Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Widok godny Oskara''

Niesprawdzony ❤️

Stoję razem z Liamem na molo i czekamy, aż Elijah wybiegnie z plażowej szatni, całkiem nagi. Przegrał zakład, więc musi cierpieć.

- Nie zazdroszczę mu - śmieje się Liam. - Plaża jest pełna ludzi!

- A czego się spodziewałeś w południe? Każdy chce się ochłodzić w zimnej wodzie. Im więcej ludzi, tym lepsza zabawa. - niecierpliwie wybijam rytm palcami o barierkę. No gdzie on jest? Ile można się rozbierać? Nawet mniej czasu zajmuje mi makijaż! No proszę!

- A gdzie twój dziadek?

- Cholera go wie - wzruszam ramionami. - Chyba musiał jechać na tor. No wiesz, za dwa tygodnie zaczynają się mistrzostwa i mają mnóstwo pracy. A skoro nie ma tutaj Drakea, to nawet pewne, że są właśnie tam.

- To chyba musimy nagrać ten cudowny bieg. - wyjmuje z kieszeni telefon i włączam na nim funkcje kamery. - A teraz przepraszam, ale dobry film potrzebuje nieziemskiego kamerzysty, który biega za swoim celem.

- Jezu - prycham. - Będziesz leciał za gołym facetem?

- No - szczerzy zęby w uśmiechu. - O PATRZ! WYSZEDŁ! - zbiega z molo i sprintem dobiega do Elijaha, który z mordem w oczach spogląda na mnie. Macham do niego ze słodkim uśmiechem i gestem ręki każę mu biec. Jest nagi, ale jakoś nie robi na mnie żadnego wrażenia. No tak, jak facet nie ma dużo w gaciach, to jest mocny w słowach. Szkoda tylko, że nic mądrego przez jego usta nie wychodzi. Same bluźnierstwa i szowinistyczne teksty. Elijah zaczyna biec, co wcale nie podoba się plażowiczom.

- ZGUBIŁEŚ GACIE, KOLEŚ! - krzyczy jakiś młody chłopak. Kurwa. To Dwayne!

- JAKI LAMUS! - dopowiada Dorian. Co oni tu do cholery robią? I z kim oni tutaj przyszli? Przecież tata jest na torze, a mama na siłowni.

- Dzwoń na policję, Harry! - oburza się jakaś kobieta. - On się obnaża publicznie! Tu są dzieci! - zaczynam chichotać. No to się facetowi oberwie. Spoglądam na Liama, który z głupkowatym uśmiechem biega za Elijahem, a potem wracam spojrzeniem do tych małych klonów. Ku mojej uldze zauważam wujka Noah z ciocią Edith. Oni również przyglądają się biegającemu chłopakowi.

- ELIJAH! - krzyczy Liam. - Daj z siebie więcej! Możesz zacząć tańczyć! Dawaj! To twoja kara! Ruszaj dupę!

- SPIERDALAJ! - wydziera się i łapie ze mną kontakt wzrokowy. Pokazuję mu środkowy palec z perfidnym uśmieszkiem. On jeszcze nie wie, że mam zamiar ten filmik wrzucić na facebooka. Oczywiście oznaczę go, żeby jego znajomi sobie pooglądali widowisko godne Oskara.

- PROSZĘ PRZESTAĆ NAGRYWAĆ! - ostrzega policjant, który pojawił się znikąd. Liam posłusznie chowa telefon do kieszeni spodenek, a oficer chwyta Elijaha. - Gdzie jest twoje ubranie, kolego?

- W szatni - tłumaczy. Całe szczęście, że mogę słyszeć jego głupie wymówki, ponieważ stoją niemal przy molo. Spoglądam na nagie ciało Elijaha i się krzywię. Nic godnego zainteresowania. Jeśli on kiedykolwiek podniecił jakąś dziewczynę, to ona musiała być ślepa i głucha.

- Za obnażanie się w miejscu publicznym grozi kara grzywny w wysokości trzystu dolarów. Możesz oczywiście odmówić przyjęcia mandatu, a wtedy sprawa zostanie skierowana do sądu.

- Przyjmuję mandat - odpowiada zjadliwie, a policjant zaczyna wypisywać dla niego niezapomnianą nagrodę. Nie dość, że będzie musiał płacić, to jeszcze jego znajomi będą mieli z niego niesamowitą polewkę. Życie jest piękne.

- Prześlę ci nagranie wieczorem - mówi Liam. - Teraz muszę spadać. Ojciec musi jechać do San Jose i potrzebuje pomocy.

- Okej, leć. Miłej podróży. Ja tu jeszcze postoję. - całuje mnie na pożegnanie w policzek i odbiega w stronę wyjścia z plaży.

- Dlaczego obnażasz się w miejscach publicznych? - pyta policjant, a mordercze spojrzenie Elijaha w moim kierunku zaczyna mnie bawić. Kręcę przecząco głową, żeby miał świadomość, że mój udział w jego biegu nie miał miejsca. Dobrze wie, że łatwo mogę się z nim rozprawić.

- Bo lubię - odpowiada. - W końcu mamy wolny kraj i nienawidzę chodzić w kąpielówkach. Z resztą nie mam się czego wstydzić. - mój śmiech zwraca uwagę policjanta, który spogląda na mnie ze zrozumieniem. Tak, on sobie o nim myśl tak samo. To jest chyba jedyny policjant, którego lubię. Przynajmniej nie chce wlepić mandatu mi.

- Radzę ci się ubrać. Chyba, że chcesz dostać kolejny mandat. Nikt nie chce oglądać ciebie biegającego nago po plaży. Tu są dzieci. - Elijah odbiega w stronę szatni. - Co za matoł. - śmieje się policjant. - myślałem, że ten dzień będzie do bani - zwraca się do mnie. - A jednak ktoś ma gorzej zrytą banię od mojej dziewczyny.

- Niezłe masz zdanie o ukochanej - prycham. Pozwalam sobie na mówienie do niego na ty, bo on wygląda mi na niewiele starszego ode mnie.

- Jest piękna, ale pusta. Miłego dnia - odchodzi i pogwizduje sobie pod nosem. Co za wyluzowany gliniarz. Nie wiedziałam, że tacy jeszcze istnieją. Schodzę z molo, a moje stopy cudownie zapadają się w ciepłym piasku. Jedyny plus tego gorąca jest taki, że można przemierzać sobie plażę bez butów. Odchodzę w przeciwnym kierunku od leżakowania mojej rodzinki. Nie mam ochoty na zajmowanie się tymi małymi potworami.

- ZEMSZCZĘ SIĘ! - krzyczy za mną Elijah. Nie reaguję. Wcale się go nie boję, bo wiem, że on potrafi tylko straszyć. Zero mężczyzny w tym ciele. Wzdycham. Zaczynam myśleć, że wszyscy faceci to cieniasy. Każdy, na którego trafiam nie ma w sobie pierwiastka męskości. Nie wróć! Jeden ma...Darcy nie myśl o nim! To zwykły nieznajomy, którego już sześć razy spotkałaś. Nic poważnego! Cody to abstrakcja. Moje urojenia i tyle. Przysiadam na piasku i spoglądam w spokojne fale i dzieci bawiące się w wodzie.

- Siedem - ktoś szepcze mi do ucha. Podskakuję jak poparzona i spoglądam na Codyego. Że jaki chuj? Co z nami jest nie tak? Jakim cudem można na siebie ciągle wpadać. Przecież w tym mieście jest tyle pieprzonych miejsc, a ja ciągle spotykam jego.

- Umm - nie mogę skleić sensownej wypowiedzi.

- Też się cieszę, że cię widzę. - przysiada obok mnie i spogląda przed siebie.

- To się zaczyna robić dziwne - stwierdzam.

- Masz rację - śmieje się. - Ale przynajmniej jest ciekawie, nie sądzisz?

- Bardzo - uśmiecham się. - jeszcze trzy spotkania i czeka nas upojna chwila.

- Wiesz, że nie musimy tego robić? Przecież nawet się nie znamy, więc takie wpadanie na siebie to tylko ciekawy epizod. - nie powiem, że mi nie zaimponował, bo to zrobił i to cholernie. Jaki facet w tych czasach powiedziałby takie słowa? Kurwa. On jest nierealny.

- Nie proponowałabym tego, gdybym nie chciała - przyznaję. - Nie oszukujmy się. Na ciebie pewnie leci każda dziewczyna.

- To tylko ładna buźka - spogląda na mnie. - Każda dziewczyna, którą poznaję okazuje się dziwką. Moja była przespała się z moim bratem, bo ja nie chciałem na nią naciskać z seksem. Wiedziałem, że nie mogę jej pośpieszać, ale mój brat stwierdził inaczej. Potem każda inna dziewczyna okazywała się taka sama - wzdycha. - Dlatego teraz mam taki dystans do kobiet, ale nie do ciebie - uśmiecha się. - Chociaż na początku myślałem, że jesteś taka sama jak inne, teraz wiem, że źle cię oceniłem.

- Jesteśmy kwita - dopowiadam.

- Dokładnie. - nachyla się nad moim uchem. - Więc tak naprawdę nie mogę się doczekać naszego dziesiątego spotkania. - całuje mnie w policzek, a potem wstaje i otrzepuje swoje spodenki z piasku. - Muszę wracać do pracy. Do zobaczenia mam nadzieję.

- Do zobaczenia - uśmiecham się i odprowadzam go spojrzeniem. Z jakiego drzewa on się urwał? Jest taki inny, bardziej opanowany i szczery. Chcę go! TAK! Śmieję się. Zdecydowanie go chcę!

----
Hej misie ❤️
Mam wrażenie, że w tym rozdziale jest coś nie tak 😐😐
Nie jestem do niego przekonana, ale chyba inaczej go nie napiszę😕
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro