Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" A miałem taki dobry humor"

Niesprawdzony ❤️

Cody

Reperuję już ostatni samochód i za dwa dni wracam do Oakland. Mój pobyt w San Francisco przedłużył się o cztery dni, ale ważne, że nieźle zarobię i w końcu będę mógł wynająć sobie jakieś mieszkanie, bez tego bufona, zwanego moim bratem. Zmieniam stary olej na nowy i jednocześnie pogwizduję sobie pod nosem. Od wczoraj nie mogę przestać się uśmiechać. Pocałunek z Darcy był tak bardzo niespodziewany. Dopóki nasze usta nie złączyły się w jedność, nie zdawałem sobie sprawy, że przez cały czas tego właśnie pragnąłem. Cholera. Jej usta smakują jak miód, od którego chyba się uzależniłem. Ona ma wygląd słodkiej i uroczej małej dziewczynki, a charakter i pewność siebie dorosłej kobiety. Kurwa. Chcę ją! I to bardzo!

- Co ty dzisiaj taki radosny? - zagaduje szef i opiera się o ścianę.

- Dobrze spałem - kłamię.

- Nie wierzę ci - śmieje się i zakłada ręce na piersi. - Zazwyczaj nie pogwizdujesz pod nosem i nie wypowiadasz słów, że ona ma usta jak miód. - zdezorientowany spoglądam na Blake'a Collinsa. - Tak Cody - nabija się. - Mówiłeś to na głos.

- Co dokładnie?

- No, że jej usta smakują jak miód i że się od nich uzależniłeś. No i oczywiście, że ją chcesz. - nadal się śmieje.

- Ten no - drapię się po karku. Jest mi tak cholernie głupio z tego powodu.

- Spoko - mówi. - Takie rzeczy na tym torze są normalne. U mnie w domu są normalne. Kim jest ta dziewczyna? - spoglądam na niego niepewny, czy chce słuchać o mojej małej słabości. - No gadaj! I tak już prawie skończyłeś pracę, więc chwila odpoczynku ci się przyda. - sięga do przenośnej lodówki,a potem rzuca do mnie puszkę z piwem. Nieźle. Nie ma to jaki alkohol w pracy. No ale skoro szef proponuje. - Więc? Co to za dziewczyna? - siadam na murku i otwieram piwo.

- Poznałem ją w pociągu, gdy wracałem z San Francisco do Oakland. Powiedzmy nie przypadliśmy sobie do gustu.

- Żadnej myśli, że muszę cię przelecieć, bo jesteś kurwa seksowna? - pyta z nutką rozbawienia.

- Nie - odpowiadam ze śmiechem. - Nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia.

- Taaaa - niemal nuci. - Ale dzisiaj mówiłeś o jej ustach jak miód!

- Spotkaliśmy się przypadkiem kilka razy i no - biorę łyk piwa. - Sęk w tym, że nie mogę jej rozgryźć.

- W jakim sensie?

- Ona jest taka słodka i niewinna, ale ma w sobie ukrytego drapieżcę. Do niedawna myślałem, że to są sprzeczności.

- No to dość nietypowe, ale możliwe. Więc co ci się w niej podoba?

- Szczerze? - chwilę się zastanawiam. - Tak naprawdę wszystko. Jest seksowna, zabawna, pewna siebie i bardzo bardzo urocza. Taka inna.

- Wow, stary! - zaczyna się śmiać. - Zauroczyłeś się!

- Nie prawda! Pf - bronię się.

- PRAWDA! - krzyczy i klaszcze w dłonie. - Szczęściara z tej dziewczyny, że znalazła sobie takiego wspaniałego chłopaka. Jak czasem widzę tych wszystkich dupków, którzy są w wieku mojej córki to się aż boję, kogo ona pokocha. Delia i Drake trafili idealnie, ale Darcy? Nie wiem. - wzdycha. - Dobra, muszę lecieć. Dokończ ten samochód, a ja ci za moment podeślę wypłatę.

- CODY! - o nie. A miałem takie dobry humor. Blake Collins spogląda w stronę wołania, a na widok Gillian wraca spojrzeniem do mnie.

- To ona?

- Wygląda na słodką? - pytam z sarkazmem.

- Ani trochę - stwierdza.

- No właśnie. - dukam. - To nie ona.

- Ona wygląda jak drapieżca, a takie są najgorsze. Zdesperowane lafiryndy - śmieje się i odchodzi. Trudno się z nim nie zgodzić.

- Gillian, co tu robisz?

- Okłamałeś mnie! Mówiłeś, że nikogo nie poznałeś.

- Bo nie poznałem! - kłamię.

- Tak? A to? - podaje mi do ręki swój telefon. Spoglądam na wyświetlacz i zamieram. Skąd ona kurwa ma moje zdjęcie z Darcy? W dodatku z wczoraj jak się całujemy.

- SZPIEGUJESZ MNIE? - krzyczę i rzucam jej telefonem o najbliższą ścianę.

- Tak! - przyznaje. - A wiesz, dlaczego?

- Bo masz robale w dupie i nie możesz siedzieć w domu? Gillian powiedziałem ci, że między nami niczego nie będzie, więc nie myśl sobie, że masz do mnie jakiekolwiek prawo, bo NIE MASZ!

- Wiesz, jak ja się poczułam jak zobaczyłam ciebie z tą małą suką?

- Nijak - wyrzucam ręce do góry. - Nie jesteśmy razem, Gillian! Nie masz do mnie praw, a ja będę robić co mi się żywnie podoba.

- Mówiłeś, że nikogo nie masz!

- Bo nie mam. Na razie!

- Ha! Jednak oczekujesz związku ze mną! - uśmiecha się triumfalnie.

- NIE! Nie z tobą.

- A z kim?

- Z dziewczyną ze zdjęcia, Gillian. Chcę ją poznać bliżej i kto wie? Może poczuję do niej coś więcej. Ona mi się naprawdę podoba i proszę cię, nie wchodź nam w drogę. Pogódź się z tym, że nigdy więcej nie będę twój.

- Ale Jayden powiedział, że potrzebujesz właśnie mnie. - mówi ze smutkiem.

- Jayden to idiota. Nikt nie będzie za mnie decydował, czego chcę, a teraz chcę tej dziewczyny ze zdjęcia. Daj mi spokój. Proszę. - odwraca się, zbiera z ziemi pozostałości po swojej komórce, a potem bez słowa odchodzi. Jestem chujem, bo ją zraniłem, ale z drugiej strony, wiedziała od początku, że jej nie chcę. Pieprzony Jayden. Komplikuje mi tylko życie.

-----
Hej misie ❤️
Chyba was za bardzo rozpieszczam 😂
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro