" Była dziewczyna Nico"
Następnego dnia, zgłosiłam się do opieki nad Theo i bliźniakami. Lepsze to niż siedzenie w domu z Delią, której hormony buzują. Ponadto jest dużo gotowania, a tego to już kompletnie nie chce mi się robić, dlatego wolę spędzać czas z tymi diabłami w ludzkiej skórze. Siedzimy w przytulnej kafejce i czekamy, aż kelnerka przyniesie nam desery lodowe i zimne napoje.
- Cody - marudzi Dorian. - Co ty widzisz w Darcy? Przecież ona jest głupia.
- I brzydka - wtrąca Dwayne z kpiącym uśmieszkiem. - I ciągle się wymądrza.
- Ej! - krzyżuję ramiona na piersi. - Wcale nie!
- Trochę tak - prycha Cody i nachyla się oraz składa na moim policzku buziaka. - Ale za to jesteś piękna i bardzo cię kocham.
- Fuj - Theo marszczy nos. - Dlaczego zakochani ludzie muszą ciągle się do siebie ślinić?
- No właśnie! - dziwi się Dwayne. - Zupełnie jak pies Drake'a.
- Nooo - mówi Dorian. - To coś ma więcej śliny niż dziadek siwych włosów. - kelnerka przynosi nam nasze zamówienie i puszcza oczko do Cody'ego. Spieprzaj lafiryndo od mojego faceta, bo jak ci mrugnę, to posmakujesz ziemi. Zauważa moje nienawistne spojrzenie przez co rumieni się i czym prędzej podchodzi do innego stolika.
- Suka - mamroczę pod nosem, ale oczywiście cała reszta i tak to usłyszała.
- Siostrzyczko - zagaja Dorian. - Ona to oczko puściła do mnie. - szczerze zęby, a po chwili obrywa w policzek z pięści od swojego sobowtóra. - Za co to, cymbale? - fuka.
- Ona to oczko puściła do mnie! - odpowiada stanowczo Dwayne. - To ja jestem tym przystojniejszym.
- Pf - wtrąca Theo. - Ale to ja tu mam mózg. - spoglądam na Cody'ego, którego tak samo jak mnie, ta sytuacja bawi. Co jak co, ale bracia bliźniacy to jednak ciekawa sprawa. Przez trzy miesiące umawiali się z tą samą dziewczyną, dopóki Lisa nie zobaczyła tych dwóch razem na szkolnym korytarzu. Do tej pory nie wiem jak im się udało utrzymać w tajemnicy, że jest ich dwóch. A za nic w świecie nie chcą się ze mną podzielić swoją tajemnicą. Innym razem wkręcili nauczycielkę matematyki, że ma zwidy i widzi podwójnie przez co biedna kobieta wzięła zwolnienie lekarskie na podratowanie zdrowia. Oczywiście ta sytuacja skończyła się wizytą rodziców u dyrektora, ale ostatecznie nikt im nic nie zrobił. Urok osobisty Collinsów działa cuda.
- Ale ta kelnerka ma tyłek - stwierdza Dorian. - Aż mnie ręka świerzbi, żeby ją klepnąć. - bacznie obserwuje czarnowłosą.
- Młody, lody ci się zaraz roztopią. - zagaja Cody, odwracając uwagę bliźniaka od kelnerki.
- No ale sam zobacz - marudzi. - Niezły ma tyłek.
- Ja tam wolę tyłek twojej siostry.
- Fuuuuuuuuuuuuuuj! Bleh! - otrząsa się Dwayne. - Nie mów tak nigdy więcej, albo przejadę kosiarką po twoich włosach!
- Mogę zamówić sobie jeszcze jedne lody? - pyta Theo i robi minę skruszonego pieska.
- Dobra - odpowiadam i podaję mu pieniądze. Kupię im wszystko, aby mieć święty spokój. Przed resztą rodziny będę udawać wyczerpaną, żeby nikt nie suszył mi niczym głowy. Każdy wie, że spędzanie czasu z tą trójką łatwe nie jest, więc moje zmęczenie nikogo nie zdziwi.
- Darcy - głos Cody'ego jest dziwnie napięty. - Jakaś kobieta szarpie Theo - wskazuje mi na ową sytuację, a ja czym prędzej wstaję z krzesła.
- MÓW! - krzyczy kobieta. - Mów, co u Nicolasa!
- Kim pani jest? - pytam, a Cody momentalnie wyrywa wystraszonego chłopca z uchwytu zezłoszczonej kobiety.
- Nie twój interes - odpowiada zjadliwie. - Chcę wiedzieć, co słychać u Nicolasa, a ten mały to jego syn!
- Cody, zabierz Theo stąd. - rozkazuję.
- Poradzisz sobie sama?
- Tak, ale zabierz Theo i bliźniaków. Proszę. - spoglądam na nieznajomą. - Kim jesteś?
- Alejandra Cardenas. - zgrzyta zębami. - A ty?
- Darcy Collins. To pani chciała zabić mojego szwagra! - przypominam sobie.
- Nicholas był zawsze mój! A twoja siostra weszła mi w paradę i teraz ma takie życie jakie ja zawsze chciałam dla siebie!
- Nicholas i Delia to cudowna para. Mają cudowną rodzinę i proszę się od nich odpierdolić.
- A jak nie to co?
- Z Collinsami się nie zadziera, kryminalistko. - odpowiadam z kpiącym uśmieszkiem. - Nic nikomu nie zrobisz, bo dla nikogo nic nie znaczysz. - z tymi słowami odwracam się i wychodzę z kafejki. Rozglądam się za bliźniakami i zauważam ich po drugiej stronie ulicy, gdzie pomagają zebrać starszej pani rozsypane zakupy z ziemi.
- Słodko - mówię pod nosem. Czasem potrafią być uczynni. A co do Alejandry, to muszę koniecznie porozmawiać o tym z Nico. Delii nawet nie mam ochoty w to mieszać. Już raz poroniła, utraty kolejnej ciąży by nie przeżyła,dlatego najlepiej nie dać jej żadnego powodu do stresu.
-----
Hej misie ❤️
Miłego dnia 😘
Buziole ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro