Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18. 15+ i Słodka Tragedia?

Pov. Naruto

Obudziłem się nadal zmieszany tą dziwną akcją z przed tygodnia... Godzina siódma. Sasuke wyszedł za zwiady jak zwykle o tej porze. Wstałem i zacząłem przygotowywać śniadanie. Nałożyłem jajka i kanapki z masłem na talerze, po czym położyłem oba na stole i czekałem aż wróci. W tym momęcie chciałem czymś się zająć więc zacząłem zmywać. Znów wróciłem do tamtej nocy
- Ał - jąkłem cicho z bólu przez przecięty palec. - cholerny nóż
- Oh już się tak nie wściekaj lisku - powiedział Sasuke witając się buziakiem
Oplatał mnie wokół tali i oglądał jak krew spływa do odlewu. Nagle wziął mój palec w dłonie, po czym włożył go do ust i zaczął ssać.
- Dziś mija tydzień od kiedy uciekliśmy z wioski. Może się zabawimy kotku~
- Może później. Najpierw zjedzmy śniadanie i posprzątajmy - wskazałem na bałagan - czuję jakby ten kurz mnie obserwował - wyszeptałem do ucha drania. Obaj dostaliśmy lekkiej głupawki, po tym Sasuke usiadł do stołu, a ja udałem się do łazienki gdzie znajduje się apteczka.
Opatrzyłem palca i spojrzałem w lustro wiszące nad umywalką.
Zobaczyłem siebie, ale... Tą złą stronę mnie
- Obserwuję cię. Jesteś taki jak ja. Przepełnia cię nienawiść
- Nie prawda - odrzekłem spokojnym tonem chcąc powolnym krokiem wyjść, gdy... Zauważyłem jego uśmiech. Jego znieważający mnie uśmiech.
Nie mogłem się powstrzymać
- Naruto!? Co to za krew? Lustro...
- Przepraszam. Puściły mi nerwy...

Pov. Sasuke

Jadłem śniadanie gdy usłyszałem trzask. Wbiegłem do łazienki jak poparzony, a tam zastałem Naruto z całą zakrwawioną ręką i potrzaskane na ziemi lustro.
Po chwili siedzieliśmy w salonie, gdzie Naruto kończył jedzenie, a ja w tym czasie opatrywałem jego okaleczoną dłoń. Po długiej ciszy Naruto parsknął śmiechem.
- Co cię tak śmieszy, Lisku?
- Chodzi po tobie pająk - powiedział ze stoickim spokojem, a ja właśnie przechodziłem zawał
Po dłuższej chwili mojej paniki, usiadłem zmęczony na łóżku. Uzumaki przyszedł i usiadł na moich nogach rozkrokiem
- Za długo już to trwa. Twoje wygłupy już przestały mnie bawić.  - zaczął mnie całować, przez co nasze rolę szybko się odwróciły. Leżał na łóżku, a ja siedziałem na jego biodrach całując jego szyję. Po chwili już lekko dyszał, zawstydzony swoją luźną propozycją zmienioną w rzeczywistość.
Gdy doszłem do zamka w spodniach dyszał o wiele ciężej niż na początku. Po jego spodniach i bokserkach zająłem się własnym ubiorem.
- Widząc po twoim rozmiarze będzie bolało bardziej niż gdy byliśmy dziećmi? - zapytał zawstydzony lisek
- Dziękuje za komplement, gdybym był na twoim miejscu również bym się ciebie bał
- Ja się ciebie nie boję! Głupi drań
- Nie ładnie tak się do mnie odzywać - pierwsze pchniecie - teraz nie trzeba ładnie przeprosić - drugie
- Dra-draniu cze-mu bez lubryka-
- Kara - trzecie pchniecie - przeprosisz?
- Przepraszam - wydyszał z bólu
Ślina lekko ciekła mu z ust

Po naszych charcach mój mały lisek poszedł spać. Niestety ja sprawdzając zegar, który wskazywał godzinę dziesiątą. Ubrałem moje przy luźne kimono i związałem je na szybko odsłaniając tym swoją klatkę piersiową. Po piętnastu minutach chodzenia przed siebie wyszłem z "jaskini", która tak naprawdę chowie ładny domek w swojej głębi. Skoczyłem na wierzch obserwując daleki las i morze z drugiej strony. Przez pół godziny siedzenia na skale zdrętwiał mi, tyłek więc postanowiłem przejść się w dół rzeki złowić kilka ryb na obiad. Po pół godzinie zjawił się koło mnie blondynek
- Hejo! Pomó-
- Oszalaleś!? Czemu ty tu jesteś? Natychmiast idź do domu! Weź ryby!
-  Prze-przepraszam
- Idź już później pogadamy!
Gdy lisek był już dawno w jaskini musiałem zamaskować jego czakrę, gdyż mogła ona ściągnąć kogoś nieproszonego. Po godzinie upewniania się że jego czakra jest niewyczuwalna wróciłem biegiem do jaskini.
Wchodząc zobaczyłem gotowy i jeszce ciepły obiad. Zjedliśmy w niezręcznej długiej ciszy, która przerwała się poprzez kłótnię
- Ogłupiałeś? Oni tylko czekają na ten jeden moment gdy będą mogli wyczuć twoją czakrę idioto!
- Jezu nie musisz odrazu wydzierać się na mnie! Chciałem tylko powiedzieć że nie ma niczego na obiad, a widząc cię łowiącego ryby... Chciałem pomóc! Czy to coś złego!?
- W tych czasach tak! Chcesz żebym trafił do więzienia, a ty znów do tej cholernej zakłamanej wioski!?
- Przepraszam - cicho ze spuszczoną głową odchrząknął ostatecznie.
Położył się na łóżko i przewrócił się na bok w stronę ściany. Usiadłem obok niego przepraszając i prosząc o koniec obrażania się na mnie. Jedynie popatrzał na mnie zabójczym wzrokiem i przykrył się kołdrą.
- Sam tego chciałeś! - krzyknąłem i zacząłem go łaskotać. Zaczął chaotycznie poruszać się, jakby ktoś przypalał jego skórę
- S-sko-skończ! - krzyczał płacząc ze śmiechu - Przepraszam, nie chciałem Ci sprawić problemów. - pocałował mnie, a ja jedynie jego niewinny całus zmieniłem w długi i namiętny pocałunek.
- Kocham cię
- Ja ciebie mocniej...

Położyliśmy się na krótką drzemkę. Obudzony słodkim zapachem, zauważyłem że pochodzi on z naszej kuchni i gotuję się w niej... Coś słodkiego? W lodówce mieliśmy pustkę, więc... Otworzyłem szybko oczy i sięgnąłem po moją katanę
- Kim jesteś i gdzie Naruto?
- Oh witam. W końcu się obudziłeś. Pytasz o Naruto Uzumaki? Właśnie zmierza do wioski, razem z tobą.
- Przecież... Iluzja?
- Zgadłeś. Właśnie jedziesz w specjalnym policyjnym wozie. Iluzja zostanie ściągnięta po przybyciu do wioski, a teraz trzymaj.
- Co to? - podał mi coś w zapachu słodkiego
- Lukrecja, a co? Nie chcesz?
- Nie lubię
Po godzinie twardej jazdy zostałem brutalnie przeniesiony do biura Hokage. Leżałem na ziemi, a obok mnie również blondynek, który miał liczne ślady bitwy.
- Naruto? Co zrobiliście?! Mówiłam żeby go nie uszkodzić!
- Bronił się nie chciał iść - odrzekł jeden z członków Anbu
- To moja wina. Moim sharinganem zahipnotyzowałem go. To wszystko! On nie jest niczemu winny.
- Wiemy to. Mówił jakby postradał rozum, ale gdy zjadł lukrecję
- On nie lubi lukrecji - zostałem kopnięty w brzuch
- Ale gdy podaliśmy mu środek nasenny w lukrecji szybko zasnął.
Środek nasenny? Wiedziałem aby tego nie jeść
- Dobrze Sasuke trafiasz do więzienia na czas nieokreślony. Naruto do szpitala, na oko widzę trzy złamane żebra.

Tym sposobem siedzę teraz w więzieniu licząc z nudów godziny. Czy tak ma się skończyć nasze wspólne życie?

Pov. Naruto

Obudziłem się w szpitalu, przypominając sobie wydarzenia. Zauważając coś w kieszeni moich spodniach zanurkowałem tam ręka i wyciągłem ową rzecz.
- Papierowy słonecznik. To nie w twoim stylu, draniu.

🌻 Słów 998 🌻
Czy tak zakończy się ich wspólne życie? Sasuke na zawsze uwięziony w więzieniu, a Naruto nieszczęśliwie żyjący w wiosce?
Do następnego 🧡 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro