Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7 " Nikt by cie nie otruł "


Po całym dniu, spędzonym ze smerfem Reporterem, Grafitka spała zmęczona w swoim łóżku. To była pierwsza noc której, nie malowała ściany, tylko smacznie sobie spała wyczerpana po całym dniu spędzonym z Reporterem.

Teraz, spała smacznie w głębokim śnie śniąc o jej ukochany Gryfie Stormie i dziełach sztuki które, z pewnością chce namalować.

Na dworze było słychać Ważniaka, który jeździł na swoim Surwoyu

- Uwaga smerfy za 3 minuty północ! Wszystkie smerfy idą spać! - mówił przez dyktafon strasznie głośno, że było słychać go w całej wiosce.

Grafitka, spała i nie słyszała tego hałasu tak samo jak i Śpioch, ale on by wszystko przespał i nic nie usłyszał.

Grafitka była natomiast zbyt bardzo pogrążona, w swoim artystyczny śnie, żeby cokolwiek ją obudziło.

- Próbujemy Ważniaku!! - Mówiły wkurzone smerfy na niego za ten hałas

- Gdy nie ty już dawno byśmy spali! - krzyczeli, do niego z okien wyglądając.

Wkurzony smerf hałasem, jaki robił Ważniak, jeżdżąc po całej wiosce, rzucił w niego poduszką prosto w jego twarz, że gdy trafiła w jego twarz obalił się na surwoyu wywalając smerfy widząc jego upadek zaśmiałam się z tej sytuacji gdy na twarzy Ważniaka pojawił się grymas gniewu.

Przynajmniej, przez chwile mieli trochę ciszy, żeby iść spać, zanim Ważniak wstanie i znowu, będzie jeździć i gadał przez dyktafon i nie da im spać.

- Tyle dla nich robię pilnuje by szli o ustalonej porze spać a co dostaje takie coś są tak niewdzięczni.. - Zaczął mówić do siebie swoją długą mowę Ważniak.

Grafitka spała, śniąc o obrazach, które chce narysować.
Później, nie było już słychać, jeżdzącego Ważniaka na surwoyu wszyscy, spali wygodnie a z nimi cała wioska każdy, z nich śnił o czymś innym i niepowtarzalnym w krainie marzeń.

Farmer, jak co dnia wszedł o 5:30 obudzić swoje ślimaki, by wyruszyć na spacer do lasu z nimi jak codziennie.

- Wstawać, moje śliczne! - Powiedział, dzwoniąc dzwonkiem, by je obudzić.

Ślimaki, powoli otworzyły, oczy niechętnie, patrząc, na smerfa Farmera wstając dostali kilka liści sałaty oraz parę smerfo jagód dla każdej ślimaczki.

Ślimaki, smacznie jadły, chrupiące wiedząc, że zaraz będą, musieli ruszyć do lasu jak co dnia, patrzyły jak zwykle uroczo na Farmera który, zawsze o nie dbałby. Nic złego im się nie, stało i troszczył się o nie najbardziej na świecie jak i o swoje wszystkie roślinki kochał ich wszystkich całym sercem dbając by nic im się nie stało.

- Smerfny dzień Farmerze! - Usłyszał głos zaskoczony za nim głośno Farmer

Odwrócił się oszołomiony, by ujrzeć kogoś, kto tak rano się nie spodziewał Grafitke.

- Na motyke Grafitka? Co tak smerfujesz rano tutaj zazwyczaj nie smerfujesz tak rano - Powiedział zaskoczony Farmer, widząc ją tak rano u niego.

Zauważył, że sobą miała płótno i spakowaną małą torbę, w której na pewno miała farby.

- Widzisz, Farmerze budząc, się z mojego snu o 4 :00 rano mój sen mnie natchnął, że postanowiłam wybrać się do lasu i namalować najpiękniejszy obraz! W końcu rano są najpiękniejsze widoki do uchwyczenia nie ma czasu trzeba ruszać, a nie tracić czas! Sztuka czeka! - Powiedziała, wyjaśniając mu wszystko mówiąc.

- Jest jak Malarz- rzucił do siebie Farmer, mając w ustach gałązkę siana.

- Ja też, wybieram, się do lasu zaraz może pójdziesz z nami ? - Zaproponował jej Farmer

- Nie Farmerze, lece na Stormie sztuka nie może czekać, kiedy indziej a teraz spieszę się! - Oznajmiła, patrząc na Storma, który widząc, ją skakał, że szczęścia machają ogonem. Kochał ją, bardzo.

Widać było, że Storm zjadł ziarna i smerfo jagód, który dostał od razu, że jego miska już poszła, ten gryf zdecydowanie lubił, jeść niczym smerf Łasuch.

Grafitka, szybko wsiadła, na Storma zadowolona trzymając, jego czarne pióra od razu ruszyli, lecąc.

- Pa Farmerze! - Krzyknęła, machając mu, że mało nie wypuściła płótna które, trzymała w rękach.
Była, strasznie nierozgarniętą smerfką.

Po paru sekundach zniknęła, mu z oczu lecą szybko na Stormie w strone lasu w górze mógł tylko dostrzec z ziemi ułamek czarnych piór storma nic więcej, już nie widział.

W jego głowie pojawił się, obraz jej czarnych - włosów rozwiewanych przez wiatr gdy się unosiła na Stormie z uśmiechem na twarzy.

- Jest, jak motyka której nigdy nie można upilnować, bo jest wszędzie- skomentował Farmer, mówiąc do swoich ślimaków.

- Ah, ci artyści nigdy chyba ich nie zrozumiem ciągle bujają w obłokach - zaśmiał się Farmer. Spoglądając na ślimaki, które zjadły już swoje posiłki.

I wyszły z ogrodzenia, które było, teraz otwarte by mogli ruszyć do lasu.

- Chodźmy, moje śliczne- rzucił, Farmer do swoich ślimaczków spoglądając, na nie i ruszając powoli w strone lasu z nimi.

Grafitka wkrótce znalazła, się w lesie malując obraz.

Była w miejscu przypominającym małą ścieżkie która, już za rosła porządnie.

A na niej rosły teraz kwiaty i pare krzewów smerfo jagód.
A drzewa dobrze, z tym kontrastowały, nadając temu miejscu cudowny klimat do rysowania dzisiaj jej obrazu.
Zwierzęta, w oddali spały a niektóre jadły trawę żywiąc się.

Grafitka od razu wzieła się do rysowania jej arcydzieła mając natchnienie z samego ranna, poranne słońce muszkało promieniami jej twarz.

Chwyciła farby, i zaczęła rysować.

Gryf Storm, siedział grzecznie niedaleko Grafitki przyglądając się jej i czasem podjadając smerfo jagody gdy nie patrzyła.

Grafitka, jeśli chodzi o sztuke była strasznie skupiona na niej gdy rysowała, tak i było, tą razą.

Patrzyła, na płótno w ręce trzymała, pędzel rysując dbając, by każdy, szczegół był idealny w sztuce była, bardzo poważna w sumie to była chyba jedna z rzeczy, która sprawiała gdy zabawna Grafitka znikała a pojawiała się poważna Grafitka przejmująca się każdym, detalem jej obrazu by wyszedł idealnie.

Rysowania zajmowało jej wiele godzin gdy czarno - włosa nie zauważała zmiany dnia zajęta rysowanieniem. Zawsze, była tym bardzo pochłonięła chcąc uchwycić najlepsze chwile z rana gdy miała natchnienie.

Ale, zawsze kończyło się tym, że siedziała, wiele godzinie w jednym miejscu rysując, nie widząc, jak późno się robiło.

Tą razą nie było inaczej po kilkunastu godzinach czarno - włosa smerfka skończyła, obraz chowając swoje farby i pędzle.

Rozejrzała się, do okoła patrząc na słońce wysoko na niebie było dziś pusto nie widać było żadnych ptaków lecących gdzie kolwiek.

- Chodź Storm, przejdziemy się idąc, do domu - rzuciła do gryfa Storma

Dom, jak dziwnie to brzmiało, tutaj nie było jej domu po prostu była pomóc z eliksirem, ale im, dłużej tu przebywała, tym bardziej czuła, to miejsce jakby było, jej domem.

Storm, podniósł się ze swojego wygodnego miejsca, w którym leżał zajadając się smerfojagodami ruszył wstając za Grafitko idąc przez las.

Grafitka szła, przez las patrząc, zafascynowana na swój obraz koniecznie chciała, go pokazać Malarzowi była, ciekawa co na to powie? Czy mu się spodoba jej obraz?

Idąc przez polane, na którą, weszła, nawet nie zauważyła, strzały która, przeleciała jej nad głową.

Po usłyszeniu, odgłosu strzału spojrzała na tarce w której była strzała.

- Co? Strzała? - Spojrzała zdziwiona i spojrzała na smerfke za nią Gradobitke.

- Nie wchodzi się ot tak, gdy trenuje strzelanie z łuku! - Krzyknęła Gradobitka troche wkurzona tym, że znienacka pojawiła się Grafika która, na nic nie zwracała, uwagi idąc, tylko gapiła się, w płótno idąc.

Lolijka, Begonia i Rozkwitka słysząc słowa Gradobitki postanowiły podejść i przerwać swój piknik który, urządziły niedaleko na kocu.

- Aaa, przepraszam cię bardzo!! Nie zauważyłam, ciebie i strzały - rzuciła do niej i chowając obraz za siebie Grafitka spoglądając na Gradobitke z niezadowoloną miną do niej.

- mogłabyś, bardziej uważać w tym lesie a nie iść na nic nie zważając- powiedział sfrustrowana Gradobitka trzymając swój łuk już w dłoni

Bardziej uważać oczywiście, że Grafitka chciała, ale nie potrafiła, jak wielu innych rzeczy wiele rzeczy zbyt bardzo ją rozprasza, zbyt bardzo chce podziwiać albo wąchać kwiaty lubiła oglądać i nie zdawać sobie z niczego sprawy. A czasem, gdy się w coś, za gapi mogłaby, patrzeć na to godzinami tak jak było, z jej obrazem idąc i patrząc, tylko w obraz nie zdając, sobie sprawy nawet gdzie idzie?

- Ale nic się nie stało nie smerfój problemu Gradobitko - rzuciła Grafitka odpowiadając

- Jak możesz być tak nieodpowiedzialna? - za zrzuciła jej Gradobitka

- Ale przecież, się nic nie stało nie przesadzaj Gradobitko - zaśmiała się Rozkwitka pod biegając powtarzając słowa Grafitki które, usłyszała wcześniej

Gradobitka, spojrzała na Rozkwitke przewracając na ten gest oczami.

- Daj spokój Gradobitko nic poważnego się nie stało nie ma co się nad tym przejmować- dodał Lolijka patrząc to na Grafitka to na Gradobitke

- Oczywiście, nic się nie stało - oznajmiła Gradobitka wkurzona tym ale nie mogła nic na to poradzić niektórzy, smerfy po prostu były nierozgarnięte a Grafitka do nich należała.

- O co to za obraz? - Zapytała Rozkwitka patrząc na czarno - włosą smerfke

- A to obraz który, rysowałam cały ranek specjalne poleciałam o 5:30 do lasu by go narysować! - mówiła zadowolona mając obraz za sobą nie pokazując go

- Wstałaś tak rano specjalne by go namalować? - Zapytała jej Rozkwitka

- Oczywiście, myślałam o tym od 4 godzinny rano a za natchnieniem trzeba iść i nie czekać! - Powiedziała

- Pokaz mi chce zobaczyć ten obraz! - Zażądał radośnie Rozkwitka

- Ale jest ktoś, komu chciała go pokazać- Spojrzała na Rozkwitke

- Ale ja chce być, pierwsza pokaz mi!! - Mówiła Rozkwitka

Grafitka mocniej chwyciła obraz za sobą nie chcą, go jej na razie pokazać i wyjąć za siebie

Rozkwitka podeszła, do Grafitki chcą zobaczyć obraz.

- Uspokój się Rozkwitko Grafitka może nie chcieć pokazać ci obrazu- Powiedziała Lolijka sfrustrowana zachowaniem Rozkwitki

- Ale ja chce zobaczyć! - Powiedziała Rozkwitka

- Pokaz mi teraz! - Rzucała Rozkwitka podchodząc do niej bliżej że było dosłownie przed nią

- Ale chce komuś to pokazać! - Oznajmiła jej Grafitka

- To jesteś w dobrym rękach ja chce zobaczyć zresztą po co miałabyś komuś innemu skoro możesz mi pokazać przecież jesteś przyjaciółkami - rzuciła jej Rozkwitka ucieszona

- Co? Przyjaciółkami? - zdziwiła się patrząc na Rozkwitke

- Oczywiście, że nimi jesteśmy - zagwarantowała jej Rozkwitka gdy Grafitka patrzyła na nią trochę zdziwioną.

- Możemy, zacząć robić smerfie bransoletki razem albo wybrać się na piknik i jeszcze nocowanie albo smerfie fryzury - zaczeła wymieniać jej Rozkwitka

- Fryzury bransoletki!! Hurra!! - Dodała Begonia

- A teraz pokaz obraz! - rzuciła Rozkwitka

- Ale naprawde chciałaby, pokazać temu smerfowi co chce pokazać - wyznała

- O czy to Dzikusowi? - zapytała Lolijka wiedząc jak Dzikus zakochał się w Grafitce

- Nie jemu - po kręciła głową na nie
W tym czasie Rozkwitka nagle wyrwała z rąk Grafitki obraz zabierając jej

Grafitka spojrzała wkurzona, przecież chciała, pokazać pierwszemu jej obraz Malarzowi nie wyszło.

- Naprawde ładny obraz - mówiła przyglądając się Rozkwitka obrazowi

- Naprawde tak uważasz? Podoba ci się? - zapytała

- Oczywiście, jest bardzo piękny - rzuciła

- Zobaczcie! - Mówiła Rozkwitka pokazując obraz Grafitki, reszcie smerfich dziewczyn

Lolijka wpatrywała się z zainteresowaniem w jej obraz

- Masz talent Grafitko - rzuciła do niej Lolijka

Begonia spojrzała patrząc na obraz

- Jest naprawde smerfastyczny - oznajmiła jej

- A ty Gradobitko co uważasz? - Zapytała jej Rozkwitka

- Jest ładny - rzuciła

- Smerfastycznie dziękuję! - Powiedziała dziękując im Grafitka

- A właśnie szłaś tą drogą do wioski? - zapytała jej Rozkwitka i o mało nie rzuciła jej obrazem

Grafitka szybko pod biegając zabierając jej obraz

- Powinnaś, uważać bardziej to jest obraz- rzuciła mówiąc trzymając już w rękach obraz

- Nie przesadzaj Grafitko! - Zaśmiała się Rozkwitka

- Ale mój obraz mógł.. - Zaczęła czarno - włosa smerfka

- A właśnie robimy piknik możesz chcesz zjeść z nami Grafitko? - wtrąciła się Rozkwitka przerywając, jej nic nie przejmując się jej obrazem Grafitka nie bywała często poważna, ale było to tylko gdy chodziło o sztuke.

- Chodź będzie fajnie - rzuciła Rozkwitka ciągnąć Grafitke

Grafitka spojrzała na ciągnąco ją Rozkwitke

- W porządku, moge wkońcu później, znaleźć Malarza i pokazać mój obraz- westchnęła odkładają obraz obok koca.

Wkońcu, nie miała żadnego wyboru zostać z nimi i spędzić piknik przecież Rozkwitka nalegała.

Nie zdając sobie sprawy, że z gałęzi ich obserwował Dzikus gapiąc się na Grafitke obserwując jej każdy ruch.

W wiosce Ważniak jeździł na surwoyu doskonale wiedział że Grafitka była teraz w lesie Papa smerfy go poinformował że rano ruszyła na gryfie Stormie do lasu.

Ważniak, jeżdząc zauważył dziwne zachowanie smerfa Malarz i podjechał do niego

Malarz, stał obok domu Grafitki z stalugami i farbami niby malując coś, ale nic nie malował wyglądał jakby po prostu czegoś wpatrywał.

Malarz widząc, że Ważniak do niego podjeżdża wziął pędzel udając że maluje.

- Co smerfujesz przed domem Grafitki? - Zapytał go Ważniak podejrzliwie

- Wazniaku nie przeskadzaj mi maluje! -Wyrzucił Malarz

- Malujesz? - zapytał Ważniak patrząc na Malarz i jego puste białe płótno bez ani drobiny farby a jego pędzel nawet, nie był zamoczony w farbie na płótnie nie było nic choćby szkica jego dzieła co było dziwne i nie prawdopodobne do Malarza.

- Tak więc, mi nie przeskadzaj Ważniaku wielkim artystom się nie przeszkadza muszę pracować w ciszy i spokoju! - Rzuciła Malarz sfrustrowany za czymś się rozglądają

- Malarz, nie ładnie jest kłamać Papa smerf zawsze mówi że to nie smerfne zachowanie że strony smerfa - oznajmiła Ważniak przypominają co Papa smerf mówi zawsze.

- Tak, wiem a teraz daj mi malować- powiedział Malarz ruszając, w ręku pędzlem który trzymał.

- Malarz to co takiego malujesz nawet, nie masz pędzla umoczonego w farbie a na twoim płótnie żadnego szkicu - wtrącił Ważniak

- Po prostu nie kłam- westchnął Ważniak

- Maluje drzewa obok domu Grafitki - oznajmiła Malarz patrząc na Ważniak

Drzewa? - zdziwił się Ważniak rozglądając

- Przecież obok domu Grafitki nie ma żadnych drzew! Mów co tu robisz! - Krzyknął Ważniak

- Może, dla ciebie nie ma ale nie dla artysty a teraz spadaj Ważniaku muszę, narysować drzewa - oznajmił Malarz spoglądać na smerfa Ważniak z niezadowoloną miną.

- Powiem Papie smerfowi, że kłamiesz niech tylko on się o tym dowie to zobaczysz- rzucił wkurzony Ważniak

- Co on sobie wyobraża! - Wykrzyknął Malarz wyraznie zły

- Malarz sobie ubzdurał jakieś drzewa przecież tam, nie ma żadnych drzew- mówił Ważniak

- Może Malarz zapadł na jakąś chorobę że zdaje mu się że są tam drzewa? - powtarzał sobie Ważniak jadąc, na surwoyu zastanawiając się.

- Zajme się tym później, właśnie Grafitka powinna dawno wrócić, a niedługo będzie obiad muszę jechać i ją upomnieć wkońcu, Papa smerf nie lubi spóźnień - mówił Ważniak ruszając w strone lasu.

Tymczasem Grafitka, Rozkwitka, Lolijka i Begonia siedzieli na pikniku rozmawiając że sobą dobrze się bawiąc.

Gradobitka, niedaleko ćwiczyła strzelanie, z łuku strzelając w sam środek tarczy za każdym razem.

A Dzikus obserwował je z gałęzi był cały czas, wpatrzony w Grafitke a na myśl o niej i widoku Grafitki jego serce coraz szybciej biło.

W ręku trzymał kamień który, chciał jej dać Dzikus ucieszony spojrzał na kamień ucieszony wyobrażając, sobie wyraz zachwytu Grafitki jak będzie zadowolona gdy zobaczyłam kamień który chce jej dać.

Wziął liane do ręki i przeleciał na niej lądują obok smerfich dziewczyn które, siedziały rozmawiając i jedząc babeczki.

- Dzikus? - zdziwiła się Lolijka widząc go

Oczywiste było że chodząc, po lesie można było wpaść na Dzikusa który, cały czas spędzał czas, że zwierzętami i jak to powiedział mu kiedyś farmer leniąc się i nic nie robiąc.
Co według, Dzikus nie było prawdą.

- O nie znowu, zabierze nam babeczki! Przyszedł nam wszystko zabrać Dzikusie nie wolno nikomu zabierać jedzenia!! - Krzyczała Rozkwitka

Oczywiście, Dzikus przerzucił na to oczami nie zważając na słowa przecież zawsze robi swoje i nie słucha się za bardzo.

I jeszcze mówiła mu to Rozkwitko która, kiedyś zamieszkała w jego domu i przyniosła jakieś graty których nie rozumiał w ogóle co to jest? Według niego były to zwykle śmieci niepotrzebne jemu do życia. Ale ona musiała je przynieś i rządzić się!

Nie przepadał za Rozkwitko i bardzo się cieszył że już nie miała pomysłu mieszkania z nim gdy pokłóci się z dziewczynami bo jest z nimi pogodzona ale nie chciał by Rozkwitka wpadła na pomysł mieszkania z nim znowu bo trudno było mu znieść jak się rządziła.

Dzikus, podszedł do Grafitki na czworaka jak już miał w zwyczaju chodzić.

- Ja przyniósł coś dla pięknej Grafitki- rzucił Dzikus spoglądając na nią zakochany

Wszystkie dziewczyny się zaciekawiły nawet Gradobitka która, strzelała z łuku cały czas podeszła zaciekawiona patrząc.

Dzikus pokazał jej kamień który, trzymał w ręce był to po prostu zwykły szary kamień.

Rozkwitka spojrzała na to że zdziwieniem i musiała się odezwać jak miała w zwyczaju.

- Dzikusie to zwykły kamień chcesz dać jej zwykły kamień! - Rzuciła Rozkwitka patrząc na Dzikusa

- To nie być zwykły kamień! To mój szczęśliwy kamień ty nie rozumieć! - Zaprzeczył Dzikus patrząc na Grafitke

Dzikusowi udało się znaleźć swój szczęśliwy kamień gdy Rozkwitka mu go wyrzuciła a teraz chciał dać Grafitce swoją najcenniejszą rzecz jaką posiadał. Swój szczęśliwy kamień.

Grafitka spojrzała na niego zaskoczona, tym co się działa przyzwyczaiła już się chyba że Dzikus zawsze chciał jej coś dać choć nie rozumiała dlaczego zawsze chce jej coś dać ale nie był jedynym który, jej coś dawał Laluś dał jej perfumy i lustro, Ważniak kilkanaście swoich tomów które, sam napisał Zgrywus dawał jej wybuchające prezenty wiedziała ze smerfy lubiły dawać jej prezenty.

- O dzięki, Dzikusie za kamień - powiedziała do niego uśmiechnięta.

Grafitka zawsze, przyjmuje każdy prezenty jaki dostaje i nie ma serca go nigdy wyrzucić nawet jeśli nie wiem po co jej to wszystko.

A Dzikus wręczył jej wtedy, uradowany dając do ręki swój szczęśliwy kamień.

Choć mina Grafitki mówiła, że nie wie, co ma zrobić z tym kamieniem, ale zawsze szanuje każdy, prezenty który, dostanie. Patyki, które dał, jej niedawno stoją, u niej w wazonie na widoku kamień pewnie położy, na stole by też leżał, na widok.

Na pewno, znajdzie jakieś miejsce na kamień by leżał, tak by mogła go widzieć wkońcu to prezent. Nie mogłaby nigdy, wyrzucić prezentu miała to do siebie, że zawsze zatrzyma każdy prezent jaki kolwiek dostanie. Choćby, to było cokolwiek zatrzyma to.

- Grafitko to urocze ze bierzesz od dzikusa kamień ale to tylko zwykły kamień- zaczęła Rozkwitka zwracając jej uwagę na to

- ma ładne kolory i dzikus mi go dał nie mogłabym tego nie przyjąć- wyjaśniła Grafitka

- Dzikus dał mi ostatnio patyki a co ja zrobiłam wsadziłam, je do wazonu by nie zapomniec o tym, że to prezent - dodała Grafitka uśmiechnięta.

Wszystkie dziewczyny spojrzały, na nią w szoku.

- Patyki w wazonie Grafitko nie sądze że tam, jest ich miejsce - powiedziała Lolijka

- Wiem, ale muszą być, na widoku skoro to prezent to niech będą, w wazonie tak jak lustro od Lalusia i perfumy oraz tomy od Ważniak - oznajmiła im dumnie

- Wiecie, wkońcu nie ładnie wyrzucać jakiś prezent i muszę o każdy dbać - mówiła im patrząc na dziewczyny w szoku a Dzikus patrzył bardziej zakochany i zadowolony że Grafitka tak bardzo dba o prezenty od niego.

- Zdecydowanie masz ciekawy sposób Grafito - rzuciła Lolijka jej uśmiechając się

Lolijka i Gradobitka wiedziały że Dzikus był zakochany w Grafitce i widziały że jej słowa cieszyły Dzikusa a ten bardziej się w niej zakochiwał tylko że Grafitka nie widzi ze Dzikus ją kocha, i nawet nie myśli o nim w taki sposób a one to doskonale widziały.

Zaczęły się zastanawiać czy Dzikus w ogóle miał szanse w tej walce o jej serce, chcą jej zaimponować.

Czy w ogóle miał szanuje ją zdobyć i jej serce? Gdy Grafitka nie widzi go tak i nie patrzy na niego w tej sposób nawet nie bierze czegoś takiego pod uwage.

- Grafitko lubisz Dzikusa? - zapytała Lolijka

- O pewnie, jest taki smerfy i odważny! Lubię go jest taki smerfny - odpowiedziała

- Ja smerfny i odważny - powtórzył dzikus dotykając swojego serce ucieszony z uśmiechem a te słowa w jego głowie odbija się jako potwierdzeniem, ze Grafitka go naprawde lubi.

Może był naiwny? Był zakochany i nic nie widział wkońcu, miłość bywa ślepa.

Lolijka uśmiechneła się na to może Dzikus miał szanse? Gdyby bardziej się postarał, i dowiedział się co lubią smerfie dziewczyny i co lubi Grafitka.

- Dzikusie może spróbował byś kiedyś dać Grafitce kwiaty napewno by się ucieszyła- zaproponował mu Lolijka patrząc na Grafitke

- Lubisz kwiaty prawda ? - skierowała swój wzrok na Grafitke

- Pewnie, uwielbiam kwiaty są takie piękne i tak cudnie pachnął!! - Odpowiedziała od razu Grafitka

- Ja zdobędę kwiaty- rzucił Dzikus ale wtedy, pojawił się obok nich Ważniak na surwoyu

- Na reszcie cię znalazłem Grafitko czy ty wiesz która, jest godzina niedługo obiad a ty chcesz, się spóźnić na obiad a zamiast, siedzisz tu z dziewczyny i Dzikusem nie zdając, sobie z tego sprawy Papa smerf będzie zły gdy się spóźnisz.

Grafitka zaśmiała się, na to cicho.

- Nie przejmuj się Ważniaku obraz był bardzo ważny i musiała go namalować i wyszedł tak smerfnie - Powiedziała nie przejmując się jak już miała

- Grafitki, ty malujesz i nie przejmujesz się że spóźnisz się na obiad Papa smerf będzie zły gdy się spóźnisz - bronił Ważniak

- Przecież, przez małe spóźnienie nic się nie stanie - zaśmiała się że słów Ważniak

- Papa smerf będzie, bardzo zły papa smerf zawsze mówi że trzeba smefowować i nie spóźniać tylko być punktualnie bo punktualność to szlachetna cecha smerfa - recytować Ważniak przemawiając

- Nie przesadzaj Ważniak zresztą to dotyczy was nie smefich dziewczyn - śmiała się Rozkwita

- A my mamy prawo się spóźniać- rzucała rozkwita radośnie z uśmiechem

Nawet Lolijka się z tym zgodziła i Begonia która, była często jak smerf Głuptas.

- Niech tylko Papa smerf o tym się dowie! Smerfetka nie spóźnia sie więc, i wy możecie być punktualne jak mawia papa smerf - zaczął Ważniak ale żadna że smefich dziewczyn nawet nie raczyła się zainteresować tym co chcieli powiedzieć Ważniak.

Dzikus, patrzył na to że śmiechem nikt, nigdy nie chce słuchać Ważniak.

- Właśnie Grafitka dziś robimy nocowanie u Smerfetki jesteś zaproszona będzie tak smerfnie musi przyjść będzie robić tyle smerfnych rzeczy!! - Mówiła Rozkwita zapraszając ją

- Naprawdę moge? - zdziwiła się tym zaproszeniem

- Tak, przyjdź będzie fajnie - dodała Lolijka

- W porządku, w takich razie przyjde - oznajmiła im

- Czy wy słyszycie co ja mówie? Nie sądzę bym zmienił się w drzewo które nic nie mówi! - Wtrącił się niezadowolony Ważniak

- Powiem Papie smefowi, że uważacie ze macie prawo się spóźniać i ty Grafitki choć już na obiad nie chcesz się spóźniać! - mówił Ważniak

Oczywiście, naskarży na nie ciekawe co powie na to Wierzbitka

- Papa smerf, przyzna mi racje że mamy prawo się spóźniać- zaśmiała się Grafitka biorąc swój obraz i wstając

- Zobaczymy, przecież to niemożliwe by papa smerf uważał że macie prawo się spóźniać - rzucał zły Ważniak na nie.

- A tak przy okazji wiecie że Malarz cały czas kręci się koło domu Grafitki i udaje że maluje drzewa których tam nie ma - wygadał im Ważniak

- Oczywiście, ja to wszystko wiem i zauważyłem bo jestem najbystrzy że wszystkich smerfów i dlatego ze wiem wszystko - przechwalał się Ważniak

- Może maluje niewidzialne drzewa albo zapomniał że nie ma tam drzew? - dodał Begonia

- To jest możliwe, jako artysta może wymyślił drzewa które chce namalować obok mojego domu- odparł Grafitka

- Grafitko, Begonio nie gadajcie głupot, Malarz zazwyczaj nie wymyśla niewidzialnych drzew - rzucał do nich Ważniak

- Może robi coś artystycznego? - dodał Grafitka

- to dość podejrzane w jego zachowaniu wygląda jakby kogoś wyczekiwał i udawał że maluje! - mówił Ważniak

- to niepodobne do niego- wtrąciła się Lolijka

Grafitka wzięła swój obraz z trasy trzymając go już obok siebie

- Nie wiem może, po prostu coś tworzy dobra choćby na ten obiad skoro ci tak zależy bym nie spóźniła się - mówiła grafitka

- Tak, chodźmy papa smerf nienawidzi spóźnien - rzucał Ważniak ruszając i jadąc obok Grafitki gdy obok niej szedł Storm jej gryf który się podniósł idąc za nią.

- Pa do później i pa Dzikusie! - Pomachał do nich odchodząc gdy Ważniak zaczął jej tłumaczyć jak niedobrze się spóźniać i co zawsze mówi Papa smerf nic z tego jej nie obchodziło i to ją nudziło a Ważniak tylko gadał o zasad i jak nie ładnie jest spóźnić się na obiad bo na śniadanie rzadko Grafitka chodzi.

Grafitka, powstrzymywała się żeby, nie usnąć i nie ziewać gdy Ważniak to wszystko mówił to było strasznie nudne słuchać Wazniaka.
Spacer z Ważniakiem, wydawał się jej teraz być jakaś torturą i najgorsze w tym było że musi to wszystko znosi co on gada. A idąc z Ważniakiem gdy tak gadał wydawało jej się że mijały godziny albo lata gdy go słuchała, i że nigdy to się nie kończy tylko ta męczarnia trwa bez końca.

Na szczęście, po krótkim spacerze oboje dotarli do wioski który, wydawał się wiecznością dla czarno - włosej smerfki.

- Mam nadzieję, że szybko przyjdziesz na obiad niedługo się zaczyna a jak wiesz spóźnienie dużo o tobie mówi- dalej mówi jej Ważniak

- Tak, tak Ważniak a teraz muszę odprowadzić Storma do Farmera do później Ważniaku!! - Wyjaśniła Grafitka uciekając a wręcz biegnąc byle być z dala od Ważniaka i od tego co on mówi by tylko móc odpocząć od tego.

Szybko idąc że Stormem, znalazła się w mgnieniu oka gdzie Farmer hodował warzywa by smerfy miały co jeść jak i trzymał swoje ślimaki które, dawały mleko Farmerowi który dawał to smerfom by miały mleko.

Ślimaki były już w zagrodzie siedząc i patrząc na nią i Storma nigdzie nie było widać smerfa Farmera

Grafitka otworzyła zagrode nawet nie dotykają furtki cóż, czasem magiczne moce się przydają nie musi nic robic wystarczy machnął ręką a dostaje co chce na życzenie czarując.

- Dobra, Storma możesz wejść tutaj nie możesz iść że mną na obiad - mówiła mu a on wszedł za nią a ta nie dotykając furtki zamknęła ją by ślimaki nie wyszły i Storm

Zobacz mam smefojagody i ziarna powiedziała kładąc mu i dając ale ten nie ruszył tego przytulając ją liząc językiem ślimaki widząc to postanowiły, dołączyć do tego też przytulając się głowami do Grafitki a ich oczka patrzyły tak miło i uroczo na nią że nie mogła się oprzeć im i Stormowi gdy Strorm też się do niej tulił i lizał a ślimaki też to robili.

- Zmówiliście się wszyscy! - Westchnęła Grafika śmiejąc się ze będzie w sluzie i slinie.
Przynajmniej Grafitka mogła powiedzieć że miło jest być przytulaną

- Dobra, zostawcie wszyscy muszę iść, a ty Storm wiem że będziesz tęsknić i nie chcesz się rozstawać bo wolałabyś zostać, że mną ale muszę iść na obiad zobaczymy się jutro zgoda? - rzuciła do niego gdy tulił się do niej wraż z ślimakami.

Wiedziała ze to Stormowi się nie podobało bo za skrzeczaca jako słowa sprzeciwu i że on się nie zgadza na to.

Grafitka chciała spędzać z Stormem więcej, czasu się w tej wiosce bywa to trudne gdy tyle smerfów ją zaczepia musi zdecydowanie jakoś zorganizować tutaj czas by mieć więcej, czasu w lesie z Stormem.

- Postaram się, zorganizować jakoś czas byśmy, mieli więcej dla siebie czasu jak w naszych górach- mówiła do Strorma których, się do nie tulił i ślimaki.

Farmer wyszedł z stodoły patrząc na to gdy Grafitka prowadzi rozmowę z Stormem a jego ślimaki do niej lgną tuląc się jak zwykle do każdego się chcą przytulać.

Storm, pomachał wielkim ogonem skrzecząc nie zgadzając się na słowa

- W porządku, niech będzie zorganizuje to szybciej- Westchnęła Grafitka

Farmer podszedł śmiejąc się

Grafitka zdziwiła się widząc Farmera

- Farmerze, to spiszek zmówili się wszyscy ślimaki i Storm żadne, z nich nie chce mnie puścić- mówiła śmiejąc się

- Widać że cię lubią moje śliczne - mówiła mówiąc o swoich ślimakach

- Dobra muszę wyjść- rzuciła do ślimaków chcą się wydostać wzięłam próbując się przepchnąć co było dość trudne bo każdy do niej lgnął ale zaczęła ich wszystkich odpychać i udało jej się wyjść przez płot nie używając furtki gdy ślimaki i Storm za nią podążali.

- Zbyt bardzo mnie kochają - zaśmiała

- Miłości nigdy za dużo Grafitko jak warzyw by było co jeść - dodał Farmer

- Chyba masz racje- powiedział do starszego od niej smerfa

Farmer doskonale zauważył, że Grafitka lubi przechodzić u niego przez płoty niż używać furtek przynajmniej uważa, na jego warzywa tylko co będzie następne? Będzie skakać przez okno wychodząc z domu?

- Właśnie, musze iść do domu i zabrać mój obraz i wytrzeć się - uśmiechał się

- Patrz Farmerze to mój obraz! - mówiła radośnie pokazując na płótnie jemu obraz

Grafitka już się przyzwyczaiła że czasem w wiosce smerfów nie da się pokazać obrazu pierwszemu smefowi co chce sie pokazać. A właściwie przyzwyczaiła, się do tego po tym co zrobiła Rozkwitkai po prostu musi to za akceptować że czasem nie da rady pokazać pierwszemu smefowi obrazu któremu się chce i trzeba to za akceptować

Farmer spojrzał na obraz strorma w lesie przy krzaki smefowi jagód który, siedział naprawde pięknie rysowała mógł to stwierdzić nie znał się na sztuce tylko na rolnictwie ale jej obraz był piękny i widać było w nim życie.

- Jest piękny - skomentował ostrożnie dobierając, słowa wiedział że artyści potrafią się wkurzyć o każde słowo i musiał być ostrożny, przy komentowaniu sztuki.

- Dzięki Farmerze to jeden z moich chyba najlepszy dzieł jakie namalowałam chyba jestem dumna z tego ale muszę sporo poprawić doszłam do wniosku o tym niedawno. Wcześniej, mi się podobało ale już nie tak jak za pierwszą raz i nie tak gdy pokazywała dziewczynom już tak mi się nie podoba- mówiła mu

- Cienie są chyba za ciemne a smerfojagody za widne i te promienie słońca muszę je umieścić gdzie indziej- komentowała prace

- musze to poprawiać aż, uznam że jest perfekcyjne - zdecydowała o losie obrazu Grafitka

Farmer nic na to się nie odezwał patrząc na nią wiedząc, że artystów trudno zadowolić i zawsze, uznają że coś nie wyszło i że się nie podoba.

I Grafitka ruszyła, z obrazem do domu chcą poprawić obraz i wytrzeć się od sluźu ślimaków i śliny.

Szła patrząc w swój obraz zastanawiając się, co jeszcze może poprawić i lepiej narysować.

Weszła do domu nie widząc jak Malarz stojał z stalugami obok jej domu i jak udawał że coś maluje nie zauważyła jak ucieszył się widząc ją wreszcie to na nią czekał.

Gdy tylko to zauważył że jest szybko pobiegł w pare chwili do domu chowają płótno i sztalugi biorąc że sobą obraz który, chciał jej dać dlatego czekał pół dnia na nią.

Wkońcu, wiedział Grafitka była artystką ona rozumie sztuke wreszcie ktoś w wiosce rozumie sztuke niż tylko on sam.

Malarz będąc, już z obrazem pod domem Grafitka cicho zapukał czekając, aż otworzy drzwi ale tego nie zrobiła.

- Proszę - rzuciła oznaczając że mógł wejść uśmiechnął się poprawiając swoją, czapke i płaszcz umażany farbami który, miał zawsze na sobie.

Malarz wszedł do środka zamykając, drzwi za sobą Grafitka patrzyła na obraz który leżał na stole.

Malarz spojrzał na śliczne malowidło które namalowała lisa idącego przez góry to był cudowny widok na ścianie który, zapierał mu dech w piersi jako artyście był pod wrażeniem doceniał jej prace którą wykonała malując ten rysunek na scianie.

Wszystkie kolory które dobrza dobrała i każdy, kształt narysowany tak dobrze go przyciągał wszystko, narysował tak cudownie nie mógł się oprzecz temu widokowy rysunku na scianie.

- Oh, Malarz? - zdziwiła się podnosząc głowe znad obrazu ucieszyła się widząc go dzisiaj po raz pierwszy.

- Cześć- rzucił

- Przyniosłem ci coś, co chciałem Ci dać - oznajmił jej uśmiechając się Malarz do niej miło i radośnie

- O co to takiego? - zapytała go

Malarz, wyjął za siebie dając jej swój obraz lasu który, wczoraj narysował specjalnie dla niej by dać jej ten obraz.

Grafitka wzieła obraz do rąk patrząc kolory obrazu który, narysował Malarz.

- To smerfastyczne Malarzu cudownie nałożyłes kolory a te cienie wygląda cudownie dziękuję ci bardzo!! - Krzyknęła podekscytowana patrząc na obraz

Malarz, uśmiechnął się na to cudownie że wreszcie ktoś, docenił jego talent i sztuke był jeszcze Papa smerf który czasem rozumiał sztuke ale nie tak jak on.

A teraz, Malarz czuł że Grafitka rozumiem sztuke tak jak on wkońcu, była artystką więc, wiedział że rozumie i przez nią czuł że jego sztuka jest rozumiana.

- Dziękuję bardzo że doceniasz ten obraz- uśmiechnął się do niej

- A właśnie, Malarzu patrz co dziś namalowałam! - Powiedziała od razu pokazując mu swój obraz na płótnie przedstawiający siedzącego gryfa Storma przy krzakach smerfojagód w lesie.

Malarz, spojrzał przyglądając się obrazowi z zainteresowaniem oglądając jej obraz zafascynowany.

- Wygląda pięknie te kolory są cudowne - skomentował jej dzieło

- Dzięki, ale myśle ze cienie musze przenieść gdzie indziej bo w tych miejscach nie pasują- powiedział pokazując dwa różne miejsca na obrazie.

- Może daj widniejsze cienie? - zaproponował jej Malarz

- Hmm... Masz racje spróbuje! - Odparła zachwycona

- Jesteś wspaniałym artystką Malarzu!! Dzięki!!- Mówiła chwaląc go Grafitka

I w tym momencie można, było usłyszeć dzwon dzwoniący na obiad.

- A właśnie, miałam się nie spóźnić zapomiałabym! - krzyknęła słysząc dźwięk dzwona

Pociągnęła Malarza, szybko wychodząc z domu trzaskając drzwiami.

- Wiesz Malarz kiedy byłam w lesie na pikniku z dziewczynami to Ważniak marudził żeby się nie spóźniać ale przecież dziewczyny i artyści mają prawo się spóźniać zresztą nigdy nie jestem najszybciej ale może tą razą będę chociaż spróbuje ale każdy i tak zawsze ustepuje mi miejsce to takie zabawne i miłe - zaczęła gadać Grafitka do Malarza wszystko mu mówiąc, nawet jeśli o nic nie pytał.

Stał tak przed jej domem słuchając, co mówi mu Grafitka zanim ruszyli w stronę kuchni kucharza gdzie zawsze niedaleko stoi jadalnia na zewnątrz pełna stołów gdzie każdy, może zjeść posiłek.

- Za to Laluś, uważa że moje pióro nie jest modne ale ja uważam innaczej pióra są fajne Poeta też nosi pióro. A Smerfetka, ma takie piękne włosy czyż nie są cudowne? - Mówiła mu Grafitka cały czas rozmawiając a Malarz słuchał jej idąc.

- Tak, Grafitko to cudowne- mrugnął nie wiedząc o czym oni już rozmawiali bo z Grafitko temat rozmowy, zmieniał mu się w mgnieniu oka.

- A co myślisz o tym Malarzu by namalować kwiaty? W sumie może je namaluje - zaczeła mówić

- Kwiaty powiadasz? Jakie kwiaty byś chciała narysować? - zapytał jej Malarz już zaciekawiony tematem o sztuce.

- O zachodzie słońca? A może w południe albo w nocym świetle kwiaty? - pytał dalej Malarz

- Myśle że w nocy może jakieś kwiaty z zakazanego lasu? Chciałabym się tam wybrać- oznajmiła mu Grafitka

- Przyroda w zakazanym lesie jest wspaniała i taka bujna te rośliny żyją wręcz. - Mówił Malarz wchodząc z nią do stołówki a wszystkie spojrzenia smerfów były teraz, skierowane w jego strone zaciekawione.

- Ale nie zapomnijmy że najpierw trzeba wybrać jakieś kwiaty - oznajmił jej Malarz dalej, mówiąc.

- Tak, wiem Malarz napewno jakieś wybiore- zaśmiała się do niego patrząc jak poważnie o tym mówił Malarz.

Oboje nie zwracali, na oczy wszystkich smerfów zwrócone w ich strone.

A ich rozmowa ciągle, kręciła się wokół sztuki a smerfy słuchali ich z zaciekawieniem.

- Ale pamiętaj, o tym by użyć pędzla z miękkim włosiem do obrazu w świetle księżyca z kwiatami, to nie zniszczy struktury gdy będzie za dużo wody - mówił jej Malarz

- O z miękkim włosiem masz racje ale jak użyje się farb z odrobiną mgiełka na końca nada obrazkowi takiej magicznej aury! - Dodał Grafitka zachwycona tym wciągnięta w rozmowe o sztuce z malarzem stojąc obok stołu.

- Tak, ale musisz mieć, odpowiednie oświetlenie by wydobyć ten efekt- mówił Malarz

- Papo smerfie oni zachowują się tutaj jakby byli na jakimś zjedzie artystycznym, stoją i gadają o sztucze! A powini usiąść i jeść obiad a wszyscy słuchają ich a obiad stygnie!- poskarżył się Ważniak mówiąc do Papy smerfa.

- Ważniaku, to piękne gdy smerfy mają wspólne pasje dajmy ich chwile pewnie zaraz poczują głód i usiądą do stołu. - Oznajmił Papa smerf patrząc na nich z zainteresowania i radością prosto z serca.

Czuł się dumny jak Papa, że jego smerfy potrafią znaleźć kogoś z kim mogą się tak dogadywać. Papa odczuwał, że dobrze wychowywał smerfy.


- Ponadto takie rozmowy o wspólnych pasjach budują wspaniałe przyjaźnie - uśmiechnął się Papa smerf na rozmawiającego Malarza i Grafike pochłoniętych oboje rozmową o sztuce jakby, nic innego się wokół nie liczyło.

Jednak mimo słów Papy smerf, Malarz, i Grafitka rozmawiali ciągle o sztuce od 20 minut nie przestając, a obiad stygł zupa już zapewne była zimna.

- Papa smerfie nie zniose tego dłużej! - Zaczął poważnie Ważniak spoglądając na Pape smerfa

- Jak znowu zaczął mówić o kolorach farb i z czym je zmieszać!! - Krzyknął sfrustrowany Ważniak

- Oni gadają tak od 20 minut a powinni jeść obiad jak i wszyscy którzy ich słuchają! - znowu krzyczał Ważniak do Papy smerfa próbując, zwrócić mu uwage na ich zachowanie

- Masz, racje Ważniaku, to za długo trwa musze tam podejść, i zwrócić im uwage.- Zgodził się z Wazniakiem, Papa smerf.

-A zapach pędzla w farbie to cudo od razu, czuć tą artystyczną won porywając a ten zapach przyciąga taki aksamity- mówił do niej Malarz rozmawiając na kolejny temat.

- Tak to ma coś magicznego co przyciąga a ten zapach cudowny że tylko mówi by zanurzyć się sztuce - stwierdziła zgadzają się Malarzem.

Smerfy, siedząc przy stołach wszystko słuchały i komentowały ich rozmowe.


-Zapach farb? To jest coś, co musze powąchać i spróbować może spróbuje teraz sztuki i zostać artystą? - rzucił Marzyciel patrząc na nich

- Ten zapach farb czy on nie pachnie zbyt mocno? Brzmi strasznie - dodał Strachuś przerażony na te myśl

- Ciekaw, czy dałoby stworzyć coś takiego w kuchni i zjeść? - zapytał Łasuch, głodny jak zawsze.


- Może, bym stworzył jakiś wynalazek o zapach farb? - powiedział zamyślając się Pracuś

Rozmowa o zapachach farb była na ustach wszystkich słuchających co mówili Grafitka i Malarza.

Papa smerf, podszedł do Grafitki i Malarza zdecydowanym krokiem stając obok nich.

- Wiem, że jesteście zafascynowana zapachem farb i sztuką ale teraz jest pora obiadu może usiądziecie i wreszcie coś zjecie - zaproponował im Papa smerf

- O masz racje Papo smerfie prawie o tym zapomienieliśmy o obiedzie - rzucił rozglądając się Malarz gdzie jest. A Grafitka, zrobiła to samo troche zdezorientowana tym wszystkim.

Grafitka i Malarz szybko zajeli swoje miejsca.

Grafitka, dziś znowu usiadła jak wczoraj obok Reportera, Krawca, Lalusia i Malarza gdy każdy, smerf jak zwykle ustepował jej miejsca by usiąść na ich miejsca.

Grafitka spojrzała na zupe która, została podana na obiad jak i babeczki z marchwią.

Myśląc, że może ta rozmowa zbyt bardzo ją pochłoneła ale jeśli chodzi o sztuke zawsze potrafiła dużo o niej mówić godzinami.

- Wiesz, Grafitko to naprawde interesujące jak przed obiadem możesz rozmawiać tak dużo o sztuce z Malarzem - rzucił do niej Reporter

- Dzięki, Reporterze! Jeśli chodzi o sztuke wiem dużo o tym mogę o tym mówić ciągle - powiedziała mu od razu śmiejąc się

- Widać to - dorzucił Laluś patrząc w lusterka.

- Może, ja też powinienem tak mówić o materiałach? - zapytał Krawiec zastanawiając się nad tym.

- O myśle, że to smerfastyczny pomysł!! Napewno będzie to smerfne! - Odpowiedziała mu Grafitka.

Grafitka spojrzała spoglądając na zupe i próbując jej ale była zimna już od dawna. Nie lubi, zimnych potraw.

- To jest zimne - spojrzała oburzona patrząc na zupe

- Nie to nie dla mnie nie jadam zimnych potraw wole jeść babeczki - marudziła biorąc babeczki upieczone przez kucharza.

Smerfy mogli stwierdzić, Grafitka bywa wybredna.

- Zresztą co jeśli ktoś, chciałby mnie otruć zimną zupą? - mówiła zastanawiając sie.

- Grafitko, to niedorzeczne nikt by cię nie otruł w wiosce - odezwał się Papa smerf słysząc jej słowa choć siedział z daleka od nich.

- No, chyba że mnie bo jestem taki inteligentny że, każdy by chciał pozbyć się takiego genialnego umysłu - mówił Ważniak wtrącają się siedząc obok Papy smerfa.

- Właśnie, dlatego Ważniaku. Nikt by cię nie otruł po co ktoś, miałby marnować trucizne na kogoś kto wszystkim działa na nerwy? - rzuciła w strone Ważniaka.

Wszystkie Smerfy wybuchneli śmiechem, na słowa Grafitki nie mogąc powstrzymać śmiechu i mina Ważniaka była bezcenna na jej słowa że nikt nie mógł powstrzymać śmiechu.

Ważniak, spojrzał na wszystkich z oburzeniem gdy się z niego śmieli.

Po chwili wszyscy, śmiejąc się z Ważniaka wrócili do jedzenia a Grafitka jadła babeczki popijając sokiem smerfojagodowym.

Grafitka po obiedzie zastanawiała się co ma zrobić gdy dowiedziała się że dziś nie będą robić elikiru czasu, ponieważ brakuje składników i będą musieli niedługo je zdobyć.

Grafitka nie przejeła sie tym bardzo, ale teraz jako artystka zastanawiała się co zrobić była artystką ale dziś nie wybierała się do zakazanego lasu narysować kwiaty o których, mówiła z Malarzem.

Ponadto dziś już rysowała obraz a chciała coś porobić z kimś po przebywać, pogadać tylko nie wiedziała z kim.

Zauważyła Smerfetke która, szła od razu do niej podeszła może z nią pogada.

- Cześć, Smerfetko! Co robisz? - zapytała do niej podchodzą

- Wiesz właśnie skończyłam trening smerf- fu - powiedziała do niej

- Smerf - fu? Co to takiego? - zapytała ciekawa

- Chcesz to ci wszystko wyjaśnie i zapraszam cię na nocowanie u mnie dziś- zaproponowała jej smerfetka mówiąc

- Wiem smerfetko, w lesie dziewczyny mi powiedziały zapraszająć- rzuciła śmiejąc się.

Obie się na te, słowa zaśmiały.

- Chyba jestem jedyną która, o tym nie wiedziała ze już cię zaproszono- powiedziała jej smerfetka śmiejąc przyjaźnie do Grafitki chcą ją poznać bliżej wkońcu, nie miały zbyt dużo czasu by spędzić razem.

Grafitka poszła za smerfetko do jej domku do którego, ją wpuściła wyjaśniając czym dokładnie jest smerf- fu. Smerfetka wydawała się taka odważna, i waleczna nie dziwiła się ze każdy, tak bardzo podziwiał smerfetke.

Smerfetka jej zdaniem, była wręcz wspaniała. Uważając to co każdy, o niej sadził uwielbiając smerfetke.
Miała takie cudowne, cechy charakteru.

- Smerteko, a musze cie o coś zapytać! To mega ważne!! - rzuciła siedząc w jej domku

- Co się stało? Masz jakiś problem? - zapytała troskliwe

- Wiesz... - Zarumieniła się Grafitka ale postanowiła wreszcie spytać o to smerfetke choć się trochę wstydziła.

- Chodzi o te całowanie niektórych smerfów w policzek kiedy robią się posłuszni? Czemu to robisz i inne dziewczyny? - zapytała ją

Smerfetka zdziwiła się jej pytaniem ale wiedziała ze jest w pełni naturalne wkońcu, w wiosce Grafitki nie było żadnych smerfich chłopaków i chciała wiedzieć.

- Wiesz, wtedy czasem smerfi chłopacy robią się czasem ulegli gdy nie chcą czegoś zrobić i jak ich pocałuje się w policzek to ulegają jak w opowieściach miłosnych. Zresztą to dla nich znak troski wtedy, czują sie doczenieni i ważni.- Zaczeła jej wyjaśniać smerfetka

- Po za tym czasem po prostu całujemy ich w podzięce, dziękując. - Wyjaśniła jej smerfetka

A Grafitka, zaczęła wszystko rozumieć.

- Dam ci jedną z moich ulubionych książek miłosny - rzuciła smerfetka zostawiając ją przez chwilę samą w pokoju.

Grafitka myślała ze dobrze, zrobiła całując w policzek Dzikusa wtedy, za domkniem i w lesie nie zrobiła nic złego zrobiła to co obserwowała od Smerfetki i wiedziała ze może to robić nie robi nic złego. Zresztą wtedy, Dzikus przestał być zły to nie zrobiła nic złego wkońcu, wtedy przestał być zły więc działało.

Smerfetka, po chwili wróciła wręczając, Grafitce książke o miłości z piękną niebieską okładką na której był smerf w ciemnym fioletowym plaszczu a na oczach miał czarno opaske.

- Możesz to przeczytać to piękna opowieść o miłości- Powiedziała jej smerfetka uśmiechając się do niej.

Smerteka jest cudowna i taka miła te myśli biły w umyśle Grafitki.

- Dziękuję, bardzo!!! Napewno przeczytam!! - Podziękowała jej Grafitka

Nikt z smerfów nigdy nie wiedział ale smerfetka czasami marzyła jakby to było wyjść za mąż i znaleźć tego jedynego ale nigdy nie mogła. Zawsze, pojawiali się ci co chcieli ją porwać i więzić zakochując się w niej ale, czasem myślała jakby to by było gdyby wtedy, za którego z nich wyszła za mąż? Jakie by wiodła życie czy byłaby szczęśliwa? Czy jej wybranek by ją uszczęśliwiał? Zawsze, pojawiały jej się takie pytania w głowie.

Ale jakby wiedziała, że nie może tego mieć nigdy. Czułam że nie może, tego mieć ale może nigdy nie widziała jak Osiłek się o nią starała chcą jej względów.

Może, kiedyś zobaczy jak Osiłek stara się o jej względy?

- To ja wszystko przygotuje na nocowanie a ty Grafitki możesz, iść przeczytać tą piękną opowieść napewno zajmie ci resztę dzisiejszego dnia- rzuciła jej smerfetka

- Dzięki, smerfetko! Jesteś cudowna! - podziękowała jej Grafitka wychodząc zostawiając smerfetke że swoimi pytaniami co jeśli kiedyś naprawdę by wyszła za mąż? Co jeśli którego, razu by powiedziała tak. Gdy ktoś, ją by porywał.
Smerfy często mówiły, że ją smefują dając mnóstwo prezentów ale nigdy nie potrafiła wybrać żadnego smerfa.

Nie dostrzegając Osiłka który, był gotów walczyć o nią i zawsze starał się o jej względy.

Smerfetka, przygotowała wszystko na nocowanie wieczorem przyszli wszystko oprócz Gradobitki która, twierdziła że nie lubi takich zabaw i woli strzelać z łuku.

Grafitka i Rozkwitka były, zafascynowana nocowaniem u Smerfetki.

Grafitka, widząc to nocowanie przypominały jej się dawne czasy z dzieciństwa które, mineło bezpowrotnie nie mogąc tego cofnąć i tęskniąć, utęskniona nie mogąc tego zwrócić. Cieszyła się tym, co ma teraz w tej wiosce miłe chwila które, chce zachować że sobą na zawsze dopóki może tu być.

Kilka smerfów, przechodząc obok domku Smerfetki usłyszało hałas.

- Dziewczyny- skomentowali przewracając oczami idąc dalej

W domku Smefetki, było słychać pełno rozmów smiechów i różnych zabaw grając w gry.

*ੈ✩‧₊˚*ੈ✩‧₊˚*ੈ✩‧₊˚*ੈ✩‧₊˚*ੈ✩‧₊˚*ੈ✩‧₊˚

Rozdział ma 7164 słow mam nadzieję, że wam się podoba ^^

Napiszcie, co uważacie o rozdziałe? Czy wam się podoba? Komentarze są mile widziane ^^

Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba ^^

nosakaya

30.12.2024r.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro