4
Od zdarzenia w moim domu minął tydzień. Przez ten czas ledwo widywałam Chrisa i zaczęłam odnosić wrażenie, że mnie unika. Siedziałam na stołówce wpatrując się w swoją sałatkę a Noora z Vilde zawzięcie o czymś dyskutowały. Po chwili dosiadły się do nas Chris i Sana, z którymi chodzę na biologię. Dźgałam widelcem pomidorka koktajlowego, który jak na złość nie chciał dać się złowić, gdy usłyszałam swoje imię. Podniosłam głowę i zobaczyłam Chrisa, który opierał się rękoma o nasz stolik. Miał podbite oko i rozwaloną wargę co sprawiło, że poczułam dziwne ukłucie w sercu.
- To przyjdziesz dzisiaj na imprezę Eva? - Przyglądał mi się z rozbawieniem.
- Przepraszam, nie słuchałam, co mówiłeś?
- Dzisiaj urządzam imprezę i chciałbym, żebyś przyszła — westchnął — możesz przyprowadzić koleżanki — spojrzał na każdą z osobna i posłał im uśmiech.
- Sama nie wiem — odparłam, odkładając widelec.
- Przyjdziemy — niemal krzyknęła Vilde co sprawiło, że przewróciłam oczyma.
- Evo? - Chris przyglądał mi się uważnie, co mnie peszyło.
- Co ci się stało? - Wskazałam palcem na jego twarz, a chłopak tylko się uśmiechnął.
- Opowiem ci wieczorem — puścił do mnie oko i odszedł.
Patrzałam, jak odchodzi i czułam na sobie wzrok dziewczyn i całej stołówki. Świetnie, jeszcze tego mi brakowałoby stać się obiektem plotek.
- Co przed chwilą się odpieprzyło? - Spytała Chris, przygryzając plastikową łyżeczkę.
- Idziemy na imprezę Chrisa, a to oznacza, że będzie tam William - Vilde zaczęła panikować a ja jedyne, o czym potrafiłam myśleć to rany chłopaka.
- Skąd znasz Schistada? - Zapytała Sana, uważnie mi się przyglądając.
- Długa historia — westchnęłam. - Nie musimy iść na imprezę, prawda? - Spojrzałam na nie błagalnie.
- Musimy i pójdziemy — stanowczo odpowiedziała Vilde. - Dzisiaj uwiodę Williama.
Dziewczyny rozmawiały dalej, a ja nie potrafiłam się na niczym skoncentrować. Odsunęłam się na krześle i bez słowa udałam się do łazienki. Miałam gdzieś, że rozmarzę sobie makijaż, odkręciłam kran i nalałam zimnej wody w swoje dłonie, które chwilę później przyłożyłam do twarzy. Nienawidziłam tego, jak działał na mnie Chris. To wszystko było chore, a najgorsze jest to, że świetnie zdaję sobie z tego sprawę. Niewiele o nim wiem, a czuję się, jakbym znała go całe życie. Jest jak brakujący element układanki, który sprawia, że całość jest przejrzysta. W ciągu tego tygodnia nie było chwili, bym nie myślała o tym wszystkim, co zaszło. I najbardziej żenujące jest to, że chciałam więcej. Potrzebowałam więcej. Pragnęłam szczęścia mamy, bo wiedziałam, ile kosztował ją paskudny rozwód z moim ojcem. On ją zdradzał, a w sądzie próbował zrobić z niej winną. Wykłócał się o każdy najmniejszy element naszego życia i spowodował, że musiałyśmy się przeprowadzić do innego miasta. Dlatego cholernie źle się czuję ze świadomością, że moja głupota może zniszczyć jej związek. Gdyby moja mama i Daniel się pobrali, zostalibyśmy z Chrisem rodzeństwem, więc za żadne skarby nie mogę dopuścić do tego, by do czegokolwiek między nami doszło. Drzwi łazienki się otworzyły i zobaczyłam w nich niską brunetkę, która wpatrywała się we mnie z nienawiścią.
- Ty jesteś Eva? - Spojrzała na mnie z pogardą.
- Tak — odparłam niepewnie, nie wiedząc, czy odpowiedzią nie sprowadziłam na siebie kłopotów.
- Żal mi cię — oparła się o umywalkę i poprawiła torebkę.
- Dlaczego? - Kompletnie nie wiedziałam, o co jej chodzi.
- Bo jesteś głupia i najwyraźniej ślepa — z jej twarzy zniknęła złość, a pojawiło się coś na kształt współczucia bądź troski.
- Wybacz, ale nie wiem, o co ci chodzi — z plecaka wyciągnęłam kosmetyczkę, by naprawić zniszczony makijaż.
- O Chrisa — westchnęła i się skrzywiła. - Wiem, że jesteś pierwszakiem i pewnie sypianie z trzecioklasistą jest dla ciebie spełnieniem marzeń, ale radziłabym albo zmienić marzenia, albo chłopaka, z którymi te marzenia realizujesz.
- Po pierwsze — czułam rosnącą irytację — żaden facet nie jest moim marzeniem, a po drugie nie sypiam z Chrisem, zresztą z nikim tego nie robię — wywróciłam oczyma i nie wiedziałam, po co powiedziałam fragment o niesypianiu z nikim.
- Zaraz — dziewczyna przysunęła się do mnie i złapała mnie za rękę — nie spałaś z nim? - Spojrzała na mnie, jakbym była kosmitką.
- Nie.
- To ja już nic nie rozumiem — poluzowała uścisk na mojej ręce i oparła się o umywalkę.
- Witam w klubie — odparłam i westchnęłam. - Dlaczego to takie ważne?
- Bo Chris ze mną zerwał — spojrzała na mnie i dostrzegłam w jej oczach ból. - Już wcześniej się domyślałam, że mnie zdradza, ale za każdym razem do mnie wracał, więc gdzieś w głębi serca wierzyłam, że po prostu musi się wyszaleć — wzruszyła ramionami — ale w zeszłym tygodniu oznajmił, że nasz związek nie ma sensu, bo nie jestem już najładniejszą dziewczyną w szkole. - Skrzywiła się i w końcu puściła moją rękę. - Myślałam, że to przez ciebie.
- Nic mnie z nim nie łączy — odparłam nie do końca zgodnie z prawdą, ale na dobrą sprawę nie wiedziałam jak określić to, co robiliśmy. - To ty go tak urządziłaś? - Spytałam i pokazałam na twarz.
- No co ty — dziewczyna wybuchnęła śmiechem — chociaż w sumie to mu się należy — podrapała się po czole i posłała mi słaby uśmiech — Yakuza go tak urządziła. Chris myśli, że jest wszechmogący i pcha się tam, gdzie nie trzeba. A tak w ogóle to jestem Iben — wyciągnęła do mnie rękę, więc delikatnie ją uścisnęłam — i przepraszam za to, co powiedziałam. Jestem przewrażliwiona.
- Nic się nie stało — wysiliłam się na uśmiech, błagając w myślach, by dziewczyna już sobie poszła.
Moje prośby zostały wysłuchane, bo chwilę później zostałam sama. Starłam skruszony tusz i pociągnęłam rzęsy ponownie. Odrobina różu i pomadki i gotowe. Poprawiłam włosy i wyszłam na korytarz. Udałam się pod salę, w której miałam zajęcia i dowiedziałam się, że mogę iść do domu, bo nauczyciel jest chory. Uśmiechnęłam się sama do siebie i powolnym krokiem skierowałam się w stronę wyjścia.
- Przeżyłaś starcie z Iben, jestem pod wrażeniem — usłyszałam za sobą głos Noory.
- Skąd wiesz?
- Gdy tylko wyszłaś ze stołówki, to za tobą wybiegła — dziewczyna westchnęła — powiesz mi, co jest grane?
- Z czym?
- Z Chrisem — przewróciła oczyma.
- Nic — wzruszyłam ramionami.
- Nic? To dlaczego pierwszego dnia szkoły się z tobą całował, a dzisiaj zapraszał na imprezę? Skąd wy w ogóle się znacie, co?
- Skąd wiesz, że się z nim całowałam? - Spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Vilde nam powiedziała.
- To skomplikowane — westchnęłam — i mówię poważnie — spojrzałam na blondynkę. Z jej miny wyczytałam, że mi nie odpuści i znów westchnęłam — moja mama i ojciec Chrisa są parą.
- Więc dlaczego się z nim całowałaś, skoro wasi rodzice są ze sobą? - Dziewczyna spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Nie wiem. Chris jest złem wcielonym. To wszystko jest jego winą, wiesz?
- Do tanga trzeba dwojga — dziewczyna westchnęła i usiadła na ławce. Zrobiłam to samo i schowałam twarz w dłoniach.
- Ale to on to wszystko zaczął. Przyszedł do mojego domu i zachowywał się okropnie, potem okazało się, że nasi rodzice się spotykają, a moja mama wręcz zakochała się w Chrisie. Miesza mi w głowie! To wszystko jest złe, bo nie powinniśmy się całować ani nic z tych rzeczy a odnoszę wrażenie, że Chris robi wszystko, by między nami do czegoś doszło.
- Nie pozwól mu na to.
- To nie takie proste.
- Czujesz coś do niego? - Spojrzała na mnie pytająco.
- Czy po tygodniu znajomości, która nawet nie jest znajomością, mogę coś do niego czuć?
- Ty mi powiedz.
- Podoba mi się — wzruszam ramionami — i pewnie, gdyby nie nasi rodzice to coś bym z tym zrobiła.
- Musisz znaleźć sobie kogoś innego, na przykład na dzisiejszej imprezie-posyła mi zwycięski uśmiech i puszcza do mnie oko.
- Jestem za — kiwam głową.
*
Przygotowanie się do imprezy zajęło mi całą wieczność, a i tak nie byłam zadowolona z efektu. Westchnęłam ze zrezygnowaniem i napisałam do Noory, że już do niej idę. Piętnaście minut później siedziałam w jej mieszkaniu i słuchałam opowieści Eskilda, jej współlokatora. Kilka minut później szłyśmy pod podany przez Chrisa adres.- Na wszelki wypadek miej na mnie oko — powiedziałam do Noory poprawiając spódniczkę.- Będę, zresztą i tak nie będę miała nic innego do roboty — westchnęła, a ja spojrzałam na nią pytająco — nie piję — odparła, a ja niemal się potknęłam.- Dlaczego?- Jakoś nie mam takiej potrzeby. Dlatego też dzisiaj będę pilnować twej cnoty — wybuchnęła śmiechem.- Mojej cnoty nie ma już od lat — dołączyłam do niej i chwilę później stałyśmy pod drzwiami mieszkania Chrisa.Drzwi otworzył nam Chris, który zeskanował nas wzrokiem od stóp do głów, bezczelnie się przy tym uśmiechając.- Cieszę się, że przyszłaś Evo — powiedział, oblizując usta.- Też się cieszę, że cię widzę Chris — odparła Noora, na co parsknęłam.Mieszkanie chłopaka było ogromne, ale liczba ludzi była jeszcze większa. Panował kompletny ścisk, który wzbudzał we mnie klaustrofobię. Dopchałyśmy się do sofy, na której usiadłyśmy. W tłumie dostrzegłyśmy Vilde, która namiętnie dyskutowała z wyraźnie znudzonym Williamem. Zostawiłam blondynce rzeczy i udałam się do kuchni, gdzie zrobiony był bar. Nalałam sobie piwa do czarnego plastikowego kubka i wróciłam do dziewczyny. Zabawa się rozkręcała, a my wciąż siedziałyśmy jak dwa nieudaczniki. Pociągnęłam Noorę na środek pokoju i zaczęłyśmy tańczyć. Bawiłam się dobrze do momentu, gdy zobaczyłam, że Chris całuje się z dwiema dziewczynami naraz. Przestałam tańczyć i bezmyślnie się wpatrywałam w chłopaka. Noora podążyła za mną wzrokiem i gdy zobaczyła, na co patrzę, głośno westchnęła.- Pieprz go, tak zresztą jest lepiej — krzyknęła, starając się przekrzyczeć muzykę.Skinęłam głową, ale nie potrafiłam pozbyć się dziwnego uczucia w brzuchu, które było cholernie nieprzyjemne. Krzyknęłam do Noory, że idę po alkohol, a ona tylko się do mnie uśmiechnęła. O dziwo w kuchni tym razem było o wiele mniej osób, dlatego też usiadłam na blacie i starałam się uspokoić. Wszechświat jednak był innego zdania, bo w następnej sekundzie do pomieszczenia wszedł wysoki chłopak. Spojrzał na mnie, a ja zastanawiałam się, czy on jest prawdziwy. Uśmiechnęłam się do niego, a od do mnie podszedł.- Czemu się nie bawisz? - Usiadł obok mnie.- Bawię się — uśmiechnęłam się do niego — teraz odpoczywam i ładuję akumulatorki — uniosłam do góry kubek, a chłopak się roześmiał.- Jestem Alex — odparł.
- Eva — uśmiechnęłam się do niego i przygryzłam wargę.
- Jak już naładujesz swoje akumulatorki Evo, to zaproszę cię do tańca — puścił do mnie oko, a ja poczułam, że się rumienię. Dopiłam resztkę piwa i zeskoczyłam z blatu, dziękując bogu za to, że się nie zabiłam.
Chłopak poszedł w moje ślady, po czym chwycił mnie za rękę i zaciągnął do salonu. W końcu znaleźliśmy się na prowizorycznym parkiecie i zaczęliśmy tańczyć. Chłopak nie był najlepszym tancerzem, ale doceniałam jego starania. Nie wiem, czy to wypity alkohol, czy sam Alex, ale poczułam, że chcę czegoś więcej. Przysunęłam się do niego i z trudem zarzuciłam mu ręce na szyję. Chłopak wybuchnął śmiechem, bo dopiero teraz wyszła różnica naszego wzrostu. Alex nachylił się nade mną, a ja w przypływie chwili przywarłam do jego ust. Chłopak początkowo był zaskoczony, ale później oddał pocałunek, błądząc rękoma po moim ciele. Poczułam, że robi mi się gorąco i odsunęłam się od swojego partnera. Obydwoje byliśmy czerwoni i zdyszani co musiało pewnie wyglądać komicznie. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, ale uśmiech natychmiast zszedł z mojej twarzy, gdy zobaczyłam wkurzonego Chrisa, który szedł w naszą stronę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro