Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

- Koniec przedstawienia. Evensen spieprzaj z mojej imprezy a ty — spojrzał na mnie — idziesz ze mną — chwycił mnie za ramię i pociągnął w nieznanym mi kierunku.

Czułam na sobie spojrzenia wszystkich zebranych osób i miałam ochotę zabić Chrisa. Chwilę później znaleźliśmy się, w jak się okazało pokoju chłopaka. Kompletnie nie zdziwiło mnie surowe wykończenie pomieszczenia. Szare ściany, czarne meble i okropny bałagan. Spojrzałam na stół, na którym stało zdjęcie jakiejś kobiety, ale nie zdążyłam się jej przyjrzeć.

- Co ty wyprawiasz? - Wyswobodziłam ramię i spojrzałam prosto w jego.

- Zabawne, bo miałem zadać dokładnie takie samo pytanie Evo — jego głos był chłodny i przyprawiał mnie o dreszcze.

- Dobrze się bawiłam — przewróciłam oczyma — a przynajmniej do momentu, gdy urządziłeś scenę.

- To ty urządziłaś scenę-krzyknął i podniósł ręce do góry. Byłam święcie przekonana, że mnie uderzy i odsunęłam się od niego. Chłopak, gdy to zobaczył, spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Myślałaś, że cię uderzę?

- Ja — nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.

- Nie wierzę — pokręcił głową. - Naprawdę myślałaś, że cię uderzę? - Wyglądał, jakby ktoś kopnął go w brzuch.

- Nie obraź się, ale wyglądasz i zachowujesz się jak wariat, więc nie wiem co w tobie siedzi — unikałam jego wzroku jak ognia.

- Nigdy nie uderzyłem i nie uderzę kobiety Evo, no, chyba że sama będzie tego chciała w sypialni — na jego twarzy wyrósł bezczelny uśmieszek.

- Co z tobą jest nie tak? - Spojrzałam na niego, kręcąc głową.

- Nie lubię nudnego seksu — westchnął.

- Nie chodziło mi o twoje seksualne upodobania tylko o to, czemu zachowujesz się jak kretyn — Oparłam rękę na biodrze i czułam narastający gniew.

- A o co chodzi ci dokładniej? - Uniósł brew i oblizał usta.

- Dlaczego naskoczyłeś na Alexa?

- Bo zasłużył — wzruszył ramionami.

- Czym?

- Zna zasady, więc powinien ich przestrzegać — wyminął mnie i usiadł na łóżku.

- Jakie zasady? - Pokręciłam głową i spojrzałam na niego.

- Jesteś moja, więc będą mogli się koło ciebie kręcić, dopiero gdy z tobą skończę — wzruszył ramionami. - Chłopaki dostają po mnie resztki.

- Słucham? - Czułam, że uginają się pode mną kolana.

- Takie jest prawo dżungli — parsknął i poklepał miejsce obok siebie.

- Nie jestem twoja — każde następne słowo mówiłam coraz głośniej — i nigdy nie będę. Masz spaczone poglądy — pokręciłam głową. - Tobie wolno wpieprzać się w moje życie, całować mnie, kiedy tylko ci się podoba, zapraszać mnie na imprezę, na której robisz pseudo orgie z jakimiś dziewczynami, a gdy ja się dobrze bawię i poznaję nowych ludzi, to jest źle i musisz interweniować? - Pokręciłam głową. - Nie jesteś moim ojcem ani moim bratem. Ty nawet nie jesteś moim kolegą i z pewnością nim nie będziesz.

- Jesteś zazdrosna — zaśmiał się pod nosem — zamiast po mnie wrzeszczeć, powinnaś się rozbierać. Jestem w stanie przymknąć oko na twój występek z Evensenem.

- Nie mam o co być zazdrosna! - Krzyknęłam. - Ty w ogóle nie słuchasz, co się do ciebie mówi.

- Przestań krzyczeć Evo — przyłożył palce do skroni. - Widziałaś, jak się z kimś całowałem, zrobiłaś się zazdrosna i chciałaś się odegrać, wykorzystując Alexa, trochę to dziecinne, ale muszę przyznać, że odrobinę mnie to podnieciło. Więc ściągaj z siebie ubrania, bo widziałem, że byłaś już blisko przelecenia Alexa, a nie sądziłem, że jesteś aż taka łatwa.

- Pieprz się — pokręciłam głową z niedowierzaniem. Odwróciłam się i niemal wybiegłam z jego pokoju. Wzrokiem odnalazłam Noorę, która szybko zabrała nasze rzeczy i chwilę później stałyśmy na dworze.

Czułam łzy napływające do oczu, ale starałam się to ignorować.

- Mogę dzisiaj spać u ciebie? - Spojrzałam na zatroskaną Noorę. - Chris ma klucze do mojego domu, a nie chcę go widzieć.

- Co się stało?

- Naprawdę nie chcę o tym teraz rozmawiać.

- Okej, pewnie, że możesz u mnie zostać. - Chwyciła mnie pod ramię i udałyśmy się do jej mieszkania.

Gorący prysznic nie potrafił ukoić mojego bólu. Nie sądziłam, że ktoś kiedykolwiek zrani mnie słowami. Ciągle odtwarzałam słowa Chrisa w swojej głowie i za każdym razem bolało tak samo. Wróciłam do pokoju Noory i położyłam się obok niej.

- Chcesz pogadać o tym, co się stało? - Spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.

- Chris stwierdził, że jestem dziwką — wzruszyłam ramionami, ale czułam, że zaraz się rozpłaczę.

- Co takiego? - Dziewczyna się wyprostowała i gwałtownie odwróciła w moją stronę.

- Miał pretensje o Alexa, nie słuchał, co do niego mówiłam, a potem stwierdził, że mam mu wskoczyć do łóżka, bo prawie przespałam się z Alexem.

- Co za świnia. Nie możesz się z nim zadawać.

- Wiem.

Westchnęłam i sięgnęłam po telefon. Miałam kilkanaście nieodebranych połączeń i kilka smsów. Przesunęłam niedbale palcem i wyskoczyły mi wiadomości od Chrisa.

Czemu nie ma cię w domu?

Gdzie jesteś???

Eva ja nie żartuję.

Gdzie ty kurwa jesteś, jak coś ci się stanie, to nie ręczę za siebie.

Zabrzmię jak mięczak, ale nie chciałem powiedzieć tego o tobie.

Eva

Zaraz zadzwonię do twojej matki.

Ja nie żartuję, zaraz wykręcę numer.

Przepraszam, okej?

Nie bądź na mnie zła

Kurwa ten wieczór miał wyglądać zupełnie inaczej.

W myślach zgodziłam się z treścią ostatniej wiadomości. Miałam i chciałam miło spędzić czas, a nie po raz kolejny zostać upokorzoną przez Chrisa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro