Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Wiesz, że energię możesz spożytkować inaczej?"

Cody

- Gdzie byłeś? - wracam do mieszkania, które wynajmuję z bratem i dwoma kumplami.

- Biegać, braciszku - odpowiadam i sięgam po butelkę wody mineralnej. - Jakiś problem? - siadam na kanapie, a nogi kładę na zasyfiony stolik. Nasze całe mieszkanie to jeden wielki chlew. No raczej czwórka facetów porządku nie utrzyma.

- Chce ci się? - siada obok.

- Nie mam nic ciekawszego do roboty -włączam telewizję na program sportowy. Trafiam akurat na rajd w terenie.

- Siema cioty - ze swojego pokoju wychodzi jak zwykle zaspany Kenneth.

- Siema suseł - mówię i wracam spojrzeniem na ekran telewizora.

- Cody - wzdycha Jayden. - Wiesz, że energię możesz spożytkować inaczej? - spoglądam na niego rozdrażniony. Codziennie ta sama rozmowa. Zaczyna mnie irytować.

- Wypchaj się - fukam.

- Co cię powstrzymuje? - pyta. - Możesz mieć dosłownie każdą laskę. Większość rozkłada dla ciebie nogi. Nic tylko brać, a ty się bawisz w pieprzony celibat! Jesteś gejem?

- Pokurwiło cię? - pytam z rozdrażnieniem. - I masz rację. Mogę mieć każdą, ale dziwki mnie nie obchodzą.

- Masz dziwne poglądy - stwierdza suseł. - Ja bym korzystał ile wlezie.

- W tych czasach nie ma normalnych dziewczyn, braciszku. - prycham. Jego często szowinistyczne teksty są irytujące. W sumie dzisiaj spotkałem zwyczajną dziewczynę, którą na początku źle oceniłem. Mój błąd, ale ona też nie była lepsza, więc jesteśmy kwita. Swoją drogą, Darcy jest seksowna i słodka. Otrząsam się. Nie będę rozmyślał o tajemniczej szatynce, bo to nie ma sensu.

- Nie mam zamiaru przespać się z pierwszą lepszą. - odpowiadam dobitnie.

- Nie wiesz, co to życie. - wzruszam ramionami.

- Mój wybór. Jestem go całkowicie świadomy.

- My nawet nie chodzimy do kościoła i nie wierzymy w małżeństwa. Więc co cię hamuje?

- Odpuść, Jayden - wzdycham.

- Nie wiesz, co to życie - kwituje. - A ja mam dzisiaj zamiar iść jakąś laskę przelecieć.

- Droga wolna - śmieję się.

- Ja go nie ogarniam - stwierdza suseł. - Ale jego sprawa, ale życzę powodzenia w znalezieniu laski, która spełni twoje wymagania.

- Żadna nie spełni - nabija się Jayden. - Tyle lasek za nim biega, a on jedyne do czego się posunął to do pocałunku. - i tu się mylisz braciszka. Ale wcale nie mam zamiaru wyprowadzać cię z błędu.

- Możesz nie wtrącać się w moje życie?

- Jesteś moim bratem. Martwię się o ciebie.

- Niepotrzebnie. - wstaję z kanapy. - Muszę się spakować.

- A ty, gdzie?

- Do San Francisco.

- Po jakie gówno?

- Mam robotę, nawet dobrze płatną. Wrócę za jakieś dwa tygodnie.

- Co mnie to obchodzi? - pyta, a ja wchodzę do swojego pokoju i wyjmuję z szafy walizkę. W San Francisco całe szczęście mam znajomą, która mnie przygarnie. Mam drobną fuchę, za którą naprawdę sporo zarobię. Żal było nie brać, a dzięki Gillian nie stracę pieniędzy na jakiś motel. Chciałbym w końcu znaleźć własne mieszkanie i uwolnić się od brata. Mam go po dziurki w nosie. Jest ode mnie starszy i uważa się za rodziców, których tak naprawdę nigdy nie mieliśmy. Odkąd sięgam pamięcią byliśmy w domu dziecka. To nie jest życie. To męczarnia i cholerna tęsknota za domem, którego się nie miało. Nienawidzę nawet wracać do tego okresu w moim życiu. Bycie wytykanym palcami w szkole, też nie było łatwe. Dzieci potrafią być okrutne. Otrząsam się i zabieram się za pakowanie ubrań. Im szybciej to zrobię, tym więcej czasu mam dla siebie. Może pójdę na siłownię

*****

Elijah

- Gdzie byłeś? - pyta mama. Wzruszam ramionami i od razu kieruję się do swojego pokoju. Nie odzywam się do niej odkąd skończyłem szesnaście lat. Ja nie wybaczam, a ona sobie na to zasłużyła. Zamykam się w swoim pokoju i puszczam swoją ukochaną muzykę metalową na cały głos. W dupie mam to, że moja siostrzyczka się uczy do matury, albo ojciec pracuje nad ważnym projektem. Rzucam się na łóżko i wyjmuję z kieszeni telefon. Napiszę do mojej znajomej z San Francisco. Spoko babka, ale zaczęła coś mnie unikać.

Elijah: Hej piękna :*

Odpisuje niemal od razu. Uśmiecham się. Zawsze aktywna.

Darcy: Hejka :) Co słychać?

Elijah: Wszystko zajebiście. A u ciebie?

Darcy: Pamiętasz jak ci wspominałam o facecie ze słodkimi dołeczkami?

Marszczę brwi. Do czego ona zmierza? Nienawidzę, gdy zaczyna mi pisać o swoim pojebanym przyjacielu, a co dopiero o jakimś nowym frajerze.

Elijah; No I co z tym?

Darcy: Myślałam, że to dupek, a tak naprawdę okazał się zajebistym gościem.

Elijah: Pewnie pozory :*

Darcy: Co masz na myśli?

Elijah : Że na bank nie jest porządnym gościem. W tych czasach każdy facet myśli tylko o tym, żeby zamoczyć.

Darcy: Też mi nowość ha ha Normalnie wygłosiłeś mowę stulecia. Nie wiedziałam. Myślałam, że nadal żyjemy w średniowieczu, gamoniu!

W tym samym czasie dostaję kolejną wiadomość , która bardziej mnie interesuje niż rozmowa o jakimś napalonym gościu.

Elijah: Muszę lecieć :* Napiszę wieczorem. Pa!

Chowam telefon. Darcy i tak nie odpisze. Normalka. Wstaję z łóżka i idę wziąć prysznic. Szykuje się niezła impreza.

------
Hej misie ❤️
Za bardzo was rozpieszczam 😘😘
Ale i tak was kocham 😍
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro