"Widok godny Oskara''
Niesprawdzony ❤️
Stoję razem z Liamem na molo i czekamy, aż Elijah wybiegnie z plażowej szatni, całkiem nagi. Przegrał zakład, więc musi cierpieć.
- Nie zazdroszczę mu - śmieje się Liam. - Plaża jest pełna ludzi!
- A czego się spodziewałeś w południe? Każdy chce się ochłodzić w zimnej wodzie. Im więcej ludzi, tym lepsza zabawa. - niecierpliwie wybijam rytm palcami o barierkę. No gdzie on jest? Ile można się rozbierać? Nawet mniej czasu zajmuje mi makijaż! No proszę!
- A gdzie twój dziadek?
- Cholera go wie - wzruszam ramionami. - Chyba musiał jechać na tor. No wiesz, za dwa tygodnie zaczynają się mistrzostwa i mają mnóstwo pracy. A skoro nie ma tutaj Drakea, to nawet pewne, że są właśnie tam.
- To chyba musimy nagrać ten cudowny bieg. - wyjmuje z kieszeni telefon i włączam na nim funkcje kamery. - A teraz przepraszam, ale dobry film potrzebuje nieziemskiego kamerzysty, który biega za swoim celem.
- Jezu - prycham. - Będziesz leciał za gołym facetem?
- No - szczerzy zęby w uśmiechu. - O PATRZ! WYSZEDŁ! - zbiega z molo i sprintem dobiega do Elijaha, który z mordem w oczach spogląda na mnie. Macham do niego ze słodkim uśmiechem i gestem ręki każę mu biec. Jest nagi, ale jakoś nie robi na mnie żadnego wrażenia. No tak, jak facet nie ma dużo w gaciach, to jest mocny w słowach. Szkoda tylko, że nic mądrego przez jego usta nie wychodzi. Same bluźnierstwa i szowinistyczne teksty. Elijah zaczyna biec, co wcale nie podoba się plażowiczom.
- ZGUBIŁEŚ GACIE, KOLEŚ! - krzyczy jakiś młody chłopak. Kurwa. To Dwayne!
- JAKI LAMUS! - dopowiada Dorian. Co oni tu do cholery robią? I z kim oni tutaj przyszli? Przecież tata jest na torze, a mama na siłowni.
- Dzwoń na policję, Harry! - oburza się jakaś kobieta. - On się obnaża publicznie! Tu są dzieci! - zaczynam chichotać. No to się facetowi oberwie. Spoglądam na Liama, który z głupkowatym uśmiechem biega za Elijahem, a potem wracam spojrzeniem do tych małych klonów. Ku mojej uldze zauważam wujka Noah z ciocią Edith. Oni również przyglądają się biegającemu chłopakowi.
- ELIJAH! - krzyczy Liam. - Daj z siebie więcej! Możesz zacząć tańczyć! Dawaj! To twoja kara! Ruszaj dupę!
- SPIERDALAJ! - wydziera się i łapie ze mną kontakt wzrokowy. Pokazuję mu środkowy palec z perfidnym uśmieszkiem. On jeszcze nie wie, że mam zamiar ten filmik wrzucić na facebooka. Oczywiście oznaczę go, żeby jego znajomi sobie pooglądali widowisko godne Oskara.
- PROSZĘ PRZESTAĆ NAGRYWAĆ! - ostrzega policjant, który pojawił się znikąd. Liam posłusznie chowa telefon do kieszeni spodenek, a oficer chwyta Elijaha. - Gdzie jest twoje ubranie, kolego?
- W szatni - tłumaczy. Całe szczęście, że mogę słyszeć jego głupie wymówki, ponieważ stoją niemal przy molo. Spoglądam na nagie ciało Elijaha i się krzywię. Nic godnego zainteresowania. Jeśli on kiedykolwiek podniecił jakąś dziewczynę, to ona musiała być ślepa i głucha.
- Za obnażanie się w miejscu publicznym grozi kara grzywny w wysokości trzystu dolarów. Możesz oczywiście odmówić przyjęcia mandatu, a wtedy sprawa zostanie skierowana do sądu.
- Przyjmuję mandat - odpowiada zjadliwie, a policjant zaczyna wypisywać dla niego niezapomnianą nagrodę. Nie dość, że będzie musiał płacić, to jeszcze jego znajomi będą mieli z niego niesamowitą polewkę. Życie jest piękne.
- Prześlę ci nagranie wieczorem - mówi Liam. - Teraz muszę spadać. Ojciec musi jechać do San Jose i potrzebuje pomocy.
- Okej, leć. Miłej podróży. Ja tu jeszcze postoję. - całuje mnie na pożegnanie w policzek i odbiega w stronę wyjścia z plaży.
- Dlaczego obnażasz się w miejscach publicznych? - pyta policjant, a mordercze spojrzenie Elijaha w moim kierunku zaczyna mnie bawić. Kręcę przecząco głową, żeby miał świadomość, że mój udział w jego biegu nie miał miejsca. Dobrze wie, że łatwo mogę się z nim rozprawić.
- Bo lubię - odpowiada. - W końcu mamy wolny kraj i nienawidzę chodzić w kąpielówkach. Z resztą nie mam się czego wstydzić. - mój śmiech zwraca uwagę policjanta, który spogląda na mnie ze zrozumieniem. Tak, on sobie o nim myśl tak samo. To jest chyba jedyny policjant, którego lubię. Przynajmniej nie chce wlepić mandatu mi.
- Radzę ci się ubrać. Chyba, że chcesz dostać kolejny mandat. Nikt nie chce oglądać ciebie biegającego nago po plaży. Tu są dzieci. - Elijah odbiega w stronę szatni. - Co za matoł. - śmieje się policjant. - myślałem, że ten dzień będzie do bani - zwraca się do mnie. - A jednak ktoś ma gorzej zrytą banię od mojej dziewczyny.
- Niezłe masz zdanie o ukochanej - prycham. Pozwalam sobie na mówienie do niego na ty, bo on wygląda mi na niewiele starszego ode mnie.
- Jest piękna, ale pusta. Miłego dnia - odchodzi i pogwizduje sobie pod nosem. Co za wyluzowany gliniarz. Nie wiedziałam, że tacy jeszcze istnieją. Schodzę z molo, a moje stopy cudownie zapadają się w ciepłym piasku. Jedyny plus tego gorąca jest taki, że można przemierzać sobie plażę bez butów. Odchodzę w przeciwnym kierunku od leżakowania mojej rodzinki. Nie mam ochoty na zajmowanie się tymi małymi potworami.
- ZEMSZCZĘ SIĘ! - krzyczy za mną Elijah. Nie reaguję. Wcale się go nie boję, bo wiem, że on potrafi tylko straszyć. Zero mężczyzny w tym ciele. Wzdycham. Zaczynam myśleć, że wszyscy faceci to cieniasy. Każdy, na którego trafiam nie ma w sobie pierwiastka męskości. Nie wróć! Jeden ma...Darcy nie myśl o nim! To zwykły nieznajomy, którego już sześć razy spotkałaś. Nic poważnego! Cody to abstrakcja. Moje urojenia i tyle. Przysiadam na piasku i spoglądam w spokojne fale i dzieci bawiące się w wodzie.
- Siedem - ktoś szepcze mi do ucha. Podskakuję jak poparzona i spoglądam na Codyego. Że jaki chuj? Co z nami jest nie tak? Jakim cudem można na siebie ciągle wpadać. Przecież w tym mieście jest tyle pieprzonych miejsc, a ja ciągle spotykam jego.
- Umm - nie mogę skleić sensownej wypowiedzi.
- Też się cieszę, że cię widzę. - przysiada obok mnie i spogląda przed siebie.
- To się zaczyna robić dziwne - stwierdzam.
- Masz rację - śmieje się. - Ale przynajmniej jest ciekawie, nie sądzisz?
- Bardzo - uśmiecham się. - jeszcze trzy spotkania i czeka nas upojna chwila.
- Wiesz, że nie musimy tego robić? Przecież nawet się nie znamy, więc takie wpadanie na siebie to tylko ciekawy epizod. - nie powiem, że mi nie zaimponował, bo to zrobił i to cholernie. Jaki facet w tych czasach powiedziałby takie słowa? Kurwa. On jest nierealny.
- Nie proponowałabym tego, gdybym nie chciała - przyznaję. - Nie oszukujmy się. Na ciebie pewnie leci każda dziewczyna.
- To tylko ładna buźka - spogląda na mnie. - Każda dziewczyna, którą poznaję okazuje się dziwką. Moja była przespała się z moim bratem, bo ja nie chciałem na nią naciskać z seksem. Wiedziałem, że nie mogę jej pośpieszać, ale mój brat stwierdził inaczej. Potem każda inna dziewczyna okazywała się taka sama - wzdycha. - Dlatego teraz mam taki dystans do kobiet, ale nie do ciebie - uśmiecha się. - Chociaż na początku myślałem, że jesteś taka sama jak inne, teraz wiem, że źle cię oceniłem.
- Jesteśmy kwita - dopowiadam.
- Dokładnie. - nachyla się nad moim uchem. - Więc tak naprawdę nie mogę się doczekać naszego dziesiątego spotkania. - całuje mnie w policzek, a potem wstaje i otrzepuje swoje spodenki z piasku. - Muszę wracać do pracy. Do zobaczenia mam nadzieję.
- Do zobaczenia - uśmiecham się i odprowadzam go spojrzeniem. Z jakiego drzewa on się urwał? Jest taki inny, bardziej opanowany i szczery. Chcę go! TAK! Śmieję się. Zdecydowanie go chcę!
----
Hej misie ❤️
Mam wrażenie, że w tym rozdziale jest coś nie tak 😐😐
Nie jestem do niego przekonana, ale chyba inaczej go nie napiszę😕
Buziole ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro