Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Na cmentarzu było cicho żadnej żywej duszyczki, Kiara trzymała mnie za rękę i przyglądała się grobom, jakbyłam mała tak samo robiłam i czytałam w myślach imiona i nazwiska, podeszłyśmy do grobu Amelki, uczyniłam znak krzyża, Kiara zrobiła to samo, odmówiliśmy "Ojcze nasz", wyjełam dwie lampki z worka i je zapaliłam postawiłam lampki na grobie, usiadłam na ławce przy grobie, Kiara oglądała się do okoła siebie, lekko po smutniałam, zaczełam płakać, nie umiałam się powstrzymać, Kiara popstrzyła na mnie i podeszła do mnie, po czym mnie przytuliła.

-Nie płacz, Annabelle, Amelka by nie chciała żebyś płakała-powiedziała, objełam Kiare ramieniem.

-Może i masz racje, Kiara, już jej nie odzyskam-Kiara bardziej wtuliła się wemnie i zaczeła troche drżeć, powiał zimny wiatr, Kiara zatrzęsła się.-Zimno ci?-dziewczynka, pokręciła przecząco głową.

-N-nie-powiedziała drżącym głosem, już wiedziałam że jest zimno, spojrzałam w jej oczy, a ona w moje, po czym spuściła wzrok-Zimno mi, ale chce jeszcze pobyć-westchnęłam, ona robi to dla mnie.

-Już idziemy samej mi się chłodno zrobiło-powiedziałam i wstałam z ławki, w worku miałam jeszcze kilka lampek, aż dziwne, ale zostawiłam, bo czułam że będą potrzebne, odwróciłam się przodem do pomnika, na pomniku zauważyłam coś błyszczącego, podeszłam do pomnika, na rogu przy zdjęciu Amelii wisiał wisiorek, na końcu był taki mały niewiem młotek? W fioletowo-niebieskie paski, zdziwiło mnie to, bo Amelka nie miała przyjaciół i znajomych, była cicha, tak samo jak ja, na pogrzebie była tylko rodzina i nikt więcej, postanowiłam że ten wisiorek zostanie, może Amelka miała przyjaciół, ale mi o nich nie powiedziała kto wie. Zaczełyśmy iść, było chłodno, kurde normalnie jak grudzień aż dziwne że jeszcze śnieg nie pada. Kiara zauważyła pusty grub, odrazu pociągneła mnie w tamtą strone, krzyż był metalowy, cały zardzewiał, a na nim powieszona tabliczka.

-Annabelle, po jakiemu tu jest napisane?-spytała się Kiara.

-Po rosyjsku, moge przeczytać, jak chcesz-zaproponowałam, Kiara odrazu pokiwała głową-A więc tak tu leży Ludmiła, nazwiska nie ma po co czytać, bo i tak nie zrozumiesz, Ludmiła L. Urodziła się 20 maj 1885 roku, a zmarła 26 marca 1898 roku-zaczełam w myślach liczyć ile miała lat, gdy zmarła.

-Zmarła jak miała 14 lat, młodo umarła, jeszcze tyle życia przed nią-Kiara zdjeła zemnie worek, wyjeła lampkę i zapalniczkę, po czym zapaliła lampkę i postawiła przed krzyżem, uczyniła znak krzyża, zaczeła odmawiać "Ojcze nasz", zrobiłam to samo.

-Mamy jeszcze 5 małych lampek, może jeszcze znajdziemy jakieś opuszczone groby-powiedziała Kiara, uśmiechnełam się na to.

-Zrobimy dobry uczynek-powiedziałam i wziełam Kiare za ręke i poszliśmy dalej, niestety musieliśmy zejść z głównej alej, ponieważ zachciało im się robić kostkę i jest zakaz przejścia, Kiara znowu w jakąłś strone mnie pociągneła, popatrzyłam w tamtą stronę, były tam trzy opuszczone groby aż dziwne, a był środek cmentarza, Kiara szybko zapaliła lampkę na każdą z nich i się pomodliła, zrobiłam to samo, w myślach zaczełam czytać imiona i nazwiska, Issac dość stare imie, ale nazwiska i roku nie mogłam odczytać, bo było strasznie zamazane, na drugim grobie była rodzina, Liu Woods, Margaret Woods i Peter Woods, cholera czemu niewidać wogóle tych liczb eh no nic, o chociaż jest napis, "Śmierć okrutna nas spotkała z rąk syna/brata"... O kurde to nie źle ciekawe jak ten syn miał na imie, hym może mamy spytam ona to taka wszech i wobec, wszystkowie i wszystko widzi, tia nie których nie widzi wogóle, ale cóż, trzeci grób Toby Eren Rogers lat 19 "Jego ciało się spaliło, ale dusz jest w niebie, miał tyle życia przed sobą, śmierć siostry go zmieniła", wow coraz ciekawiej ja wam powiem, dobra trzeba iść do domu, bo w ciul jest zimno, popatrzyłam na Kiare, która właśnie zapala naszą ostatnią lampkę, no to trzeba będzie kupić nowe lampki jak nic.

-Kiara, choć już, idziemy do domu, robi się już puzino-powiedziałam, Kiara oddała mój worek i złapała mnie za rękę. Aż dziwne że jest pusto w autobusie o tej porze to multum ludzi jest, jestem ja, Kiara i Pani z dzieckiem może z 2 latka ma. Ja kto ja zawsze musze stać, nie lubie siedzieć w autobusie, robi mi się wtedy nie dobrze, dziewczynka która była na rękach mamy, zaczeło robić podkuwkę, oj zacznie zaraz ryczeć, zaczełam robić głupie miny, dziecko zaczeło się śmiać na cały autobus, jej mama to zuważyła i się odwróciła, speszona odwróciłam głowe w bok, kobieta się uśmiechneła.

-Dziękuje, Panienko-odezwała się kobieta, popatrzyłam na nią i odwzajemniłam uśmiech.

-Prosze-odpowiedziałam nagle, kierowca autobusu gwałtownie zahamował, Pani z dzieckiem poleciały do tyłu, w ostatniej chwili złapałam kobiete za rękę, mało co brakowało abyśmy mieli trupa w autobusie.

-Mógłby Pan troche uważać! Pan ludzi wozi, a nie kartofle!-wydarłam się na kierowce.

-Wyłaź mi stąd gówniaro, nie płacą mi za to z jaką prędkością ma jechać!-krzyknął do mnie, nie powiem wkurzyło mnie to, ale uspokoiłam się i wyszłam z Kiarą i Pani z autobusu.

-Jeszcze raz dziękuje uratowała mi Panienka życie-podziękowała kobieta, uśmiechnełam się.

-Prosze bardzo, nie lubie takich ludzi, no ale cóż rodzął się tacy, dowidzenia, może się jeszcze spotakmy-powiedziałam i zaczełam iść z Kiarą w strone domu za sobą usłyszałam ciche dowidzenia. Gdybyliśmy już w domu, zauważyłam karteczkę na lodówce, eh znowu ich nie będzie ponad tydzień no świetnie, no dobra trzeba zrobić coś do jedzenia.

-Kiara, chcesz naleśniki?-spytałam się dziewczynki.

-Tak, po prosze!-powiedziała, uśmiechnełam się do niej.

<><><><><><><><><>

Po posiłku udałyśmy się na góre, weszłyśmy do mojego starego pokoju, aż mi się przewraca w żołądku jak widzie tyle różu, postawiłam Kiary walizki obok szafy, po czym ją otworzyłam.

-Może teraz swoje wszystkie ubrania popakować tu-wskazałam na szafe, Kiara zaczeła pakować swoje ubrania do szafy, podeszłam do łóżka i odkryłam jej kordłe, za nie długo pora spania, Kiara szybko wszystko po pakowała i usiadła zemną na łóżku.

-Kiara, słoneczko, mam pytanie, czy pomagać ci w ubieraniu się czy myciu?-Kiara odrazu pokręciła przecząco głową.

-Nie musisz mi pomagać-powiedziała, Kiara jak na małą dziewczynkę była piękna, miała długie kręcone włosy, koloru brązowego, sięgały jej za pupę, duże niebieskie oczy, na bokach tęczówek miała ciemne, a jak kolor zbliżał się do źrenicy miała jasne, ciemne długie rzęsy, ciemne brwi, małe usta, dolna warga była lekko różowa, miała lekko opaloną cere, jak na jej wiek była wysoka miała 140 cm, poprostu nic dodać nic ująć. Uśmiechnełam się, wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek ścienny, wskazywał godzine 21.30.

-No Kiara idź się kompać, wiesz gdzie jest łazienka?-Kiara pokiwała głową i dosłownie wypchała mnie z pokoju. Kiedyś jak byłam mała robiłam to samo z Amelią, owspomnienu o niej, zrobiło mi się smutno, skierowałam się w stronę, pokoju Amelii, gdy stała przed drzwiami zapukałam do nich, zawsze tak robie i zawsze tak robiłam, gdy żyła. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, podeszłam do szafki gdzie stał wazon z krwisto czerwonymi różami, sprawdziłam czy róże mają wode i czy nie usechły, po czym wyszłam z pokoju Amelii, poszłam do Kiary, dziewczynka siedziała już na łóżku i bawiła się swoimi lalkami.

-Kiara pora iść spać-powiedziałam stając w progu, dziewczynka odwróciła się do mnie.

-Moge jeszcze trochę się pobawić?-spytała się błaganym tonem, westchnełam.

-Niech będzie masz 10min i jak przyjde masz już leżeć pod kordłą-powiedziałam, po czym się uśmiechnełam, zamknęłam drzwi i zeszłam na dół, usiadłam na kanapie, włączyłam telefon, a tam ponad 1000 nieodebranych wiadoności na mess, większość to jest z grupy, ale pisał do mnie też Kacper. Eh, zobacze tylko i tyle i tak zrobiłam niemiałam ochoty im odpisywać, włączyłam swoją ulubioną playliste, jako pierwsza piosenka leciała "Skacz, Baw, Pij", moja ulubiona piosenka, jedyna z klasy kocham disco polo, ale jedna rzecz mnie zastanawia, wszyscy nienawidzą disco polo, a kurde na imprezach taniczą i śpiewają disco polo, i weź tu zrozum ludzi. Po wysłuchaniu kilku piosenek postanowiłam pójść na góre do Kiary, idąc korytarzem usłyszałam śmiech, Kiary i jakiegoś chłopaka, czym prędzej podeszłam do drzwi by się przysłuchać rozmowie.

-Hahahaha, jesteś fajny Puppeteer!-krzykneła rozbawiona Kiara, usłyszałam śmiech chłopaka.

-Ty też Kiara, jak na taką młodą dziewczynkę jesteś bardzo mądra-powiedział chłopak.

-Annabelle, jest mądra i do tego bardzo ładna, ładniejsza jest, gdy się uśmiecha. Ale zabardzo tego robi, częściej płacze postracie Amelii-powiedziała smutnym tonem Kiara, zdziwiło mnie to, bo nie zabardzo zwracałam uwagi na to jak dla Kiary jest przykro, gdy płacze nie powinnam tego robić przy niej.

-Annabelle, piękne imie. Amelia była moją przyjaciółką cały czas o niej myśle była dla mnie jak siostra, wiem co to za ból, stracić najbliższą osobe. Annabelle nie powinna smucić się, przez to Amelie rani-oznajmił tajemniczym głosem tak jakby wiedział że tu stoje za drzwiami, przeraziłam się nie na żarty. Zapukałam do drzwi i weszłam, na łóżku siedziała Kiara w pidżamce w kotki, uśmiechnełam się do niej.

-Pora spać, Kiara-powiedziałam do dziewczynki.

-Dobrze, Annabelle-oznajmiła i weszła pod kordłę-Annabelle?-spytała się Kiara.

-Tak, Kiara?-popatrzyłam na dziewczynkę.

-Zaśpiewasz mi kołysankę?-spytała się nieśmiało, pokiwałam twierdząco głową, podeszłam do łóżka i położyłam się obok niej.

-Zaśpiewam ci kołysankę którą śpiewała mi Amelia, gdy była mała-powiedziałam, po chwili przypomniał mi się tekst, czasami się śmieje, bo jak śspiewa to troche do piania koguta z rana.

-Odkąd pamięta zawsze stała
Na toaletce obok lustra
W białych baletkach wychylona
W powietrzu uniesiona nóżka

Nudziła się wśród bibelotów
Kurz wyłapując w suknię złotą
I tylko z dołu perski dywan
Czasem jej puszczał perskie oko.

Laleczka z saskiej porcelany
Twarz miała bladą jak pergamin
Nie miała taty ani mamy
I nie tęskniła ani ani...

Aż dnia pewnego na komodzie
Prześliczny książę nagle stanął
Kapelusz miał w zastygłej dłoni
I piękny uśmiech z porcelany.

A w niej zabiło małe serce
Co nie jest taką prostą sprawą
I śniła że dla niego tańczy
A on ukradkiem bije brawo.

Laleczka z saskiej porcelany
Twarz miała bladą jak pergamin
Nie miała taty ani mamy
I nie tęskniła ani ani.

Jej siostrą była dumna waza
A bratem zabytkowy lichtarz
Laleczka z saskiej porcelany
Maleńka śliczna pozytywka.

Lecz jakże kruche bywa szczęście
W nietrwałym świecie z porcelany.
Złośliwy wiatr zatrzasnął okno
I książę rozbił się na amen.

I znowu stoi obok lustra
Na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla
Spłynęła w dół po porcelanie.

Laleczka z saskiej porcelany
Twarz miała bladą jak pergamin
Na zawsze odszedł ukochany
A ona wciąż tęskniła za nim...-gdy skończyłam śpiewać piosenkę, Kiara już spała, wstałam bardzo cicho by jej nie zbudzić, ucałowałam jej czoło i wyszłam z pokoju, przeszłam korytarz i zbiegłam ze schodów, idąc do kuchni musiałam przejść jadalnie, gdy przechodziłam, ktoś kaszlną, obróciłam się w tamtą strone, na krześle siedział chłopak, miał złote oczy i zęby, a jego skóra była szara, on był cały szary, a z jego palców wychodziły złote nitki.

-K-kim jesteś!?-zająknełam się, ten powiększył swój uśmiech.

-Wiesz sama, nie wolno tak podsłuchiwać, ale ci powtórze.
Mam na imie Puppeteer, byłem przyjacielem twojej siostry Amelii-powtórzył, byłam przerażona niewiedziałam co ma zrobić, tylko stałam i nic nie robiłam chłopak wstał z krzesła i zaczął lewitować. O mój Boże, Amelia z kim ty się przyjaźniłaś?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro