Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Robert Biedroń

Nie widziałem Andrzeja nigdy w takim stanie, więc jednak wolałem zerwać się z lekcji polskiego i poczekać aż wyjdzie. Tak na wszelki wypadek, żeby upewnić się, że wszystko gra. Dlatego oparłem się o parapet i cierpliwie czekałem.

Przy okazji sam schowałem się, żeby na spokojnie przemyśleć swoje sprawy. Nie spodziewałem się, że mój chłopak będzie zdolny do tego, żeby uderzyć Krzyśka, kogokolwiek. Nigdy nie znałem go od takiej strony.

Siedząc w gabinecie pedagoga trochę się stresowałem. Sam nawet nie wiedziałem dlaczego. Przecież nie zrobiłem niczego złego, ale jednak zostałem uznany za główny powód ich bójki. Bosak mimo wszystko na spokojnie wyjaśnił jak do tego doszło.

Byłem w szoku, kiedy usłyszałem, że wszystko zaczęło się od nocy, w której odwiózł mnie do domu. Miałem im za złe, że żaden z nich nie powiedział o tym zdarzeniu i oboje zachowywali się tak, jakby nic się nie stało.

Zostałem zapytany o to, czy to nie ja nasyłałem celowo swojego chłopaka, ale zaprzeczyłem. Nie rozumiałem skąd takie podejrzenia, skoro nigdy w życiu bym się tego nie dopuścił.

Bosak zaproponował, że możemy przełożyć nasze robienie prezentacji na inny dzień, ale uznałem, że nie ma takiej potrzeby. Kiedy pani pedagog go wyprosiła, na pożegnanie powiedział, abym się nie przejmował. Złapał też na chwilę moją rękę, po czym wyszedł.

Dostałem SMSa od mojego chłopaka, ale nie chciałem z nim rozmawiać. Wiedziałem, że i tak nie mogę go w nieskończoność unikać, ale narazie nie miałem ochoty go widzieć. Po chwili napisał do mnie nieznany numer, ale na końcu wiadomości podpisał się inicjałami „K.B", więc można było wywnioskować, kto jest autorem. Dlatego od razu zapisałem go w książce kontaktów, żeby na przyszłość wiedzieć kto do mnie pisze.

Do Krzysztof B:
Wszystko w porządku, ale nie wiem czy u Andrzeja też..

Od Krzysztof B:
Co robi z tobą Duda?

Do Krzysztof B:
Siedzi w kabinie i nie zapowiada się na to, żeby wyszedł.

Od Krzysztof B:
Zostaw go, on i tak nie będzie chciał z tobą rozmawiać.

Do Krzysztof B:
Wolę się przekonać o tym sam.

Od Krzysztof B:
Zapewne chodzi o ten post na Spotted z Rafałem i jego wycieczce do USA.

Nie wiedziałem o czym mówi, więc odpaliłem Facebooka, żeby sprawdzić o co chodzi. Trochę się zdziwiłem, że Trzaskowski tak nagle robi sobie wakacje, ale to jest jego sprawa i nikomu nic do tego. Jednak, jeśli naprawdę o to chodzi, nie dziwię się już dlaczego Andrzeja to zabolało. Wszyscy wiedzieli, że ich relacje nie są czysto koleżeńskie, ale on chyba nie chciał, żeby tak było.

Do Krzysztof B:
Tym bardziej chcę z nim porozmawiać i dowiedzieć się co siedzi mu w głowie.. Rafał też powinien wiedzieć.

Od Krzysztof B:
Porozmawiam z Trzaskiem.

Od Krzysztof B:
Za jakie grzechy ja zapytałem gdzie jesteś.. teraz czuję się jakbym bawił się w swatkę.

Do Krzysztof B:
Dobro do nas wraca.

Od Krzysztof B:
Moje chyba zabłądziło po drodze.

Nie odpisałem mu, bo usłyszałem jak otwierają się drzwi kabiny. Wyszedł z niej zmarnowany Duda, który nawet nie spojrzał w moim kierunku, a od razu poszedł do zlewu, żeby umyć sobie twarz wodą.

- Co ty tu jeszcze robisz? - spytał - Powinieneś siedzieć w ławce i słuchać tego co pieprzy Kowalska.

- A ty pogodzić się z faktem, że lubisz Rafała. - westchnąłem - I to bardzo. - dodałem widząc jego minę.

- Wcale nie. - zaprzeczył.

- Więc jesteś tu bez żadnego konkretnego powodu? - uniosłem brwi - Może nie jestem najlepszą opcją, żeby się wygadać, ale przecież cię nie wyśmieję. - zapewniłem - Dobrze o tym wiesz.

Przez dłuższą chwilę jedynie na mnie patrzył po czym usiadł na podłodze i nieważne było to, że siedział na samym środku łazienki. Ja zrobiłem to samo, żeby wygodniej nam się rozmawiało.

- Nie da się nazwać tego co mną kieruję. - przyznał - Nie lubię go, ale jednak nie chcę, żeby wyjeżdżał.. bo wiesz, trzy miesiące to dużo, a Żebrowskiemu wystarczą trzy sekundy, żeby znów zawrócić mu w głowie.

Przecież jego zazdrość było czuć na kilometr. Może przeżyłby ich rozłąkę, ale będzie go to dręczyć, bo nóż widelec, w tej części kraju znajdzie się Michał. To musiałby być niezły zbieg okoliczności, gdyby faktycznie się tak stało, a w to akurat nie wierzyłem.

- Po prostu nie chcesz do siebie dopuścić takiej myśli, że mógłbyś go lubić. - stwierdziłem.

Pomyślałem, że lepiej będzie oswoić go z myślą, że można kogoś lubić, a później dopiero wytłumaczyć mu, że zauroczenie też nie jest złe. Jednak patrząc na jego zdanie na temat związków innych niż hetero, może być ciężko. Ciekawiło mnie to, czy to faktycznie były jego słowa, czy może któregoś z rodziców. W końcu większość rzeczy wynosi się z domu.

- Dlaczego miałbym to robić? - oburzył się - Prowokuje mnie i denerwuje. Pamiętasz chyba jak zabrał mi taśmę, co to niby miało na celu?

- Znalazł sobie sposób jak zdobyć twoją uwagę, a chcąc nie chcąc łatwo cię zdenerwować. Rafałowi wystarczy, że mu coś odburkniesz i już jest zadowolony, bo jednak miał cię tylko dla siebie przez chwilę.

Nie widziałem innego wytłumaczenia. W końcu jego działania nie były w żaden sposób szkodliwe, ani też złośliwe. Chodziło mu jedynie o uwagę Dudy i nic więcej.

- Miał mnie tylko dla siebie.. w łóżku, to już nie jest istotne?

- Nie chcę cię obrażać, ale czy to nie było zbyt głupie posunięcie? - spytałem - Oboje nie wiecie na czym stoicie, bo nie potraficie ze sobą normalnie porozmawiać. Może rozmowa to coś od tego powinieneś zacząć.

- Dlaczego akurat ja? Niech on może się ruszy?

Rafał robił to cały czas, teraz kolej na Andrzeja. Niech schowa dumę do kieszeni i po prostu powie to co naprawdę czuje.

- Ile razy zrobiłeś coś pierwszy w jego kierunku?

- Staram się wyjaśnić sprawę tego śmieszka, który pisał o nim i Godek..

- ..bo nie podoba ci się, że ty nie grasz tam głównej roli. - dodałem - Poza tym, co złego może się stać?

- Może mnie usłyszeć. - odpowiedział - Już dzisiaj za dużo powiedziałem. Wystarczy.

Postanowiłem przyjąć postawę, której nie lubiłem, ale w większości przypadkach działała. Na Andrzeju też powinna.

- Okej. Jak sobie chcesz, ale później..

- No dobra! - przerwał mi, chociaż nie byłem nawet w połowie - I tak miałem pójść do jego domu.

- No nareszcie mówisz do rzeczy! - uśmiechnąłem się - Podoba mi się to!

- Chyba Bosak. - skomentował - Co w ogóle u Śmiszka? Jesteście jeszcze razem?

Dlaczego on musiał o to zapytać? Przecież to on potrzebował pomocy, a nie ja..

- Tak, ale mamy małą sprzeczkę.

Trochę skłamałem, bo nawet z nim nie porozmawiałem po tej całej sytuacji.. a ja zawsze mówiłem prawdę. Zawsze. Jak tak dalej pójdzie to niedługo zejdę na złą drogę..

- Możesz wymienić starego Krzysztofa na nowego. Czasami niektóre rzeczy są po prostu przeterminowane i trzeba się ich pozbyć. - odparł.

- Ale ludzie to nie rzeczy.

- Powiedz to prostytutkom.

Kiedy zadzwonił dzwonek, podniosłem się i podałem Andrzejowi rękę, żeby również wstał. O dziwo, przyjął moją dłoń.

- Trochę mi lepiej po tej naszej małej pogadance. - powiedział, kiedy wyszliśmy - Dziękuję.

Musiałem aż przystanąć na chwilę, kiedy to usłyszałem. Czy Andrzej Sebastian Duda przepuścił przez gardło „dziękuję"?

- Nie ma sprawy. - zaśmiałem się nerwowo i jak najszybciej stamtąd uciekłem.

Ten dzień chyba nie może być bardziej dziwny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro