Rozdział 36
- Randka-piknik? Super pomysł, ale nie jest za mokro? - spytała Jess wyglądając przez okno
Za oknem zaświeciło, a chwilę później rozległ się grzmot. Lało jak z konewki więc jakakolwiek próba przemknęcia przez podwórko nie mocząc nawet centymetra swojego ciała skończyłaby się niepowodzeniem. Ale w końcu nie jestem z cukru, nie?
- Oj tam, nie przesadzajmy. Nie będzie tak źle. Przecież nie będę nie wiadomo ile czekać. Poza tym, mogę wziąć parasol. - wskazałam na czerwone coś stojące w kącie mojego pokoju
Przyjaciółka zmroziła mnie wzrokiem, ale nie przemilczała sprawę.
- To w co się ubierasz, skarbie? - do pokoju wparowała Maddie razem z Olivią i już wiedziałam, że to spotkanie skończy się tak jak zwykle. Ubrania będą wszędzie, kosmetyki będą leżały na podłodze, a przynajmniej jedna para butów będzie wisiała na żyrandolu. Norma. Nasze spotkania w moim pokoju wyglądały naprawdę ciekawie. Randkę mam dopiero o 18, więc mam całe, okrągłe dwie godziny, żeby jakoś się przygotować. Damy radę!
Jakąś godzinę później jednak zwątpiłam. Chyba jednak nie damy rady. Leżałyśmy na moim łóżku wszystkie cztery głowami do dołu i stopami na ścianie. Wyglądałyśmy tak za każdym razem, gdy uczyłyśmy się do jakiegoś przedmiotu. Czyli mniej więcej 7 dni w tygodniu przez średnio godzinę.
- Niczego nie jestem w stanie wymyślić. - mruknęłam i podniosłam się siadając po turecku
- Ty w ogóle wiesz co będziecie tam robić? - spytała Olivia
- Nie. Nic kompletnie nie wiem i z jednej strony to mega ekscytujące, a z drugiej nie za bardzo. Na szczęście to koniec tygodnia. Mogę spędzić tam czas, nie patrząc co chwila na zegarek, przypominając sobie ile jeszcze mam do roboty. - odparłam
Byłam obowiązkową osobą i odkładanie wszystkiego na później po prostu nie było w moim stylu. Wyznawałam zasadę, żeby zrobić wszystko i jak najlepiej. Im szybciej coś zrobisz, tym mniej masz na później. Uwierzcie, gdy ma się odpowiednią motywację, można osiągnąć naprawdę dużo. Na przykład, chcesz lepiej zapamiętywać materiał z lekcji i skuteczniej powtarzać do klasówki? Rób sobie notatki pisząc na kolorowo ważne zagadnienia, powtarzaj na głos. Po prostu wymyśl własną metodę. Rozmyślając, nagle dostrzegłam kawałek materiału. Natchnęło mnie. Popędziłam jak jakaś szurnięta do szafy i wyciągnęłam delikatną sukienkę w malutkie kwiatki. Hmm, całkiem nieźle. Pokazałam moją zdobycz dziewczynom. Jess i Olivia z uśmiechem pokiwały głową, a Maddie rozjaśniła się twarz. Zaraz będzie się działo. Dziewczyna wstała i wzięła ode mnie sukienkę. Zaczęła kopać w stercie moich ubrań. Następnie poszła do szafki z butami. Przyniosła wszystkie rzeczy i podała mi je mówiąc:
- Wkładaj.
Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Szybko się przebrałam, wyszłam i stanęłam przed lustrem. Sukienka w kwiatki, jeansowa kurtka i balerinki. Tradycyjnie, delikatnie i uroczo.
- Wyglądasz wspaniale. - oznajmiła Jess
- Teraz trzeba dobrać biżuterię i dopełnić wizerunek.
Mojw przyjaciółki pomogły mi wybrać odpowiednie rzeczy, a następnie wszystkie usiadłyśmy przed moją toaletką. To był masz rytuał przygotowywania przynajmniej jednej z nas na jakieś ważne wydarzenie. Często spotykałyśmy się przed rozpoczęciem roku, akademiami, konkursami i właśnie tak spędzałyśmy czas. Wtem rzuciło mi się w oczy zdjęcie. Sięgnęłam po nie i wyjęłam zza ramy lusta. Byłyśmy tam wszytkie cztery. Małe siedmioletnie dziewczynki siedziały na podłodze w tym pokoju i czesały sobie włosy, próbowały się malować. Dzieciństwo jest zdecydowanie jednym z najlepszych okresów w życiu. Twoim najważniejszym problemem jest brak misia, który ci się podobał w sklepie. Wszyscy wydają się ci mili i sympatyczni. Ciągle wyobrażasz sobie, że jesteś księżniczką i myślisz kim zostaniesz gdy dorośniesz. Nie martwisz się o nic, a ludzie dookoła nie są zazdrośni i wredni. Zdjęcie przedstawiało jedno z naszych wspólnych nocowań. Uśmiechnęłam się do wspomnień. Spojrzałam na moje przyjaciółki. Od tamtego czasu wcale się nie zmieniły. Nadal miały tę radość siedmiolatki i optymizm. Delikatnie włożyłam zdjęcie do mojego notatnika.
- Jesteś w 100% gotowa! Możesz iść, tylko nie zapomnij parasola. - powiedziała Olivia
Spojrzałam na zegarek. 16:55. Za 5 minut. Co?! Już?! Jak to szybko minęło! Pożegnałam się z przyjaciółkami i wyszłam.
- Masz nam później wszystko opowiedzieć! - zawołały, w ja już byłam na zewnątrz.
Czas na piknik.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro