5
- Koniec przedstawienia. Evensen spieprzaj z mojej imprezy a ty — spojrzał na mnie — idziesz ze mną — chwycił mnie za ramię i pociągnął w nieznanym mi kierunku.
Czułam na sobie spojrzenia wszystkich zebranych osób i miałam ochotę zabić Chrisa. Chwilę później znaleźliśmy się, w jak się okazało pokoju chłopaka. Kompletnie nie zdziwiło mnie surowe wykończenie pomieszczenia. Szare ściany, czarne meble i okropny bałagan. Spojrzałam na stół, na którym stało zdjęcie jakiejś kobiety, ale nie zdążyłam się jej przyjrzeć.
- Co ty wyprawiasz? - Wyswobodziłam ramię i spojrzałam prosto w jego.
- Zabawne, bo miałem zadać dokładnie takie samo pytanie Evo — jego głos był chłodny i przyprawiał mnie o dreszcze.
- Dobrze się bawiłam — przewróciłam oczyma — a przynajmniej do momentu, gdy urządziłeś scenę.
- To ty urządziłaś scenę-krzyknął i podniósł ręce do góry. Byłam święcie przekonana, że mnie uderzy i odsunęłam się od niego. Chłopak, gdy to zobaczył, spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Myślałaś, że cię uderzę?
- Ja — nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Nie wierzę — pokręcił głową. - Naprawdę myślałaś, że cię uderzę? - Wyglądał, jakby ktoś kopnął go w brzuch.
- Nie obraź się, ale wyglądasz i zachowujesz się jak wariat, więc nie wiem co w tobie siedzi — unikałam jego wzroku jak ognia.
- Nigdy nie uderzyłem i nie uderzę kobiety Evo, no, chyba że sama będzie tego chciała w sypialni — na jego twarzy wyrósł bezczelny uśmieszek.
- Co z tobą jest nie tak? - Spojrzałam na niego, kręcąc głową.
- Nie lubię nudnego seksu — westchnął.
- Nie chodziło mi o twoje seksualne upodobania tylko o to, czemu zachowujesz się jak kretyn — Oparłam rękę na biodrze i czułam narastający gniew.
- A o co chodzi ci dokładniej? - Uniósł brew i oblizał usta.
- Dlaczego naskoczyłeś na Alexa?
- Bo zasłużył — wzruszył ramionami.
- Czym?
- Zna zasady, więc powinien ich przestrzegać — wyminął mnie i usiadł na łóżku.
- Jakie zasady? - Pokręciłam głową i spojrzałam na niego.
- Jesteś moja, więc będą mogli się koło ciebie kręcić, dopiero gdy z tobą skończę — wzruszył ramionami. - Chłopaki dostają po mnie resztki.
- Słucham? - Czułam, że uginają się pode mną kolana.
- Takie jest prawo dżungli — parsknął i poklepał miejsce obok siebie.
- Nie jestem twoja — każde następne słowo mówiłam coraz głośniej — i nigdy nie będę. Masz spaczone poglądy — pokręciłam głową. - Tobie wolno wpieprzać się w moje życie, całować mnie, kiedy tylko ci się podoba, zapraszać mnie na imprezę, na której robisz pseudo orgie z jakimiś dziewczynami, a gdy ja się dobrze bawię i poznaję nowych ludzi, to jest źle i musisz interweniować? - Pokręciłam głową. - Nie jesteś moim ojcem ani moim bratem. Ty nawet nie jesteś moim kolegą i z pewnością nim nie będziesz.
- Jesteś zazdrosna — zaśmiał się pod nosem — zamiast po mnie wrzeszczeć, powinnaś się rozbierać. Jestem w stanie przymknąć oko na twój występek z Evensenem.
- Nie mam o co być zazdrosna! - Krzyknęłam. - Ty w ogóle nie słuchasz, co się do ciebie mówi.
- Przestań krzyczeć Evo — przyłożył palce do skroni. - Widziałaś, jak się z kimś całowałem, zrobiłaś się zazdrosna i chciałaś się odegrać, wykorzystując Alexa, trochę to dziecinne, ale muszę przyznać, że odrobinę mnie to podnieciło. Więc ściągaj z siebie ubrania, bo widziałem, że byłaś już blisko przelecenia Alexa, a nie sądziłem, że jesteś aż taka łatwa.
- Pieprz się — pokręciłam głową z niedowierzaniem. Odwróciłam się i niemal wybiegłam z jego pokoju. Wzrokiem odnalazłam Noorę, która szybko zabrała nasze rzeczy i chwilę później stałyśmy na dworze.
Czułam łzy napływające do oczu, ale starałam się to ignorować.
- Mogę dzisiaj spać u ciebie? - Spojrzałam na zatroskaną Noorę. - Chris ma klucze do mojego domu, a nie chcę go widzieć.
- Co się stało?
- Naprawdę nie chcę o tym teraz rozmawiać.
- Okej, pewnie, że możesz u mnie zostać. - Chwyciła mnie pod ramię i udałyśmy się do jej mieszkania.
Gorący prysznic nie potrafił ukoić mojego bólu. Nie sądziłam, że ktoś kiedykolwiek zrani mnie słowami. Ciągle odtwarzałam słowa Chrisa w swojej głowie i za każdym razem bolało tak samo. Wróciłam do pokoju Noory i położyłam się obok niej.
- Chcesz pogadać o tym, co się stało? - Spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Chris stwierdził, że jestem dziwką — wzruszyłam ramionami, ale czułam, że zaraz się rozpłaczę.
- Co takiego? - Dziewczyna się wyprostowała i gwałtownie odwróciła w moją stronę.
- Miał pretensje o Alexa, nie słuchał, co do niego mówiłam, a potem stwierdził, że mam mu wskoczyć do łóżka, bo prawie przespałam się z Alexem.
- Co za świnia. Nie możesz się z nim zadawać.
- Wiem.
Westchnęłam i sięgnęłam po telefon. Miałam kilkanaście nieodebranych połączeń i kilka smsów. Przesunęłam niedbale palcem i wyskoczyły mi wiadomości od Chrisa.
Czemu nie ma cię w domu?
Gdzie jesteś???
Eva ja nie żartuję.
Gdzie ty kurwa jesteś, jak coś ci się stanie, to nie ręczę za siebie.
Zabrzmię jak mięczak, ale nie chciałem powiedzieć tego o tobie.
Eva
Zaraz zadzwonię do twojej matki.
Ja nie żartuję, zaraz wykręcę numer.
Przepraszam, okej?
Nie bądź na mnie zła
Kurwa ten wieczór miał wyglądać zupełnie inaczej.
W myślach zgodziłam się z treścią ostatniej wiadomości. Miałam i chciałam miło spędzić czas, a nie po raz kolejny zostać upokorzoną przez Chrisa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro