2
- Chcesz mi powiedzieć, że mieszkasz w Starbucksie? - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, gdy zaparkował pod kawiarnią.
- Skąd taki pomysł?
- Powiedziałeś, że jedziemy do ciebie.
- Ależ ty jesteś niecierpliwa - uśmiechnął się i dotknął moje kolano - spokojnie, wszystko w swoim czasie mała - puścił do mnie oko.
- Nie zrobiłeś tego - parskam co wzbudza w Chrisie zaskoczenie - błagam, nie mów, że nazwałeś mnie małą - wybucham śmiechem, co chyba irytuje chłopaka.
- A co w tym złego? - Zabiera rękę z mojego kolana i siada bokiem do mnie.
- Nie wiem, to po prostu żenujące. - Spoglądam na niego i poważnieję. - Mała, księżniczko, skarbie, fuj to coś z komedii romantycznej dla zdesperowanych nastolatek. Chociaż jak tak na ciebie patrzę, to odnoszę wrażenie, że gdy uprawiasz z kimś seks to mówisz „jesteś taka ciasna" - wybucham śmiechem, gdy widzę jego minę. - A więc to robisz - kręcę z niedowierzaniem głową.
- Coraz bardziej mnie zaskakujesz - oblizuje wargi, a ja znów za długo na to patrzę.
- Zapomnijmy na moment o twoich fetyszach i powiedz mi, co tutaj robimy?
- Mam ochotę na kawę - oznajmia, jakby to było oczywiste.
- Przed chwilą byliśmy w moim domu - przewracam oczyma.
- Nie zaproponowałaś mi kawy - parska.
- Z tego, co zdążyłam zauważyć, to czułeś się w moim domu jak u siebie, więc mogłeś sobie zrobić sam.
- Mogłem, ale masz jakiś dziwny ekspres do kawy - parska. - Dlatego musiałem uraczyć się sokiem.
- Biedny Chris - przewróciłam oczyma.
- Później będziesz mogła mnie pocieszyć - unosi brwi i znów oblizuje wargi. - Chcesz coś?
- Święty spokój - wzdycham.
- Nie sądzę, bym dostał to w Starbucksie.
- Może być latte - mówię - najlepiej duże. - Wyciągam swój telefon, by sprawdzić, która godzina. Chłopak mi się przygląda więc odkładam urządzenie - W czym znowu problem?
- Skoro chcesz kawę, to daj mi na nią pieniądze, chyba nie myślałaś, że będę ci fundował - wybuchł śmiechem, a ja miałam ochotę dać mu w twarz. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i sięgnęłam do torebki. Dałam mu kilka banknotów, nawet na niego nie patrząc. Chłopak je wziął i wysiadł z samochodu.
Jedynym właściwym pytaniem jest, co ja wyrabiam. Siedzę w aucie z chłopakiem, którego nawet nie znam. A fakt, że jest synem nowego faceta mojej mamy, wcale nie jest wytłumaczeniem. Skoro nasi rodzice są razem, Chris nie powinien się do mnie przystawiać a ewidentnie to robi. Sięgam po swój telefon i dostrzegam wiadomość od mamy.
Mam nadzieję, że spędzisz z Christofferem miło czas.
Już ją kupił, mówię sobie w myślach. Nie potrafię jeszcze określić jakie uczucia wzbudza we mnie Daniel, ale świadomość, że Chris może zostać moim bratem, mnie przeraża. Z rozmyślań wyrywa mnie głos chłopaka.
- Twoja kawa zaraz będzie zimna - wzdycha i podaje mi napój, a na moich udach kładzie pieniądze, które kilka minut wcześniej mu dałam. Spoglądam na niego a ten znów posyła mi uśmieszek - tylko się zgrywałem, bo byłem ciekaw twojej reakcji. - Puścił do mnie oko i zajął się swoją kawą.
Przez kilka minut siedzieliśmy w kompletniej ciszy. Miałam go zapytać, dlaczego nie jedziemy, ale pewnie znowu by stwierdził, że jestem niecierpliwa albo - co gorsza - zdesperowana.
- Czy ty prowadzisz w głowie dialog sama z sobą? - Przyglądał mi się uważnie.
- Skąd taki pomysł? - Nie sądziłam, że to widać.
- Bo robiłaś dziwne miny więc albo rozmawiasz sama z sobą, albo masz wylew - parsknął.
- Jesteś idiotą - pokiwałam głową.
- Byłem nazywany gorzej więc się nie obrażę - puścił do mnie oko, po czym znów chwycił mnie za kolano. - Musisz mi pomóc.
- W czym?
- Podoba mi się twój entuzjazm. Dzisiaj urządzam imprezę, ale z Williamem mamy mały poślizg więc musimy jechać na zakupy.
- Twój ojciec wrócił do domu, a ty urządzasz imprezę? - Patrzę na niego z niedowierzaniem.
- Jesteś rozkoszna - parsknął - nie mieszkam z Danielem.
- A ja jestem ci potrzebna do? - Zignorowałam jego komentarz.
- Będziesz wybierała alkohol i jedzenie. Jak się spiszesz to może nawet ci kupię lizaka - parsknęłam w ramach odpowiedzi - cieszę się, że się zgodziłaś. To możemy jechać.
Pół godziny później każde z nas pchało przed sobą wózek. Chris do swojego ładował alkohol, a ja miałam za zadanie wybrać jedzenie. Nie wiedziałam jakiego typu ma to być impreza, dlatego ciężko było mi cokolwiek wybrać.
- Gdybym wiedział, że będziesz kulą u nogi to bym cię nie brał ze sobą - usłyszałam przy swoim uchu jego szept.
- Trzeba było to zrobić - wzruszyłam ramionami.
- Strasznie podoba mi się twój tyłek - powiedział a starsza kobieta, która szła obok nas, spojrzała na niego z oburzeniem.
- Niech sama pani spojrzy - powiedział do kobiety, pokazując na moje pośladki. Poczułam, że robię się czerwona i przyśpieszyłam pchanie wózka, ładując do niego co popadnie.
- Świnia - usłyszałam jak kobieta odpowiada Chrisowi, na co ten wybuchnął śmiechem.
- Powinnaś mi podziękować - usłyszałam za sobą i straciłam cierpliwość.
- Za co?! - Niemal krzyknęłam, co zaskoczyło chłopaka.
- Za komplement - wzruszył ramionami.
- Upokorzyłeś mnie - pokręciłam głową z rozdrażnieniem.
- Powiedziałem, że podoba mi się twój tyłek, według mnie to komplement więc podziękuj i po sprawie.
- Nie mam zamiaru brać udziału w twoich gierkach Chris. Radź sobie sam - odchodzę od wózka i kieruję się w stronę wyjścia. Czuję, jak chłopak łapie mnie za nadgarstek.
- Nie bądź marudna - szepce do mojego ucha, a jego oddech sprawia, że mam gęsią skórkę. - Zaraz zapłacimy i odwiozę cię do domu. - Wzruszył ramionami i podszedł do wózka.
Czyli na imprezę nie jestem zaproszona. Nie wiem czemu, ale czuję się poniżona. Przygryzam wargę, bo czuję napływające do oczu łzy. Widzę, że chłopak czeka na mnie przy kasie, więc szybko ścieram łzę, która zdążyła już spłynąć po moim policzku. Drogę powrotną pokonaliśmy w całkowitej ciszy. Gdy chłopak podjechał pod mój dom, wysiadłam i z hukiem zamknęłam drzwi. Weszłam do domu, ignorując mamę, która już czekała na opowieści związane z Chrisem. Udałam się do pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko i zaczęłam krzyczeć w poduszkę. Znowu dałam zrobić z siebie idiotkę. Wstałam i weszłam do łazienki, gdzie zmyłam swój makijaż. Podeszłam do szafy, by wybrać jakieś ubrania na jutrzejsze rozpoczęcie roku. Chwilę później w moim pokoju znalazła się moja mama, która przyglądała mi się z zaciekawieniem.
- Co sądzisz o Danielu?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami - widziałam go z pięć minut więc ciężko mi coś więcej o nim powiedzieć.
- Bardzo mi na nim zależy Evo - siada na moim łóżku - od czasu rozwodu z twoim ojcem się tak nie czułam.
- Gratuluję - rzuciłam, przeglądając czarne sukienki, których stanowczo miałam za dużo.
- A jak Chris? - Na dźwięk jego imienia przeszły mnie ciarki.
- Może być.
- Skoro chodzicie razem do szkoły, to jutro może po ciebie przyjechać, co ty na to?
- Nie - krzyczę i zdaję sobie sprawę, że to musiało dziwnie wyglądać. - Pojadę autobusem, zresztą trzecie klasy chyba zaczynają o innej porze - zmyślam to, ale mama najwyraźniej mi wierzy.
- No dobrze - kładzie dłonie na swoich kolanach - to ja już pójdę. Och, jutro wyjeżdżam do Kopenhagi na dwa tygodnie.
- Przywieź mi coś - odpowiadam z udawanym entuzjazmem.
- Jak zawsze - uśmiecha się do mnie i wychodzi z pokoju.
*
Wkładam czarną sukienkę do połowy uda i czarne trampki. Decyduję się na to, by rozpuścić włosy, bo nie chcę wyglądać za sztywno. Wychodząc z domu, widzę na stole kartkę od mamy i dociera do mnie, że musiała już wyjechać. Nawet się nie pożegnała, ale u niej to normalne. Ciężko wzdycham i kieruję się w stronę przystanku. Piętnaście minut później znajduję się na dziedzińcu swojego liceum i mam ochotę uciec z krzykiem. Niemal każdy stoi już w jakiejś grupce a ja nikogo tutaj nie znam. Poprawiam plecak i decyduję się pójść w kierunku drzwi, kiedy na kogoś wpadam. Przyglądam się dziewczynie, która okazała się moją ofiarą. Jest wyższa ode mnie i ma usta pomalowane na czerwono.
- Przepraszam nie chciałam - wyrzucam z siebie przeprosiny.
- Nic się nie stało - jej głos jest delikatny i melodyjny. - Jestem Noora - wyciąga do mnie rękę, którą nieśmiało ściskam.
- Eva - rozglądam się, nie wiedząc co zrobić.
- Jesteś pierwszakiem? - Słyszę na co kiwam głową. - Ja też - blondynka się do mnie uśmiecha. - Masz już plan?
- Nie i szczerze mówiąc, nawet nie wiem gdzie go odebrać. - Jestem zażenowana swoją niewiedzą.
- To jesteśmy w tym razem - chichota.
Gdy odebrałyśmy nasze plany, odkryłyśmy, że większość zajęć mamy razem co niezmiernie mnie ucieszyło. Nadeszła pora lunchu a ja zgubiłam gdzieś Noorę. Błąkałam się po szkole i na własne nieszczęście wpadłam na ostatnią osobę, którą chciałabym widzieć. Chłopak uśmiechnął się do mnie i znów spojrzał na moje nogi.
- Witaj Evo - próbował dotknąć moje ramię, ale się odsunęłam. - Ktoś tu chyba nie ma humoru - parsknął.
- Idę na stołówkę, wybacz - próbowałam go wyminąć, ale mi nie pozwolił.
- Stołówka jest w przeciwną stronę - przyciągnął mnie do siebie co mnie zaskoczyło - jesteś seksowna, gdy się złościsz. O której kończysz lekcje?
- O piętnastej a po co ci takie informacje?
- Hmm kończę o czternastej, ale na ciebie poczekam - puszcza do mnie oko.
- Nie chcę.
Chwilę później do Chrisa i do mnie dochodzi wysoki chłopak, który najwyraźniej jest kolegą bruneta.
- Co się tu dzieje? - Pyta nieco zachrypniętym głosem poprawiając grzywkę, która niemal zasłania mu oczy.
- Ten uroczy pierwszak próbował zaciągnąć mnie do łazienki - parsknął, a ja spojrzałam na niego oburzeniem.
- Wow - chłopak wybucha śmiechem i mierzy mnie wzrokiem - dziwię się, że jeszcze tu stoicie Chris - poklepał chłopaka po plecach i pokręcił głową.
Obydwoje wpatrywali się we mnie z kpiną, co sprawiło, że bez słowa odwróciłam się i odeszłam w kierunku stołówki, która rzekomo miała tam być. Próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam. Weszłam na stołówkę i zauważyłam Noorę, podeszłam do jej stoika i obok niej usiadłam.
- Coś się stało? - Spojrzała na mnie z troską.
- Spotkałam największego idiotę pod słońcem. - Westchnęłam. - Niech ten dzień się już skończy.
Ostatnia lekcja skończyła się szybciej, niż było to w planie, co niezmiernie mnie ucieszyło. Wyszłam ze szkoły i zauważyłam Chrisa czekającego przy swoim aucie. Przypomniała mi się, nasza wcześniejsza rozmowa i znów poczułam przypływ irytacji. Bez słowa przeszłam obok chłopaka, trzymając się za paski zwisające z mojego plecaka. Chris mnie zauważył i zmarszczył czoło. Przyspieszyłam kroku i wyszłam z terenu szkoły. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, by sprawdzić, o której mam autobus.
- Hej! - Usłyszałam i zobaczyłam Chrisa siedzącego w aucie, które jechało najwolniej, jak się dało. - Przecież powiedziałem, że cię odwiozę.
Zignorowałam jego słowa i przyspieszyłam kroku. Chłopak przeklął i wjechał na chodnik. Chwilę później stał przede mną ze złością wymalowaną na twarzy.
- Jak ci coś mówię, to masz mnie słuchać.
- Nie sądzę - wyminęłam go ale ten znów był szybszy i chwycił mnie za rękę.
- Co z tobą jest nie tak Evo? - Parsknął.
- Ze mną? - uniosłam brwi - to z tobą jest coś nie tak. Jak możesz przy obcych ludziach opowiadać takie rzeczy o mnie?!
- O co ci chodzi?
- O to, co powiedziałeś, gdy podszedł do nas twój kumpel.
- William - dodał z uśmiechem.
- Nie obchodzi mnie to - pokręciłam głową. - Nie miałeś prawa tego powiedzieć. Za kogo ty się uważasz.
- Chryste to był tylko żart - roześmiał się.
- Jakoś mnie nie rozśmieszył. Zrobiłeś ze mnie dziwkę.
- Ale ty dramatyzujesz Evo. A teraz się uspokój i wchodź do samochodu.
- Nigdzie z tobą nie jadę. Nie chcę cię widzieć, rozumiesz? Nasi rodzice mogą ze sobą być, mogą nawet wziąć ze sobą ślub, ale ja nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - Wyrzuciłam z siebie i od razu poczułam się lepiej.
Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie uważnie, co zaczęło mnie krępować. Chłopak nie odpowiadał, więc odwróciłam się i chciałam odejść, gdy ten chwycił mnie za rękę i do siebie przyciągnął. Spojrzał w moje oczy, a chwilę później przycisnął swoje wargi do moich ust i zaczął mnie całować. Nie wiedziałam, co się dzieje i próbowałam go odepchnąć, ale chłopak nie dawał za wygraną. Chwycił mnie w dole pleców, a ja poczułam, że mam ciarki. Nie wiedzieć czemu odwzajemniłam pocałunek, co wywołało u niech uśmiech. Chwilę później odsunął się ode mnie i delikatnie założył kosmyk moich włosów za moje ucho. Następnie bez słowa wszedł do samochodu i odjechał. Stałam na środku chodnika, kompletnie nie wiedząc, co przed chwilą miało miejsce. Dotknęłam swoich ust, na których jeszcze czułam smak Chrisa.
- O mój boże - usłyszałam za swoimi plecami.
Odwróciłam się i zauważyłam niską blondynkę, która wpatrywała się we mnie z otwartą buzią.
- Jesteś pierwszakiem i całowałaś się z trzecioklasistą? - Niemal wykrzyczała, czym sprawiła, że w naszą stronę spojrzało kilka osób. - Jestem Vilde - wyciągnęła do mnie rękę - i od tej chwili jesteśmy przyjaciółkami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro