Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca, ogrzewające moją twarz. Przeciągnęłam się i uchyliłam lekko powieki. Nie spałam tak dobrze od wieków. Nagle spostrzegłam gdzie jestem. Te charakterystyczne ściany, pianino, plakaty na ścianach. Leżałam na łóżku w pokoju Davida. Uniosłam kąciki ust. Zaraz, co? Jak oparzona podniosłam się do pozycj siedzącej i właśnie w tym momencie wszedł chłopak.
- No proszę, śpioch już wstał. - uśmiechnął się i postawił na moich kolanach tacę ze śniadaniem
Gdy spojrzał na mój wyraz twarzy zaśmiał się.
- Spokojnie. Wczoraj zasnęłaś i spałaś tak słodko, że nie miałem serca Cię budzić. Położyłem Cię w moim łóżku, żebyś nie spała na twardej podłodze. Sam byłem w pokoju siostry, który jest obok. Twoi rodzice o wszystkim wiedzą i pozwolili Ci zjeść u mnie śniadanie. A więc, smacznego. - powiedział podsuwając mi talerz z croissantem
Byłam w szoku. Nie dość, że zasnęłam, co już jest porażką, to jeszcze on zaopiekował się mną i przyniósł mi przyszne śniadanie.
- Dziękuję. - powiedziałam, bo tylko to byłam w stanie wypowiedzieć, uśmiechnęłam się i ugryzłam rogalika
Po chwili jedliśmy, śmiejąc się i rozmawiając.
- Tak w sumie, to nigdy nie słuchałam twoich piosenek. - powiedziałam w pewnym momenice. - Zagrasz mi jedną?
Uniósł kąciki ust.
- Napisałem nową. Pomogłaś mi. - powiedział, po czym wstał i wziął do rąk gitarę
- Ja?! Jak?!
Jak ja mogłam mu pomóc?
- Tak, ty. Tym, że cię spotkałem. Wcześniej miałem problemy z napisaniem i skomponowaniem czegoś nowego. Ale gdy tu się przeprowadziłem, poznałem ciebie, twoich przyjaciół i moich nowych przyjaciół, wena wróciła. - oznajmił, ale nagle zmarkotniał
- Coś się stało? - spytałam
- Nie, tylko coś mi się przypomniało. Ale to nie ważne.
Nie sądzę. Widać było, że coś go trapi, ale nie pytałam. Czułam przez skórę, że nie chciałabym znać powodu.
David zagrał pierwsze kilka dźwięków, a ja rozsiadłam się wygodnie, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w muzykę. Lubiłam, gdy grał. Muszę przyznać, że jego piosenka była wspaniała. Z głębokim tekstem i relaksującą melodią.
- Cause I fall in love. - zaśpiewał, a ja odruchowo się uśmiechnęłam
Gdy skończył chwilę trwaliśmy patrząc się na siebie.
Dzwonek. Dzwonek w moim telefonie zawsze wszystko psuje. Spojrzałam na wyświetlacz. Mama.
- Zaraz wracam. - oznajmiłam, wzięłam telefon i wyskoczyłam z łóżka
Weszłam do łazienki, zostawiając lekko uchwalone drzwi i odebrałam połączenie
- Witam, czy Pani Strong ma wolny termin dzisiaj? Chciałabym się umówić. - usłyszałam głos po drugiej stronie
- Mamo! - zaśmiałam się
- Kochanie nie wiedziałam, że się przeprowadzasz do domu obok. Ale teraz na serio. Kiedy wracasz?
- Będę za piętnaście minut, okay?
- Całuję i pozdrów Davida.
Spojrzałam w jego stronę. Brzdąkał coś na gitarze i uśmiechał się pod nosem.
- Dobrze przekażę. - również się uśmiechnęłam jakby do siebie
Rozłączyłam się i przejrzałam w lustrze. Nie wyglądałam źle, ale trzeba przyznać wspaniale też nie było. Lubiłam siebie, za to jak wyglądam. Nigdy nie robiłam afery z tego, że w danym dniu gorzej wyglądam. Tak naprawdę nie malowałam się, bo jestem zwolennikiem naturalnego looku i uważam, że dziewczynna najpiękniej wygląda bez mocnego make-upu. A każdej do twarzy jest w szczerym uśmiechu.
Wyszłam z łazienki.
- Muszę iść. - powiedziałam
Chłopak wstał i uśmiechnął się smutno.
- Szkoda. Ale mam pewne plany co możemy robić jutro. - oznajmił
Nie mogę się doczekać. Wyszliśmy z jego pokoju i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
- Jeszcze raz dziękuję za to, co zrobiłeś.
- Nie ma sprawy. - zbliżył się do mnie i już mieliśmy się pożegnać, ale teraz jemu zadzwonił telefon
- Poczekasz chwilkę? - zapytał
- Oczywiście.
Odebrał połączenie. Dyskutował z kimś i naprawdę mocno się denerwował. Coś się stało. Co jakiś czas spoglądał na mnie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Nie słyszałam co mówi do osoby, z którą rozmawia, ale miałam złe przeczucia.
- Coś się stało? - zapytałam, gdy skończył rozmowę
- Nie, nic nic. - powiedział, ale to nie wyglądało na nic. Martwił się czymś. Odwróciłam się i miałam już iść, ale on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Cokolwiek by się działo, pamiętaj, że bardzo mi na tobie zależy. Nie zapomnij o tym. - dotknął mi policzka i pocałował w czoło
Spojrzałam na niego i odeszłam.
O co mu chodziło? Coś ukrywał. Tylko dlaczego miałabym mu przestać ufać? Dlaczego tak dziwnie się zachowuje? Nie wiem. To był jednak dopiero początek.

***********************************
Gwiazdki i komentarze mile widziane ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro