Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Wiedziałam, że wymykanie się z mieszkania Noory nie jest najlepszym pomysłem, ale czułam, że nadużywałam jej dobroci. Napisałam krótki liścik, w którym wszystko wyjaśniłam i wyszłam. Sprawdziłam telefon, by zobaczyć, czy Chris faktycznie zadzwonił do mojej mamy, ale brak jakiegokolwiek odzewu z jej strony był wyraźną odpowiedzią. Otworzyłam drzwi i skierowałam się prosto do swojego pokoju. Potrzebowałam łóżka, w którym mogłabym się zaszyć na najbliższe kilka godzin. Nic nie jest w stanie opisać mojej reakcji, gdy po otwarciu drzwi zobaczyłam, że ktoś śpi w moim łóżku. I to nie ktoś a Chris. Chłopak leżał bez koszulki na brzuchu, częściowy przykryty kołdrą. Oczywiście musiał spać na mojej części, bo jakżeby inaczej. Zacisnęłam pięści i podeszłam do spodni, które przewieszone były przez moje krzesło. Wyciągnęłam z nich klucze do mojego domu, bo nie będą mu już do niczego potrzebne. Chwilę mu się przyglądałam i gdyby nie fakt, że był najgorszą osobą, jaką poznałam, mogłabym stwierdzić, że wyglądał uroczo. Odłożyłam na bok chwilową słabość i z całej siły uderzyłam go w plecy. Chłopak natychmiast się obudził i niemal wyskoczył z łóżka.

- Kurwa — wychrypiał i spojrzał na mnie jeszcze śpiącymi oczami. - Wróciłaś — na jego twarzy pojawił się uśmiech i jak bardzo go nienawidzę, tak widok Chrisa o poranku z szopą na głowie był jednym z najprzyjemniejszych widoków, jakie dane było mi zobaczyć.

- To mój dom — odpowiedziałam stanowczo — a teraz pora na to byś stąd wyszedł. I nie chodzi mi tylko o moje łóżko, mój pokój, ale o mój dom i moje życie, zrozumiałeś? - Lekko przechyliłam głowę i powoli się odwróciłam.

- Nie bądź zła — usłyszałam, skrzypniecie łóżka, więc najwyraźniej chłopak z niego wstał — jeden całus i po sprawie, chodź do mnie.

Parsknęłam w odpowiedzi. Odwróciłam się i zobaczyłam, że chłopak stoi z wyciągniętymi rękoma i oczekuje, że się do niego przytulę. Spojrzałam na niego z politowaniem i wyszłam z pokoju. Jego bezczelność przekraczała wszelkie granice i nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ktokolwiek chciałby się z nim przyjaźnić. Wyszłam przed dom i usiadłam na krawężniku, bo wiedziałam, że tylko to może zmusić chłopaka do opuszczenia pomieszczenia. Gdybym poszła do kuchni, to pewnie próbowałby kolejny raz zrobić mi wodę z mózgu a tak, będąc na środku chodnika z podglądającą sąsiadką z naprzeciwka, Chris niewiele mógł zdziałać. Chwilę później poczułam, że ktoś obok mnie siada i kładzie rękę na ramieniu. Zdjęłam ją z siebie i odsunęłam się od chłopaka.

Chris westchnął i to naprawdę głośno i nie wiedziałam, czy chciał nadać tej sytuacji dramaturgii, czy po prostu ma coś nie tak z układem oddechowym.

- Byłem zazdrosny — powiedział i położył ręce na wyprostowanych nogach.

- Co takiego? - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Nie każ mi powtarzać, bo wiem, że słyszałaś za pierwszym razem — przewrócił oczyma. - Trochę mi odbiło i się na tobie wyżyłem, a nie powinienem.

- Brawo, w końcu zrozumiałeś, że nie jestem laleczką do bicia? - Spojrzałam na niego z politowaniem, próbując zamaskować uczucie, które zaczęło budować się w moim brzuchu albo i sercu. Biologia nie była moją mocną stroną.

- Czy mogłabyś chociaż raz na poczet tej rozmowy odłożyć swoje sukowate podejście? - Spojrzał mi prosto w oczy, co mnie speszyło. - Chcę cię przeprosić, bo moje wczorajsze zachowanie nie było fajne. Zachowałem się jak dupek i powiedziałem coś, czego nie miałem na myśli. Po prostu byłem wkurzony i nie wiem, zraniony? I też chciałem cię zranić.

- Niby czym zraniony? - Uniosłam pytająco brew.

- Przyszłaś na moją imprezę i kompletnie mnie olałaś. Zamiast przyjść do mnie i się przywitać wolałaś siedzieć ze swoją przyjaciółką, a później podrywałaś mojego kumpla.

- Wow — westchnęłam — naprawdę chcesz zrobić z siebie ofiarę, prawda?

- Nie. Chciałem ci tylko przybliżyć sytuację, w której się znaleźliśmy.

- Okej. To ja też ci coś przybliżę. Przyszłam na twoją imprezę, bo chciały tego moje koleżanki. Gdyby to zależało ode mnie, to bym nie przyszła. A wiesz dlaczego? - Spojrzałam na niego, ale chłopak nie kwapił się do odpowiedzi — Bo pieprzonych siedem dni temu wtargnąłeś do mojego domu i omal się ze sobą nie przespaliśmy. Oboje wiemy, że gdybyś nie musiał wyjść, to wylądowalibyśmy w łóżku. I w chwili, w której wyszedłeś, przybrałeś maskę jeszcze większego dupka, bo się nie odezwałeś do mnie ani razu. Tak się nie robi Chris. Ale schowałam dumę do kieszeni i przyszłam na twoją imprezę, gdzie widziałam, jak świetnie się bawiłeś, tworząc z dziewczynami, które całowałeś figury geometryczne. I mnie to zabolało. - Nie wiem, dlaczego to powiedziałam — Ale to był bodziec, który wylał na mnie kubeł zimnej wody. - Wzruszyłam ramionami. - A Alex jest bardzo sympatyczny i wcale go nie podrywałam.

- Nie odzywałem się, bo miałem swoje sprawy, o których nie musisz wiedzieć — oho wrócił Chris dupek. - A jak tak bardzo ci zależało, to mogłaś do mnie napisać, kij ma dwa końce.

- Owszem i zawsze drugi koniec może uderzyć w twarz — powiedziałam, czując rozdrażnienie.

- Ciekawy punkt widzenia — chłopak parsknął, ale natychmiast spoważniał. - Zabolało mnie to, że to ty pocałowałaś Evensena.

- Bo?

- Bo mnie nigdy nie pocałowałaś — westchnął — za każdym razem to ja całowałem cię, a nie na odwrót. A Evensen wyskoczył jak z kapelusza i ta dam, Eva się z nim całuje z jej własnej pieprzonej inicjatywy. To nie było fajne i mnie wkurwiło. Temu Evensen wylądował za drzwiami a ty...

- Zostałam nazwana dziwką, tak wiem, byłam tam Chris — przewróciłam oczyma.

- Nie nazwałem cię dziwką.

- Powiedziałeś, że jestem łatwa, więc na jedno wychodzi — wzruszyłam ramionami.

- Przeprosiłem i wyjaśniłem, dlaczego to zrobiłem.

- I myślisz, że to wystarczy? - Zmarszczyłam czoło. - Nie możesz kogoś ranić, a potem przyjść i stwierdzić „nie chciałem". To tak jakbyś kogoś zabił, a potem przyszedł na jego grób z kwiatami i powiedział, że nie chciałeś tego zrobić, ale akurat miałeś gorszy dzień — spojrzałam na niego, a on się uśmiechał, co zbiło mnie z tropu. - Czemu się tak na mnie patrzysz?

- Podobają mi się twoje porównania — parsknął — Jesteś niczym gorąca kujonka — puścił do mnie oko.

- Po co ja w ogóle z tobą rozmawiam — pokręciłam głową i powoli wstałam. - Wracaj do domu Chris. - Skinęłam niezręcznie ręką i podeszłam pod swoje drzwi.

- To jest ten moment, w którym powinniśmy pocałować się na zgodę — usłyszałam za swoimi plecami.

- Nie Chris — odwróciłam się i spojrzałam w jego oczy — to jest ten moment, kiedy każde z nas idzie w swoją stronę.

Otworzyłam drzwi i szybko weszłam do domu. Przekręciłam zamek i oparłam głowę o framugę. Czułam, że chłopak stoi po drugiej stronie, ale w tym momencie nie mogłam i co zaskakujące, nie chciałam go widzieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro