica! Kim jest tajemniczy Dziedzic Slytherina, który uwolnił „grozę" Komnaty Tajemnic? Draco Malfoy , czy Harry? Chłopak dowiaduje się, że posiada zdolność wężomowy. Czy to ostatecznie czyni go złym czarnoksiężnikiem? Z czasem coraz wiecej osób zostaje spetryfikowanych przez. Harry w Łazience Jęczącej Marty (z hebrajskiego opiekunka, strażniczka) odnajduje dziennik, należący niegdyś do Toma Riddle'a (zastanawiające zapożyczenie mojego nazwiska!), chłopca żyjącego bardzo dawno temu. Trop prowadzi do Hagrida (możliwa niepewność, co do intencji opiekunów, uzasadniona nieufność w stosunku do rodziców?) Hermiona zostaje spetryfikowana, pozostawia jednak po sobie wskazówkę – potworem z komnaty tajemnic jest bazyliszek, który zabija każdego, kto na niego spojrzy (wyraźne mitologiczne konotacje: bazyliszek/Meduza/Furie, swoisty archetyp kobiety mordującej). Ale Hermionie jak i reszcie spetryfikowanych udaje się przeżyć – wszyscy spojrzeli na bazyliszka poprzez swego rodzaju tarczę/zasłonę (obiektyw aparatu, woda, zwierciadło, ciało ducha). Następnie do Komnaty Tajemnic uprowadzona zostaje siostra Rona, Ginny. Harry schodzi do Komnaty i znajduje nieprzytomną dziewczynkę, a tuż obok niej widmowego Toma Riddle'a. Tom Riddle, chłopiec z odległej przeszłości opętał Ginny. Zmusił ją do otworzenia Komnaty Tajemnic i uwolnienia z niej potwora. Zamierza ją zabić, by samemu odzyskać życie (odwrócenie poświęcenia Lily Potter) poprzez wyssanie z niej życia. W końcu okazuje się być Lordem Voldemortem... Rozkazuje potwornemu bazyliszkowi zabić Harry'ego, ale nieoczekiwanie to Harry zabija potwora dzięki mieczowi z Tiary Przydziału (dowód na to, kim Harry jest) przyniesionej do Komnaty przez feniksa Dumbledore'a (symbol wiecznego lęku przed ciemnością). Niestety kieł bazyliszka rani ramię chłopca, który w chwilę potem wbity w dziennik niszczy od środka Riddle'a.

Och, zapomniałem o Potworze z Komnaty Tajemnic! Właśnie teraz dochodzimy, jak sądzę, do sedna sprawy, do tej strasznej tajemnicy umieszczonej w centrum imaginacji Harry'ego.

Wąż, bazyliszek, starożytny symbol zła i strachu! Ale czym jest strach czający się w umyśle Harry'ego? Jakie wspomnienie może być tak przerażające, że całkiem dosłownie petryfikuje wszystko, co doń prowadzi?

Potwór petryfikuje Hermionę, która stanowi moim zdaniem intelekt Harry'ego. Ale nawet czasowo unieszkodliwiony przez podświadome, instynktowne przerażenie Harry'ego, jego umysł znajduje rozwiązanie: lustro. Kiedy nie może spoglądać na węża bezpośrednio, patrzy na niego przez lustro. Według tradycji był to jedyny skuteczny sposób na pokonanie bazyliszka – zabicie go jego własną bronią. Być może sam Harry pragnie zniszczyć ową specyficzną blokadę mentalną w postaci bazyliszka, by poznać prawdę.

Wierzę, że jest to bardzo istotne dla zrozumienia sedna imaginacji chłopca.. Być może to jest właśnie to, co sprawia, że Harry generuje swój własny świat: Tworzy lustro, które pozwala mu spojrzeć na potwora pośrednio i w sposób bezpieczny dlań. Poprzez lustro przenikające niejako jego urojenia jest w stanie zbliżyć się do tego mrocznego sekretu skrycie ukrywanego przez jego własny umysł.

Bazyliszek chce zabić Ginny Weasley. Kim ona jest? Czyżby młodszą wersją Lily P.? To naturalne dla chłopca przed okresem dojrzewania czuć nieco edypiczne przywiazanie do swojej pięknej matki. W opowieści Harry'ego wyczułem pewne romantyczne w wątku o heroicznej wyprawie na ratunek Ginny. Ale Ginny nie jest tylko niewinną ofiarą, ona jest tą, która (chociaż pod wpływem Voldemorta) wypuściła potwora z Komnaty. Co to wszystko ma znaczyć?

A co z poczuciem winy Harry'ego? Walczy z bazyliszkiem, po raz kolejny udaremnia próbę powrotu do życia Voldemorta, jednocześnie jednak odkrywa, że jest bardzo podobny do Czarnego Pana. Tom Riddle - co to za zagadka kryje się za tym ciekawą opowieścią? Czy ja sam stałem się tym, który nadał mu swe imię, czy to Harry je zapożyczył? Czy Voldemort był kiedyś takim chłopcem jak Harry? Czy to Harry był taki sam jak Voldemort? Czy Voldemort jest swoistym alter-ego chłopca? Czy to Harry popełnił jakieś przeraźliwie zły czyn, czy tylko był świadkiem czegoś, co doprowadziło jego umysł do odseparowania od siebie dwóch części – jego świadomości, od ciemności i poczucia winy?

Blizna. Blizna jest to, co wiąże się Harry'ego z Voldemortem. Muszę dowiedzieć się więcej o bliźnie Harry'ego.

Gdy Lily P. przyszła odebrać Harry'ego pod koniec naszej ostatniej sesji w tym tygodniu, poprosiłem by poczekał w recepcji ze swoim ojcem i moją sekretarką, panią Lestrange przez kilka minut. Harry, który tydzień temu dostał ataku szału na widok pani Lestrange tym razem z wyjątkową zaciętością usiadł obok ojca i milczał.

Ruchem ręki poprosiłem Lily P. o zajęcie miejsca naprzeciw mojego biurka i zamknąłem drzwi. Młoda kobieta usiadła na brzegu krzesła i spojrzała na mnie z niepokojem. Było coś niemal prerafaelickiego w jej pięknie, w tej masie ciemnorudych loków, wielkich jasnozielonych oczach i alabastrowej skórze... Ach, ale którą z nich jesteś, Lily? Zasmuconą, bliższą śmierci z każdym oddechem Panią na Shalott? Albo pomyślałem nagle i ta myśl wydała mi się absurdalna – La Belle Dame Sans Merci – piękna dama, która nie ma litości...

Potrząsałem głową próbując pozbyć się natrętnych, dziwnych myśli z mojej głowy.

Lily P. przyjęła ode mnie filiżankę herbaty i odłożyła ją na biurko. Zaproponowałem jej kawałek ciasta, które położyła obok herbaty z widocznym na twarzy definitywnym postanowieniem, że nie tknie ich dopóki nie dowie się, o co mi chodzi . – Jak pan ocenia stan Harry'ego? Czy jest już jakiś postęp, doktorze Riddle?

Skinąłem uspokajająco głową. – Zauważyłem pewien postęp, to prawda, ale jest jeszcze wiele rzeczy, których nie rozumiem w tym niezwykłym świecie, jaki Harry stworzył dla siebie. Ale ponieważ Harry nie chce rozmawiać o czymkolwiek poza bezpiecznymi granicami Hogwartu, zastanawiam się, czy mógłbym pani zadać pytanie dotyczące jego przeszłości?

– Poroszę pytać! Opowiem o wszystkim, co mogłoby pomóc go uleczyć! –Entuzjazm w jej głosie był nieco zbyt głośny by był prawdziwy.

– Cóż, moje pytanie jest naprawdę bardzo proste. Mówi wiele o złym czarnoksiężniku, nazywanym Voldemortem...

– Tak – Lily P. szepnęła. – Słyszałem, jak o nim mówił, to imię często pojawia się w jego opowieściach, ale rzeczy, o których mówi...

Jasny promień nisko wiszącego nad ziemią słońca przeniknął przez okno, oprószając złotem dziwnie ciemne w wieczornym świetle włosy Lily P. Zastanowiłem się, jak wielu ludzi straciło rozum dzięki tej kobiecie...

Udało mi się pozbierać. – Ach, dobrze, proszę nie martwić się tym teraz. – Powiedziałem. – Tym, co mnie intryguje jest fakt, że Harry zdaje się odczuwać pewien rodzaj połączenia z owym tajemniczym Voldemortem i że ta więź między nimi wynika z jego blizny...

– Z jego blizny? – Głos Lily P. był prawie niesłyszalny. Jej filiżanka dopiero, co podniesiona do ust, wypadła jej z ręki i roztrzaskała się na dywanie.

– Och, tak mi przykro, doktorze Riddle. Proszę pozwolić mi to posprzątać... – Mimo moich protestów, Lily P. zaczęła zbierać odłamki porcelany, jednocześnie ścierając herbatę chusteczką. Jej ciemnorude loki opadły na jej twarz niczym welon, ukrywając jej wyraz przede mną.

Jakie to interesujące!

Wziąłem rozmoczoną chusteczkę z jej ręki. – Może mogłaby mi pani opowiedzieć jeszcze raz, pani P. w jaki dokładnie sposób Harry zdobył tą bliznę?

Pozostała w bezruchu przez chwilę. Potem pokręciła włosami i spojrzał na mnie z obojętnym wyrazem malującym się na jej twarzy, bielszej niż śnieg. Nie było cienia emocji w jej wspaniałych, zielonych oczach. Spetryfikowane. Jej oczy były nieruchome i równie pozbawione wyrazu jak twarz. Przerażone?

– Już panu mówiłam, doktorze Riddle. Harry upadł, kiedy był dzieckiem. Uderzył głową w róg kominka.

Uśmiechnęła się, a jej uśmiech był tak piękny, jak zawsze. – Jeśli to wszystko, o czym chciał pan ze mną porozmawiać, to muszę teraz zabrać Harry'ego do domu. Dziękuję i do widzenia, panie doktorze.

Otworzyła drzwi i wyszła, a stłumione głosy jej i jej męża brzmiały jeszcze przez chwilę na korytarzu, zanim zamilkły.

Stałem tam, głupio ściskając przemoczoną chusteczkę w dłoni.

Co ty ukrywasz, Lily?

~~~*~~~

O! Aż sama prawie zawału dostałam czytając to po raz pierwszy xd


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro