Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Wpatruję się w miskę z płatkami i powoli analizuję to, co przed chwilą miało miejsce. Dociera do mnie, że w moim domu jest obcy człowiek, który jest cholernie arogancki. I przystojny. Ale głównie arogancki. Zeskakuję z krzesła i kieruję się do salonu, gdzie zastaję półleżącego chłopaka na kanapie.

- Nie za dobrze ci? - Mój głos brzmi piskliwie, za co mam ochotę dać sobie w twarz.

- Szczerze mówiąc to nie. - Podnosi głowę i znów posyła mi swój głupkowaty uśmieszek. - Ale jak chcesz być dobrą panią domu to możesz usiąść obok mnie - poklepał miejsce - i odpowiednio się mną zająć.

- Wybacz, ale panią domu jest moja mama, a nie ja. Dlatego też nie muszę być dobra, więc uprzejmie cię proszę, byś sobie stąd poszedł. A na swojego ojca możesz poczekać przed domem.

- Zadziorna jesteś, podoba mi się to - wybucha śmiechem i wraca do oglądania telewizji.

Kręcę z niedowierzaniem głową i sięgam po pilota, jednym ruchem wyłączam urządzenie i staję na widoku chłopaka. Zakładam ręce na biodra i wpatruję się w niego czujnie.

- Ja nie żartuję.

- Ja też nie Evo - chłopak wzrusza ramionami. - Złość piękności szkodzi więc, zamiast udawać, że przeszkadza ci moja obecność, usiądź obok mnie, oprzyj swoją głowę o moje ramię i oglądajmy telemarketerów, próbujących sprzedać odkurzacze po okazyjnej cenie.

- Przysięgam, że... - niedane jest mi dokończyć, bo słyszę z przedpokoju głos mojej mamy.

- Eva?!

- Już idę! - Odkrzykuję i kieruję się do pomieszczenia. Zastaję w nim swoją matkę i wysokiego przystojnego mężczyznę, który przygląda mi się z dziwnym wyrazem twarzy. Dociera do mnie, że wciąż jestem w piżamie i czuję, że robię się czerwona.

- Dzień dobry - odpowiadam i nie wiedzieć czemu dygam ,co powoduje wybuch śmiechu Chrisa, który jak się okazało, stał za mną.

- Witaj ojcze - chłopak mnie wymija i podchodzi do mężczyzny.

- Christoffer - ojciec chłopaka kiwa na niego głową i wraca do wpatrywania się we mnie.

- Christoffer Schistad - wyciąga rękę do mojej mamy, po czym przyciąga jej dłoń i ją całuje. Przewracam oczyma, bo moja mama zaczyna chichotać jak mała dziewczynka.

- Jaki dżentelmen, zupełnie jak ojciec - dodaje - Veronica, Veronica Mohn - posyła mu uśmiech i jestem przekonana, że w tym momencie rozważa, czy wybierając starszego Schistada dokonała dobrego wyboru. - Poznałeś już Evę? - Patrzy na niego z zastanowieniem.

- Owszem, miałem już tę przyjemność - odwraca się do mnie i puszcza mi oko.

- Gdzie moje maniery - kręcę głową i podchodzę do mężczyzny - Eva - wyciągam rękę a on postępuje z nią tak jak chwilę wcześniej jego syn z moją matką. - Przepraszam za strój, ale dopiero wstałam.

- Daniel - mężczyzna odpowiada. - Nic nie szkodzi, mam nadzieję, że Christoffer cię nie obudził?

- Skądźe znowu - kręcę głową - a teraz muszę przeprosić, bo wypada bym się przebrała - wydaję z siebie coś na kształt chichotu i odwracam się od trójki osób, która się we mnie wpatruje.

Niemal wbiegam do pokoju i gwałtownie zamykam drzwi. Co tu się odstawia. Z pewnością zrobiłam świetne pierwsze wrażenie na nowym facecie mamy, wyglądając jak siedem nieszczęść i w dodatku w tej piżamie i butach. Opadam bezwładnie na łóżko. Już mam zamiar udusić się kołdrą, gdy moich uszu dobiega czyjaś rozmowa. Wstaję i powoli podchodzę do drzwi, przykładając do nich ucho.

- Spałeś z nią? - Daniel ewidentnie jest wkurzony.

- Z kim? - Ton Chrisa jest rozbawiony.

- Z Evą a z kim.

- Jeszcze nie miałem tej przyjemności - parska.

- I nie będziesz miał. Trzymaj się od niej z daleka.

- A to niby dlaczego tato? - Ostatnie słowo wręcz ociekało złośliwością.

- Bo zależy mi na Veronice i nie pozwolę ci tego zniszczyć.

- Czyli ja już nie mogę być szczęśliwy, tak? - Chłopak zadrwił, po czym wybuchnął śmiechem.

- Ty nie potrafisz być szczęśliwy Christoffer i między innymi dlatego masz trzymać się z dala od Evy.

- Sam mówiłeś, że mamy się poznać, więc skąd ta zmiana planów?

- Nie wiedziałem, jak Eva wygląda, ale teraz już wiem i masz się do niej nie zbliżać, rozumiemy się?

- Jeżeli Ty i Veronica to coś poważnego to będziemy się spotykać, chociażby na rodzinnych obiadkach - zadrwił - no, chyba że masz zamiar mnie na nie nie zapraszać.

- Nie przeciągaj struny.

- Dobrze, będę trzymał się od niej z daleka, możesz się już zrelaksować, bo znowu będziesz miał problem z erekcją.

Odsuwam się od drzwi i nie wiem co myśleć. Bardziej uprzedmiotowić mnie się chyba nie dało. Podchodzę zirytowana do szafy i wyciągam spodnie i bluzkę. Ubieram się, robię szybki makijaż i chwytam za klamkę drzwi. Wychodząc, zauważam, że na schodach siedzi Chris i bacznie mi się przygląda.

- Dlaczego śpisz w piwnicy?

- To mój pokój, a nie piwnica - przewracam oczyma.

- Jak jesteś gotowa to możemy ruszać - powoli wstaje i strzepuje spodnie.

- Niby dokąd? - Kręcę zdezorientowana głową.

- Mój ojciec powiedział, że moje wtargnięcie do waszego domu było sporym nietaktem i dlatego w ramach przeprosin zabieram cię do siebie - posyła mi uśmiech i oblizuje usta.

- A jeśli nie chcę?

- Oboje dobrze wiemy, że chcesz - puszcza do mnie oko i wyciąga do mnie rękę. - Chodź.

- Wezmę tylko torebkę - wzruszam ramionami i ignoruję jego wyciągniętą rękę.

Kilka sekund wcześniej wyraźnie obiecał ojcu, że będzie się trzymał ode mnie z daleka więc dlaczego mam gdzieś z nim jechać? Wchodzimy do kuchni, gdzie moja mama siedzi z Danielem.

- Zabieram Evę do siebie - Chris mówi, wyciągając kluczyki z kieszeni.

- To miłe z twojej strony Christoffer - moja mama się do niego uśmiecha z przesadnym entuzjazmem.

- Proszę mówić mi Chris - posyła jej uśmiech, który nawet na mnie podziałał.

- Do widzenia - odpowiadam i czuję na sobie wzrok Daniela. Mężczyzna przygląda mi się z irytacją, po czym przerzuca swój wzrok na Chrisa.

- Myślałem, że dzisiaj wyjeżdżasz gdzieś z Williamem - mężczyzna mówi przez niemal zaciśnięte zęby.

- Zmiana planów ojcze, William wpadnie do mnie później. Poznam go z Evą, przydadzą się jej nowi znajomi skoro wszyscy chodzimy do tej samej szkoły - odpowiada z uśmiechem.

- Chodzisz do Nissen? - Moja mama patrzy na niego z uwielbieniem.

- Owszem, do trzeciej klasy.

- To świetnie - nie wiedzieć czemu moja mama klaszcze - widzisz Eva, a bałaś się, że nikogo nie będziesz znała w szkole a tutaj taka niespodzianka.

- Fantastycznie - mówię z ironią, co nie umyka Chrisowi, który wybucha śmiechem.

- To my już uciekamy, do wiedzenia! - Chris ciągnie mnie w kierunku drzwi.

Po chwili siedzimy w samochodzie, a ja czuję na sobie jego wzrok.

- Dlaczego się na mnie patrzysz? - Spoglądam na niego z irytacją i zażenowaniem.

- Bo mogę - odpowiada, po czym włącza silnik i odjeżdżamy spod mojego domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro