Rozdział 2
17.35, mieszkanie Agaty i Karola
Karol zaparkował samochód na podziemnym parkingu. Agata wysiadła i podeszła do windy, przywołując ją. Android po chwili do niej dołączył. Niedługo potem usłyszeli pikanie, oznaczające, że ich środek transportu jest już gotowy. Automatyczne drzwi się otworzyły, a oni weszli do środka.
- Ostatnie piętro – powiedziała dziewczyna, a winda ruszyła szybko do góry. Zmechanizowany głos co parę sekund oznajmiał ile zostało jeszcze czasu do końca „podróży", co zawsze strasznie ją irytowało .
Parę minut później znajdowali się już w mieszkaniu i ściągali obuwie oraz kurtki. Agata rozejrzała się, jakby czegoś szukając. Weszła do pokoju dziennego i podeszła do okna. Na parapecie spał spokojnie czarny kot. Miał długą, lśniącą w zachodzącym słońcu sierść i puszysty ogon.
- Cześć, Cykor. Co tam? – Dziewczyna pogłaskała go po grzbiecie, a on spojrzał na nią swoimi żółtymi ślepiami i miauknął na powitanie.
- Lepiej posprzątaj mu w kuwecie. W końcu to twoje zwierzę – zawołał do niej z innego pokoju Karol, a szatynka z niechęcią poszła wykonać swój obowiązek. W drzwiach minęła się z androidem, który rozsiadł się na kanapie i włączył telewizor. Zdążył akurat na początek wiadomości.
K-212 przeszedł po wojnie parę ulepszeń, jednak wyglądał prawie tak, jak przed szesnastoma laty, gdy ojciec Agaty kazał mu się nią zaopiekować. Przez całe życie jego sylwetka świadczyła o tym, jakby miał góra dwadzieścia pięć lat i tak samo będzie aż do jego śmierci, a raczej wyłączenia. Doskonale pamiętał moment, gdy Maciej umierał w jego rękach. Od razu po tamtej walce jakoś udało mu się wypisać z oddziału. Pomogło mu też zdanie wielu kolegów mężczyzny, którzy uważali, że skoro android należał do niego, to powinien wrócić do bliskich Kwiatkowskiego. Już ani razu nie uczestniczył w żadnej bitwie, chociaż mógł to zrobić. Gdy reszta androidów zbuntowała się przeciw ludziom, on wolał ochraniać rodzinę ludzi.
Agata szybko się uwinęła ze sprzątaniem i już po chwili stała przed telewizorem, zasłaniając Karolowi widok. Podparła się rękami pod boki i patrzyła na niego.
- Odsuń się, chcę obejrzeć wiadomości... – android próbował coś dojrzeć zza dziewczyny, jednak ta ciągle przesuwała się tak, że nic nie widział. – Niszczysz harmonię tego dnia.
- Musisz mi pomóc – powiedziała, a Karol podniósł jedną brew do góry.
- Jak?
- Włamiemy się do bazy agencji i...
- Co zrobimy?! – Przerwał jej wzburzony.
- Włamiemy się. Tak szybciutko. Sprawdzimy ich komputery i już nas nie ma.
- Nie, nie i jeszcze raz nie – android był bardzo stanowczy, co nie podobało się Agacie.
- Ale tam się dzieje coś dziwnego! No mówię ci! Wiesz w ogóle co mnie dzisiaj spotkało? Siedzę sobie przy biurku i segreguje raporty, gdy nagle wbiega jakiś chłopak. Chciał, żebym coś sprawdziła w archiwum. No to ja mu grzecznie tłumaczę, że nie mam dostępu do takich rzeczy, a on na mnie naskakuje, że niby każdy pracownik może to zrobić! No to ja na niego nakrzyczałam, to wyszedł. Gbur jeden nawet nie przeprosił, ale do rzeczy. To mi się wydawało dziwne. No... tak właściwie to on się dziwnie zachowywał. Więc musimy to sprawdzić! – Dziewczyna zakończyła swój monolog, wyrzucając rękę w górę.
- Po prostu brakuje ci jakiś detektywistycznych spraw do rozwiązania – zauważył android.
- W sumie, to tak. Pomożesz?
- Nie. Obiecałem twojemu ojcu, że się tobą zaopiekuje i nie zamierzam teraz narażać cię na niebezpieczeństwo.
- Oj tam, co by mi się mogło stać? Najwyżej wsadziliby mnie do więzienia i tyle – szatynka wzruszyła ramionami.
- Jeśli chciałaś tym pokazać, że nie obchodzi cię, co się z tobą stanie, to ci nie wyszło. Musisz się bardziej postarać, albo zmienić rozmówcę.
Jeszcze przez długi czas Agacie nie udawało się namówić Karola do swojego planu. Oboje byli uparci, jednak w ostatecznym starciu to właśnie dziewczyna zwyciężyła. Android zgodził się pójść z nią następnego dnia do pracy i zhakować system agencji Mythvert, żeby mieć już spokój. Jego warunkiem było to, że jeśli nic nie znajdą, jego podopieczna miała przestać się interesować czymkolwiek – choćby nie wiadomo, jak dziwnym – przez co najmniej miesiąc.
***
Agata weszła razem z Karolem do budynku agencji. Skierowała się w stronę czarnowłosej recepcjonistki. Kobieta spojrzała na nich zza dość staromodnego komputera, a w jej piwnych oczach można było zobaczyć niepokój.
- Dzień dobry. Ja dzisiaj do pracy z kolegą przyszłam – dziewczyna uśmiechnęła się.
- Tak, oczywiście. Już cię zapisuję – brunetka delikatnie odwzajemniła gest.
Szatynka wraz z K-212 poszli w stronę odpowiedniego pokoju, a recepcjonistka patrzyła podejrzliwie za odchodzącym androidem. Nie podobało jej się to, jednak wolała niczego więcej nie mówić. Na dodatek robot zdążył już zniknąć za zakrętem. Agata weszła do odpowiedniego pomieszczenie i stanęła tak, że zasłaniała, starą już, kamerę. Kiwnęła głową na Karola, który usiadł przy biurku i odpalił komputer. Przez parę minut słychać było jedynie ciche uderzanie o klawisze klawiatury. Dziewczyna przestępowała z nogi na nogę. Od czasu do czasu któreś z nich powiedziało coś o wystroju, by cisza nie była zbyt długa.
K-212 czytał w skupieniu, przeczesując bazę danych. Szukał jakiś interesujących lub niepasujących do reszty zapisków. Jak na razie szło mu nawet dobrze. Wszystko kopiował na pen-drive'a. Niestety nie miał całego dnia. Gdy uznał, że nie ma już więcej czasu, wyłączył komputer i wstał. Wyszedł, a za nim dziewczyna. Przez całą drogę do auta nie odezwali się do siebie. Jedynie Agata powiedziała recepcjonistce, że musi wcześniej wyjść do domu.
W samochodzie szatynka spojrzała na Karola pytającym wzrokiem. On jednak ignorował ją, cały czas nad czymś rozmyślając. W mieszkaniu było podobnie, więc dziewczyna postanowiła dać mu czas i sama zatopiła się w własnych myślach. W większości o matce, która ją zostawiła. Nie lubiła o tym myśleć, jednak wtedy, jak na złość, jej umysł ciągle wracał do sytuacji związanych z jej rodziną.
- Miałaś rację – usłyszała nagle cichy głos K-212. – Tam dzieje się coś raczej nielegalnego.
- Co to takiego? – Zapytała z lekkim strachem, ale i ekscytacją.
- Nie jestem jeszcze do końca pewny. Coś związanego z ostatnią wojną.
- Tą pomiędzy androidami i ludźmi? – Agata zmarszczyła czoło. – Przecież zakończyła się ona już dawno.
- Najwidoczniej nie wszyscy są zadowoleni z jej wyniku – powiedział gorzko android.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro