Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Od zdarzenia w moim domu minął tydzień. Przez ten czas ledwo widywałam Chrisa i zaczęłam odnosić wrażenie, że mnie unika. Siedziałam na stołówce wpatrując się w swoją sałatkę a Noora z Vilde zawzięcie o czymś dyskutowały. Po chwili dosiadły się do nas Chris i Sana, z którymi chodzę na biologię. Dźgałam widelcem pomidorka koktajlowego, który jak na złość nie chciał dać się złowić, gdy usłyszałam swoje imię. Podniosłam głowę i zobaczyłam Chrisa, który opierał się rękoma o nasz stolik. Miał podbite oko i rozwaloną wargę co sprawiło, że poczułam dziwne ukłucie w sercu.

- To przyjdziesz dzisiaj na imprezę Eva? - Przyglądał mi się z rozbawieniem.

- Przepraszam, nie słuchałam, co mówiłeś?

- Dzisiaj urządzam imprezę i chciałbym, żebyś przyszła — westchnął — możesz przyprowadzić koleżanki — spojrzał na każdą z osobna i posłał im uśmiech.

- Sama nie wiem — odparłam, odkładając widelec.

- Przyjdziemy — niemal krzyknęła Vilde co sprawiło, że przewróciłam oczyma.

- Evo? - Chris przyglądał mi się uważnie, co mnie peszyło.

- Co ci się stało? - Wskazałam palcem na jego twarz, a chłopak tylko się uśmiechnął.

- Opowiem ci wieczorem — puścił do mnie oko i odszedł.

Patrzałam, jak odchodzi i czułam na sobie wzrok dziewczyn i całej stołówki. Świetnie, jeszcze tego mi brakowałoby stać się obiektem plotek.

- Co przed chwilą się odpieprzyło? - Spytała Chris, przygryzając plastikową łyżeczkę.

- Idziemy na imprezę Chrisa, a to oznacza, że będzie tam William - Vilde zaczęła panikować a ja jedyne, o czym potrafiłam myśleć to rany chłopaka.

- Skąd znasz Schistada? - Zapytała Sana, uważnie mi się przyglądając.

- Długa historia — westchnęłam. - Nie musimy iść na imprezę, prawda? - Spojrzałam na nie błagalnie.

- Musimy i pójdziemy — stanowczo odpowiedziała Vilde. - Dzisiaj uwiodę Williama.

Dziewczyny rozmawiały dalej, a ja nie potrafiłam się na niczym skoncentrować. Odsunęłam się na krześle i bez słowa udałam się do łazienki. Miałam gdzieś, że rozmarzę sobie makijaż, odkręciłam kran i nalałam zimnej wody w swoje dłonie, które chwilę później przyłożyłam do twarzy. Nienawidziłam tego, jak działał na mnie Chris. To wszystko było chore, a najgorsze jest to, że świetnie zdaję sobie z tego sprawę. Niewiele o nim wiem, a czuję się, jakbym znała go całe życie. Jest jak brakujący element układanki, który sprawia, że całość jest przejrzysta. W ciągu tego tygodnia nie było chwili, bym nie myślała o tym wszystkim, co zaszło. I najbardziej żenujące jest to, że chciałam więcej. Potrzebowałam więcej. Pragnęłam szczęścia mamy, bo wiedziałam, ile kosztował ją paskudny rozwód z moim ojcem. On ją zdradzał, a w sądzie próbował zrobić z niej winną. Wykłócał się o każdy najmniejszy element naszego życia i spowodował, że musiałyśmy się przeprowadzić do innego miasta. Dlatego cholernie źle się czuję ze świadomością, że moja głupota może zniszczyć jej związek. Gdyby moja mama i Daniel się pobrali, zostalibyśmy z Chrisem rodzeństwem, więc za żadne skarby nie mogę dopuścić do tego, by do czegokolwiek między nami doszło. Drzwi łazienki się otworzyły i zobaczyłam w nich niską brunetkę, która wpatrywała się we mnie z nienawiścią.

- Ty jesteś Eva? - Spojrzała na mnie z pogardą.

- Tak — odparłam niepewnie, nie wiedząc, czy odpowiedzią nie sprowadziłam na siebie kłopotów.

- Żal mi cię — oparła się o umywalkę i poprawiła torebkę.

- Dlaczego? - Kompletnie nie wiedziałam, o co jej chodzi.

- Bo jesteś głupia i najwyraźniej ślepa — z jej twarzy zniknęła złość, a pojawiło się coś na kształt współczucia bądź troski.

- Wybacz, ale nie wiem, o co ci chodzi — z plecaka wyciągnęłam kosmetyczkę, by naprawić zniszczony makijaż.

- O Chrisa — westchnęła i się skrzywiła. - Wiem, że jesteś pierwszakiem i pewnie sypianie z trzecioklasistą jest dla ciebie spełnieniem marzeń, ale radziłabym albo zmienić marzenia, albo chłopaka, z którymi te marzenia realizujesz.

- Po pierwsze — czułam rosnącą irytację — żaden facet nie jest moim marzeniem, a po drugie nie sypiam z Chrisem, zresztą z nikim tego nie robię — wywróciłam oczyma i nie wiedziałam, po co powiedziałam fragment o niesypianiu z nikim.

- Zaraz — dziewczyna przysunęła się do mnie i złapała mnie za rękę — nie spałaś z nim? - Spojrzała na mnie, jakbym była kosmitką.

- Nie.

- To ja już nic nie rozumiem — poluzowała uścisk na mojej ręce i oparła się o umywalkę.

- Witam w klubie — odparłam i westchnęłam. - Dlaczego to takie ważne?

- Bo Chris ze mną zerwał — spojrzała na mnie i dostrzegłam w jej oczach ból. - Już wcześniej się domyślałam, że mnie zdradza, ale za każdym razem do mnie wracał, więc gdzieś w głębi serca wierzyłam, że po prostu musi się wyszaleć — wzruszyła ramionami — ale w zeszłym tygodniu oznajmił, że nasz związek nie ma sensu, bo nie jestem już najładniejszą dziewczyną w szkole. - Skrzywiła się i w końcu puściła moją rękę. - Myślałam, że to przez ciebie.

- Nic mnie z nim nie łączy — odparłam nie do końca zgodnie z prawdą, ale na dobrą sprawę nie wiedziałam jak określić to, co robiliśmy. - To ty go tak urządziłaś? - Spytałam i pokazałam na twarz.

- No co ty — dziewczyna wybuchnęła śmiechem — chociaż w sumie to mu się należy — podrapała się po czole i posłała mi słaby uśmiech — Yakuza go tak urządziła. Chris myśli, że jest wszechmogący i pcha się tam, gdzie nie trzeba. A tak w ogóle to jestem Iben — wyciągnęła do mnie rękę, więc delikatnie ją uścisnęłam — i przepraszam za to, co powiedziałam. Jestem przewrażliwiona.

- Nic się nie stało — wysiliłam się na uśmiech, błagając w myślach, by dziewczyna już sobie poszła.

Moje prośby zostały wysłuchane, bo chwilę później zostałam sama. Starłam skruszony tusz i pociągnęłam rzęsy ponownie. Odrobina różu i pomadki i gotowe. Poprawiłam włosy i wyszłam na korytarz. Udałam się pod salę, w której miałam zajęcia i dowiedziałam się, że mogę iść do domu, bo nauczyciel jest chory. Uśmiechnęłam się sama do siebie i powolnym krokiem skierowałam się w stronę wyjścia.

- Przeżyłaś starcie z Iben, jestem pod wrażeniem — usłyszałam za sobą głos Noory.

- Skąd wiesz?

- Gdy tylko wyszłaś ze stołówki, to za tobą wybiegła — dziewczyna westchnęła — powiesz mi, co jest grane?

- Z czym?

- Z Chrisem — przewróciła oczyma.

- Nic — wzruszyłam ramionami.

- Nic? To dlaczego pierwszego dnia szkoły się z tobą całował, a dzisiaj zapraszał na imprezę? Skąd wy w ogóle się znacie, co?

- Skąd wiesz, że się z nim całowałam? - Spojrzałam na nią zdezorientowana.

- Vilde nam powiedziała.

- To skomplikowane — westchnęłam — i mówię poważnie — spojrzałam na blondynkę. Z jej miny wyczytałam, że mi nie odpuści i znów westchnęłam — moja mama i ojciec Chrisa są parą.

- Więc dlaczego się z nim całowałaś, skoro wasi rodzice są ze sobą? - Dziewczyna spojrzała na mnie z przerażeniem.

- Nie wiem. Chris jest złem wcielonym. To wszystko jest jego winą, wiesz?

- Do tanga trzeba dwojga — dziewczyna westchnęła i usiadła na ławce. Zrobiłam to samo i schowałam twarz w dłoniach.

- Ale to on to wszystko zaczął. Przyszedł do mojego domu i zachowywał się okropnie, potem okazało się, że nasi rodzice się spotykają, a moja mama wręcz zakochała się w Chrisie. Miesza mi w głowie! To wszystko jest złe, bo nie powinniśmy się całować ani nic z tych rzeczy a odnoszę wrażenie, że Chris robi wszystko, by między nami do czegoś doszło.

- Nie pozwól mu na to.

- To nie takie proste.

- Czujesz coś do niego? - Spojrzała na mnie pytająco.

- Czy po tygodniu znajomości, która nawet nie jest znajomością, mogę coś do niego czuć?

- Ty mi powiedz.

- Podoba mi się — wzruszam ramionami — i pewnie, gdyby nie nasi rodzice to coś bym z tym zrobiła.

- Musisz znaleźć sobie kogoś innego, na przykład na dzisiejszej imprezie-posyła mi zwycięski uśmiech i puszcza do mnie oko.

- Jestem za — kiwam głową.

*

Przygotowanie się do imprezy zajęło mi całą wieczność, a i tak nie byłam zadowolona z efektu. Westchnęłam ze zrezygnowaniem i napisałam do Noory, że już do niej idę. Piętnaście minut później siedziałam w jej mieszkaniu i słuchałam opowieści Eskilda, jej współlokatora. Kilka minut później szłyśmy pod podany przez Chrisa adres.- Na wszelki wypadek miej na mnie oko — powiedziałam do Noory poprawiając spódniczkę.- Będę, zresztą i tak nie będę miała nic innego do roboty — westchnęła, a ja spojrzałam na nią pytająco — nie piję — odparła, a ja niemal się potknęłam.- Dlaczego?- Jakoś nie mam takiej potrzeby. Dlatego też dzisiaj będę pilnować twej cnoty — wybuchnęła śmiechem.- Mojej cnoty nie ma już od lat — dołączyłam do niej i chwilę później stałyśmy pod drzwiami mieszkania Chrisa.Drzwi otworzył nam Chris, który zeskanował nas wzrokiem od stóp do głów, bezczelnie się przy tym uśmiechając.- Cieszę się, że przyszłaś Evo — powiedział, oblizując usta.- Też się cieszę, że cię widzę Chris — odparła Noora, na co parsknęłam.Mieszkanie chłopaka było ogromne, ale liczba ludzi była jeszcze większa. Panował kompletny ścisk, który wzbudzał we mnie klaustrofobię. Dopchałyśmy się do sofy, na której usiadłyśmy. W tłumie dostrzegłyśmy Vilde, która namiętnie dyskutowała z wyraźnie znudzonym Williamem. Zostawiłam blondynce rzeczy i udałam się do kuchni, gdzie zrobiony był bar. Nalałam sobie piwa do czarnego plastikowego kubka i wróciłam do dziewczyny. Zabawa się rozkręcała, a my wciąż siedziałyśmy jak dwa nieudaczniki. Pociągnęłam Noorę na środek pokoju i zaczęłyśmy tańczyć. Bawiłam się dobrze do momentu, gdy zobaczyłam, że Chris całuje się z dwiema dziewczynami naraz. Przestałam tańczyć i bezmyślnie się wpatrywałam w chłopaka. Noora podążyła za mną wzrokiem i gdy zobaczyła, na co patrzę, głośno westchnęła.- Pieprz go, tak zresztą jest lepiej — krzyknęła, starając się przekrzyczeć muzykę.Skinęłam głową, ale nie potrafiłam pozbyć się dziwnego uczucia w brzuchu, które było cholernie nieprzyjemne. Krzyknęłam do Noory, że idę po alkohol, a ona tylko się do mnie uśmiechnęła. O dziwo w kuchni tym razem było o wiele mniej osób, dlatego też usiadłam na blacie i starałam się uspokoić. Wszechświat jednak był innego zdania, bo w następnej sekundzie do pomieszczenia wszedł wysoki chłopak. Spojrzał na mnie, a ja zastanawiałam się, czy on jest prawdziwy. Uśmiechnęłam się do niego, a od do mnie podszedł.- Czemu się nie bawisz? - Usiadł obok mnie.- Bawię się — uśmiechnęłam się do niego — teraz odpoczywam i ładuję akumulatorki — uniosłam do góry kubek, a chłopak się roześmiał.- Jestem Alex — odparł.

- Eva — uśmiechnęłam się do niego i przygryzłam wargę.

- Jak już naładujesz swoje akumulatorki Evo, to zaproszę cię do tańca — puścił do mnie oko, a ja poczułam, że się rumienię. Dopiłam resztkę piwa i zeskoczyłam z blatu, dziękując bogu za to, że się nie zabiłam.

Chłopak poszedł w moje ślady, po czym chwycił mnie za rękę i zaciągnął do salonu. W końcu znaleźliśmy się na prowizorycznym parkiecie i zaczęliśmy tańczyć. Chłopak nie był najlepszym tancerzem, ale doceniałam jego starania. Nie wiem, czy to wypity alkohol, czy sam Alex, ale poczułam, że chcę czegoś więcej. Przysunęłam się do niego i z trudem zarzuciłam mu ręce na szyję. Chłopak wybuchnął śmiechem, bo dopiero teraz wyszła różnica naszego wzrostu. Alex nachylił się nade mną, a ja w przypływie chwili przywarłam do jego ust. Chłopak początkowo był zaskoczony, ale później oddał pocałunek, błądząc rękoma po moim ciele. Poczułam, że robi mi się gorąco i odsunęłam się od swojego partnera. Obydwoje byliśmy czerwoni i zdyszani co musiało pewnie wyglądać komicznie. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, ale uśmiech natychmiast zszedł z mojej twarzy, gdy zobaczyłam wkurzonego Chrisa, który szedł w naszą stronę.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro