Rozdział 5
Rintarou patrzył w telefon, opierając się plecami o ścianę. Było na kilka godzin przed lekcjami. Usłyszał kroki, więc podniósł wzrok. Jego oczom ukazała się Rika, więc blokujący odepchnął się od ściany i poszedł w jej kierunku.
Gdy tylko go zobaczyła, widać było, że drgnęła, ale starała się nic reagować. Suna zatrzymał się przed nią, tym samym zmuszając ją do pozostania w miejscu.
- Coś się stało? - Spytała miło, ściskając w dłoniach kilka teczek.
- O to samo mógłbym zapytać. Wydajesz się spięta. - Mruknął, chowając dłonie w kieszeniach spodni - Obawiasz się czegoś?
Rika zmarszczyła brwi przyglądając mu się z niepokojem.
- Nie będę owijał w bawełnę. Przez twoje głupie zagrywki możemy być wywaleni w drużyny. - Rzekł, przyglądając jej się - Masz świadomość, co ty w ogóle dziewczyno robisz?
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz. - Zrobiła zmartwioną minę - Macie problemy? Przez co?
Rintarou przejechał językiem po zębach, nie umiała udawać i było to widać na pierwszy rzut oka.
- Słaba z ciebie aktorka. - Widział, jak się spięła - Co z tego, że dałaś to zdjęcie do Dyrektora, skoro ja mam dowody na ciebie?
Czarnowłosa zmrużyła oczy, przyglądając mu się uważnie.
- I chyba zapomniałaś, że zawsze mam przy sobie telefon wtedy, kiedy trzeba.
Wyciągnął komórkę i pokazał jej z daleka wyświetlacz. Widniało na nim zdjęcie, gdy pisała obraźliwe słowa na ławce Maeno wraz z dwoma innymi koleżankami.
Odsunął telefon, gdy wice przewodnicząca chciała mu go zabrać. Uśmiechnął się drwiąco.
- Spokojnie, to nie jedyne co mam. Twoje koleżanki szybko spękały. - Skłamał, unosząc jedną brew - Myślałem, że trudniej będzie od nich to wszystko o wyciągnąć, a tu masz... Poszło tak gładko.
Rika zacisnęła mocno szczękę, widać było, że jest wściekła.
- Co ty sobie myślałaś, próbując wrobić mnie w swoje czyny? - Oblizał usta z uśmiechem - Nie trafiłaś na idiote, nie pozwolę ci ingerować w naszą małą rodzinę.
Rika wciąż milczała, jedynie na niego patrząc. Suna westchnął.
- Po twojej minie widzę, że domyśliłaś się, że mam dyktafon... Szkoda. - Wzruszył ramionami - Wyciągnę od ciebie informację w inny sposób. Tylko nie wiem, czy masz świadomość jednej, małej rzeczy...
Widział, jak czarnowłosa zaciskała palce na teczkach, mało co nie łamiąc sobie paznokci.
Był na dobrej drodze.
- Maeno jest kimś więcej dla Kity, niż koleżanką. - Przyznał i widział, jak dziewczynę wypełnia furia - Z resztą...Sama spójrz. - Kiwnął głową w bok.
Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła Kitę, który przepuszcza w drzwiach Yamade.
- Zawsze przychodzą razem do szkoły... - Suna stojąc za nią, pochylił się do jej ucha - A Shin-San codziennie odprowadza ją do domu. - Złapał dziewczynę za ramiona - Czasem nawet zostaje na noc... Naprawdę pozwolsiz, żeby ich relacja się rozwijała, podczas gdy ty niepotrzebnie knujesz i stoisz w cieniu?
- Ja...Nie, chyba nie. - W końcu się odezwała.
Suna uśmiechnął się pod nosem.
- No widzisz. Gdybyś zamiast marnować czas na prześladowanie jej, zajęła się spotkaniami z Kapitanem, to ty teraz byś z nim tam stała, nie ona...
- Naprawdę? - Spytała niepewnie.
- Oczywiście.
Że nie, idiotko. Kita należy już do Maeno.
- Tylko mamy jeden problem. - Mruknął, gdy na niego spojrzała - Jeśli nie przyznasz się Kicie, póki nie jest za późno, że to ty za tym wszystkim stoisz, to z biegiem czasu i tak ktoś cię wygada...A wtedy... - Teatralnie westchnął - Może cię znienawidzić.
Być może w miarę spójny plan Riki był zwykłym zrządzeniem losu. Suna widział po jej wyrazie twarzy, że złapał ją w swoje sidła i to była kwestia czasu, gdy wyjawi wszystkim prawdę na temat jej głupich prób ośmieszenia Maeno.
- Z resztą, mi będzie bardzo na rękę, jeśli zaczniesz startować do Shin-Sana. Tak między nami ci powiem, że Maeno mi się spodobała, ale przez twoje głupie żarty i zwalenie na mnie winy, nie mam u niej szans. A skoro ja nie mam szansy odciągnąć jej od Kity, ty nie możesz się do niego zbliżyć. - Skłamał, wiedząc, że jest już blisko zmanipulowania jej.
Na co ja się godzę...
Czarnowłosa całkowicie zaślepiona Kapitanem, słuchała wszystkiego, co mówił jej Suna i jak głupia wierzyła w to.
- Więc? Jak będzie? - Potarł delikatnie jej ramiona z uśmiechem - Ty się przyznasz, a wtedy ja zabiorę się za Maeno i Kita będzie cały twój.
- Nie wiem czy mogę Ci ufać. - Przyznała w końcu - Musiałbyś mi to jakoś udowodnić.
- Jak mam Ci to pokazać? Przez twoje wybryki ona nie chcę nawet przebywać ze mną w jednym pomieszczeniu. - Parsknął na jej słowa - Powiedz prawdę Kapitanowi, a obiecuję Ci, że pomogę Ci go zdobyć.
Rika gorączkowo nad tym wszystkim myślała. Z jednej strony pragnęła uwagi Shinsuke, ale z drugiej bała się, że Suna mógł kłamać. Mimo wszystko, blokujący był bardzo wiarygodny i pewny siebie.
~
Shinsuke usiadł obok Maeno i delikatnie się do niej uśmiechnął.
- Naprawdę odwołałeś trening?
- Tak. - Kiwnął jej głową - Wolę, żebyśmy wszyscy odczekali chwilę przed kolejną konfrontacją.
- Rozumiem... - Westchnęła i zaczęła miętolić w palcach materiał swojej spódniczki - Przepraszam, że przeze mnie musicie zmagać się z problemami w drużynie.
- To nie twoja wina. - Przyglądał jej się - Wyszło tak, a nie inaczej i nic cofniemy tego. Ale obiecaj mi coś.
Maeno podniosła wzrok, patrząc na Kapitana z zaciekawieniem. Szarowłosy sięgnął do swojej sportowej torby i wyciągnął z niej bluzę.
- Jeśli to nie oni, to założysz tę bluzę.
Zmarszczyła brwi, niepewnie przyjmując ubranie od Kapitana. Patrzyła na materiał z zaciekawieniem.
- Śmiało, rozłóż ją.
Zerknęła podejrzliwie na Kapitana, a potem niepewnie zrobiła, co polecił. Rozłożyła materiał i spojrzała na ubranie, już na pierwszy rzut oka było widać, że jest za duża, jednak nie to przykuło jej uwagę.
Na plecach było widoczne jej imię i nazwisko, a zaraz pod nim napis "Menadżer", i na samym dole nazwa szkoły.
Westchnęła i spojrzała na Kapitana. Miał zmartwiony wyraz twarzy.
- Proszę, weź ją.
- Po co to wszystko, Kapitanie? - Spytała, podnosząc w dłoni bluzę - Nie wiem, czy jestem w stanie psychicznie wytrzymać to wszystko.
- Przecież doskonale wiesz, że nie jesteś w tym wszystkim sama. Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Naprawdę?
Maeno wydawała się być zaskoczona słowami Kity. Doceniała jego troskę, ale nie spodziewała się, że Kapitan zechce ingerować w jej prywatne sprawy i zaoferuję swoje wsparcie.
- Głupio pytasz, Maeno. - Objął ją delikatnie ramieniem i przytulił do siebie - Oczywiście, że naprawdę.
Blondynka odwzajemniła gest i po chwili odsunęła się od niego ze spokojniejszym wyrazem twarzy. Czuła, jakby cały ciężar z niej po prostu spadł.
- Dziękuję.
~
- Maeno.
Yamada odwróciła się i spojrzała na Kitę, który czekał na nią przy wyjściu.
- Mam pewną propozycję. - Zaczął, gdy wyszli ze szkoły - Może miałabyś ochotę pomóc mi w treningu?
- Nie umiem grać w siatkówkę. - Przyznała z zawstydzeniem, ale Kita jedynie poklepał ją po głowie.
- Spokojnie, nic nie szkodzi. Liczą się chęci.
Po krótkim spacerze, znaleźli się na hali. Kita chciał poćwiczyć odbiory, a Maeno i jej nieumiejętne serwowanie mogło w tym momencie bardzo mu pomóc.
Rozgrzewka minęła im szybko i już po niedługim czasie, Maeno dostała w ręce piłkę i z zafascynowaniem zaczęła ją podrzucać.
- Naprawdę nigdy nie grałaś w siatkówkę? - Spytał, obserwując jen radochę.
- Nie, praktycznie nigdy nie było mnie na zajęciach sportowych. - Blondynka podbiła sobie piłkę sposobem dolnym, choć nieudolnie - Ale lubię czasami oglądać mecze.
- Pomożesz mi w odbiorach. Musisz tylko podrzucić i uderzyć otwartą dłonią w piłkę, a ja postaram się ją odebrać. Dobrze?
Maeno kiwnęła głową na znak, że rozumie i rozpoczęli swój mały trening. Blondynka miała niemały ubaw, czasami udawało jej się zaserwować, innymi czasy nawet nie trafiała w piłkę, co Kapitana widocznie bardzo bawiło.
Zdarzało się, że Shinsuke przez źle ułożenie nóg, potknął się lub przez Maeno dostał piłką po głowie. Mimo tych małych mankamentów, do Kapitanowi bardzo dobrze spędzało się z nią czas.
Próbowała pomóc, choć o siatkówce nie miała pojęcia, to liczył się sam fakt, że chciała mu pomóc. Starała się, a Kita to widział.
W końcu gdy Shinsuke odpoczywał, Maeno postanowiła nauczyć się odbijać piłkę sposobem górnym. Powoli podrzucała ją nad głowę, robiąc kroki przed siebie.
Szło jej nadzwyczaj dobrze, jak na pierwsze odbicia. Już miała się cieszyć I pochwalić Kapitanowi, gdy potknęła się o leżącą na podłodze korbkę.
Kapitan słysząc jej gwałtowne nabranie oddechu, odwrócił głowę w bok. Nie minął ułamek sekundy, a Yamada runęła na szarowłosego z hukiem.
Kita jęknął z bólu, gdy boleśnie wygiął swoją nogę, ale z każdą kolejną chwilą ból tracił na sile, aż całkowicie zniknął.
Maeno podniosła się nieco, kładąc dłonie na parkiecie. Gdy uchyliła powieki, dotarło do niej, co tak właściwie się stało.
Zamrugała zdziwiona i spojrzała na leżącego pod nią Kapitana, który mimo spokojnego wyrazu twarzy, wewnętrznie palił się ze wstydu.
- K-Kapitanie, przepraszam. - Powiedziała od razu i chciała się odsunąć, ale Kita jej na to nie pozwolił, łapiąc za nadgarstki.
Drugoklasistka poczerwieniała na twarzy i nim zdążyła cokolwiek zrobić, Shinsuke zamienił ich sprawnie miejscami.
- Kapitanie...
Szarowłosy odgarnął jej włosy z twarzy i przyjrzał się jej. Sięgnął dłonią do jej krawatu i delikatnie łapiąc za niego, pociągnął go.
Maeno podniosła się, podpierając z tyłu dłońmi. Brązowowłosy zakręcił pomarańczowy materiał na palcu, przybliżając nastolatkę do siebie.
- Co ty rob... - Urwała, gdy chłopak delikatnie musnął jej usta.
Westchnęła cicho i czuła, jak Shinsuke delikatnie się uśmiecha.
- Ekhem.
Kita nie zwrócił uwagi na czyjeś odchrząknięcie, zwyczajnie był pochłonięty pocałunkiem młodszej dziewczyny.
- Kapitanie, mógłbyś pozwolić na chwilę?
Dopiero wtedy Kita zrozumiał, że oprócz nich, na hali pojawił się ktoś jeszcze. Odsunął się od Maeno i spojrzał za siebie, przez ramię.
- Spokojnie, Pani Babcia się nie dowie. - Mruknął Suna z rozbawieniem widocznym na twarzy.
************************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro