Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Była dziewczyna Nico"

Następnego dnia, zgłosiłam się do opieki nad Theo i bliźniakami. Lepsze to niż siedzenie w domu z Delią, której hormony buzują. Ponadto jest dużo gotowania, a tego to już kompletnie nie chce mi się robić, dlatego wolę spędzać czas z tymi diabłami w ludzkiej skórze. Siedzimy w przytulnej kafejce i czekamy, aż kelnerka przyniesie nam desery lodowe i zimne napoje.

- Cody - marudzi Dorian. - Co ty widzisz w Darcy? Przecież ona jest głupia.

- I brzydka - wtrąca Dwayne z kpiącym uśmieszkiem. - I ciągle się wymądrza.

- Ej! - krzyżuję ramiona na piersi. - Wcale nie!

- Trochę tak - prycha Cody i nachyla się oraz składa na moim policzku buziaka. - Ale za to jesteś piękna i bardzo cię kocham.

- Fuj - Theo marszczy nos. - Dlaczego zakochani ludzie muszą ciągle się do siebie ślinić?

- No właśnie! - dziwi się Dwayne. - Zupełnie jak pies Drake'a.

- Nooo - mówi Dorian. - To coś ma więcej śliny niż dziadek siwych włosów. - kelnerka przynosi nam nasze zamówienie i puszcza oczko do Cody'ego. Spieprzaj lafiryndo od mojego faceta, bo jak ci mrugnę, to posmakujesz ziemi. Zauważa moje nienawistne spojrzenie przez co rumieni się i czym prędzej podchodzi do innego stolika.

- Suka - mamroczę pod nosem, ale oczywiście cała reszta i tak to usłyszała.

- Siostrzyczko - zagaja Dorian. - Ona to oczko puściła do mnie. - szczerze zęby, a po chwili obrywa w policzek z pięści od swojego sobowtóra. - Za co to, cymbale? - fuka.

- Ona to oczko puściła do mnie! - odpowiada stanowczo Dwayne. - To ja jestem tym przystojniejszym.

- Pf - wtrąca Theo. - Ale to ja tu mam mózg. - spoglądam na Cody'ego, którego tak samo jak mnie, ta sytuacja bawi. Co jak co, ale bracia bliźniacy to jednak ciekawa sprawa. Przez trzy miesiące umawiali się z tą samą dziewczyną, dopóki Lisa nie zobaczyła tych dwóch razem na szkolnym korytarzu. Do tej pory nie wiem jak im się udało utrzymać w tajemnicy, że jest ich dwóch. A za nic w świecie nie chcą się ze mną podzielić swoją tajemnicą. Innym razem wkręcili nauczycielkę matematyki, że ma zwidy i widzi podwójnie przez co biedna kobieta wzięła zwolnienie lekarskie na podratowanie zdrowia. Oczywiście ta sytuacja skończyła się wizytą rodziców u dyrektora, ale ostatecznie nikt im nic nie zrobił. Urok osobisty Collinsów działa cuda.

- Ale ta kelnerka ma tyłek - stwierdza Dorian. - Aż mnie ręka świerzbi, żeby ją klepnąć. - bacznie obserwuje czarnowłosą.

- Młody, lody ci się zaraz roztopią. - zagaja Cody, odwracając uwagę bliźniaka od kelnerki.

- No ale sam zobacz - marudzi. - Niezły ma tyłek.

- Ja tam wolę tyłek twojej siostry.

- Fuuuuuuuuuuuuuuj! Bleh! - otrząsa się Dwayne. - Nie mów tak nigdy więcej, albo przejadę kosiarką po twoich włosach!

- Mogę zamówić sobie jeszcze jedne lody? - pyta Theo i robi minę skruszonego pieska.

- Dobra - odpowiadam i podaję mu pieniądze. Kupię im wszystko, aby mieć święty spokój. Przed resztą rodziny będę udawać wyczerpaną, żeby nikt nie suszył mi niczym głowy. Każdy wie, że spędzanie czasu z tą trójką łatwe nie jest, więc moje zmęczenie nikogo nie zdziwi.

- Darcy - głos Cody'ego jest dziwnie napięty. - Jakaś kobieta szarpie Theo - wskazuje mi na ową sytuację, a ja czym prędzej wstaję z krzesła.

- MÓW! - krzyczy kobieta. - Mów, co u Nicolasa!

- Kim pani jest? - pytam, a Cody momentalnie wyrywa wystraszonego chłopca z uchwytu zezłoszczonej kobiety.

- Nie twój interes - odpowiada zjadliwie. - Chcę wiedzieć, co słychać u Nicolasa, a ten mały to jego syn!

- Cody, zabierz Theo stąd. - rozkazuję.

- Poradzisz sobie sama?

- Tak, ale zabierz Theo i bliźniaków. Proszę. - spoglądam na nieznajomą. - Kim jesteś?

- Alejandra Cardenas. - zgrzyta zębami. - A ty?

- Darcy Collins. To pani chciała zabić mojego szwagra! - przypominam sobie.

- Nicholas był zawsze mój! A twoja siostra weszła mi w paradę i teraz ma takie życie jakie ja zawsze chciałam dla siebie!

- Nicholas i Delia to cudowna para. Mają cudowną rodzinę i proszę się od nich odpierdolić.

- A jak nie to co?

- Z Collinsami się nie zadziera, kryminalistko. - odpowiadam z kpiącym uśmieszkiem. - Nic nikomu nie zrobisz, bo dla nikogo nic nie znaczysz. - z tymi słowami odwracam się i wychodzę z kafejki. Rozglądam się za bliźniakami i zauważam ich po drugiej stronie ulicy, gdzie pomagają zebrać starszej pani rozsypane zakupy z ziemi.

- Słodko - mówię pod nosem. Czasem potrafią być uczynni. A co do Alejandry, to muszę koniecznie porozmawiać o tym z Nico. Delii nawet nie mam ochoty w to mieszać. Już raz poroniła, utraty kolejnej ciąży by nie przeżyła,dlatego najlepiej nie dać jej żadnego powodu do stresu.

-----
Hej misie ❤️
Miłego dnia 😘
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro