3
Leżałam owinięta kocem przed telewizorem, bezmyślnie się w niego wpatrując. Jeśli mam być szczera to nawet nie wiem, co oglądałam. Moje myśli krążyły wokół tego, co wydarzyło się po szkole. Czułam, że toczę walkę samą z sobą. Chris mi się podobał, a przynajmniej jego wygląd, bo do charakteru mam sporo zastrzeżeń. Słyszałam, w szkole jak dziewczyny o nim plotkują, więc śmiem twierdzić, że na brak zainteresowania to on nie cierpi. Całą drogę powrotną Vilde opowiadała o Chrisie i Williamie, zasypując mnie informacjami, które kompletnie mnie nie interesowały. Jednak jeśli wierzyć tym historiom, to Chris i William to najpopularniejsi faceci w szkole, którzy sypiają, z kim popadnie. To w sumie tłumaczyłoby sytuację z lunchu i pseudo żart Chrisa, który rozbawił jego przyjaciela. Wszystkie te dane stawiają chłopaka w niezbyt pozytywnym świetle, co sprawia, że nie mam ochoty się z nim zadawać. Dopiero zaczynam szkołę i nie chcę za bardzo się wychylać. Poza tym Chris nie może mi się podobać, biorąc pod uwagę fakt, że nasi rodzice się ze sobą spotykają. Ciężko westchnęłam i sięgnęłam po kubek swojej ulubionej herbaty. Spojrzałam na telefon, który nieustannie wibrował z powodu ciągłych wiadomości od Vilde. Zdecydowanie żałowałam, że podałam jej swój numer telefonu i zaakceptowałam jej zaproszenie do znajomych na facebooku. Nagle usłyszałam, że ktoś kluczem otwiera drzwi do domu. Mama była w Kopenhadze więc to nie mogła być ona. Wyswobodziłam się z koca i chwyciłam do rąk świecznik. Powoli i niemal bezgłośnie kierowałam się w stronę przedpokoju. Wychyliłam głowę zza ściany i zamarłam. Zobaczyłam tam Chrisa, który powiesił kurtkę na wieszaku i zabrał się za ściąganie butów. Zmarszczyłam czoło i wyszłam ze swojej kryjówki.
- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.
- Po co ci świecznik? - Zignorował moje pytanie i spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Zadałam ci pytanie.
- Rozbieram się — odparł i szedł w moją stronę.
- To widzę, ale po co tutaj przyszedłeś, bo nie bardzo rozumiem?
- Twoja mama do mnie zadzwoniła i zapytała, czy mógłbym mieć na ciebie oko — wyszczerzył się w uśmiechu.
Zaklęłam w duchu, bo wiedziałam, że chłopak nie kłamał. Moja mama całkowicie była do tego zdolna. Niech no tylko do mnie zadzwoni.
- Nie jestem dzieckiem — westchnęłam — już rzuciłeś na mnie okiem, więc możesz wyjść, dobranoc. - Odparłam i obróciłam się na pięcie.
- Wiesz, że takim zachowaniem nic nie wskórasz, prawda? - Zadrwił.
- Jakim zachowaniem?
- Naprawdę myślisz, że chociaż w jakimś stopniu mógłbym traktować to poważnie? - Spojrzał na mnie i pokręcił głową. - Udajesz trudną do zdobycia i to w sumie urocze. Skoro chcesz tracić czas na gierki, to proszę bardzo.
- Po pierwsze, nie gram trudnej do zdobycia, bo nie mam powodów a po drugie to jedyną osobą, która prowadzi jakieś gierki, jesteś ty.
- Wykładam ci kawę na ławę Evo, a ty doszukujesz się drugiego dna. Jestem tylko facetem — wzruszył ramionami. Wyminął mnie i poszedł do kuchni.
- Skąd masz klucze do mojego domu? - Szłam za nim, walcząc z sobą, by nie zdzielić go tym świecznikiem w głowę.
- Veronica dała je Danielowi a on mi. To ciekawe, że dopiero teraz o to pytasz. Przecież już ostatnio jakoś musiałem wejść do twojego domu — posłał mi złośliwy uśmieszek. - A teraz pokaż mi, jak działa twój ekspres do kawy.
Odłożyłam świecznik na blat i się o niego oparłam. Przyglądałam się Chrisowi, jak walczył z urządzeniem i nie potrafiłam rozgryźć, o co mu chodzi.
- Nie masz ciekawszych rzeczy do zrobienia? - Zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
Chłopak ciężko westchnął i przestał bawić się ekspresem. Odwrócił się do mnie i dopiero teraz dostrzegłam, że wyglądał na zirytowanego.
- Skoro tutaj jestem i z tobą rozmawiam, to chyba nie mam, prawda? - Jego głos był rozdrażniony i muszę przyznać, że mnie to zaintrygowało.
- Mam uwierzyć, że najpopularniejszy chłopak w szkole nie ma planów na piątkowy wieczór? - Uniosłam brew i w myślach dałam sobie punkt do zajebistości.
- Widzę, że ktoś zrobił małe dochodzenie — parsknął.
- Nie musiałam, moja koleżanka wie o tobie i twoim przyjacielu chyba wszystko i to jest przerażające, jeśli mam być szczera. Nie przeszkadza ci to? - Spojrzałam na niego, nie potrafiąc rozgryźć pozy, którą przyjął.
- Co dokładnie masz na myśli? - Podszedł do krzesła i na nim usiadł.
- Że ludzie mówią o tobie różne rzeczy i wchodzą z butami w twoje życie?
- Najwyraźniej ich własne jest niewystarczające, skoro muszą interesować się moim — westchnął i oparł brodę na rękach. Wyglądał szalenie uroczo, dlatego starałam się nie myśleć o dziwnym uczuciu, które zaczęło się budować w moim brzuchu.
- Ciekawe podejście — odparłam i podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam jogurt. Chwilę się zawahałam, ale wyciągnęłam też drugi i położyłam przed chłopakiem, który tylko posłał mi uśmiech.
- Widzę, że ktoś wziął sobie do serca moje słowa o dobrej pani domu — parsknął.
- Och zamknij się — westchnęłam, sięgając po łyżeczki. Chwilę później siedziałam naprzeciwko niego, uważnie mu się przyglądając. - Dlaczego mnie pocałowałeś? - Słowa wypadają z moich ust bez zastanowienia.
- Bo nie chciałem wysłuchiwać twojej wymyślnej gadki składającej się ze steku kłamstw — puścił do mnie oko i wrócił do jedzenia jogurtu. - No i chciałem to zrobić. - Powiedział, nie patrząc na mnie.
- Dlaczego? - Ciężko było mi uwierzyć w jego motywy, zwłaszcza ten drugi.
- Zadajesz strasznie dużo pytań Evo.
- Głównie dlatego, że na większość nie odpowiadasz i rodzą się kolejne niewiadome — parsknęłam.
- Bo najwyraźniej nie musisz znać na nie odpowiedzi, nie pomyślałaś o tym? - Nie wiem, dlaczego, ale w jego głosie pojawiło się pewnego rodzaju rozdrażnienie.
- A nie pomyślałeś o tym, że nie możesz wchodzić w czyjeś życie? - Przechyliłam głowę i zmarszczyłam czoło. - Wszedłeś do mojego domu bez pytania, rozgościłeś się i nic sobie z tego nie robiłeś. W szkole mnie upokorzyłeś i próbowałeś mi wmówić, że nic nie zrobiłeś, a teraz siedzisz przede mną w moim domu i twierdzisz, że nie zasługuję na odpowiedzi. Nie jestem manekinem Chris — zaczynałam odczuwać irytację. - To, że chcesz kogoś pocałować, nie oznacza, że możesz to zrobić. Jestem żywą osobą, która ma uczucia i nie możesz traktować mnie jak jakiejś rzeczy, tylko dlatego, że masz taki kaprys — ostatnie słowa już wykrzyczałam.
- Masz okres? - Spojrzał na mnie z kpiną.
- Wynoś się stąd i to już! - Zeszłam z krzesła i podeszłam do chłopaka, chwytając go za ramię. Próbowałam go pociągnąć, ale nie miałam szans w tym starciu. Moje zachowanie jedynie rozbawiło chłopaka, co zirytowało mnie jeszcze bardziej. - Przestań się śmiać. Chryste nienawidzę cię! - Puściłam jego ramię i skierowałam się w stronę swojego pokoju.
Nie było jednak mi to dane, bo chłopak szybkim ruchem zablokował mi drogę i bez większego trudu przycisnął mnie do ściany. Wytrzeszczyłam na niego oczy, co tylko go rozbawiło. Niebezpiecznie przybliżał do mnie swoją twarz.
- Będę się powtarzał, ale wyglądasz cholernie gorąco, jak się złościsz — wyszeptał, po czym zaczął całować moją szyję.
- Przestań — wiedziałam, że jeszcze chwila i całkowicie mu ulegnę, a nie mogę tego zrobić. - Chris przestań, ja nie żartuję.
- Wiesz, że tego chcesz — spojrzał w moje oczy, a ja poczułam, że mam ciarki. - Widzę, jak na mnie patrzysz Evo i to nie jest wzrok mówiący „Chris przestań" tylko raczej „Chris weź mnie teraz"- parsknął, a ja poczułam, że robię się czerwona. - Do niczego nie będę cię zmuszał — odsunął się ode mnie — poczekam, aż sama do mnie przyjdziesz, ale musisz mieć świadomość, że nie będę na ciebie czekał. Nie ty to inna — wzruszył ramionami — w tym konkretnym momencie niesamowicie mnie kręcisz, ale jutro może znajdzie się jakaś inna dziewczyna — jego uśmiech zaczął mnie drażnić. - Więc jak, wolisz udawać, że ci się nie podobam czy jednak przyznasz się do tego i sprawisz, że będziemy mieli cholernie seksowne plany na wieczór — uniósł brew i oblizał wargi.
Moje serce waliło jak oszalałe i zdawałam sobie sprawę, że chłopak też to słyszy. Na moment zamknęłam oczy, by chociaż trochę się uspokoić. W głowie miałam kompletny mętlik, a bliskość ciała Chrisa wcale nie poprawiała tego stanu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że chłopak wpatruje się we mnie z przymrużonymi oczami.
- Twój ojciec sypia z moją matką — wydyszałam — więc my nie możemy tego robić.
- Ten argument do mnie nie przemawia, próbuj dalej — czułam jego oddech na swoich ustach.
Mój mózg nie pracował na żadnych obrotach, więc wymyślenie czegoś sensownego nie wchodziło w grę. Czułam usta chłopaka na swoich, gdy zadzwonił jego telefon.
- Kurwa — odsunął się ode mnie i wyciągnął telefon z kieszeni, a ja wzięłam głęboki oddech. Chłopak spojrzał na wyświetlacz — Muszę to odebrać — powiedział nie wiadomo do kogo i wyszedł z kuchni.
Dziękowałam osobie, która do niego zadzwoniła, bo uratowała mnie przed popełnieniem największego błędu w moim życiu. Odsunęłam się do ściany i powolnym krokiem udałam się do salonu, gdzie zastałam Chrisa, który wyglądał na porządnie wkurzonego. Chłopak się rozłączył i rzucił telefon na kanapę. Gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, nerwowo się uśmiechnął.
- Muszę się zbierać — odparł i sięgnął po telefon. Pokiwałam głową i stanęłam na przedpokoju.
Chłopak włożył buty i narzucił na ciebie kurtkę. Podeszłam do drzwi, by je za nim zamknąć, ale ten się odwrócił i spojrzał prosto w moje oczy.
- Dzisiejszej nocy będę śnił o tym, co moglibyśmy zrobić, gdybym nie musiał teraz wyjść — puścił do mnie oko, po czym się odwrócił i podbiegł do samochodu. Chwilę później zostały po nim kłęby kurzu, a ja wiedziałam, że dzisiejszej nocy już nie zasnę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro