Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Leżałam owinięta kocem przed telewizorem, bezmyślnie się w niego wpatrując. Jeśli mam być szczera to nawet nie wiem, co oglądałam. Moje myśli krążyły wokół tego, co wydarzyło się po szkole. Czułam, że toczę walkę samą z sobą. Chris mi się podobał, a przynajmniej jego wygląd, bo do charakteru mam sporo zastrzeżeń. Słyszałam, w szkole jak dziewczyny o nim plotkują, więc śmiem twierdzić, że na brak zainteresowania to on nie cierpi. Całą drogę powrotną Vilde opowiadała o Chrisie i Williamie, zasypując mnie informacjami, które kompletnie mnie nie interesowały. Jednak jeśli wierzyć tym historiom, to Chris i William to najpopularniejsi faceci w szkole, którzy sypiają, z kim popadnie. To w sumie tłumaczyłoby sytuację z lunchu i pseudo żart Chrisa, który rozbawił jego przyjaciela. Wszystkie te dane stawiają chłopaka w niezbyt pozytywnym świetle, co sprawia, że nie mam ochoty się z nim zadawać. Dopiero zaczynam szkołę i nie chcę za bardzo się wychylać. Poza tym Chris nie może mi się podobać, biorąc pod uwagę fakt, że nasi rodzice się ze sobą spotykają. Ciężko westchnęłam i sięgnęłam po kubek swojej ulubionej herbaty. Spojrzałam na telefon, który nieustannie wibrował z powodu ciągłych wiadomości od Vilde. Zdecydowanie żałowałam, że podałam jej swój numer telefonu i zaakceptowałam jej zaproszenie do znajomych na facebooku. Nagle usłyszałam, że ktoś kluczem otwiera drzwi do domu. Mama była w Kopenhadze więc to nie mogła być ona. Wyswobodziłam się z koca i chwyciłam do rąk świecznik. Powoli i niemal bezgłośnie kierowałam się w stronę przedpokoju. Wychyliłam głowę zza ściany i zamarłam. Zobaczyłam tam Chrisa, który powiesił kurtkę na wieszaku i zabrał się za ściąganie butów. Zmarszczyłam czoło i wyszłam ze swojej kryjówki.

- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.

- Po co ci świecznik? - Zignorował moje pytanie i spojrzał na mnie jak na wariatkę.

- Zadałam ci pytanie.

- Rozbieram się — odparł i szedł w moją stronę.

- To widzę, ale po co tutaj przyszedłeś, bo nie bardzo rozumiem?

- Twoja mama do mnie zadzwoniła i zapytała, czy mógłbym mieć na ciebie oko — wyszczerzył się w uśmiechu.

Zaklęłam w duchu, bo wiedziałam, że chłopak nie kłamał. Moja mama całkowicie była do tego zdolna. Niech no tylko do mnie zadzwoni.

- Nie jestem dzieckiem — westchnęłam — już rzuciłeś na mnie okiem, więc możesz wyjść, dobranoc. - Odparłam i obróciłam się na pięcie.

- Wiesz, że takim zachowaniem nic nie wskórasz, prawda? - Zadrwił.

- Jakim zachowaniem?

- Naprawdę myślisz, że chociaż w jakimś stopniu mógłbym traktować to poważnie? - Spojrzał na mnie i pokręcił głową. - Udajesz trudną do zdobycia i to w sumie urocze. Skoro chcesz tracić czas na gierki, to proszę bardzo.

- Po pierwsze, nie gram trudnej do zdobycia, bo nie mam powodów a po drugie to jedyną osobą, która prowadzi jakieś gierki, jesteś ty.

- Wykładam ci kawę na ławę Evo, a ty doszukujesz się drugiego dna. Jestem tylko facetem — wzruszył ramionami. Wyminął mnie i poszedł do kuchni.

- Skąd masz klucze do mojego domu? - Szłam za nim, walcząc z sobą, by nie zdzielić go tym świecznikiem w głowę.

- Veronica dała je Danielowi a on mi. To ciekawe, że dopiero teraz o to pytasz. Przecież już ostatnio jakoś musiałem wejść do twojego domu — posłał mi złośliwy uśmieszek. - A teraz pokaż mi, jak działa twój ekspres do kawy.

Odłożyłam świecznik na blat i się o niego oparłam. Przyglądałam się Chrisowi, jak walczył z urządzeniem i nie potrafiłam rozgryźć, o co mu chodzi.

- Nie masz ciekawszych rzeczy do zrobienia? - Zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.

Chłopak ciężko westchnął i przestał bawić się ekspresem. Odwrócił się do mnie i dopiero teraz dostrzegłam, że wyglądał na zirytowanego.

- Skoro tutaj jestem i z tobą rozmawiam, to chyba nie mam, prawda? - Jego głos był rozdrażniony i muszę przyznać, że mnie to zaintrygowało.

- Mam uwierzyć, że najpopularniejszy chłopak w szkole nie ma planów na piątkowy wieczór? - Uniosłam brew i w myślach dałam sobie punkt do zajebistości.

- Widzę, że ktoś zrobił małe dochodzenie — parsknął.

- Nie musiałam, moja koleżanka wie o tobie i twoim przyjacielu chyba wszystko i to jest przerażające, jeśli mam być szczera. Nie przeszkadza ci to? - Spojrzałam na niego, nie potrafiąc rozgryźć pozy, którą przyjął.

- Co dokładnie masz na myśli? - Podszedł do krzesła i na nim usiadł.

- Że ludzie mówią o tobie różne rzeczy i wchodzą z butami w twoje życie?

- Najwyraźniej ich własne jest niewystarczające, skoro muszą interesować się moim — westchnął i oparł brodę na rękach. Wyglądał szalenie uroczo, dlatego starałam się nie myśleć o dziwnym uczuciu, które zaczęło się budować w moim brzuchu.

- Ciekawe podejście — odparłam i podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam jogurt. Chwilę się zawahałam, ale wyciągnęłam też drugi i położyłam przed chłopakiem, który tylko posłał mi uśmiech.

- Widzę, że ktoś wziął sobie do serca moje słowa o dobrej pani domu — parsknął.

- Och zamknij się — westchnęłam, sięgając po łyżeczki. Chwilę później siedziałam naprzeciwko niego, uważnie mu się przyglądając. - Dlaczego mnie pocałowałeś? - Słowa wypadają z moich ust bez zastanowienia.

- Bo nie chciałem wysłuchiwać twojej wymyślnej gadki składającej się ze steku kłamstw — puścił do mnie oko i wrócił do jedzenia jogurtu. - No i chciałem to zrobić. - Powiedział, nie patrząc na mnie.

- Dlaczego? - Ciężko było mi uwierzyć w jego motywy, zwłaszcza ten drugi.

- Zadajesz strasznie dużo pytań Evo.

- Głównie dlatego, że na większość nie odpowiadasz i rodzą się kolejne niewiadome — parsknęłam.

- Bo najwyraźniej nie musisz znać na nie odpowiedzi, nie pomyślałaś o tym? - Nie wiem, dlaczego, ale w jego głosie pojawiło się pewnego rodzaju rozdrażnienie.

- A nie pomyślałeś o tym, że nie możesz wchodzić w czyjeś życie? - Przechyliłam głowę i zmarszczyłam czoło. - Wszedłeś do mojego domu bez pytania, rozgościłeś się i nic sobie z tego nie robiłeś. W szkole mnie upokorzyłeś i próbowałeś mi wmówić, że nic nie zrobiłeś, a teraz siedzisz przede mną w moim domu i twierdzisz, że nie zasługuję na odpowiedzi. Nie jestem manekinem Chris — zaczynałam odczuwać irytację. - To, że chcesz kogoś pocałować, nie oznacza, że możesz to zrobić. Jestem żywą osobą, która ma uczucia i nie możesz traktować mnie jak jakiejś rzeczy, tylko dlatego, że masz taki kaprys — ostatnie słowa już wykrzyczałam.

- Masz okres? - Spojrzał na mnie z kpiną.

- Wynoś się stąd i to już! - Zeszłam z krzesła i podeszłam do chłopaka, chwytając go za ramię. Próbowałam go pociągnąć, ale nie miałam szans w tym starciu. Moje zachowanie jedynie rozbawiło chłopaka, co zirytowało mnie jeszcze bardziej. - Przestań się śmiać. Chryste nienawidzę cię! - Puściłam jego ramię i skierowałam się w stronę swojego pokoju.

Nie było jednak mi to dane, bo chłopak szybkim ruchem zablokował mi drogę i bez większego trudu przycisnął mnie do ściany. Wytrzeszczyłam na niego oczy, co tylko go rozbawiło. Niebezpiecznie przybliżał do mnie swoją twarz.

- Będę się powtarzał, ale wyglądasz cholernie gorąco, jak się złościsz — wyszeptał, po czym zaczął całować moją szyję.

- Przestań — wiedziałam, że jeszcze chwila i całkowicie mu ulegnę, a nie mogę tego zrobić. - Chris przestań, ja nie żartuję.

- Wiesz, że tego chcesz — spojrzał w moje oczy, a ja poczułam, że mam ciarki. - Widzę, jak na mnie patrzysz Evo i to nie jest wzrok mówiący „Chris przestań" tylko raczej „Chris weź mnie teraz"- parsknął, a ja poczułam, że robię się czerwona. - Do niczego nie będę cię zmuszał — odsunął się ode mnie — poczekam, aż sama do mnie przyjdziesz, ale musisz mieć świadomość, że nie będę na ciebie czekał. Nie ty to inna — wzruszył ramionami — w tym konkretnym momencie niesamowicie mnie kręcisz, ale jutro może znajdzie się jakaś inna dziewczyna — jego uśmiech zaczął mnie drażnić. - Więc jak, wolisz udawać, że ci się nie podobam czy jednak przyznasz się do tego i sprawisz, że będziemy mieli cholernie seksowne plany na wieczór — uniósł brew i oblizał wargi.

Moje serce waliło jak oszalałe i zdawałam sobie sprawę, że chłopak też to słyszy. Na moment zamknęłam oczy, by chociaż trochę się uspokoić. W głowie miałam kompletny mętlik, a bliskość ciała Chrisa wcale nie poprawiała tego stanu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że chłopak wpatruje się we mnie z przymrużonymi oczami.

- Twój ojciec sypia z moją matką — wydyszałam — więc my nie możemy tego robić.

- Ten argument do mnie nie przemawia, próbuj dalej — czułam jego oddech na swoich ustach.

Mój mózg nie pracował na żadnych obrotach, więc wymyślenie czegoś sensownego nie wchodziło w grę. Czułam usta chłopaka na swoich, gdy zadzwonił jego telefon.

- Kurwa — odsunął się ode mnie i wyciągnął telefon z kieszeni, a ja wzięłam głęboki oddech. Chłopak spojrzał na wyświetlacz — Muszę to odebrać — powiedział nie wiadomo do kogo i wyszedł z kuchni.

Dziękowałam osobie, która do niego zadzwoniła, bo uratowała mnie przed popełnieniem największego błędu w moim życiu. Odsunęłam się do ściany i powolnym krokiem udałam się do salonu, gdzie zastałam Chrisa, który wyglądał na porządnie wkurzonego. Chłopak się rozłączył i rzucił telefon na kanapę. Gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, nerwowo się uśmiechnął.

- Muszę się zbierać — odparł i sięgnął po telefon. Pokiwałam głową i stanęłam na przedpokoju.

Chłopak włożył buty i narzucił na ciebie kurtkę. Podeszłam do drzwi, by je za nim zamknąć, ale ten się odwrócił i spojrzał prosto w moje oczy.

- Dzisiejszej nocy będę śnił o tym, co moglibyśmy zrobić, gdybym nie musiał teraz wyjść — puścił do mnie oko, po czym się odwrócił i podbiegł do samochodu. Chwilę później zostały po nim kłęby kurzu, a ja wiedziałam, że dzisiejszej nocy już nie zasnę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro