Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Nienawiść od pierwszego wejrzenia"

Niesprawdzony ❤️

Wrzesień

Od mojego ostatniego spotkania z Codym minęły trzy tygodnie. Od tamtej pory nie mam o nim żadnych wieści, nigdzie go nie ma. Musiał zniknąć akurat teraz? TERAZ? Jak jesteśmy już tak blisko osiągnięcia celu? Cholerny świat. Włóczę się do szkoły na pierwszą lekcję w tym roku. Szkoła niby ta sama, ale obok mnie brakuje Liama. Nie odezwał się do mnie od czasu naszej kłótni w Lions. Widocznie nigdy nie zależało mu na naszej przyjaźni. Wchodzę do klasy biologicznej i zajmuję swoje stare miejsce. NIE! Nie siadaj tutaj! Zmieniam ławkę, gdy zdaję sobie sprawę, że biologię zawsze mam razem z Liamem. Nie chcę z nim siedzieć.

- Hej? - zwracam się do czarnowłosej dziewczyny.

- Hej? - pyta niepewnie.

- Mogę z tobą usiąść ? - przytakuje głową i zabiera swoją torbę z krzesełka obok. - Jestem Darcy, a ty?

- Tallulah, ale mów mi Tall.

- Ciekawe imię - uśmiecham się.

- Moja mama urodziła się na Hawajach. - tłumaczy. - gdy poznała mojego tatę, przeprowadzili się tutaj, a mi dała imię po babci. Właściwie, dlaczego nie siedzisz już z Liamem.

- Pokłóciliśmy się i teraz mi jest głupio, że ja w ogóle ciebie nie znam, a ty mnie i jego tak.

- Nikt nie zwraca na mnie uwagi - stwierdza. - W porządku, Dar. Nic się nie stało. - coś czuję, że mogę się z nią naprawdę dogadać. Rozmawiamy na temat naszych wakacji do czasu, gdy dzwonek nie oznajmia nam początku lekcji. Do klasy wchodzi nauczyciel, a za nim Liam. Auć. Boli. Nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Po prostu usiadł w naszej starej ławce całkiem wyluzowany.

- Nie wygląda na kogoś, kogo obchodzi, że stracił przyjaciółkę. - mówi Tall.

- Masz rację. - wzdycham. - Trudno. Poradzę sobie bez niego.

****

- Myślisz, że ten deser jest kaloryczny? - pyta Tall, gdy stoimy przed ladą z jedzeniem.

- To budyń - stwierdzam. - On nie jest kaloryczny! - sięgam po miseczkę i umieszczam ją na swojej tacy.

- Ty przynajmniej wyglądasz seksownie, a ja to jeden wielki baleron!

- Nie prawda - szturcham ją. - Gdzie ty niby jesteś gruba?

- WSZĘDZIE!

- Ktoś mi kiedyś powiedział, że każda kobieta jest piękna, taka jaka jest. - przypomina mi się moje drugie spotkanie z Codym w parku. Wtedy marudził, że kobiety wszędzie dostrzegają same wady. Gdzie jesteś Cody? Wzdycham. Przecież mi nie odpowie. Idiotka ze mnie!

- Nie wierzę w to!

- Och Tall. Daj spokój. Ciesz się jedzeniem, bo to najlepsza czynność w ciągu całego dnia w szkole.

- I tu masz rację!- sięga po deser, a potem frytki i colę. Ja wybieram hamburgera i zimną herbatę. Płacimy za swój lunch i siadamy przy wolnym stoliku.

- Hej, Darcy - przysiada się do nas największy casanowa w szkole. Ian Marks we własnej osobie.

- Czego chcesz krzywy zgryzie?

- Mój zgryz jest w porządku, kochanie.

- Jeszcze! Zaraz może nie być. - zaciskam dłoń w pięść przed jego twarzą.

- Przyszedłem podpytać, dlaczego nagle Liam się z ciebie nabija. - blednę.

- Co? - wzdycha.

- Lubię cię, więc ci powiem, bo Liam mnie wkurwia. Mówił że się w nim zakochałaś i nie mogłaś znieść myśli, że on jest z Bethany, czy jak tam tej dziuni.

- To nie prawda! - oburzam się.

- Wiem - prycha. - Mówił coś jeszcze, że jesteś puszczalską dziwką, bo bawisz się w chorą grę z jakimś typem. - chowam głowę w dłonie.

- Dlaczego ty jej to mówisz? - pyta Tall.

- Bo Liam to sukinsyn. Wyżywa się na Darcy! A ona jest taka słodka.

- Wpadła ci w oko, czy jak? - pyta.

- Nie, po prostu ją lubię. - spoglądam na nich. - Przykro mi Dar, że tak się stało.

- Dzięki za to Ian.

- W porządku. Skop mu tyłek również za mnie. - wstaje od naszego stolika. - I wiesz, co? - śmieje się. - Masz ten filmik tego gościa, co biegał nago po plaży?

- Elijaha? Mam!

- Prześlij mi go - teraz jego uśmiech jest zarażający. - Przerobię go tak, że nikt się nie skapnie, że twarz Liama to fotomontaż.

- Ian - wzdycham. - Jestem za duża na takie gierki. Nie chcę się wdawać w jakieś kolejne kłótnie. Nie chcę zaczynać żadnej sprawy z Liamem.

- W porządku, ale jakbyś zmieniła zdanie to wiesz, gdzie mnie szukać. - puszcza oko do Tallulah i wraca do swojego stolika.

- Okej, to było dziwne - stwierdzam.

- Przystojny jest - mówi Tall z buzią pełną budyniu. - I to bardzo

****

- Laski! W tym roku skopiemy tyłek wszystkim przeciwnikom! - mówię w szatni do mojej drużyny siatkarskiej. Dobra motywacja to podstawa. - Wierzę, że dam radę, bo jesteśmy zajebiste! Cycki do góry, pośladki wypięte i gramy tak, żeby wygrać! - robimy bojowy okrzyk i biegniemy na salę gimnastyczną na pierwszy trening w tym roku. Dzisiaj poznamy naszą nową trenerkę. I tak mam nadzieję, że Pan Millar szybko wróci z urlopu chorobowego.

- Witajcie moje miłe - wita się z nami rudowłosa kobieta. - Nazywam się Gillian Brooks i przez jakiś czas będę was trenować. Mogę poprosić na słówko kapitankę? - uśmiecha się przyjaźnie, ale gdy spostrzega mnie, jej mina od razu przybiera chłód. - Ty jesteś kapitanką? - pyta z nieukrywanym szokiem.

- Tak - odpowiadam. - Jakiś problem?

- Nie, żaden, - opanowuje się. - Nazywasz się?

- Darcy Collins.

- W porządku. Mam nadzieję, że zmotywujesz swoją drużynę do walki.

- Zawsze to robi! - odzywa się Mia.

- Dokładnie - wtrąca Lucy. - Najlepsza kapitanka jaką mieliśmy!

- Doskonale - kwituje Pani Brooks. - Zacznijcie od porządnej rozgrzewki. Na początek trzy kółka, a pani kapitan dziesięć.

- Za co?

- Jesteś kapitanką, to chyba oczywiste, że musisz trenować więcej. - nie będę się wdawać w żadne dyskusje, bo wiem, że już się z nią nie dogadam. Chce mnie męczyć, proszę bardzo. Nie boję się, a dla mojej drużyny zniosę wiele. Nie rozumiem tylko tego, dlaczego mnie od razu zaczęła nienawidzić.

----
Hej misie ❤️
Piąty rozdział 😂😂
To co? Jeszcze jeden?
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro