Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

A gdybym wam powiedziała, że 10k wbiliście w miesiąc?

P.S. Dobra robota, dziękuję!

...

Krzysztof Bosak

Trochę się stresowałem spotkać tęczowego chłopca w szkole po naszych pocałunkach u niego w domu. Nie wiedziałem nawet czy dobrze się całowałem, bo to był mój pierwszy raz. Może źle wypadłem i nigdy więcej się do mnie nie odezwie?

Jednak widząc jak idzie w moim kierunku, kamień spadł mi z serca. Myślałem, że będzie mnie ignorował jak Śmiszka. Nie ukrywam, że byłoby mi trochę przykro, ale musiałbym się pogodzić ze swoją porażką.

- Wolniej się nie da co? - spytałem lekko rozbawiony widząc jakim „szybkim" krokiem szedł, a on spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha - Nie gryzę. Chyba coś o tym wiesz.

Miałem ochotę strzelić sobie w twarz za taki tekst. Przecież to było głupie!

- Czy to będzie dziwne jak powiem, że nie wiem jak się z tobą przywitać? - spytał niepewnie.

- Nie.. chyba. - odpowiedziałem - Ale pamiętasz co mówiłem? Że nie chcę wchodzić pomiędzy ciebie, a Śmiszka.

- A pamiętasz co ja mówiłem? Że to nie twoja wina. Poza tym, nim już nie musimy się martwić.

- Jak to nie? - zdziwiłem się.

- Zerwaliśmy kilka minut temu. - wyjaśnił.

Nie wiedziałem jak mam na to zareagować. Dla mnie było to ułatwienie (albo jakiś sen, z którego zaraz się obudzę), ale przecież Roberta coś z nim jednak łączyło. Mieli wspólną przeszłość i wspomnienia. To musiało być dla niego ciężkie przeżycie. Chociaż sprawiał wrażenie, jakby w ogóle go to nie obchodziło.

- Przykro mi.. - odezwałem się w końcu.

- W to ci nie uwierzę. - pokręcił głową - Ale w ogóle mnie to nie boli, także spokojnie.

- Jesteś pewien? - spytałem.

- A wyjdę na dupka bez serca jak powiem, że jestem pewien? - westchnął ciężko - Naprawdę nie rozumiem dlaczego ani trochę mną to nie wstrząsnęło. Przecież..

- Okej, już dobrze. - w ogóle nie myśląc, złapałem go za rękę - Pomyśl o tym z innej strony. Lepsza obojętność, niż zabawa w chowanego pod kołdrą.

- To zdecydowanie polepszyło mi humor, dziękuję. - ucałował mnie w policzek.

Przez chwilę zapomniałem jak się oddycha. Nie byłem przyzwyczajony do takich rzeczy. Nie chodziło nawet o to, że Robert był facetem, a nie babą. Chociaż to mniej więcej wyjaśniałoby, dlaczego byłem sam przez całe swoje życie.. aż do teraz.

- Przepraszam! - zarumienił się, puszczając szybko moją rękę - To było silniejsze ode mnie!

- Skoro tak wyglądają podziękowania, to już wiem jak możemy się witać. - uśmiechnąłem się wrednie.

Kiedy tęczowy chłopiec spojrzał w moim kierunku bez słowa położyłem dłonie na jego policzkach i tym razem to ja pocałowałem go pierwszy. Nie musiałem długo czekać na to, żeby objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Chyba jednak te kilka godzin praktyki coś mi dało.

Znane przysłowie mówi: „wszystko co dobre, szybko się kończy". Tak było w tym przypadku, kiedy chwilę zniszczył nam dzwonek na lekcję - jak na złość nie mieliśmy jej razem. Odprowadziłem go pod klasę, po czym sam skierowałem się w stronę sali od języka angielskiego.

Duda spojrzał na mnie i poruszył znacząco brwiami, a ja w odpowiedzi pokazałem mu środkowego palca. Zrobię mu identycznie tak samo, jak tylko nakryję go z Rafałem w męskiej toalecie, albo i nawet gdzie indziej. Od siebie dołożę jeszcze zdjęcie z tego zdarzenia, które wydrukuję dwa razy i dam im po jednej sztuce. Tak na pamiątkę.

Nasza nauczycielka jeszcze się nie zjawiła, więc skorzystałem z okazji i wyjąłem telefon, żeby przejrzeć media społecznościowe. Po czasie wyskoczył mi dymek Messengera z profilowym Andrzeja. Nawet nie chciałem tego otwierać, bo wiedziałem co prawdopodobnie tam zostanę.

Andrzej: Co tam u mojej ulubionej pary?

Krzysztof: Nie rozmawiam z parą wodną, więc nie wiem.

Andrzej: Tego suchara to aż wodą muszę popić, bo taki suchy był.

Krzysztof: Z Rafałem nie jest sucho co?

Andrzej: Spierdalaj.

Krzysztof: Jeśli jak najdalej od ciebie, to chętnie.

Andrzej: Masz kija w dupie i tyle Krzysiu.

Krzysztof: A ty dwa i lwa.

Andrzej: Drugim Morawieckim poetą to ty nie zostaniesz.

Uznałem, że jak mu nie odpiszę, to da mi spokój, ale jednak się pomyliłem, bo po chwili znów dostałem od niego kolejną wiadomość.

Andrzej: Co powiesz podwójną randkę?

Krzysztof: Przypominam, że kazałeś mi spierdalać parę wiadomości temu.

Andrzej: No dawaj. Nie bądź cipa.

Krzysztof: Nie mam czasu.

Andrzej: Błagam cię. Nienawidzę randek, a sam nie mam zamiaru iść.

Andrzej: Robert na pewno się zgodzi, bo lubi romantycznych facetów!

Jaki cwany. Już nawet wie kogo bym zabrał.. a co jeśli przyszedłbym z kimś innym?

Krzysztof: Niech ci będzie, ale nie robię tego dla ciebie. Tylko dla Trzaska, bo trochę go nie będzie, a on się ucieszy z tego.

Andrzej: Od Raffaello to ty wara Cristoforo.

Krzysztof: Że co?

Andrzej: „Cristoforo" to po włosku „Krzysztof", debilu.

Wtedy mnie olśniło. Przecież Rafał umie włoski. Duda zapewne siedzi po nocach na Google Tłumaczu i klepie jakieś pojedyncze słowa, żeby móc się mu nimi pochwalić.

Krzysztof: Żebyś ty tak pięknie angielski umiał..

Andrzej: Żałosny jesteś. Nara.

Gdybym wiedział, że to aż tak go zdenerwuje - to bym od razu wyskoczył z jego perfekcyjnym poziomem tego języka. No cóż, przyda się na następny raz.

W końcu nauczycielka przyszła, a ja przez całą lekcję myślałem jak zaprosić Biedronia na randkę. Dobre tyle, że miałem opanowany materiał i o nic mnie nie zapytała, bo raczej bym nie odpowiedział.

W sumie co mogło pójść nie tak? - poza tym, że nigdy nie byłem na takim tego typu spotkaniu. Chociaż, byłem już z nim na pizzy i w jego domu. Chyba mogłem to zaliczyć do randek, co nie?

Kiedy zadzwonił dzwonek, niemal wybiegłem z klasy i udałem się do Roberta, żeby oznajmić mu na jaki genialny pomysł wpadł Andrzej. Jednak cała moja pewność siebie gdzieś uciekła, kiedy minąłem wkurzonego Śmiszka, a później stanąłem twarzą w twarz z tęczowym chłopcem.

- Jakbym zapytał cię o coś głupiego, to byś się zgodził czy nie? - zacząłem, a on starał się nie zaśmiać.

- Ale nie rozumiem.. co to miałoby być na przykład? - uśmiechnął się.

Dobra, raz się żyje.

- Podwójna randka. - powiedziałem szybko.

- Brzmi świetnie! - ucieszył się, a ja odetchnąłem z ulgą - A z kim?

- Dudą i Trzaskowskim.

- Mówisz poważnie? Nie sądziłem, że Andrzej się na to zgodzi.

- To trochę pokręcone, ale on zaproponował to mi, bo nie chciał iść sam. Zgodziłem się, bo Rafałowi potrzeba tylko Andrzeja.. no i spędzimy też trochę czasu razem. - przyznałem.

Nawet nie wiedziałem co powinienem na siebie włożyć. Wypadałoby się ubrać jakoś elegancko, ale też tak, żeby nie przesadzić. Tylko czy ja miałem cokolwiek takiego w szafie? Najwyżej podwinę jakąś koszulę ojcu. I tak się nie zorientuje, bo całymi dniami chodzi ubrany w dresy.

- I tak będziemy na siebie skazani, bo prezentacja z chemii nie jest jeszcze gotowa. - przypomniał.

- Niestety, ale sam jesteś sobie winny.

- Że co proszę? - zaśmiał się.

- No taka prawda. Skradając całusy, kradłeś też czas.

- To teraz jak się spotkamy, nie dostaniesz ani jednego. - zaczął się ze mną droczyć.

- Chciałbym to zobaczyć, ale oboje wiemy, że to niemożliwe.

- Dobra kanalie, weźcie już zamknijcie te mordy. - skomentował Kaczyński mijając nas.

- Żal ci dupę ściska, bo dalej jesteś sam! - krzyknąłem za nim, ale nawet mi nie odpowiedział. Lepiej dla niego.

Po chwili zobaczyłem Korwina i Pawłowicz, którzy szli razem. Zapewne rozmawiali na temat Godek, bo o czym innym? Janusz to się tak zawziął, żeby ją poderwać, ale raczej mu się to nie uda. Jarek latał za nią odkąd pamiętam i do tej pory jej nie złamał.

- Ja się dla Kajusi tak staram, a ona taka niewdzięczna. Weź z nią pogadaj, bo jesteście psiapsiółami i w ogóle. - powiedział.

- A co ja będę z tego miała? - spytała.

- Będziesz mogła zająć się Kaczyńskim, będzie tylko cały twój.

- Współczuję mu. - skomentował Robert, a ja spojrzałem na niego zdziwiony - Poza Krystyną, będzie o niego zabiegać kuzyn Rafała. Nie wiem i nie chcę wiedzieć w jakim celu. - przyznał, a ja chcąc nie chcąc, musiałem się z nim zgodzić.

Może to być całkiem zabawne doświadczenie, ale nie wiem czy warte oglądania. Musiałbym po tym zrobić oczu kąpiel.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro