Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Jesień, rok 2123, Kielce, Polska

Brązowowłosa dziewczyna siedziała w samochodzie na miejscu pasażera i patrzyła na spływające po szybie krople deszczu. Co chwilę wzdychała, pokazują tym swoją irytację. Ewidentnie wstała lewą nogą. Nawet się nie uczesała, pokazując tym, jak źle się czuje. W głębi serca chciała też zostać w domu, zamiast iść do szkoły. Jej opiekun jednak nie pozwolił na takie lenistwo. Została zagoniona do samochodu. Szatynka wywróciła oczami na samo wspomnienie tamtego wydarzenia. Po jej kolejnym westchnięciu, kierowca wreszcie się zniecierpliwił.

- Długo jeszcze będziesz pokazywać, jakie masz okropne życie? – Zapytał, patrząc na nią. Miał bladą, prawie białą, skórę, czarne włosy i tego samego koloru oczy.

- Tak. Po co mi w ogóle szkoła?

- Do nauki, radzenia sobie w życiu, zdobyciu pracy... - zaczął wymieniać, jednak dziewczyna mu przerwała.

- Pracę już mam. Zapomniałeś, że rozmawiasz z „geniuszem" – powiedziała z sarkazmem, pokazując tym, że wcale się za takowego nie uważa.

- Jednak szkołę i tak musisz skończyć.

- Niestety – brązowowłosa spojrzała swoimi zielonymi oczami na drogę przed nimi. Zapowiadało się na to, że utkną w korku. Świetnie, po prostu świetnie, pomyślała. Dziewczyna zaczęła ze znudzeniem patrzeć na ludzi, chociaż było ich niewielu. Szli do pracy. – Mechanik, prawnik, naukowiec... – zaczęła wymawiać pod nosem zawody, które najprawdopodobniej wykonują. W większości przypadkach jej przypuszczenia się sprawdzały. To właśnie dzięki zdolności dedukcji jedna z większych (jeśli nie największa) agencji detektywistycznych, znajdujących się w Polsce, zaproponowała jej posadę, którą oczywiście z chęcią przyjęła.

Przez chwilę słychać było tylko ciche pomrukiwanie szatynki, które jako jedyne przerywało ciszę. Stali w korku. Ten moment w każdej podróży był znienawidzony przez dziewczynę. Praktycznie nic się wtedy nie działo.

- O, spójrz! Rolnik! – Nastolatka krzyknęła z entuzjazmem. – Tylko dlaczego jest w tej części kraju? Najbliższe tereny przeznaczone na pastwiska są przecież koło Zielonej Góry i Rzeszowa, które zostały prawie całkowicie zniszczone podczas wojny. Może to przez...

- Wolniej Agata, wolniej. Wytłumacz może, skąd wiesz kim jest?

- To przecież bardzo proste! Po pierwsze, ma brudne ręce i paznokcie, najprawdopodobniej przez ziemię. Widać, że jest silny, więc musi ciężko pracować. Ubranie nie jest pierwszej świeżości, widać, że odbył długą drogę. Na dodatek kto w tych czasach chodzi w gumowcach!? Przecież dużo bardziej praktyczne są zwykłe, nieprzemakalne buty sportowe. Sumując wszystkie argumenty, to musi być właśnie rolnik. Naprawdę, jestem tobą zawiedziona, Karolu, że tego nie dostrzegłeś – ostatnie zdanie wypowiedziała tonem godnym samego Sherlocka Holmesa. Oczywiście w żartach.

***

Gdy zajechali pod budynek szkoły, dziewczyna wysiadła z auta. Poszła w stronę drzwi wolnym krokiem, z parasolem, chroniącym ją przed deszczem. Nie spieszyła się, chociaż wiedziała, że jest już spóźniona. Powoli się przebrała i wrzuciła swoje rzeczy do szafki, wyciągając urządzenie wyświetlające holograficzny podręcznik. Następnie ruszyła w stronę klasy, znajdującej się na samej górze budynku. Oczywiście skorzystała z windy. Po paru minutach stała pod drzwiami. Zapukała i od razu weszła.

- Bardzo pana przepraszam za spóźnienie. Utknęłam w korku – powiedziała pośpiesznie. Ciężko oddychała i udawała, że przez całą drogę biegła, żeby utracić jak najmniej lekcji.

- Panna Kwiatkowska jak zwykle wyrobiła się w kwadransie studenckim, niestety. Usiądź, co tak tu sterczysz? – Nauczyciel zaczął zapisywać coś na tablecie.

Szatynka usiadła w wolnej ławce, po czym włączyła monitor dotykowego komputera. Wyświetlił on logo szkoły, po czym zażądał hasła. Agata szybko je wpisała, po czym spojrzała na Adama Nowaka, jej nauczyciela od matematyki. Właśnie objaśniał coś na tablicy. Po paru minutach napisał przykłady do zrobienia w czasie lekcji, które wyświetliły się na komputerach. Dziewczyna zaczęła je szybko wykonywać, posługując się przy tym specjalnym pisakiem. W tym czasie nauczyciel przechodził obok każdego ucznia z surową miną. Czasami komentował prace uczniów, dużo rzadziej im pomagał. Według niego każdy powinien sam dojść do rozwiązania zadania. Wtedy zdobywa się szybciej wiedzę. Agata nie miała nic do tego sposobu. Prawie zawsze wszystko rozumiała, a jeśli zdarzył się jakiś wyjątek, którego całkowicie nie mogła połączyć logicznie – zwracała się z prośbą o pomoc do Karola. On umiał znaleźć błąd i wytłumaczyć jej, jak powinno się go naprawić. W końcu był androidem, więc nie miał z tym najmniejszego problemu.

***

Po szkole Agata dostała SMS-a, że musi sama iść do agencji Mythvert, w której pracowała, bo Karol nie może jej zawieźć. Dziewczyna wzruszyła ramionami i poszła w stronę jednego z większych wieżowców. Musiała jedynie przejść parę ulic i już była na miejscu. Lubiła chodzić na takie spacery. Weszła do budynku i „zameldowała się" u recepcjonistki, po czym poszła w stronę przydzielonego jej pomieszczenia. Na biurku leżały stosy raportów, które musiała posegregować. Były w nich zapisane dość proste zadania, takie jak znalezienie zgubionego psa, albo zdemaskowanie włamywacza. Nigdy jakiś ciekawszych spraw. Nigdy nie dostawała własnych zleceń. Przez to jej praca stała się nudna. Czuła, że mogłaby jakoś pomóc, ale najwidoczniej nikt nie przyjmował tego do wiadomości.

Nagle jakiś młody mężczyzna wpadł z impetem do pokoju. Agata spojrzała na niego zdziwiona. Miał blond włosy, opadające mu na czoło i niebieskie oczy. Mały nos i pełne usta dodawały mu nieco uroku. Ubrany był w niebieską koszulę i szare spodnie. Dość... mało formalnie. Dziewczyna przejechała po nim krytycznym spojrzeniem.

- Możesz sprawdzić dla mnie coś w archiwach? – Powiedział pomiędzy jednym wdechem a drugim.

- Nie mam do nich dostępu... - odpowiedziała wolno szatynka, oczekując jego reakcji. Jej gość spojrzał na nią z niedowierzaniem.

- Musisz mieć! Przecież każdy pracownik agencji ma! – Zawołał wzburzony, a w Agacie krew się zagotowała. Czy on uważał, że kłamała?!

- Lepiej słuchaj mnie uważnie, bo drugi raz powtarzać tego nie będę. Zatrudnili mnie dopiero parę tygodni temu, mówiąc, że nowi członkowie mają nie korzystać z bazy danych. Uprzedzając twoje pytanie, tak. SPRAWDZIŁAM to.

Intruz patrzył na nią z coraz większym zdziwieniem, które jednak nie znajdowało się w jego oczach. W nich widać było triumf. Wybąkał od niechcenia przeprosiny i wyszedł. Później Agata nie mogła się skupić na pracy. Cały czas myślała o słowach mężczyzny. Detektywistyczny umysł dziewczyny uznał tą sytuację za godną poświęcenia jej większej uwagi niż normalnie. Wreszcie miała jakąś zagadkę do rozwiązania i nie zamierzała z tego zrezygnować. To będzie jej pierwsza sprawa. W końcu od tych prostych się zaczyna, a kończy jako prawdziwy detektyw.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro